Koks potrzebuje pomocy - ma silne bóle, nie moze wstac
: 16 listopada 2007, 08:30
Panie Jarosławie i inni forumowiecze - prosze o pomoc!
Mam 14-sto letniego psa – mieszanca. Jest psem średniej wielkości (korpus jamnika, a siła wilczura – jak zawsze mówiliśmy). Koks jest ze mna od początku swojego urodzenia.
2 lata temu przeszedl trudny czas, gdy zdiagnozowanego miał miedzybloniaka w tylnej czesci ciala. Ale wyszedl z tego, chociaz ja nawet o tym nie marzyłam. Przez rok otwarta wtedy rana, która wymagala dziennie kilkakrotnego odkazania, zamknęła się.
A teraz do rzeczy;)
Pol roku temu zaczal mieć problemy z chodzeniem. Takie mocne usztywnienie konczyn. Dostal wówczas dexafort i antybiotyk w zastrzyku, po tygodniu powtorzona miał dawke dexafortu i od tamtej pory, czyli konca maja, funkcjonowal bez zadnych lekow (Ew Wit B wspomagajaco). Niestety od tamtego czasu nie biegal już jak dawniej – po prostu chodzil wolniej, ale ogolnie problemu nie było. Miał wtedy wykonane badanie RTG, cytuję: „Brak spondylozy kręgosłupa CTL. Zatarcie szpar stawowych w segmentach L kręgosłupa”.
OD KILKU DNI JEST ZNACZNIE GORZEJ. Tydzień temu miał kilkukrotny problem z wejściem na schody (musi pokonac tylko półpiętro). W piątek 9.11. dostal wiec zastrzyk dexafortu. Sprawy wróciły do normy, ale we wtorek 13.11. miał pierwszy atak bolu przy wstawaniu z pozycji leżącej. Sczekal wtedy i piszczal przez kilkanaście sekund. Potem było w porządku, na dwor wychodzil normalnie. Dzien pozniej, w te srode (14.11.) wieczorem bylam z nim na spacerze, załatwił się wtedy bez problemu i wrócił do domu. Gdy napil się i zjadl, przeszedl kilka krokow i rozjechaly mu się tylne nogi, glowa leciała w przod i nie mogl utrzymac jej w równowadze. Piszczal i szczekal wtedy. Po kilkudziesięciu sekundach uspokoil się. Powtorzyl się jeszcze taki atak i dostal od wet. pyralgine czopku. Przespal spokojnie noc. Wczoraj rano dostal drugi czopek pyralginy. Potem troche wstawal, robil siku w domu.
Najgorsze zaczęlo się wczoraj po południu, gdy o wiele czesciej miał wyzej opisane ataki. Nawet podczas zwykłego lezenia piszczal i miał trudności w zlapaniu powietrza. Wieczorem przyszla pani wet. I dostał drugi zatrzyk dexafortu. NIESTETY nie widze poprawy. Wczoraj wieczorem Koks jeszcze wstawal, ale tuz po wstaniu dostawal paraliżu – usztywnienia ciala (tak to nazywam): wszystko idzie w swoja stronę – glowa w dol, przednia lapa w gore, a tylne na boki… W nocy budzil mnie 3 razy piszczeniem z bolu, uspokajałam go i spal dalej. Nasilal pod siebie, ale od srody wieczor nie robil kupy. A teraz (piątek 16.11.) rano nie może wstac.
Pani dr mowi, ze to spondyloza, nie neguje tego, ale spojrzcie jak szybko i dziwnie to postepuje i najbardziej zastanawia mnie i martwi, ze wczorajsza dawka dexafortu nie pomogla. Bardzo się martwie, nie wiem, co robic, to dzieje się tak szybko. Rozpisałam się, mam nadzieje, ze potrzebnie.
Czekamy na odpowiedzi – Natalia i Koks
Mam 14-sto letniego psa – mieszanca. Jest psem średniej wielkości (korpus jamnika, a siła wilczura – jak zawsze mówiliśmy). Koks jest ze mna od początku swojego urodzenia.
2 lata temu przeszedl trudny czas, gdy zdiagnozowanego miał miedzybloniaka w tylnej czesci ciala. Ale wyszedl z tego, chociaz ja nawet o tym nie marzyłam. Przez rok otwarta wtedy rana, która wymagala dziennie kilkakrotnego odkazania, zamknęła się.
A teraz do rzeczy;)
Pol roku temu zaczal mieć problemy z chodzeniem. Takie mocne usztywnienie konczyn. Dostal wówczas dexafort i antybiotyk w zastrzyku, po tygodniu powtorzona miał dawke dexafortu i od tamtej pory, czyli konca maja, funkcjonowal bez zadnych lekow (Ew Wit B wspomagajaco). Niestety od tamtego czasu nie biegal już jak dawniej – po prostu chodzil wolniej, ale ogolnie problemu nie było. Miał wtedy wykonane badanie RTG, cytuję: „Brak spondylozy kręgosłupa CTL. Zatarcie szpar stawowych w segmentach L kręgosłupa”.
OD KILKU DNI JEST ZNACZNIE GORZEJ. Tydzień temu miał kilkukrotny problem z wejściem na schody (musi pokonac tylko półpiętro). W piątek 9.11. dostal wiec zastrzyk dexafortu. Sprawy wróciły do normy, ale we wtorek 13.11. miał pierwszy atak bolu przy wstawaniu z pozycji leżącej. Sczekal wtedy i piszczal przez kilkanaście sekund. Potem było w porządku, na dwor wychodzil normalnie. Dzien pozniej, w te srode (14.11.) wieczorem bylam z nim na spacerze, załatwił się wtedy bez problemu i wrócił do domu. Gdy napil się i zjadl, przeszedl kilka krokow i rozjechaly mu się tylne nogi, glowa leciała w przod i nie mogl utrzymac jej w równowadze. Piszczal i szczekal wtedy. Po kilkudziesięciu sekundach uspokoil się. Powtorzyl się jeszcze taki atak i dostal od wet. pyralgine czopku. Przespal spokojnie noc. Wczoraj rano dostal drugi czopek pyralginy. Potem troche wstawal, robil siku w domu.
Najgorsze zaczęlo się wczoraj po południu, gdy o wiele czesciej miał wyzej opisane ataki. Nawet podczas zwykłego lezenia piszczal i miał trudności w zlapaniu powietrza. Wieczorem przyszla pani wet. I dostał drugi zatrzyk dexafortu. NIESTETY nie widze poprawy. Wczoraj wieczorem Koks jeszcze wstawal, ale tuz po wstaniu dostawal paraliżu – usztywnienia ciala (tak to nazywam): wszystko idzie w swoja stronę – glowa w dol, przednia lapa w gore, a tylne na boki… W nocy budzil mnie 3 razy piszczeniem z bolu, uspokajałam go i spal dalej. Nasilal pod siebie, ale od srody wieczor nie robil kupy. A teraz (piątek 16.11.) rano nie może wstac.
Pani dr mowi, ze to spondyloza, nie neguje tego, ale spojrzcie jak szybko i dziwnie to postepuje i najbardziej zastanawia mnie i martwi, ze wczorajsza dawka dexafortu nie pomogla. Bardzo się martwie, nie wiem, co robic, to dzieje się tak szybko. Rozpisałam się, mam nadzieje, ze potrzebnie.
Czekamy na odpowiedzi – Natalia i Koks