2 psy razem - problemy

Dyskusje o psiej tresurze.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

no_rehearsal
Posty:7
Rejestracja:16 grudnia 2009, 13:28
Lokalizacja:Łódź
Kontakt:

16 grudnia 2009, 16:25

Witam,
jestem przeszczęśliwą posiadaczką dwóch psiaków - rocznej suni wzrostu średniego (22kg) w typie owczarka (szeroko rozumianym;) ) i półtorarocznego przerośniętego mixa ONka (74cm w kłębie, ok. 45kg). Bestie są łagodne jak baranki, kocha je całe osiedle (autentycznie, każdy na ich widok się uśmiecha, a gdy moja 10letnia siostra idzie z klasą np. do parku dzieci proszą żebym poszła z nimi jako opiekunka i wzięła moją sforę:) ).
W stosunku do psów, Mała ucieka jak na nie inny pies na nią szczeka, a z każdym innym chce się bawić i piszczy do niego okrutnie, Duży zwykle też (jedynie, gdy zaatakował go inny pies, porządnie go uślinił i powalił na ziemię z warczeniem, nie ugryzł, chociaż sam parę 'drapnięć' zaliczył).

Psy osobno są posłuszne, nie mam do nich zarzutów, Duży jest po szkoleniu na posłuszeństwo, Mała - znajda - też ładnie się pilnuje, chociaż mam ją dopiero półtora miesiąca.

Problem zaczyna się gdy psiaki są razem. Komenda "zostań" lub "stój" nie istnieje. Wycieczki na łąkę, do parku wyglądają tak, że psy ruszają do pościgu za każdą wiewiórką, gołąbkiem, nie daj Boże innym psem, piłką, itp. Gdy już dobiegną do celu (wiewiórka na drzewie, gołąbek w powietrzu, piesek przywitany) wracają bez problemu, wtedy "do mnie" działa. Ale rzadko kiedy cokolwiek jest w stanie je powstrzymać gdy się oddalają.

Dodatkowo, gdy idziemy w trójkę na spacer, Duży na smyczy powarkuje i szczeka na inne psy, małe/duże, bez różnicy, podejrzewam, że w obronie suki. Co prawda nie jest to takie agresywne zachowanie, raczej odstraszające (nie jeży się, nie szczerzy kłów), ale mimo wszystko...

Gdy są osobno nie ma takich sytuacji. Nie mam ani czasu, ani serca wyprowadzać je oddzielnie (3 spacery po ok. 1,5h), bo są strasznie zżyte, ruchliwe i pięknie się razem bawią (ludzie spacerujący już kilka razy pytali mnie czy mogą im zrobić zdjęcie bo jeszcze nie widzieli tak wesołych psów:) )

Czy ktoś spotkał się z podobnym problemem? Lub ma jakiś pomysł na zapanowanie nad moimi bestiami? Myślałam o przypięciu ich razem do jednej długiej smyczy, bo wtedy nie odchodzą daleko, ale boję się, że to spowoduje jeszcze większe problemy po zluzowaniu ich, i obawiam się, że się zaplączą i zrobią sobie krzywdę...

A może polecicie mi jakiegoś psiego 'tresera'? Szkolenia grupowe odpadają bo tam 1 właściciel - 1 pies. Szukam kogoś, kto przeprowadza szkolenia indywidualne, najlepiej przyprowadzając swojego psa jako 'rozproszenie'.

Mieszkam w Łodzi, na Polesiu, zależałoby mi na treningach w tych okolicach gdyż nie zawsze mam do dyspozycji samochód i kierowcę.

Z góry gorąco Wam dziękuję za WSZELKIE porady i pomysły!!

Pozdrawiam.
mg
Posty:519
Rejestracja:20 października 2008, 18:11
Lokalizacja:Katowice

16 grudnia 2009, 21:32

Z Twojego opisu wygląda mi na to, że te psy bardzo się lubią i tworzą pewnego rodzaju koalicję - kiedy są osobno TY jesteś fajna i jesteś dla każdego z nich przewodnikiem, kiedy są razem - cóż.... nawzajem się wspierają i nakręcają na rzeczy, które są dla nich atrakcyjne. Psy świetnie uczą się przez naśladownictwo - zwłaszcza rzeczy, które są dla nich przyjemne, a więc skoro jeden coś może, drugi też tego próbuje. No i jak widać, świetnie im się to udaje.. Małą masz krótko, w zasadzie jest na granicy okresu adaptacyjego do nowego domu, a skoro Dużemu coś wolno, to ona będzie go naśladować.
Co ja bym zrobiła?
Skoro Duży jest po kursie PTP i to na nim mała się wzoruje, to jego objęłabym "specjalnym nadzorem". Nie przychodzi na wołanie - to wracamy do linki i robimy porządne przywołanie przy Małej.
Powtórka komend Dużego i nauka komend Małej - do każdego psa zwracasz się po imieniu i nagradzasz tylko tego, z którym pracujesz. Oczywiście możesz pracować z dwoma na raz - ale zaznaczając imieniem, że oba mają coś dla Ciebie zrobić.
Czyli to TY kontrolujesz cały spacer i decydujesz, co i kiedy psy robią.

Skoro mieszkasz w Łodzi i masz możliwość, żeby psy zobaczył szkoleniowiec - a to najlepsza opcja, na pewno jest coś, czego przez internet nie da się opisać - to polecam Ci 4 Łapy Psa.
Tu jest zakaz wstawania linków, wpisz sobie tą nazwę w przeglądarkę i zobacz, co i jak robi Dorota, jakie ma wykształcenie i doświadczenie, a potem, jeśli chcesz , umów się na konsultację. Czasem jedno spotkanie wystarczy, żeby rozwiązać problem, który dla nas wydaje się skomplikowany.

Powodzenia.
no_rehearsal
Posty:7
Rejestracja:16 grudnia 2009, 13:28
Lokalizacja:Łódź
Kontakt:

16 grudnia 2009, 22:22

Dziękuję za namiary, na pewno się skontaktuję!
Z bestiami to jest tak, że raczej Mała jest prowodyrką wszelkich ucieczek i Duży ją naśladuje. Jest go ciut łatwiej przywołać, jednak to niewiele zmienia, ale czasem tylko zatrzymuje się w połowie drogi i zastanawia - Mała czy ja? - i wybiera loteryjnie... raz tak, raz tak. I nawet jak pies wróci, Mała dopiero po dłuższej chwili do niego przybiega.
Widzę, że Duży jest zafascynowany swoją "żywą zabawką" i nie stanowię dla niej konkurencji. Dużego nigdy nie uczyłam na lince, załapał komendę "do mnie" w inny sposób - wychodziłam na spacer z drugą osobą, stawałyśmy w sporej odległości od siebie i wołałyśmy "do mnie" na zmianę, za każde podbiegnięcie dostawał ciacho.

Teraz kombinowałam już na tysiąc sposobów - uciekałam im w drugą stronę, potrząsałam kluczami (mój pies nauczył się "fe" poprzez rzucanie w jego stronę lekkiego ale hałasującego przedmiotu, puszki z monetami, itp, Mała identycznie chwyciła polecenie - w chwili 'lądowania' przedmiotu wołałam psa po imieniu i przybiega/puszcza zdobycz natychmiast, bo wie, że niewykonanie komendy grozi niezidentyfikowanym "hałaśnikiem" przelatującym nad głową - nie wiem czy to była dobra metoda, tak mi podpowiedziano na PT, poskutkowało), chodziłam na spacery z pachnącymi kiełbaskami, cmokałam, gwizdałam, uprawiałam pajacyki, ale niestety to działa tylko gdy jest pusto - psy przybiegają razem bezbłędnie.

Chciałam jeszcze dopytać o to podpinanie do jednej 4metrowej smyczy - znajoma sama wpadła na ten pomysł i nauczyła swoje psiaki. Wypróbowałam raz i skutkuje to tym, że Duży przylatuje od razu i na tą samą komendę, chcąc, nie chcąc, leci Mała. Oczywiście cieszę się jak wariatka na widok obu i nagradzam smakołykiem. Zastanawiam się tylko czy taka na wpół dobrowolna reakcja na komendę przy dłuższym stosowaniu zadziała gdy nie będzie czuć uprzęży?
mg
Posty:519
Rejestracja:20 października 2008, 18:11
Lokalizacja:Katowice

16 grudnia 2009, 22:46

Skoro to mała prowokuje - to ją obejmij nadzorem. I linka :wink:
Ona dopiero "pokaże rogi" - bo jak pisałam, jest tak na granicy okresu adaptacyjnego ( 4-8 tygodni w nowym domu i pies zaczyna czuć się bardzo pewnie).
Mała pewnie nie zna komend, na razie "strzela" i może coś trafi, a może nie - a naucz ją w domu, co znaczy przywołanie.
Czyli wołasz najpierw w tym samym pomieszczeniu - i pochwała, ciacho. Kilkadziesiąt razy.Potem z pomieszczenia do pomieszczenia - i pochwała,ciacho. Kilkadziesiąt razy.Potem na dworze, na lince - i pochwała, ciacho.No, a potem puszczasz linkę, niech się wlecze za psem, wołasz, przyjdzie - ciacho.
Poćwicz też z nimi oboma różne komendy, ale zrób tak, żeby one chciały z Tobą pracować i żebyś stała się dla nich kimś najważniejszym na świecie, czyli mądrym i sprawiedliwym przewodnikiem, którego warto pilnować i słuchać.

Ucząc metodą przez Ciebie opisaną czyli rzucaniem albo potrząsaniem czymś, uczysz przez unikanie czegoś nieprzyjemnego, a nie o to chodzi - szkolenie psa polega na uczeniu, że przewodnik jest najlepszy na świecie i zawsze warto do niego przyjść.
Czemu przychodzą, kiedy jest nuuda, a nie przychodzą, kiedy jest coś ciekawego?
Ano, dlatego, że nauka przez unikanie jest zawodna. "Kara" w postaci tego czegoś, co hałasuje i przerywa psu to, co robi, musiałaby go spotykać za każdym razem, kiedy nie przychodzi na wołanie, a jak dorzucisz kluczami na 20, 30 czy 40 metrów?
Pewnie nie powiedziano Ci o kryteriach, takich jak np. dystans i rozproszenia?

Co do przypinania psów na jedną smycz - skoro to działa, to znaczy, że jest OK. Ale jest to o tyle niebezpieczne, że psy mogą kogoś po drodze podciąć, skosić innego psa czy dziecko, zaplątać się o drzewo itp.
I może też zadziałać w drugą stronę - jeden pies będzie chciał wrócić do Ciebie, drugi - zwiać i wygra ten uciekający.... i cała nauka na nic.

No, ale się rozgadałam. Umów się z Dorotą, niech ona zobaczy psy i pokaże Ci, jak z nimi pracować, żeby było dobrze :wink:
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Bing [Bot] i 6 gości