Na wstępie przepraszam za długi post ale chcę przedstawić sytuację szczegółowo.
W niedzielę kupiliśmy DONkę 9 tygodniową po pierwszym szczepieniu i 2krotnie odrobaczoną.
Pies żywe srebro, kontaktowa, pogodna.
W poniedziałek popełniliśmy błąd i wychodziliśmy z nią na krótkie kontrolowane spacery, nie miała kontaktu z psami, pilnowaliśmy żeby nic nie zjadła i nie wąchała za dużo. Przez cały dzień była wesoła, jadła normalnie, spała, bawiła się zabawkami. Wieczorem po 2 godzinach od ostatniego posiłku i kwadrans po spacerze dostała wzdęcie, nie mogła znaleźć sobie miejsca i popiskiwała po jakiś 30 s leżenia więc natychmiast pojechaliśmy do weterynarza. W drodze puściła 2 bąki i ożywiła się. Weterynarz nas lekko ochrzanił za te spacery i ryzyko na jakie naraziliśmy suńkę. Prawie dostałam zawału bo rzeczywiście nie zdawałam sobie sprawy (oczywiście wcześniej czytałam na temat pielęgnacji szczeniaków ale w natłoku informacji i różnych podejść do dbania o nie, przy jednoczesnym wołaniu DONki o wyjście zabraliśmy na ją spacery pod blokiem). Po zbadaniu (temp. prawidłowa, młoda ożywiona, brzuch lekko wzdęty) dostała zastrzyk rozkurczowy i noc spędziła spokojną, pobudkę zrobiła o 5, załatwiła się normalnie (oczywiście już w domu). Posiłek zjadła normalnie już bez żadnych problemów. Dodatkowo do suchej karmy dodałam łyżeczkę od herbaty mokrej Royal Canin Gastrointestinal Puppy. Tak była karmiona do piątku kiedy to skończyła się Royal a nie miałam jej gdzie kupić.
W piątek rano dostała swoją suchą karmę i po 2 godzinach ją zwróciła w dwóch ratach (wyglądała na niestrawioną). Pojechaliśmy znów do weta, tam oczywiście pies żywy, kontaktowy bez temp, dostała tabletkę na odrobaczanie, dodatkowo sprawdzono jej gruczoły pod ogonkiem i poradzono żeby namaczać karmę oraz ewentualnie kupić miskę spowalniającą jedzenie (ten system udało jej się rozbroić po 1 minucie bo zauważyła że jak potrząśnie miską to karma wypadnie na podłogę więc po co się męczyć z labiryncikiem ). W drodze powrotnej lekko jej się ulało i za cholewkę nie wiem czy zwróciła te tabletkę czy nie. Na kolejny posiłek miała już rozmoczoną karmę i wydawało się, że wszystko wraca do normy jednak po mniej więcej 1,5 h dostała wzdęcia. Więc ponownie pojechaliśmy do weta, tym razem był już to trzeci lekarz z tej kliniki, w badaniu znowu temp. normalna, jelita lekko zgazowane, kolejny zastrzyk rozkurczowy i przeciwwymiotny. Dostaliśmy zalecenie żeby podać jej maksymalnie rozmoczona karmę dopiero po 3 godzinach. Zjadła posiłek wszystko było normalnie. W sobotę jadła rozmoczoną karmę bez żadnych sensacji, jedynie wieczorem trochę jej się odbijało.
Dzisiaj rano dostała śniadanie około 6 i po jakimś kwadransie jej się solidnie ulało. Nie wiem czy ze względu na wczesną porę za krótko moczyłam tę karmę czy jednak młoda ma jakiś problem z układem pokarmowym, alergię, być może trochę sobie podgniotła brzuch próbując wejść na kanapę.
Generalnie DONka jest cały czas wesoła, zainteresowana wszystkim dookoła, słucha poleceń, załatwia się tylko w przedpokoju (nauka tego zabrała nam jakieś 3 godziny), reaguje na siad, śpi około 14h godzin na dobę, popija wodę.
Dodatkowe info:
Whiskey - jutro skończy 10 tydzień
waga - 6,20
karma sucha - Pupil Breeder Line Junior (taką jadła w hodowli)
wypróżnia się 3-4 razy dziennie (kał uformowany, barwa od "cappuccino po normalny brąz, wolny od robaków - oglądam dokładnie)
je dość łapczywie
często po popiciu wody łapią ją czkawki (około minutowe)
nie dostaje "ludzkiego" jedzenia nawet w mikroskopijnej ilości
brak biegunek
incydenty wymiotne jedynie te opisane
Uwaga odnośnie karmy - muszę moczyć ją około 2 godzin, bez tego pojawiają się sensacje po zjedzeniu, karma "wpija" moim zdanie bardzo dużo wody.
Pytanie co robić? Zmienić natychmiast karmę? Żądać badań w klinice?
Nie mam niestety doświadczenia z poprzednimi psami ponieważ raczej byłam towarzyszem zabaw a nie ich właścicielem a w dodatku w domu panowało stare podejście, że pies zje wszystko.
Wiem, że popełniamy błędy dlatego będę wdzięczna za rady i wskazówki. Wzięliśmy na siebie ogromną odpowiedzialność i nie chcę przynosić psiakowi cierpienia.