Przewlekłe rozwolnienie u każdego psa...
: 02 czerwca 2019, 22:44
Witam.
Jestem załamana i zdesperowana. Proszę o pokierowanie, jakie jeszcze badania mogę zrobić.
Od kilku lat mam w domu 2-4 adoptowane staruszki na tzw dożycie. Ok. 4 lata temu przygarnęłam staruszka, jak się okazało, z lamblią. Wtedy mialam 4 psy, wszystkie na raz dostały strasznego rozwolnienia, zostały odrobaczone aniprazolem (3x 5 dni co 2 tygodnie) i od tamtej pory- czyli od 4 lat nigdy w badaniu kału nie wyszły żadne robaki (kupa zbierana z trzech dni).
Tamte psy już nie żyją prócz mojego 14letniego psa rezydenta. Od tamtej pory ma regularne rozwolnienia, jak również każdy nowy pies, którego zabiorę ze schroniska. Żadne jedzenie, gryzaki nie mają wpływu na pojawienie się rozwolnienia. Czasem to jeden dzień, czasem kilka. Jest to bardzo specyficzna kupa ('pieniąca' się i okrutnie śmierdząca). Nie ma żadnej zasady, kiedy 'to' się pojawia i kiedy kończy ale najważniejsze : prawie zawsze pojawia się u wszystkich na raz. Myślałam, że udało mi się wyleczyć to coś : zrobiłam antybiogram, w którym wyszła jakas wybitna bakteria e.coli. Po dwutygodniowej kuracji enrotronem był spokój na pół roku. Ze względu na te rozwolnienia bardzo ograniczyłam pomoc staruszkom bo i one się męczą i ja. Jednak po tym 'idealnym' półroczu przygarnęłam staruszka i 2 tygodnie później problem wrócił - a mam teraz dwa staruszki, i oba mają przewlekłe rozwolnienia. Pracuję, jeden z psów niedowidzi i ma początki demencji więc gdy mają 'atak' rozdeptana kupa jest dosłownie wszędzie.
Zdesperowana pomyślałam, że to coś kryje się w moim mieszkaniu (w bloku) i nawet zrobiłam generalny remont ze zrywaniem paneli. Nowy pies (mam go od lutego) bardzo źle reaguje na enrotron a dziś właśnie miał mega rozwolnienie, dostał inny antybiotyk. Na wieczór dopadło i drugiego psa... Ciężko mi to pojąć bo pracowałam w schronisku, zajmuję się adopcjami a nigdy nie spotkałam się ze zjawiskiem rozwolnienia 'nie do wybicia'. Gdyby to jednak były pasożyty, które nie wychodzą akurat w badaniach to przecież ovjawy nie występowałyby w tym samym czasie u każdego psa, który się u mnie pojawia. Oczywiście miały robione wszystkie możliwe badania i to nie raz: krew, USG, mocz, kardiolog, stomatolog. Próbowałam wszystkich karm, mokrych, suchych, gotowanego, barfa. Jestem załamana bo tak nie da się żyć. Nigdy nie wiem, co zastanę w domu dziwne jest też to, że przy takim 'ataku' psy nie mają złego samopoczucia, wręcz przeciwnie - duży apetyt. Czy możliwe jest, że mam to coś w domu? I jak to sprawdzić, jak się tego pozbyć, co i jak zbadać ? Wydam każde pieniądze....
Ogromnie dziękuję za odpowiedź.
Jestem załamana i zdesperowana. Proszę o pokierowanie, jakie jeszcze badania mogę zrobić.
Od kilku lat mam w domu 2-4 adoptowane staruszki na tzw dożycie. Ok. 4 lata temu przygarnęłam staruszka, jak się okazało, z lamblią. Wtedy mialam 4 psy, wszystkie na raz dostały strasznego rozwolnienia, zostały odrobaczone aniprazolem (3x 5 dni co 2 tygodnie) i od tamtej pory- czyli od 4 lat nigdy w badaniu kału nie wyszły żadne robaki (kupa zbierana z trzech dni).
Tamte psy już nie żyją prócz mojego 14letniego psa rezydenta. Od tamtej pory ma regularne rozwolnienia, jak również każdy nowy pies, którego zabiorę ze schroniska. Żadne jedzenie, gryzaki nie mają wpływu na pojawienie się rozwolnienia. Czasem to jeden dzień, czasem kilka. Jest to bardzo specyficzna kupa ('pieniąca' się i okrutnie śmierdząca). Nie ma żadnej zasady, kiedy 'to' się pojawia i kiedy kończy ale najważniejsze : prawie zawsze pojawia się u wszystkich na raz. Myślałam, że udało mi się wyleczyć to coś : zrobiłam antybiogram, w którym wyszła jakas wybitna bakteria e.coli. Po dwutygodniowej kuracji enrotronem był spokój na pół roku. Ze względu na te rozwolnienia bardzo ograniczyłam pomoc staruszkom bo i one się męczą i ja. Jednak po tym 'idealnym' półroczu przygarnęłam staruszka i 2 tygodnie później problem wrócił - a mam teraz dwa staruszki, i oba mają przewlekłe rozwolnienia. Pracuję, jeden z psów niedowidzi i ma początki demencji więc gdy mają 'atak' rozdeptana kupa jest dosłownie wszędzie.
Zdesperowana pomyślałam, że to coś kryje się w moim mieszkaniu (w bloku) i nawet zrobiłam generalny remont ze zrywaniem paneli. Nowy pies (mam go od lutego) bardzo źle reaguje na enrotron a dziś właśnie miał mega rozwolnienie, dostał inny antybiotyk. Na wieczór dopadło i drugiego psa... Ciężko mi to pojąć bo pracowałam w schronisku, zajmuję się adopcjami a nigdy nie spotkałam się ze zjawiskiem rozwolnienia 'nie do wybicia'. Gdyby to jednak były pasożyty, które nie wychodzą akurat w badaniach to przecież ovjawy nie występowałyby w tym samym czasie u każdego psa, który się u mnie pojawia. Oczywiście miały robione wszystkie możliwe badania i to nie raz: krew, USG, mocz, kardiolog, stomatolog. Próbowałam wszystkich karm, mokrych, suchych, gotowanego, barfa. Jestem załamana bo tak nie da się żyć. Nigdy nie wiem, co zastanę w domu dziwne jest też to, że przy takim 'ataku' psy nie mają złego samopoczucia, wręcz przeciwnie - duży apetyt. Czy możliwe jest, że mam to coś w domu? I jak to sprawdzić, jak się tego pozbyć, co i jak zbadać ? Wydam każde pieniądze....
Ogromnie dziękuję za odpowiedź.