Na stronie nie mogę znaleźć konkretnej informacji ale pamiętam, że było tak napisane w autobusie. Z tym, że to czytałam jakiś czas temu. Teraz wychodzi na to że jeśli uznają że zwierze jest niebezpieczne czy :
Pasażer może przewozić zwierzęta i rzeczy w tym rowery, z wyłączeniem wymienionych w § 12, jeżeli istnieje możliwość takiego ich umieszczenia w pojeździe, by nie utrudniały przejścia, nie zagrażały bezpieczeństwu ruchu, nie zasłaniały widoczności kierującemu pojazdem i nie powodowały zagrożenia dla innych podróżnych.
Czyli wystarczy, że ktoś stwierdzi że mój pies utrudnia przejście bądź zagraża innym i get out? Dobra skończmy ten temat bo mi już krew wre.
2 psy w domu
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
No włąsnie po to pies ma kaganiec...żeby nie stwarzać zagrożenia. Jeżeli siedzi spokojnie to nikt nie ma prawa cię z autobusu wywalić....a jak ktoś chce akurat przejść to zawsze pies może się podnieść i przesunąć. W końcu ludzie też tarasują przejście
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Generalnie zawsze ustawiamy się tak żeby nie wadzić lub wadzić jak najmniej. czasem psy są bardzo brudne gdy wracamy. Czasem jeżdzimy w kilka dużych psów, nawet z astami. Wystarczy że nasze dwa goldeny powalą się na podłodze w przejściu i już blokada nie do przeskoczenia. Jeszcze mi się nie zdarzyło żebym musiała wysiadać. Choś raz kierowca miał wąty bo do autobusu wsiadło 6 psów, każdy ze swoim właścicielem, dorosłym rzecz jasna. Inni pasażerowie zmusili go by ruszył bo my mieliśmy czas a nasze psy udawały że ich nie ma. Raz mi się zdarzyło że wsiadłam do autobusu w którym siedziała kobita z joreckiem na kolanach, bez kagańca rzecz oczywista. Mały zaczął jazgotać na cały autobus, Brutus spojrzał, machnął ogonem i położył się grzecznie na podłodze. Kobieta zaczęła na mnie wrzeszczeć że mam wysiąść Z TYM PSEM.... usłyszała od kogoś innego żeby zamknęła tego ujadacza albo wysiada natychmiast bo to ona zakłoca spokój i przeszkadza.
Nigdy ze swoim psem nie miałam żadnego nieprzyjemnego zajścia w autobusie....
Nigdy ze swoim psem nie miałam żadnego nieprzyjemnego zajścia w autobusie....
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
wszystko zależy od kierowcy. W krakowie często się zdarzają psy w autobusach. Generalnie te z babciami wchodzą bez kagańców (ku mojemu wielkiemu oburzeniu, bo to że pies jest śliczny, grzeczny na zewnątrz, nie znaczy że taki będzie w ciasnym miejscu gdzie każdy będzie go deptać) i zazwyczaj kierowcy się nie czepiają. Raz jechałam z takim co babcie z autobusu wyrzucił (i słusznie!), a inny zaprosił pasażera z goldenem na przód (autobus był bardzo zapchany, faktycznie). Pies poszedł tak jakby zaraz pod szybę (gdzie oddziela barierka) więc nikomu nie przeszkadzał. Da się? Da się, tylko trzeba dobrych chęci. Fajnie było jak nowofunland jechał. Zajął całe takie koło, gdzie przegubowe autobusy się 'zginają' i sobie leżał w najlepsze a ludzie skakali przez niego
Raz przy mnie wyprosili faceta z huskim, ale nie słyszałam czemu. Mnie się nigdy nie przytrafiło osobiście żeby ktoś kazał mi wysiąść. Zresztą po ciąży postanowiłam głośno dochodzić swoich racji w komunikacji miejskiej. Ale fajnie macie, że wasze psiaki albo nie płacą za bilet albo mają ulgowy...
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
ja nie mówię, że nie płacę, bo na wszelki wypadek jak już muszę gdzieś jechać z psem autobusem to kasuję bilet. Natomiast nigdzie nie ma informacji czy taka opłata jest konieczna czy też nie.
To może jeszcze nie jest taki problem, może oni się po prostu bawią?
Ja mam dwa kundelki. Jeden niedługo skończy 4 lata a drugi ma 4,5 lat. W ogole się nie lubią. Zawsze jak sa blisko siebie warczą, a nawet gryzą się. Może postaraj się coś zrobić już od początku, abyś nie miał takiego samego problemu co ja ;/
Ja mam dwa kundelki. Jeden niedługo skończy 4 lata a drugi ma 4,5 lat. W ogole się nie lubią. Zawsze jak sa blisko siebie warczą, a nawet gryzą się. Może postaraj się coś zrobić już od początku, abyś nie miał takiego samego problemu co ja ;/
Ja mam ten sam problem co ty...mam rocznego kundelka ale tesciu sprowadzil sobie 3 miesiecznego szczeniaka rasy Alaskan Malamut. Jest wredna i okropna, mojej suni zabiera wszystko; kosteczki, zabawki, jedzenie i wode...ale nie po to żeby sie pobawic czy zjesc...nie. Ona to robi po to żeby moja psina tego nie miala. Mojego pupila atakuje....na poczatku moj pies sie dawal ale po jakims czasie zaczelo jej to przeszkadzac. Zreszta wcale sie nie dziwie bo Mala stala sie bardziej agresywna w stosunku do niej i tak jest do teraz. Mam dosc trzymania mojej Lily zamknietej w pokoju, ale niestety jestem jeszce troche czasu skazana na mieszkanie z tesciem Ja tez nie mam pojecia co robić
A czy psy obowiązują jakieś zasady? Bez jasnych zasad nie da się ogarnąć żadnego psa a co dopiero dwa. Dotkliwym problemem jest kontrola zasobów. Psy musza się nauczyć, że to człowiek nimi zarządza nie one. Za atak powinna wylecieć z pokoju na minutę i za każdy kolejny. Musi zrozumieć, ze tak nie wolno. Mogę Wam powiedzieć jak jest u mnie.
1. Jedzenie- to spędzało mi sen z powiek, koszmar istny. Wprowadziłam siedzenie na miejscu jak idę po żarcie, kładę jedzenie każda podchodzi do swojej miski i nie je dopóki nie pozwolę, najpierw wykonują jakieś komendy (siad, leżeć itp). Na początku pilnowałam, żeby nie podchodziły do siebie jak jedna jeszcze jadła. Teraz nie muszę bo nie podchodzą.
2. Zabawki, był problem tylko z nowościami. Zabawki w domu ogólnie nie powinny być dostępne, tylko za wykonanie czegoś. Ulubiona piłeczka tylko na szaleństwa na dworze (w ogóle nie dostępna w domu)
3 Najważniejszy zasób- JA. Wszelkie warczenie, szczekanie czy atak kiedy głaszczę jedną niedopuszczalny, natychmiastowy wypad z pokoju. I danie szansy na poprawne zachowanie
Można też wykonać ćwiczenia ze stratą
1. Jedzenie- to spędzało mi sen z powiek, koszmar istny. Wprowadziłam siedzenie na miejscu jak idę po żarcie, kładę jedzenie każda podchodzi do swojej miski i nie je dopóki nie pozwolę, najpierw wykonują jakieś komendy (siad, leżeć itp). Na początku pilnowałam, żeby nie podchodziły do siebie jak jedna jeszcze jadła. Teraz nie muszę bo nie podchodzą.
2. Zabawki, był problem tylko z nowościami. Zabawki w domu ogólnie nie powinny być dostępne, tylko za wykonanie czegoś. Ulubiona piłeczka tylko na szaleństwa na dworze (w ogóle nie dostępna w domu)
3 Najważniejszy zasób- JA. Wszelkie warczenie, szczekanie czy atak kiedy głaszczę jedną niedopuszczalny, natychmiastowy wypad z pokoju. I danie szansy na poprawne zachowanie
Można też wykonać ćwiczenia ze stratą
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości