OPORNA PADACZKA : (
: 21 stycznia 2009, 21:25
Piszę na forum z nadzieją iż ktoś doradzi mi jak mogłabym pomóc mojemu pieskowi choremu na padaczkę, zacznę od początku.
Mój pies ma 5 lat. To Syberian Husky. Pierwszy atak padaczki dostał w wieku 1,5 roku ( w okresie dojrzewania ) lekarz zalecił podawanie luminalu 100. Przez jakieś 2 lata ataki pojawiały się średnio raz na pół roku. Po dwóch latach ataki powoli stawały się częstsze ( ok co 3 miesiące ) nasz weterynarz zalecił dawanie oprócz luminalu trileptalu w zawiesinie. Przez rok podawania pieskowi leku była poprawa, niestety po roku prawdopodobnie piesek uodpornił się na trileptal przez co ataki się nasiliły. Trileptal zastąpiono Bromkiem potasu 0,65 g. Początkowo była mała poprawa niestety nie na długo. W przypadku poprawy staraliśmy się troszkę zmniejszyć dawkę luminalu na mniejszą niestety zwykle kończyło się to częstszymi atakami. Od pół roku piesek ma ataki średnio co tydzień- 2 tygodnie. Czasem są to trzy ataki w ciągu dnia czasem w przeciągu trzech dni pod rząd dostaje np 6 ataków. Ataki są stosunkowo krótkie gdyż nigdy nie trwają dłużej niż 1 minutę.Do dawki Luminalu i bromku potasu lekarz zalecił dawać jeszcze Mizodin ale piesek nie tolerował tego leku dlatego szybko zrezygnowaliśmy z niego. zamiast Mizodinu weterynarz wprowadził Neurontin 300 mg. Na dzień dzisiejszy nasza psina dostaje w sumie dziennie 2,5 tabletki luminalu, 2x bromek potasu, 2x neurontin. Neurontin został wprowadzony 4 miesiące temu, liczyliśmy na jakąś większą poprawę ale na razie nie nastąpiła. Jestem bardzo rozczarowana gdyż lekarz u którego był prowadzony piesek nie ma pomysłu już na dalsze leczenie. Lek o którym tutaj mowa jest bardzo drogim lekiem gdyż kosztuje 180 zł i starcza tylko na miesiąc w połączeniu z luminalem i bromkiem potasu miesięcznie jest to niemała kwota. Bardzo kochamy swojego pupila i zrobimy wszystko co w naszej mocy aby mu pomóc ale zaczynamy wątpić w to czy leki które mu się podaje naprawdę mu pomagają. Badania krwi pieska które robione miał dość często zawsze były w porządku i mimo tak silnych leków jakie dostaje wątrobę ma super zdrową, serduszko też w porządku.
Wczoraj trafiliśmy do innego weterynarza, którego poleciła nam znajoma i zrobiliśmy badania krwi, które bardzo nas zmartwiły gdyż ALP wyszło mu 1080 a norma to 60 : ( nigdy wcześniej takich wyników kiepskich nie miał. Chciałabym wiedzieć co dokładnie może oznaczać taki wynik w tym przypadku.
Oprócz tego dodam iż nasz pies od około półtora roku bardzo się dusi wykrztusza brzydką, zieloną flegmę. Najczęściej ma to miejsce w gdy wstaje, gdy się z kimś wita. Chodziliśmy z tą przypadłością do kilku weterynarzy. Były serie antybiotyków, zastrzyków, badania rtg przełyku i klatki piersiowej, wymaz z gardła. Po którym pies dostał antybiotyk po których bakteria miała być zwalczona. Nie ma żadnej poprawy. Zastanawiam się czy ten długotrwały kaszel i i nasilone ataki padaczki mają jakiś związek. Z tego co wiem długotrwały kaszel może być przyczyną choroby serca bądź choroby nowotworowej.
Na koniec dodam, że nasz piesek jest dość trudnym przypadkiem gdyż jest bardzo wrażliwy psychicznie. W trakcie pobierania wymazu mimo podania ,,głupiego jasia'' z emocji w gabinecie weterynaryjnym dostał ataku padaczki. Znieczulenie miejscowe czy narkoza w jego przypadku raczej nie jest możliwa ze względu na duże ryzyko niewybudzenia się. Wlewy diazepam, które dostaje w czasie ataku raczej nie pomagają i pobudzają go. Podobnie jest z Relanium po którym psina była tak pobudzona, że odgryzła kawałek stołu.
Nie piszcie mi proszę, że należałoby go uśpić ( bo już takie teorie słyszałam) gdyż psiak poza atakami, które opisałam jest zdrowym pogodnym psem po którym nie widać, że mógłby być chory na tak straszną chorobę.
Jeśli spotkaliście się z padaczką u psa to bardzo proszę o Wasze opinie na ten temat. Pozdrawiam serdecznie.
Mój pies ma 5 lat. To Syberian Husky. Pierwszy atak padaczki dostał w wieku 1,5 roku ( w okresie dojrzewania ) lekarz zalecił podawanie luminalu 100. Przez jakieś 2 lata ataki pojawiały się średnio raz na pół roku. Po dwóch latach ataki powoli stawały się częstsze ( ok co 3 miesiące ) nasz weterynarz zalecił dawanie oprócz luminalu trileptalu w zawiesinie. Przez rok podawania pieskowi leku była poprawa, niestety po roku prawdopodobnie piesek uodpornił się na trileptal przez co ataki się nasiliły. Trileptal zastąpiono Bromkiem potasu 0,65 g. Początkowo była mała poprawa niestety nie na długo. W przypadku poprawy staraliśmy się troszkę zmniejszyć dawkę luminalu na mniejszą niestety zwykle kończyło się to częstszymi atakami. Od pół roku piesek ma ataki średnio co tydzień- 2 tygodnie. Czasem są to trzy ataki w ciągu dnia czasem w przeciągu trzech dni pod rząd dostaje np 6 ataków. Ataki są stosunkowo krótkie gdyż nigdy nie trwają dłużej niż 1 minutę.Do dawki Luminalu i bromku potasu lekarz zalecił dawać jeszcze Mizodin ale piesek nie tolerował tego leku dlatego szybko zrezygnowaliśmy z niego. zamiast Mizodinu weterynarz wprowadził Neurontin 300 mg. Na dzień dzisiejszy nasza psina dostaje w sumie dziennie 2,5 tabletki luminalu, 2x bromek potasu, 2x neurontin. Neurontin został wprowadzony 4 miesiące temu, liczyliśmy na jakąś większą poprawę ale na razie nie nastąpiła. Jestem bardzo rozczarowana gdyż lekarz u którego był prowadzony piesek nie ma pomysłu już na dalsze leczenie. Lek o którym tutaj mowa jest bardzo drogim lekiem gdyż kosztuje 180 zł i starcza tylko na miesiąc w połączeniu z luminalem i bromkiem potasu miesięcznie jest to niemała kwota. Bardzo kochamy swojego pupila i zrobimy wszystko co w naszej mocy aby mu pomóc ale zaczynamy wątpić w to czy leki które mu się podaje naprawdę mu pomagają. Badania krwi pieska które robione miał dość często zawsze były w porządku i mimo tak silnych leków jakie dostaje wątrobę ma super zdrową, serduszko też w porządku.
Wczoraj trafiliśmy do innego weterynarza, którego poleciła nam znajoma i zrobiliśmy badania krwi, które bardzo nas zmartwiły gdyż ALP wyszło mu 1080 a norma to 60 : ( nigdy wcześniej takich wyników kiepskich nie miał. Chciałabym wiedzieć co dokładnie może oznaczać taki wynik w tym przypadku.
Oprócz tego dodam iż nasz pies od około półtora roku bardzo się dusi wykrztusza brzydką, zieloną flegmę. Najczęściej ma to miejsce w gdy wstaje, gdy się z kimś wita. Chodziliśmy z tą przypadłością do kilku weterynarzy. Były serie antybiotyków, zastrzyków, badania rtg przełyku i klatki piersiowej, wymaz z gardła. Po którym pies dostał antybiotyk po których bakteria miała być zwalczona. Nie ma żadnej poprawy. Zastanawiam się czy ten długotrwały kaszel i i nasilone ataki padaczki mają jakiś związek. Z tego co wiem długotrwały kaszel może być przyczyną choroby serca bądź choroby nowotworowej.
Na koniec dodam, że nasz piesek jest dość trudnym przypadkiem gdyż jest bardzo wrażliwy psychicznie. W trakcie pobierania wymazu mimo podania ,,głupiego jasia'' z emocji w gabinecie weterynaryjnym dostał ataku padaczki. Znieczulenie miejscowe czy narkoza w jego przypadku raczej nie jest możliwa ze względu na duże ryzyko niewybudzenia się. Wlewy diazepam, które dostaje w czasie ataku raczej nie pomagają i pobudzają go. Podobnie jest z Relanium po którym psina była tak pobudzona, że odgryzła kawałek stołu.
Nie piszcie mi proszę, że należałoby go uśpić ( bo już takie teorie słyszałam) gdyż psiak poza atakami, które opisałam jest zdrowym pogodnym psem po którym nie widać, że mógłby być chory na tak straszną chorobę.
Jeśli spotkaliście się z padaczką u psa to bardzo proszę o Wasze opinie na ten temat. Pozdrawiam serdecznie.