Isabelle mnie ubiegła
Powiedz mi coś, skoro masz takie a nie inne warunki to po co brałaś dwa psy? Jeden pies to ogromna odpowiedzialność i bardzo dużo pracy a dwa to nie dość że wszystko 2 x więcej to jeszcze dochodzą problemy z relacjami między nimi.
Mówisz, że nie mają podstaw... mają bo siedzą w ogródku, w izolacji od świata.
Już pisałam, że wiem jak to jest mieć dwa psy, które w pewnym momencie nie chcą się zgodzić ze sobą, mało tego jeden potrafi przejąć złe zachowanie drugiego. Tak na prawdę nie wiem co siedzi w moich psach, nie mają rodowodu, nie mogę sobie sprawdzić przodków czy nie było wśród nich jakiegoś niezrównoważonego psa. Do tego popełniłam bardzo dużo błędów ich naprawa trwa do dzisiaj, ale przede wszystkim musiałam się przyznać sama przed sobą że zawaliłam, odrzuciłam całą moją poprzednią wiedzę i nauczyłam się od początku... na tym forum. Słuchałam rad innych i są widoczne postępy.
2 psy w domu
http://animalion.pl/patento-pet-obroza- ... -p-71.html
Takie cuś? Fajna rzecz, tego właśnie potrzebuję, dzięki
Co do zachowania boksia nie wykluczam strachu, o którym piszesz, na razie mam za mało obserwacji. Ale tak czy inaczej damy radę
P.S. To było do Izabelki, bo widzę że seiti coś napisała, zaraz będę czytać, jestem w pracy i tak skubię to, co piszecie
Takie cuś? Fajna rzecz, tego właśnie potrzebuję, dzięki
Co do zachowania boksia nie wykluczam strachu, o którym piszesz, na razie mam za mało obserwacji. Ale tak czy inaczej damy radę
P.S. To było do Izabelki, bo widzę że seiti coś napisała, zaraz będę czytać, jestem w pracy i tak skubię to, co piszecie
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Ja też marze o drugim psie. Ale w obecnej chwili posiadanie dwóch psów byłoby niezdrowym egoizmem. Przyniosło by to tylko szkodę już obecnemu Brutkowi, a w dalszej perspektywie i mnie. Aczkolwiek Brutus jest psem chyba całkiem nieźle ogarnietym....
U mnie Shena zachowywała się inaczej jak była z Tarzanem niż jak jest teraz z Neyą. Neya po prostu została, nikt jej nie chciał aż ja się przywiązałam do niej i przestałam szukać domu dla niej. W sumie nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, dzięki niej nauczyłam się wielu rzeczy a mój psiopogląd przeszedł rewolucje
Niestety co do bokserów nie mogę się z Tobą zgodzić. W parku mam rasową i to właśnie z nią moja młoda się kłóci. Głównie o patyki, tamta zawsze stara się zabrać Neyi kija i swoich bardzo pilnuje. Raz pokłóciły się o jedzenie bo tamta zapragnęła zabrać mojej chrupkę. Inna bokserka jak tylko Shene zobaczyła gotowa była się na nią rzucić. Z relacji jej pani zawsze reaguje tak na suki. Pies się sam nie wychowa, tak samo jak dziecko.
Niestety co do bokserów nie mogę się z Tobą zgodzić. W parku mam rasową i to właśnie z nią moja młoda się kłóci. Głównie o patyki, tamta zawsze stara się zabrać Neyi kija i swoich bardzo pilnuje. Raz pokłóciły się o jedzenie bo tamta zapragnęła zabrać mojej chrupkę. Inna bokserka jak tylko Shene zobaczyła gotowa była się na nią rzucić. Z relacji jej pani zawsze reaguje tak na suki. Pies się sam nie wychowa, tak samo jak dziecko.
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Może i wspaniała. nie mam biksera i miec nie będę. Ale nie znam takiego psa o którym piszesz. zadnego. Ani boksia ani kundla ani psa innej rasy....slawa pisze:Ech, Seti, to długa historia.
Boksery to wspaniała rasa, będę to powtarzać bez końca. One nigdy nie zabiorą innemu psu jedzenia, gdy inny pies dojdzie do miski one się odsuną. Takie są boksery. Ich nie trzeba tresować, one rozumieją człowieka bez słów, wierzcie mi. Nigdy nie lubiłam tego siad, leżeć, równaj ... buldog jest skrajnie inny. Ta jego zazdrość. On mógł czuć, ze w moich oczach nie dorównuje bokserowi, chociaż ja zdając sobie sprawę z takiej możliwości starałam się postępować tak, żeby tego nie odczuł. Ale mimo wszystko, myślę, ze zwierzę wiele może wyczuć.
.
Wszystkie boksery spacerujące po naszym parku....no cóz ADHD wymagające intensywnego szkolenia i konsekwentnej ręki. Znam nawet jednego który jest już po kilku etapach szkolenia i cóż....wychowany dobrze nie jest.
Nie znam boksia który jest aż tak łagodny jak to opisujesz.
Nie znam rasy czy tupu psa nie wymagającego tresury, wychowywania, szkolenia.
I nie znam psa któremu do zdrowia psychicznego starczy dom i ogródek....
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
nie da się trzymać psa w mieszkaniu wyprowadzając do dwa razy dziennie i na krótkie spacery, zwłaszcza jeśli jest to bokser, więc przestań z łaski swojej rzucać argumentami z kosmosu, może Ty też się nie ruszasz poza teren ogródka, bo pojęcia o świecie nie masz. Mój pies biega bez kagańca, mandaty to rzadkość, druga sprawa jak pies jest uczony od małego przebywania na zewnątrz w kagańcu to nie ma w tym żadnego smutku sama radość, 3 sprawa można kupić niby kagańce, cieniutkie luźne opaski na pyszczki i nikt się czepiał nie będzie. No ja rozumiem, jeśli jesteś osobą reprezentującą swoje miasto w kwestii wychowania i socjalizacji psów to lepiej żeby nie biegały bez tych nieszczęsnych kagańców bo na prawdę mogą komuś zrobić krzywdę. U mnie w mieście, a dokładnie w krakowie na raz biega luzem 10, 15 psów i nigdy żaden nikogo nie ugryzł. Ludzie, którzy mają psy agresywne trzymają je na smyczach.
Spacery to wszystko? Kobieto ogarnij się i zetrzyj z twarzy tę ironię. OCZYWIŚCIE ŻE DLA PSÓW SPACERY TO WSZYSTKO. Nowe zapachy, nowe miejsca, nowe psy, nowe odgłosy, nowe powierzchnie, nowe osoby, nowe przedmioty. Zrozum w końcu, że dla Twojego psa ogród to tak jak dla mojego psa przedpokój. Dla psa nie liczy się ilość metrów kwadratowych tylko ilość nowych bodźców. Staw czoła prawdzie, zamykanie boksera w ogrodzie jest skazaniem go na cierpienie, o czym za rok albo za dwa się przekonasz jak Ci pies zacznie rzucać się na obce osoby i zagryzie pinczera sąsiada. Nie mam pojęcia po co Ci pies, trzeba sobie było kupić kota.
I każdy szkoleniowiec Ci powie to samo, że skazujesz fajnego psa na cierpienia. Tak jakby Ciecie zamknąć w pokoju z jednym oknem wrzucając talerz z jedzeniem dwa razy dziennie, ile byś wytrzymała? A Twój pies egzystuje (nie żyje, bo to nie jest życie, tylko marna egzystacja) tak rok, trochę empatii - postaw się na jego miejscu.
I oszczędź sobie wywodów od potrzebach rasy, bo nie masz o nich zielonego pojęcia i wprowadzasz przez to czytające osoby w błąd. Pomijam fakt że nikogo to za bardzo nie interesuje.
Spacery to wszystko? Kobieto ogarnij się i zetrzyj z twarzy tę ironię. OCZYWIŚCIE ŻE DLA PSÓW SPACERY TO WSZYSTKO. Nowe zapachy, nowe miejsca, nowe psy, nowe odgłosy, nowe powierzchnie, nowe osoby, nowe przedmioty. Zrozum w końcu, że dla Twojego psa ogród to tak jak dla mojego psa przedpokój. Dla psa nie liczy się ilość metrów kwadratowych tylko ilość nowych bodźców. Staw czoła prawdzie, zamykanie boksera w ogrodzie jest skazaniem go na cierpienie, o czym za rok albo za dwa się przekonasz jak Ci pies zacznie rzucać się na obce osoby i zagryzie pinczera sąsiada. Nie mam pojęcia po co Ci pies, trzeba sobie było kupić kota.
I każdy szkoleniowiec Ci powie to samo, że skazujesz fajnego psa na cierpienia. Tak jakby Ciecie zamknąć w pokoju z jednym oknem wrzucając talerz z jedzeniem dwa razy dziennie, ile byś wytrzymała? A Twój pies egzystuje (nie żyje, bo to nie jest życie, tylko marna egzystacja) tak rok, trochę empatii - postaw się na jego miejscu.
I oszczędź sobie wywodów od potrzebach rasy, bo nie masz o nich zielonego pojęcia i wprowadzasz przez to czytające osoby w błąd. Pomijam fakt że nikogo to za bardzo nie interesuje.
Moje psy są nauczone chodzenia w kagańcu i uwierz mi nie przeszkadza im to w hasaniu, a mnie w podawaniu nagród.
Młody chce się poznać z innymi psiakami, jak inni właściciele zgodzą się to wasze psiaki mogą się poznać
Zacytuję moją sąsiadkę:" spacery to całe życie psa".
Niestety szkolenie profesjonalne też mnie odstraszyło... kastracja plus takie szkolenie (ok 2000 zł razem)... matko na bank bym musiała napad zrobić(ktoś chętny?)
Młody chce się poznać z innymi psiakami, jak inni właściciele zgodzą się to wasze psiaki mogą się poznać
Zacytuję moją sąsiadkę:" spacery to całe życie psa".
Niestety szkolenie profesjonalne też mnie odstraszyło... kastracja plus takie szkolenie (ok 2000 zł razem)... matko na bank bym musiała napad zrobić(ktoś chętny?)
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
szkolenie podstawowe kosztuje w granicach 500, 600zł, można zapłacić w dwóch ratach. Wizyta behawiorysty godzinna około 80zł, trzeba 2,3 jeśli problem nie jest jakoś ogromny.
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
o, a będziecie startować w zawodach IPO, czy tylko rekreacyjnie?
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Jezu, znecam sie nad swoim własnym psem!
Mieszkamy w srodku wielkiego miasta...Warszawa. W bloku....mieszkanie całe 45 metrów....a piesek niemały.
I jeszcze do tego mój pies jest spuszczany ze smyczy - w sumie na smyczy jest jakies całe 5 minut dziennie albo i mniej (zależnie od tego jak długo winda jedzie). Kagańca na mordzie nie miał nigdy (choc przepraszam, raz miał założony jak przymierzalismy czy dobry, od tamtej pory kaganiec porasta pajeczynami). Wychodzimy codziennie na 3 spacery - rano na całe 15 minut i jest to spacer sanitarny, potem siedzi 10 godzin sam w domu i w tym czasie śpi zmieniając kanapy lub gapi sie w okno, po południu godzinka biegania w parku, a wieczorem o 21.30 2 godziny ze stadem innych psów, żeby nie było tez bez kagańców i nie na smyczach....
Do tego znecam sie nad nim straszliwie bo wciąż go wychowuje, koryguje jego zachowania, czegos ucze i czegoś od niego wymagam choć już rozumiemy sie bez słów (nauczył sie reagować na gesty wykonywane rękami i głową)
Raz w tygodniu wsiadamy do autobusu (tylko w kantarku imitujacym kaganiec na pysku) i jedziemy do lasu lub nad Wisłę na 4-6 godzin, czasem dłużej. I pies wraca do domu na ostatnich łapach, ubłocony na maksa, spieniony ze zmeczenia i szczęśliwy.
Jak ja tak moge meczyć psa....a starczyłyby 2 spacerki po 10 minut i kanapa lub tylko ogródek i już nic wiecej....
slawa- znam takie psy o jakich piszesz. Dla mnie wszystkie nadają sie do uśpienia a ich własciciele powinni miec dożywotni zakaz posiadania bodaj myszki....w rękach takich ludzi maleńki york staje sie potworem, o dużych psach lepiej nie wspominać. Przez takich ludzi nauczyłam sie nosić gaz w żelu i raczej nie będe mieć skrupułów aby nim popryskać jakiegos obcego psa, przez takich ludzi chodze w butach z mocna podeszwą i cholewką, i zawsze długich spodniach - bo nigdy nie wiadomo kiedy będę musiała skopać jakiemuś "cudownemu piesiowi nie wymagajacemu wychowania " dupę....
Mieszkamy w srodku wielkiego miasta...Warszawa. W bloku....mieszkanie całe 45 metrów....a piesek niemały.
I jeszcze do tego mój pies jest spuszczany ze smyczy - w sumie na smyczy jest jakies całe 5 minut dziennie albo i mniej (zależnie od tego jak długo winda jedzie). Kagańca na mordzie nie miał nigdy (choc przepraszam, raz miał założony jak przymierzalismy czy dobry, od tamtej pory kaganiec porasta pajeczynami). Wychodzimy codziennie na 3 spacery - rano na całe 15 minut i jest to spacer sanitarny, potem siedzi 10 godzin sam w domu i w tym czasie śpi zmieniając kanapy lub gapi sie w okno, po południu godzinka biegania w parku, a wieczorem o 21.30 2 godziny ze stadem innych psów, żeby nie było tez bez kagańców i nie na smyczach....
Do tego znecam sie nad nim straszliwie bo wciąż go wychowuje, koryguje jego zachowania, czegos ucze i czegoś od niego wymagam choć już rozumiemy sie bez słów (nauczył sie reagować na gesty wykonywane rękami i głową)
Raz w tygodniu wsiadamy do autobusu (tylko w kantarku imitujacym kaganiec na pysku) i jedziemy do lasu lub nad Wisłę na 4-6 godzin, czasem dłużej. I pies wraca do domu na ostatnich łapach, ubłocony na maksa, spieniony ze zmeczenia i szczęśliwy.
Jak ja tak moge meczyć psa....a starczyłyby 2 spacerki po 10 minut i kanapa lub tylko ogródek i już nic wiecej....
slawa- znam takie psy o jakich piszesz. Dla mnie wszystkie nadają sie do uśpienia a ich własciciele powinni miec dożywotni zakaz posiadania bodaj myszki....w rękach takich ludzi maleńki york staje sie potworem, o dużych psach lepiej nie wspominać. Przez takich ludzi nauczyłam sie nosić gaz w żelu i raczej nie będe mieć skrupułów aby nim popryskać jakiegos obcego psa, przez takich ludzi chodze w butach z mocna podeszwą i cholewką, i zawsze długich spodniach - bo nigdy nie wiadomo kiedy będę musiała skopać jakiemuś "cudownemu piesiowi nie wymagajacemu wychowania " dupę....