Senior: Powiększone serce, woda w płucach
: 01 czerwca 2019, 01:28
Witam. Jestem opiekunką 11-letniej suczki rasy cocker spaniel angielski.
Tydzień temu, w czwartek zaczęła oddychać bardzo ciężko, pomimo braku wysiłku i upałów. W piątek poszliśmy do naszego zaprzyjaźnionego weterynarza, który opiekował się naszym poprzednim pieskiem oraz pieskiem dziadków. Tosią również opiekuje się od szczeniaka. Po zbadaniu stwierdził, że wszystko wydaje mu się być ok ale na wszelki wypadek, aby odciążyć jej serce zapisał Lotensin 20mg, Theovent, Furosemidum i potas.
Stan pieska przez weekend się nie poprawił, moim zdaniem nawet lekko pogorszył, w poniedziałek zadzwoniliśmy do weterynarza powiadomić go o tym, kazał nam przyjechać na kontrolę. Po wizycie niczego nowego się nie dowiedzieliśmy, kazał nam tylko zwiększyć dawkę Lotensinu (wcześniej brała 1/2 tabletki dziennie, kazał zwiększyć do 1 tabletki). To samo tyczyło się Theoventu. Nie jestem pewna, może pamięć mnie myli ale chyba dostała u niego pierwszy raz Furosemidum w zastrzyku. Obserwowaliśmy ją do końca dnia, zauważyliśmy tylko że zaczęła więcej pić oraz siusiać - Weterynarz o tym mówił na wizycie. Oddech niestety był dalej taki sam, we wtorek rano zadzwoniliśmy do niego, stwierdził że w takim razie trzeba wykonać zdjęcie rtg klatki piersiowej ale niestety on sprzętu nie ma więc zaproponował nam dwa miejsca w mieście, w których takie zdjęcie jest wykonywane. Niestety, nasz samochód jak na złość się zepsuł, a te dwa miejsca w jej stanie były zdecydowanie dużym wysiłkiem - Nie chcieliśmy jej jeszcze bardziej obciążać. Na szczęście mamy sąsiadkę, która ma samochód oraz zaprzyjaźnionego innego weterynarza ze sprzętem. Jeszcze w ten sam dzień zjawiliśmy się u niego, na razie na wizycie kontrolnej. Podał jej antybiotyki oraz ponownie Furosemidum. Dodam jeszcze, że w ten dzień przestała jeść co nas bardzo zmartwiło. Po wizycie u tamtego weterynarza również zaczęła nadzwyczaj siusiać, a wieczorem skusiła się na smakołyk, parówkę i garstkę ugotowanego makaronu. Byliśmy mile zaskoczeni, jednak w środę znowu wróciła do swojego poprzedniego stanu, tylko tyle że dalej piła i siusiała. Po południu pojechaliśmy na wspomniane rtg klatki piersiowej - Okazało się, że serce Tosi jest powiększone, a w płucach zgromadziła się woda. Kazano nam podawać powyższy Lotensin oraz Furosemidum w tabletkach, sama pani weterynarz omawiając zdjęcie była zrezygnowana i myślę, że najchętniej by powiedziała że mamy się z nią pożegnać.
W czwartek rano po ciężkiej rozmowie z moją mamą o eutanazji psiaka zadzwonił do nas "nasz" weterynarz z pytaniem jak czuje się Tosia, po całym opisie sprawy poprosił nas o przywiezienie owego zdjęcia rtg oraz wszystkich leków, które zostały podane jej na miejscu w tamtej przychodni. Okazało się, że apetyt wrócił jej we wtorek, ponieważ podano jej bez naszej świadomości steryd, nie jestem dobrze poinformowana jaki ale czytałam w internecie, że steryd w takim przypadku to jest nie najlepszy pomysł, z resztą sam weterynarz na wizycie nam o tym powiedział. Po obejrzeniu zdjęcia stwierdził, że będzie o Tosię walczył i kiedy naprawdę zauważy jej koniec, wtedy nam powie. Nam osobiście troszkę ulżyło ale nie możemy wiecznie patrzeć na to jak się bidulka męczy, tym bardziej że kompletnie nic nie jadła od wtorku, ze snem również jest nie najlepiej, nawet wydaje się nam że strasznie tęskni za spacerami - Boimy się z nią wychodzić, mieszkamy na 3 piętrze w dodatku bez windy, tata niestety nie ma tyle siły aby znosić i wnosić chociaż raz dziennie 18kg pieska, ona sama również się męczy, nie jest nauczona trzymania na rękach więc to ją dodatkowo tylko stresuje. Siedzi całymi dniami na balkonie, wczoraj nie mogliśmy sobie z nią poradzić ponieważ chciała nawet w chłodny wieczór tam leżeć. Weterynarz nam mówił, że tym sposobem lepiej jej się oddycha ale co z tego jak żadnych efektów nie ma?
Próbowaliśmy ją także jakoś zachęcić do jedzenia ale o tym nie ma mowy, kompletnie nic nie chce natomiast od 2 dni ma okropną biegunkę, którą weterynarz tłumaczy lekami, tym bardziej że jak wspomniałam - Nic nie je. Czy jest jakiś sposób na to, aby chociaż trochę zjadła? Czy możemy podać jej coś za pomocą strzykawki?
Obecnie Tosia otrzymuje zastrzyki z Furosemidum, Lotensin oraz Theovent, jednak zauważyłam że Furosemidum praktycznie już nie działa.
Kompletnie nie wiemy już co mamy robić, stajemy na głowie żeby było jej jak najlepiej, nie śpimy i nie jemy razem z nią, jesteśmy wykończeni - Ona tym bardziej. Czytaliśmy oraz słyszeliśmy, że gdy piesek wymiotuje wodą i kaszle, wtedy trzeba bez zastanowienia myśleć o uśpieniu ale Tosia tego nie robi i wydaje nam się być głównie osłabiona brakiem jedzenia oraz biegunką. Jeszcze na dodatek, równocześnie z chorobą dostała cieczki.
Prosiłabym o jakąkolwiek małą poradę co dalej robić, czy jest jakiś sposób aby ściągnąć wodę z płuc? Czego wtedy unikać? Czy jest sens aby dalej walczyć? Z góry dziękuję za każdą odpowiedź, pozdrawiam.
Tydzień temu, w czwartek zaczęła oddychać bardzo ciężko, pomimo braku wysiłku i upałów. W piątek poszliśmy do naszego zaprzyjaźnionego weterynarza, który opiekował się naszym poprzednim pieskiem oraz pieskiem dziadków. Tosią również opiekuje się od szczeniaka. Po zbadaniu stwierdził, że wszystko wydaje mu się być ok ale na wszelki wypadek, aby odciążyć jej serce zapisał Lotensin 20mg, Theovent, Furosemidum i potas.
Stan pieska przez weekend się nie poprawił, moim zdaniem nawet lekko pogorszył, w poniedziałek zadzwoniliśmy do weterynarza powiadomić go o tym, kazał nam przyjechać na kontrolę. Po wizycie niczego nowego się nie dowiedzieliśmy, kazał nam tylko zwiększyć dawkę Lotensinu (wcześniej brała 1/2 tabletki dziennie, kazał zwiększyć do 1 tabletki). To samo tyczyło się Theoventu. Nie jestem pewna, może pamięć mnie myli ale chyba dostała u niego pierwszy raz Furosemidum w zastrzyku. Obserwowaliśmy ją do końca dnia, zauważyliśmy tylko że zaczęła więcej pić oraz siusiać - Weterynarz o tym mówił na wizycie. Oddech niestety był dalej taki sam, we wtorek rano zadzwoniliśmy do niego, stwierdził że w takim razie trzeba wykonać zdjęcie rtg klatki piersiowej ale niestety on sprzętu nie ma więc zaproponował nam dwa miejsca w mieście, w których takie zdjęcie jest wykonywane. Niestety, nasz samochód jak na złość się zepsuł, a te dwa miejsca w jej stanie były zdecydowanie dużym wysiłkiem - Nie chcieliśmy jej jeszcze bardziej obciążać. Na szczęście mamy sąsiadkę, która ma samochód oraz zaprzyjaźnionego innego weterynarza ze sprzętem. Jeszcze w ten sam dzień zjawiliśmy się u niego, na razie na wizycie kontrolnej. Podał jej antybiotyki oraz ponownie Furosemidum. Dodam jeszcze, że w ten dzień przestała jeść co nas bardzo zmartwiło. Po wizycie u tamtego weterynarza również zaczęła nadzwyczaj siusiać, a wieczorem skusiła się na smakołyk, parówkę i garstkę ugotowanego makaronu. Byliśmy mile zaskoczeni, jednak w środę znowu wróciła do swojego poprzedniego stanu, tylko tyle że dalej piła i siusiała. Po południu pojechaliśmy na wspomniane rtg klatki piersiowej - Okazało się, że serce Tosi jest powiększone, a w płucach zgromadziła się woda. Kazano nam podawać powyższy Lotensin oraz Furosemidum w tabletkach, sama pani weterynarz omawiając zdjęcie była zrezygnowana i myślę, że najchętniej by powiedziała że mamy się z nią pożegnać.
W czwartek rano po ciężkiej rozmowie z moją mamą o eutanazji psiaka zadzwonił do nas "nasz" weterynarz z pytaniem jak czuje się Tosia, po całym opisie sprawy poprosił nas o przywiezienie owego zdjęcia rtg oraz wszystkich leków, które zostały podane jej na miejscu w tamtej przychodni. Okazało się, że apetyt wrócił jej we wtorek, ponieważ podano jej bez naszej świadomości steryd, nie jestem dobrze poinformowana jaki ale czytałam w internecie, że steryd w takim przypadku to jest nie najlepszy pomysł, z resztą sam weterynarz na wizycie nam o tym powiedział. Po obejrzeniu zdjęcia stwierdził, że będzie o Tosię walczył i kiedy naprawdę zauważy jej koniec, wtedy nam powie. Nam osobiście troszkę ulżyło ale nie możemy wiecznie patrzeć na to jak się bidulka męczy, tym bardziej że kompletnie nic nie jadła od wtorku, ze snem również jest nie najlepiej, nawet wydaje się nam że strasznie tęskni za spacerami - Boimy się z nią wychodzić, mieszkamy na 3 piętrze w dodatku bez windy, tata niestety nie ma tyle siły aby znosić i wnosić chociaż raz dziennie 18kg pieska, ona sama również się męczy, nie jest nauczona trzymania na rękach więc to ją dodatkowo tylko stresuje. Siedzi całymi dniami na balkonie, wczoraj nie mogliśmy sobie z nią poradzić ponieważ chciała nawet w chłodny wieczór tam leżeć. Weterynarz nam mówił, że tym sposobem lepiej jej się oddycha ale co z tego jak żadnych efektów nie ma?
Próbowaliśmy ją także jakoś zachęcić do jedzenia ale o tym nie ma mowy, kompletnie nic nie chce natomiast od 2 dni ma okropną biegunkę, którą weterynarz tłumaczy lekami, tym bardziej że jak wspomniałam - Nic nie je. Czy jest jakiś sposób na to, aby chociaż trochę zjadła? Czy możemy podać jej coś za pomocą strzykawki?
Obecnie Tosia otrzymuje zastrzyki z Furosemidum, Lotensin oraz Theovent, jednak zauważyłam że Furosemidum praktycznie już nie działa.
Kompletnie nie wiemy już co mamy robić, stajemy na głowie żeby było jej jak najlepiej, nie śpimy i nie jemy razem z nią, jesteśmy wykończeni - Ona tym bardziej. Czytaliśmy oraz słyszeliśmy, że gdy piesek wymiotuje wodą i kaszle, wtedy trzeba bez zastanowienia myśleć o uśpieniu ale Tosia tego nie robi i wydaje nam się być głównie osłabiona brakiem jedzenia oraz biegunką. Jeszcze na dodatek, równocześnie z chorobą dostała cieczki.
Prosiłabym o jakąkolwiek małą poradę co dalej robić, czy jest jakiś sposób aby ściągnąć wodę z płuc? Czego wtedy unikać? Czy jest sens aby dalej walczyć? Z góry dziękuję za każdą odpowiedź, pozdrawiam.