Witam
U mojego basseta wiek 12 lat wykryto dzis guza na śledzionie 10cm na 6 cm
Lekarz odradza operacje ze względu na wiek
Tylko leki sterydy
Co robić
guz śledziony
Witam,
Adoptowalam 10 letniego psa. Po ok. miesiącu chciałam mu zrobić przyjemność i dałam mu 10 cm kość prasowaną ze żwaczem wołowym. W nocy pies nie mógł sobie znaleźć miejsca, piszczał i wciąż chciał wychodzić na dwór. Pojechałam z nim do kliniki, tam podano antybiotyk (przez 3 dni) i lek rozkuroczwy. Wszystko było ok, żadnych biegunek czy wymiotów. w zaleceniu było zrobienie usg. Dziś je wykonaliśmy i wykryto 10 cm twór o niejednorodnym utkaniu na sledzionie, struktura guza zwarta. pozostałe narządy bez zmian. Pani doktor podała 3 opcje: położyć na stół, wytną i zobaczą co to, zrobić jakieś dodatkowe badanie chyba TK albo zostawić, ze względu na brak niepokojących objawów i jego wiek. Pani Doktor powiedziała, ze można zostawić i pies dożyje tyle na ile mu guzek pozwoli. Nie wiem co robić. Nie jestem zwolennikiem operacji, wiem, pewnie posypie się fala hejtów w moim kierunku. Adoptowałam go aby w spokoju i szczęściu przeżył jesień swojego zycia zamiast w schroniskowym boksie. Napiszcie proszę co sądzicie.
Adoptowalam 10 letniego psa. Po ok. miesiącu chciałam mu zrobić przyjemność i dałam mu 10 cm kość prasowaną ze żwaczem wołowym. W nocy pies nie mógł sobie znaleźć miejsca, piszczał i wciąż chciał wychodzić na dwór. Pojechałam z nim do kliniki, tam podano antybiotyk (przez 3 dni) i lek rozkuroczwy. Wszystko było ok, żadnych biegunek czy wymiotów. w zaleceniu było zrobienie usg. Dziś je wykonaliśmy i wykryto 10 cm twór o niejednorodnym utkaniu na sledzionie, struktura guza zwarta. pozostałe narządy bez zmian. Pani doktor podała 3 opcje: położyć na stół, wytną i zobaczą co to, zrobić jakieś dodatkowe badanie chyba TK albo zostawić, ze względu na brak niepokojących objawów i jego wiek. Pani Doktor powiedziała, ze można zostawić i pies dożyje tyle na ile mu guzek pozwoli. Nie wiem co robić. Nie jestem zwolennikiem operacji, wiem, pewnie posypie się fala hejtów w moim kierunku. Adoptowałam go aby w spokoju i szczęściu przeżył jesień swojego zycia zamiast w schroniskowym boksie. Napiszcie proszę co sądzicie.
Witam,
U mojego 10letniego psa nic nie zapowiadało najgorszego. Zawsze zywy, radosny, skory do zabawy. Dwa dni temu byla sytuacja w której stracił panowanie nad tylnymi łapkami i wyglądał tak jakby dostał paraliżu. Niestety nie dałam rady pojechać z nim do weterynarza. W przeciągu 2 dni z radosnego psa pełnego życia, stał się apatyczny, smutny, nawet nie zaszczekal ani nie zamerdal ogonem. Dzisiaj na rękach zanioslam swojego 36kg psa do lekarza. Ostra niedokrwistość, ogromny guz na sledzionie który najprawdopodobniej pękł w momencie kiedy 2 dni temu stracił panowanie nad tylnymi łapkami. Propozycja operacji która podobno miała nie dawać dobrych rokowań.
Musiałam podjąć jedną z najgorszych decyzji w swoim życiu, decyzję żeby ulżyć w cierpieniach i pożegnać się że swoim najwierniejszym przyjacielem. Było ciężko, bardzo ciężko. Teraz wiem że jego organizm już wcześniej dawał znać że coś się dzieje bo często miał takie okresy że wymiotował codziennie przez średnio 2 tyg a później długo nic i super zdrowy psiak. Wszyscy mówili że to przez nienormowany rytm zywieniowy, ze jak będę dawała rano i ma wieczór to będzie okej i jeden weterynarz powiedział że jak nie ma powodu to nie widzi potrzeby robienia morfologii i badań bo jest dobrze.
Żałuję że nie zadbalam o to, by zrobić szczegółowe badania by dowiedzieć się przyczyny tych wymiotow i nie walczyłam.
BARDZO WAS PROSZE! Dbajcie o swoje psiaki i róbcie badania kontrolne. Jeśli pojawia się jakikolwiek objaw to nie słuchajcie znajomych tylko prosto do specjalisty. Bo może okazać się najgorsze co może być i wtedy nie będzie już odwrotu i możliwości pomocy.
U mojego 10letniego psa nic nie zapowiadało najgorszego. Zawsze zywy, radosny, skory do zabawy. Dwa dni temu byla sytuacja w której stracił panowanie nad tylnymi łapkami i wyglądał tak jakby dostał paraliżu. Niestety nie dałam rady pojechać z nim do weterynarza. W przeciągu 2 dni z radosnego psa pełnego życia, stał się apatyczny, smutny, nawet nie zaszczekal ani nie zamerdal ogonem. Dzisiaj na rękach zanioslam swojego 36kg psa do lekarza. Ostra niedokrwistość, ogromny guz na sledzionie który najprawdopodobniej pękł w momencie kiedy 2 dni temu stracił panowanie nad tylnymi łapkami. Propozycja operacji która podobno miała nie dawać dobrych rokowań.
Musiałam podjąć jedną z najgorszych decyzji w swoim życiu, decyzję żeby ulżyć w cierpieniach i pożegnać się że swoim najwierniejszym przyjacielem. Było ciężko, bardzo ciężko. Teraz wiem że jego organizm już wcześniej dawał znać że coś się dzieje bo często miał takie okresy że wymiotował codziennie przez średnio 2 tyg a później długo nic i super zdrowy psiak. Wszyscy mówili że to przez nienormowany rytm zywieniowy, ze jak będę dawała rano i ma wieczór to będzie okej i jeden weterynarz powiedział że jak nie ma powodu to nie widzi potrzeby robienia morfologii i badań bo jest dobrze.
Żałuję że nie zadbalam o to, by zrobić szczegółowe badania by dowiedzieć się przyczyny tych wymiotow i nie walczyłam.
BARDZO WAS PROSZE! Dbajcie o swoje psiaki i róbcie badania kontrolne. Jeśli pojawia się jakikolwiek objaw to nie słuchajcie znajomych tylko prosto do specjalisty. Bo może okazać się najgorsze co może być i wtedy nie będzie już odwrotu i możliwości pomocy.
WItam,
mieliśmy identyczny przypadek z krwotokiem wewnetrznym. 13 kwietnia pies nagle źle się poczuł byl apatyczny i mial problemy z tylnimi łapkami. z soboty na niedziele bylo w miare. Jednak w niedziele po poludniu nastapilo załamanie. Zawiozlam psa do weterynarza, który dał kroplówkii tyle. widzac w jakim stanie jest pies lekarz nie zproponował usg pies był blady mial niską temperature. Odesłano nas do domu.
Pies z minuty na minuty tracil sily. Przelewającego mi sie przez rece psa zawiozlam do calodobowej kliniki, pani doktor powiedziala, że silny krwotok i najelpiej uśpić gdyż ma 5% szans na przezycie.Uparłam się jednak na operacje ratującą jego życie. 10 dni po zabiegu pies żyje, co prawda kuleje na jedną nogą niedowład. Dziś kontrolne badania krwi zobaczymy jak wątroba bo miał bardzo wysokie wyniki. Jedyne co mnie martwi to to że był to guz złośliwy. Podobno bardzo mały być może pierwotny w poniedziałek konsultacja onkologiczna. Zastanwiają mnie rokowania przy guzach złośliwych i ewentyualne leczenie.
mieliśmy identyczny przypadek z krwotokiem wewnetrznym. 13 kwietnia pies nagle źle się poczuł byl apatyczny i mial problemy z tylnimi łapkami. z soboty na niedziele bylo w miare. Jednak w niedziele po poludniu nastapilo załamanie. Zawiozlam psa do weterynarza, który dał kroplówkii tyle. widzac w jakim stanie jest pies lekarz nie zproponował usg pies był blady mial niską temperature. Odesłano nas do domu.
Pies z minuty na minuty tracil sily. Przelewającego mi sie przez rece psa zawiozlam do calodobowej kliniki, pani doktor powiedziala, że silny krwotok i najelpiej uśpić gdyż ma 5% szans na przezycie.Uparłam się jednak na operacje ratującą jego życie. 10 dni po zabiegu pies żyje, co prawda kuleje na jedną nogą niedowład. Dziś kontrolne badania krwi zobaczymy jak wątroba bo miał bardzo wysokie wyniki. Jedyne co mnie martwi to to że był to guz złośliwy. Podobno bardzo mały być może pierwotny w poniedziałek konsultacja onkologiczna. Zastanwiają mnie rokowania przy guzach złośliwych i ewentyualne leczenie.
Jak dalej potoczyły się losy psa?JudiKam pisze: ↑24 kwietnia 2019, 11:12WItam,
mieliśmy identyczny przypadek z krwotokiem wewnetrznym. 13 kwietnia pies nagle źle się poczuł byl apatyczny i mial problemy z tylnimi łapkami. z soboty na niedziele bylo w miare. Jednak w niedziele po poludniu nastapilo załamanie. Zawiozlam psa do weterynarza, który dał kroplówkii tyle. widzac w jakim stanie jest pies lekarz nie zproponował usg pies był blady mial niską temperature. Odesłano nas do domu.
Pies z minuty na minuty tracil sily. Przelewającego mi sie przez rece psa zawiozlam do calodobowej kliniki, pani doktor powiedziala, że silny krwotok i najelpiej uśpić gdyż ma 5% szans na przezycie.Uparłam się jednak na operacje ratującą jego życie. 10 dni po zabiegu pies żyje, co prawda kuleje na jedną nogą niedowład. Dziś kontrolne badania krwi zobaczymy jak wątroba bo miał bardzo wysokie wyniki. Jedyne co mnie martwi to to że był to guz złośliwy. Podobno bardzo mały być może pierwotny w poniedziałek konsultacja onkologiczna. Zastanwiają mnie rokowania przy guzach złośliwych i ewentyualne leczenie.
Dzień dobry, U mojego 9 letniego psa (19kg) wykryto wczoraj guza na sledzionie. Pobrano mu krew i zrobiono usg brzucha. Doradzono mi operacje. Teraz moje pytanie. Czy powinnam zrobić jeszcze jakieś badania? Czy operacja jest dobrym rozwiązaniem w tym przypadku? Nerki dziwnie wyglądają. Załączam zdjęcia usg i badanie krwi.Dziękuję za odpowiedz.
https://drive.google.com/file/d/18zvJh7 ... p=drivesdk
https://drive.google.com/file/d/18vd7Aj ... p=drivesdk
https://drive.google.com/file/d/18jKljl ... p=drivesdk
https://drive.google.com/file/d/18dJc0c ... p=drivesdk
https://drive.google.com/file/d/18cpte8 ... p=drivesdk
https://drive.google.com/file/d/18zvJh7 ... p=drivesdk
https://drive.google.com/file/d/18vd7Aj ... p=drivesdk
https://drive.google.com/file/d/18jKljl ... p=drivesdk
https://drive.google.com/file/d/18dJc0c ... p=drivesdk
https://drive.google.com/file/d/18cpte8 ... p=drivesdk
pamiętajcie , że piszecie o nowotworze. Jeżeli tylko stan zdrowia psa pozwala natychmiast usuwałbym nowotwór, który lokuje się na śledzionie. Przy małych guzkach umawiam się z właścicielami do regularnych co miesięcznych kontroli. Jeżeli wykazujemy aktywność guza także natychmiast operujemy. Nie podejmujemy się zabiegów w momencie gdy wykryjemy uogólnione przerzuty. Wtedy to już jest późno.
Dzień Dobry,
Guz został wycięty, poszedł do badania histopatologicznego. Wynik jest nastepujacy:
Materiał: Guz śledziony - wycinki.
Opis: w wycinkach stwierdzono obecność rozlanego nacieku atypowych limfocytów strefy marginalnej, z następowym zatarciem architektoniki narządu. Atypowe limfocyty wielkości 1,5-2 RBC, w większości z dużym, centralnym jąderkiem, figury mitotyczne 0-1 w polu widzenia, cytoplazma skąpa. Towarzyszą im zmiennie liczne małe limfocyty, plazmocyty, pojedyncze eozynofile oraz rozplem utkania włóknisto-histiocytarnego.
Rozpoznanie: marginal zone lymphoma (chłoniak z komórek strefy marginalnej)
Komentarz: marginal zone lymphoma należy do chłoniaków o powolnej progresji, wywodzących się z limfocytów B. W przypadku rozrostu ograniczonego do śledziony splenektomia jest zabiegiem zwykle prowadzącym do wyleczenia. W innych przypadkach MZL może dawać przerzuty do wątroby, innych narządów wewnętrznych oraz węzłów chłonnych.
Guz został wycięty, poszedł do badania histopatologicznego. Wynik jest nastepujacy:
Materiał: Guz śledziony - wycinki.
Opis: w wycinkach stwierdzono obecność rozlanego nacieku atypowych limfocytów strefy marginalnej, z następowym zatarciem architektoniki narządu. Atypowe limfocyty wielkości 1,5-2 RBC, w większości z dużym, centralnym jąderkiem, figury mitotyczne 0-1 w polu widzenia, cytoplazma skąpa. Towarzyszą im zmiennie liczne małe limfocyty, plazmocyty, pojedyncze eozynofile oraz rozplem utkania włóknisto-histiocytarnego.
Rozpoznanie: marginal zone lymphoma (chłoniak z komórek strefy marginalnej)
Komentarz: marginal zone lymphoma należy do chłoniaków o powolnej progresji, wywodzących się z limfocytów B. W przypadku rozrostu ograniczonego do śledziony splenektomia jest zabiegiem zwykle prowadzącym do wyleczenia. W innych przypadkach MZL może dawać przerzuty do wątroby, innych narządów wewnętrznych oraz węzłów chłonnych.
Jeśli lekarz namawia was na usunięcie śledziony, błagam, nie zwlekajcie ani jednego dnia. Lepiej mu dać szansę, nawet gdyby miał nie przetrwać operacji, niż zostawić to świństwo i liczyć, że może nie będzie krwawić. Nie sugerujcie się tym, że wasz piesek czy kot czy inne zwierzę jest już wiekowe. Są przypadki (oczywiście bardzo rzadkie), że psy, nawet te duże żyją nawet do 30 lat. --> Google
Nie dajcie sobie wmówić, że pies czuje się raz dobrze, raz źle, bo jest już stary. Pilnie diagnozujcie. Dajcie weterynarzowi max 2 dni na diagnozę. Mój labcio miał rozłożone badania przed operacją na tydzień czasu i niestety nie dotrwał. W nocy przed operacją musiała mu pęknąć śledziona i męczarnie w jakich konał były przerażające. Gdybym wiedziała to co wiem dzisiaj, zostawiłabym go w szpitalu do operacji zaraz po USG. Mój labradorek byłby teraz koło mnie i by szturchał moje kable od laptopa, żebym mu wymasowała plecki. Jak tu nie zwariować po takiej tragedii......
Nie dajcie sobie wmówić, że pies czuje się raz dobrze, raz źle, bo jest już stary. Pilnie diagnozujcie. Dajcie weterynarzowi max 2 dni na diagnozę. Mój labcio miał rozłożone badania przed operacją na tydzień czasu i niestety nie dotrwał. W nocy przed operacją musiała mu pęknąć śledziona i męczarnie w jakich konał były przerażające. Gdybym wiedziała to co wiem dzisiaj, zostawiłabym go w szpitalu do operacji zaraz po USG. Mój labradorek byłby teraz koło mnie i by szturchał moje kable od laptopa, żebym mu wymasowała plecki. Jak tu nie zwariować po takiej tragedii......
Dzień dobry ja do Pana doktora Jarka mam pytanie odnośnie wyników badań mojej 15 letniej suni otóż ma duży brzuch i to są jej wyniki leukocyty 57, 1APfosfataza zasadowa 272 a w usg przeważająca część srodbrzusza zajmuje nieregularna zróżnicowana echogenicznie zmiana rozrostowa wywodzącą się najprawdopodobniej ze śledziony wymiary zmiany wynoszą 87,68mm wątroba z dość licznymi niejednorodnie hipoechogennymi w stosunku do miąższu wątroby typu ogniskami z czego jedno z największych o wymiar ok, 36,7x31,7mmpodejrzenie zmian o charakterze przerzutowym i na terenie jamy ptrzewnej widoczna jest niewielka ilość wolne echogennego płynu (krew) proszę o pomoc nasza wet, powiedziała że to jest koniec dla naszej suni nic nie może zrobić czy to prawda proszę powiedzieć
-
- Posty:1
- Rejestracja:18 lutego 2015, 18:33
Witam.
Niestety kilka dni temu musiałam pożegnać mojego 8-letniego yorczka Nie miałam jeszcze odwagi pojechać do lecznicy i porozmawiać z lekarzem dlatego chciałam zapytać Pana doktora jaką Pan by podjął decyzję w przypadku mojego psa. Pod koniec zeszłego roku moja psinka miała robione badania krwi i USG. Miał początki prostaty, guz na śledzionie (nieduży, nie wyglądał na jakiś nowotwór złośliwy) oraz mały kamień w pęcherzu moczowym. Pani weterynarz powiedziała żeby najpierw wykastrować psa i usunąć kamień, przy okazji narkozy zrobi się ponownie USG żeby obejrzeć guza śledziony. Tak też zrobiłam. Dodam tylko,że wyniki krwi były dobre, serduszko zdrowe, bo malutki miał badania kardiologiczne, od kilku miesięcy przyjmował forthyron 200 mg na tarczycę,a guz śledziony nie powiększył się. Po kastracji i usunięciu kamienia z pęcherza szybko doszedł do siebie,ale pod koniec stycznia zaczęły się problemy. Piesek nie miał apetytu, co chwilę załatwiał się na rzadko, zdarzało mu się leżeć nawet 4 godziny, jakby nie miał siły wstać. Pojechałam do weta, powiedziałam dokładnie jak pies zachowywał się każdego dnia i zaproponowano mi ogólne badania krwi i podawanie probiotyku. Wyniki wyszły dobrze, na drugi dzień było lepiej, pies normalnie się załatwił i nawet biegał za piłką,ale po 4 dniach rano zawiozłam psa do lekarza, bo już nie wstawał praktycznie w ogóle. Zostawiłam go w lecznicy o godz. 10, a o 11.30 odebrałam telefon i usłyszałam, że psu pękł guz śledziony, był 4-krotnie większy niż miesiąc temu i że jeśli zdecyduję się na usunięcie śledziony to pies pożyje najwyżej miesiąc... Podjęłam decyzję o uśpieniu, nie miałam sumienia dalej go męczyć dla być może kilku dni życia. Czytając dużo artykułów na temat śledziony zaczęłam się zastanawiać czy dobrą decyzją było zajmowanie się kamieniem i początkującą prostatą czy należałoby zacząć właśnie od tej śledziony?? Wiem, że istniało ryzyko,że kamień wpadnie w cewkę i wtedy też trzeba będzie zrobić operację ratującą życie, ale czy rokowania po takim zabiegu nie są lepsze niż po pękniętym guzie śledziony?? A może wcale ten kamień by nigdzie nie wpadł do dziś?? Proszę powiedzieć co Pan by doradził w takiej sytuacji, bo po tym co ja przeszłam to raczej u kolejnego psa postawiłabym śledzionę na pierwszym miejscu skoro te guzy są tak groźne, a rokowania po pękniętym guzie praktycznie żadne... Bardzo proszę o odpowiedź, nie mogę sobie darować, że nie poszłam na konsultację do innych lekarzy albo że chociaż nie poczytałam wcześniej o guzach śledziony A pani weterynarz nawet słowa nie powiedziała o zagrożeniu tylko guza zostawiła do obserwacji. Mówiła tylko o zagrożeniu z powodu kamienia w pęcherzu... Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź
Niestety kilka dni temu musiałam pożegnać mojego 8-letniego yorczka Nie miałam jeszcze odwagi pojechać do lecznicy i porozmawiać z lekarzem dlatego chciałam zapytać Pana doktora jaką Pan by podjął decyzję w przypadku mojego psa. Pod koniec zeszłego roku moja psinka miała robione badania krwi i USG. Miał początki prostaty, guz na śledzionie (nieduży, nie wyglądał na jakiś nowotwór złośliwy) oraz mały kamień w pęcherzu moczowym. Pani weterynarz powiedziała żeby najpierw wykastrować psa i usunąć kamień, przy okazji narkozy zrobi się ponownie USG żeby obejrzeć guza śledziony. Tak też zrobiłam. Dodam tylko,że wyniki krwi były dobre, serduszko zdrowe, bo malutki miał badania kardiologiczne, od kilku miesięcy przyjmował forthyron 200 mg na tarczycę,a guz śledziony nie powiększył się. Po kastracji i usunięciu kamienia z pęcherza szybko doszedł do siebie,ale pod koniec stycznia zaczęły się problemy. Piesek nie miał apetytu, co chwilę załatwiał się na rzadko, zdarzało mu się leżeć nawet 4 godziny, jakby nie miał siły wstać. Pojechałam do weta, powiedziałam dokładnie jak pies zachowywał się każdego dnia i zaproponowano mi ogólne badania krwi i podawanie probiotyku. Wyniki wyszły dobrze, na drugi dzień było lepiej, pies normalnie się załatwił i nawet biegał za piłką,ale po 4 dniach rano zawiozłam psa do lekarza, bo już nie wstawał praktycznie w ogóle. Zostawiłam go w lecznicy o godz. 10, a o 11.30 odebrałam telefon i usłyszałam, że psu pękł guz śledziony, był 4-krotnie większy niż miesiąc temu i że jeśli zdecyduję się na usunięcie śledziony to pies pożyje najwyżej miesiąc... Podjęłam decyzję o uśpieniu, nie miałam sumienia dalej go męczyć dla być może kilku dni życia. Czytając dużo artykułów na temat śledziony zaczęłam się zastanawiać czy dobrą decyzją było zajmowanie się kamieniem i początkującą prostatą czy należałoby zacząć właśnie od tej śledziony?? Wiem, że istniało ryzyko,że kamień wpadnie w cewkę i wtedy też trzeba będzie zrobić operację ratującą życie, ale czy rokowania po takim zabiegu nie są lepsze niż po pękniętym guzie śledziony?? A może wcale ten kamień by nigdzie nie wpadł do dziś?? Proszę powiedzieć co Pan by doradził w takiej sytuacji, bo po tym co ja przeszłam to raczej u kolejnego psa postawiłabym śledzionę na pierwszym miejscu skoro te guzy są tak groźne, a rokowania po pękniętym guzie praktycznie żadne... Bardzo proszę o odpowiedź, nie mogę sobie darować, że nie poszłam na konsultację do innych lekarzy albo że chociaż nie poczytałam wcześniej o guzach śledziony A pani weterynarz nawet słowa nie powiedziała o zagrożeniu tylko guza zostawiła do obserwacji. Mówiła tylko o zagrożeniu z powodu kamienia w pęcherzu... Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź
-
- Posty:551
- Rejestracja:16 grudnia 2020, 13:31
Cześć.
W takiej sytuacji dobrze jest konsultować się regularnie z weterynarzem, który specjalizuje się w takich problemach zdrowotnych.
Musisz jednak wiedzieć, że wizyta w gabinecie weterynarza może wywołać dodatkowy stres i niepokój. Zerknij na naszego bloga i zobacz, jak możesz sobie z tym poradzić.
https://www.krakvet.pl/artykuly/pupil-u ... w-i-kotow/
KrakVet.pl
W takiej sytuacji dobrze jest konsultować się regularnie z weterynarzem, który specjalizuje się w takich problemach zdrowotnych.
Musisz jednak wiedzieć, że wizyta w gabinecie weterynarza może wywołać dodatkowy stres i niepokój. Zerknij na naszego bloga i zobacz, jak możesz sobie z tym poradzić.
https://www.krakvet.pl/artykuly/pupil-u ... w-i-kotow/
KrakVet.pl