Chętnie "posłucham" rady dotyczącej szkoły. Jedyne wiadomości jakie mam o szkołach pochodzą z internetu, a wiadomo - każda sroka swój ogon chwali. Jestem z Wrocławia. Chodzi mi oczywiście o nauczenie posłuszeństwa, itd. żeby pies nigdy nie zrobił nikomu krzywdy (może za jakiś czas pojawić się w domu dziecko) i żeby nasza współpraca była dla obu stron przyjemna.
Serdeczności!
m
chwila agresji u szczeniaka
w moim przypadku- szczeniak 2,5 miesiaca Jack russell terier jest tak samo. gryzie rowniez obcych ludzi,ignorowanie nie skutkuje.Kaze ja w ten sposob, iz podnosze ja za kark do gory i czekam az sie uspokoi, gdy przestaje piszczec stawiam ja i wtedy jesli podgryza to leciutko. Mam nadzieje,ze sie nauczy niedlugo ze gryzc nie wolno.Nie bije jej, to jedyna kara jaka stosuje ( odciaganie,zajmowanie inna zabawka nie skutkowalo ni troche), staram sie wychowywac ja pozytywnie. dosc czesto zdarza sie, iz trzeba jacki reiery usypiac gdyz gryza wszystkich dlatego tez sadze, iz ta kara jaka stosuje nie jest dla nie zla.Matka rowniez w ten sposob kaze szczenieta.Gdy ja tak podnosze,macha ogonem ale jest wsciekla piszczy i wyrywa sie probujac dalej mnie gryzc,po chwili sie uspakaja.
Drogi gościu, od 2 dni piszemy, że takie metody niczego psa nie uczą i są przestarzałe.
Czy aby nie doradził ci tego jakiś weterynarz?
Matka nie karze szczeniąt - suka je dyscyplinuje, ale naprawdę nigdy nie widziałam suki, która trzyma szczenię minutę, dwie lub nawet 5 - tak jak to robi człowiek, aż ono się uspokoi.
To jest inna relacja, człowiek nie jest suką, nie ma tej więzi ze szczeniakiem i musi znaleźć inne sposoby, żeby pokazać maluchowi, co jest dobre a co złe i co mu wolno, a czego nie.
Poczytaj cały wątek, zobacz, że można inaczej - nie tylko ignorować albo przekierować zachowanie, ale też nagrodzić to, co chcemy, żeby pies prezentował w zamian.
Czy aby nie doradził ci tego jakiś weterynarz?
Matka nie karze szczeniąt - suka je dyscyplinuje, ale naprawdę nigdy nie widziałam suki, która trzyma szczenię minutę, dwie lub nawet 5 - tak jak to robi człowiek, aż ono się uspokoi.
To jest inna relacja, człowiek nie jest suką, nie ma tej więzi ze szczeniakiem i musi znaleźć inne sposoby, żeby pokazać maluchowi, co jest dobre a co złe i co mu wolno, a czego nie.
Poczytaj cały wątek, zobacz, że można inaczej - nie tylko ignorować albo przekierować zachowanie, ale też nagrodzić to, co chcemy, żeby pies prezentował w zamian.
Oczywiście, iż zdaje sobie z tego sprawe, musze jednka przkonac do tego innych domownikow.
Poczytałam troche, wiem co robie źle, dam znać gdy bedzie poprawa
Poczytałam troche, wiem co robie źle, dam znać gdy bedzie poprawa
Hmmm. Pisałam i dzwoniłam do szkoły dla psów, ale nikt o zaświadczeniu nie wspominał...
Jeśli chodzi o spacery, to trochę się obawiam (mieszkam w dużym blokowisku i NIE ma tu miejsc nie uczęszczanych przez psy, nawet gdybym ją miała nieść z 15-20 minut, takiego miejsca nie znajdę). Myślę, że dobrze wychodzić jeśli pies ma ok 2,5-3 miesięcy mimo kwarantanny (naczytałam się o tym na forach, choć są tam tez zdecydowani tego przeciwnicy), bo potem może mieć fobie i reagować agresywnie. Efi została późno zaszczepiona po raz pierwszy, więc gdybym czekała na koniec kwarantanny... Jest raczej przerażona i na razie ledwo kilka kroków zrobiła (na przynętę-nagrodę). Ponieważ jest w dodatku bardzo zimno, nie będę od razu wychodziła co 3 godz i wymagała od niej załatwiania się na dworze. Dam jej czas, żeby się oswoiła ze światem. Niestety za długo jej też nie pozwalam biegać, bo boję się kontaktów z innymi psami. Może się odważę za jakiś czas. Nie chciałabym jej zrobić krzywdy... Ale zaprowadziliśmy ją do pudelka mojej teściowej o którym wiadomo że jest bardzo łagodny. Efi bardzo chciała się z nim bawić, on mniej, ale radości i tak miała dużo. Tyle jeszcze u niej nie widziałam!
Na szczęście mu się podporządkowała. Myślę, że dobrze, że zabrał jej na kilka chwil zabawkę i chował kładąc się na niej, a jak podchodziła, warknął na nią. Zdarzyła się tez sytuacja odwrotna, co dowodzi, że Efi charakterek ma - znalazła zabawkę z jelita, zabrała do jego legowiska, a jak on przechodził obok, warknęła. Pudelek się przestraszył lub był zaskoczony i odskoczył. Jego właścicielki zabrały Efi zabawkę (jak było to możliwe bez warknięcia, czyli jak się rozkojarzyła). Odbieranie trzeba u niej ćwiczyć (nie tylko odbierając oczywiście; na początek przy misce dodajemy coś dobrego lub trzymamy miskę w rękach). Jak dostała coś dobrego i włożyłam rękę do miski - warknęła i ugryzła; jak jest średnio smaczne (Royal! ) - mogę wszystko.
Mam pytanie jeśli chodzi o metodę pozytywnego uczenia nie-gryzienia niektórych przedmiotów. Staram się robić zgodnie ze wskazówkami i jak gryzie meble mówić "nie", albo nic nie mówić, żeby nie uodparniała się na nie i dawać jej zabawkę w zamian. Ale wydaje się mi i mojemu mężowi, że ona specjalnie łapie za meble lub gryzie nas, żeby się z nią bawić. Nie myślcie, że jest tak, że tylko wtedy się z nią bawimy. Prawie cały czas trzeba się nią zajmować. Miałam ten problem wczoraj przy obiedzie. Podgrzałam obiad i chciałam zjeść. A ona gryzie krzesło pode mną. No to chwilę ignoruję, a jak nie przestaje, mówię "nie" i rzucam zabawkę. Ona wracała, rzucalam znowu, ona ją gryzła siedząc pod krzesłem i za chwilę, niepostrzeżenie, ząbki przeskakiwały z zabawki na krzesło. No to ja znowu za zabawkę. Czy ona się w ten sposób nie nauczy wymuszania zabawy? (schemat wtedy nie wygląda tylko - gryzienie czegoś zakazanego, "nie" i zabawka, więc następnym razem jak powiem "nie" będzie to kojarzyła z zabawą - ale też - jak ugryzę coś zakazanego będą się ze mną bawić, więc jak są czymś zajęci, trzeba ugryźć ich lub mebel).
Co można w takich sytuacjach poradzić? Ignorować i liczyć się ze zniszczeniami? Ale skąd wtedy ma wiedzieć, że tego nie powinna gryźć? Czy uczyć oprócz komendy "puść" (która wychodzi dobrze, chyba że ma coś pysznego), komendy "zostaw" i za każdym razem ją nagradzać? Ale czy wtedy nie będzie kojarzyć niszczenia z nagradzaniem? Poza tym już tak często ją nagradzamy, że nie ma siły jeść i chowa nagrody...
Na książkę "Sam wychowasz sobie psa" jeszcze czekam, ale u dr Sumińskiej przeczytałam coś, z czym się chyba nie wszyscy tu zgodzą - że jak pies gryzie, itd., to trzeba mówić psim językiem i najpierw zapiszczeć, a jeśli to nie działa, przycisnąć go jak suka za kark do ziemi. Posługuje się też teorią osobnika dominującego. Co Wy na to? Pytam już nie w kontekście gryzienia przedmiotów, tylko ogólnie.
Będę wdzięczna za dalsze wskazówki i ewentualne rozwianie wątpliwości. Choć wiadomo, każdy pies jest inny i online trudno.
Pozdrawiam!
magda
Jeśli chodzi o spacery, to trochę się obawiam (mieszkam w dużym blokowisku i NIE ma tu miejsc nie uczęszczanych przez psy, nawet gdybym ją miała nieść z 15-20 minut, takiego miejsca nie znajdę). Myślę, że dobrze wychodzić jeśli pies ma ok 2,5-3 miesięcy mimo kwarantanny (naczytałam się o tym na forach, choć są tam tez zdecydowani tego przeciwnicy), bo potem może mieć fobie i reagować agresywnie. Efi została późno zaszczepiona po raz pierwszy, więc gdybym czekała na koniec kwarantanny... Jest raczej przerażona i na razie ledwo kilka kroków zrobiła (na przynętę-nagrodę). Ponieważ jest w dodatku bardzo zimno, nie będę od razu wychodziła co 3 godz i wymagała od niej załatwiania się na dworze. Dam jej czas, żeby się oswoiła ze światem. Niestety za długo jej też nie pozwalam biegać, bo boję się kontaktów z innymi psami. Może się odważę za jakiś czas. Nie chciałabym jej zrobić krzywdy... Ale zaprowadziliśmy ją do pudelka mojej teściowej o którym wiadomo że jest bardzo łagodny. Efi bardzo chciała się z nim bawić, on mniej, ale radości i tak miała dużo. Tyle jeszcze u niej nie widziałam!
Na szczęście mu się podporządkowała. Myślę, że dobrze, że zabrał jej na kilka chwil zabawkę i chował kładąc się na niej, a jak podchodziła, warknął na nią. Zdarzyła się tez sytuacja odwrotna, co dowodzi, że Efi charakterek ma - znalazła zabawkę z jelita, zabrała do jego legowiska, a jak on przechodził obok, warknęła. Pudelek się przestraszył lub był zaskoczony i odskoczył. Jego właścicielki zabrały Efi zabawkę (jak było to możliwe bez warknięcia, czyli jak się rozkojarzyła). Odbieranie trzeba u niej ćwiczyć (nie tylko odbierając oczywiście; na początek przy misce dodajemy coś dobrego lub trzymamy miskę w rękach). Jak dostała coś dobrego i włożyłam rękę do miski - warknęła i ugryzła; jak jest średnio smaczne (Royal! ) - mogę wszystko.
Mam pytanie jeśli chodzi o metodę pozytywnego uczenia nie-gryzienia niektórych przedmiotów. Staram się robić zgodnie ze wskazówkami i jak gryzie meble mówić "nie", albo nic nie mówić, żeby nie uodparniała się na nie i dawać jej zabawkę w zamian. Ale wydaje się mi i mojemu mężowi, że ona specjalnie łapie za meble lub gryzie nas, żeby się z nią bawić. Nie myślcie, że jest tak, że tylko wtedy się z nią bawimy. Prawie cały czas trzeba się nią zajmować. Miałam ten problem wczoraj przy obiedzie. Podgrzałam obiad i chciałam zjeść. A ona gryzie krzesło pode mną. No to chwilę ignoruję, a jak nie przestaje, mówię "nie" i rzucam zabawkę. Ona wracała, rzucalam znowu, ona ją gryzła siedząc pod krzesłem i za chwilę, niepostrzeżenie, ząbki przeskakiwały z zabawki na krzesło. No to ja znowu za zabawkę. Czy ona się w ten sposób nie nauczy wymuszania zabawy? (schemat wtedy nie wygląda tylko - gryzienie czegoś zakazanego, "nie" i zabawka, więc następnym razem jak powiem "nie" będzie to kojarzyła z zabawą - ale też - jak ugryzę coś zakazanego będą się ze mną bawić, więc jak są czymś zajęci, trzeba ugryźć ich lub mebel).
Co można w takich sytuacjach poradzić? Ignorować i liczyć się ze zniszczeniami? Ale skąd wtedy ma wiedzieć, że tego nie powinna gryźć? Czy uczyć oprócz komendy "puść" (która wychodzi dobrze, chyba że ma coś pysznego), komendy "zostaw" i za każdym razem ją nagradzać? Ale czy wtedy nie będzie kojarzyć niszczenia z nagradzaniem? Poza tym już tak często ją nagradzamy, że nie ma siły jeść i chowa nagrody...
Na książkę "Sam wychowasz sobie psa" jeszcze czekam, ale u dr Sumińskiej przeczytałam coś, z czym się chyba nie wszyscy tu zgodzą - że jak pies gryzie, itd., to trzeba mówić psim językiem i najpierw zapiszczeć, a jeśli to nie działa, przycisnąć go jak suka za kark do ziemi. Posługuje się też teorią osobnika dominującego. Co Wy na to? Pytam już nie w kontekście gryzienia przedmiotów, tylko ogólnie.
Będę wdzięczna za dalsze wskazówki i ewentualne rozwianie wątpliwości. Choć wiadomo, każdy pies jest inny i online trudno.
Pozdrawiam!
magda
No bo akurat tutaj uczysz ją tego, że można na Tobie wymuszać różne rzeczy. Pamiętasz, jak pisałam o nauce "ee" i "aa" - podkreśliłam tam, że ZANIM pies dojdzie do tego żarcia, zanim zacznie gryźć.od-efi pisze: A ona gryzie krzesło pode mną. No to chwilę ignoruję, a jak nie przestaje, mówię "nie" i rzucam zabawkę. Ona wracała, rzucalam znowu, ona ją gryzła siedząc pod krzesłem i za chwilę, niepostrzeżenie,
Dlatego "nie" to tylko SYGNAŁ DO ZAPRZESTANIA - nie komenda, za która nagradzasz. Nagrodzić możesz za inne rzeczy - i jednocześnie przekierować psa na co innego - np. "ee", potem komenda leż (czyli nie może gryźć, bo leży) i za to "leż" jest nagroda - tym sposobem możesz uzyskać psa, który przychodzi do Ciebie i się kładzie, żeby dostać nagrodę - i nie nagradzasz jej wtedy! nagradzasz ją tylko wtedy, kiedy Ty zdecydujesz, że ma się położyć i ją o to poprosisz odpowiednią komendą. Inicjuj zabawę - i wtedy się tylko bawisz. Nagradzaj za spokojne leżenie (już mg o tym pisała) - podłóż komendę pod zachowanie - pies leży grzecznie, powiedz - leż grzecznie i daj małego smaka ale spokojnie, żeby psa w tym momencie nie pobudzać.
Psa wynoś na dwór, ale bierz swoje podłoża - matę np., żeby oswajała się np. z hałasami czy widokiem środowiska . Noś ją w plecaku - na spacery niekoniecznie na siku, a na zwiedzanie - niech ogląda i oswaja się ze światem.
Rozumiem. Nie wydaje mi się jednak, żebym zawsze zdążyła zanim zacznie gryźć coś nieporządanego i wtedy mówię "nie" i rzucam coś lub każę coś zrobić i za to nagradzam. Ale i tak zwracam na nią uwagę, a o to może jej chodzić. Jeśli np. jem obiad to sytuacja jest bardziej skomplikowana, bo nagradzam ją jedzeniem przy jedzeniu...
Druga sprawa - to mam jej nie kłaść na w ogóle ziemi tylko na swoim podłożu?
Dr Sumińska też poleca surowe przestrzeganie kwarantanny... Ale przecież na butach, zwłaszcza w tą pogodę można już coś wnieść i nie zdążyć posprzątać przed psem...
Druga sprawa - to mam jej nie kłaść na w ogóle ziemi tylko na swoim podłożu?
Dr Sumińska też poleca surowe przestrzeganie kwarantanny... Ale przecież na butach, zwłaszcza w tą pogodę można już coś wnieść i nie zdążyć posprzątać przed psem...
Jeśli obawiasz się, że podłoże nie jest bezpieczne, to mozesz po prostu zastosować taki wytrych Nie jest to doskonały kontakt ze swiatem (bo po trawie chodzi się inaczje ), ale przynajmniej jego namiastka:)od-efi pisze: Druga sprawa - to mam jej nie kłaść na w ogóle ziemi tylko na swoim podłożu?
A na wymuszanie najlepszym rozwiązaniem jest ingorowanie. Naprawdę. I niech gryzie to krzesło (spisz je na straty), jesli chodzi jej o Twoją uwagę, to pokaz jej, że to Ty decydujesz, kiedy tą uwagę dostaje - że nie ma wpływu na Ciebie, więc marne jej wysiłki. Sama się zdziwisz, jak szybko takie małe szkraby łapią, co się im opłaca, a co zupełnie nie.
Dzięki! Też myślę, że czasem lepiej ignorować. Gorzej jak z kosza na śmieci coś wyciągnie. Trzeba swoją drogą stopniowo uczyć komendy "zostaw".
A jeśli chodzi o spacery, to podłoża do noszenia poszukam, staram się też możliwie bezpieczne miejsca wybierać. Dużo ludzi pisze, że ich psom nic nie jest, po prostu uważali. Niektórzy mają też dwa psy, w tym jednego szczeniaka, a duży normalnie wychodzi. Poza tym miałam iść w przyszłym tyg do psiego przedszkola, a jeśli tak, to Efi musi umieć zachować się na normalnym podłożu...
A jeśli chodzi o spacery, to podłoża do noszenia poszukam, staram się też możliwie bezpieczne miejsca wybierać. Dużo ludzi pisze, że ich psom nic nie jest, po prostu uważali. Niektórzy mają też dwa psy, w tym jednego szczeniaka, a duży normalnie wychodzi. Poza tym miałam iść w przyszłym tyg do psiego przedszkola, a jeśli tak, to Efi musi umieć zachować się na normalnym podłożu...
Kolejne problemy. Wydaje się, ze Efi jest z dnia na dzień coraz gorsza Prawie cały dzień się nią zajmuję (poza chwilami kiedy czytam jak ją wychować pozytywnie), nie mam na nic czasu, a ona coraz bardziej rozrabia. Wydaje mi się, że teoria dominacji może się jednak stosować do niektórych osobników, choć nie wiem czy do niej. W każdym razie amstafka mojej znajomej była głównie nią wychowywana i nigdy nie zrobiła krzywdy jej małym dzieciom ani nikomu, choć na początku miała zachowania, które uważa się zwykle za agresywne.
Efi dostała kość-zabawkę z jelita i mimo że codziennie dajemy jej coś przy misce i zachowuje się w miarę spokojnie, przy tej kości zachowywała się bardzo nerwowo. Trzymaliśmy też kość, nawet gryźliśmy z nią! Ale jak puszczaliśmy, uciekała i chowała się. Na koniec ugryzła naprawdę mocno w palec, do krwi mojego męża, który wymieniał jej kość na smakołyk... Wzięła smakołyk sama i schowaliśmy kość. Potem była oczywiście bardzo niespokojna.
Co robić w takiej sytuacji? Czy dużo szczeniaków tak się zachowuje? Są szanse, że "wyjdzie na psa"? Że przestanie się tak zachowywać jak będziemy ćwiczyć?
To nie było jej jedyne złe zachowanie dziś. Nasikała też dwa razy na materac łóżka, z którego zganiał ją mój mąż, choć wcześniej sikała już tylko na gazety. Ja wiem, to dla niej zabawa... I to pewnie my popełniamy same błędy... Mój mąż traci wiarę w pozytywne szkolenie, do którego próbuję go cały czas przekonywać. Ale skutku nie widać żadnego (dalej rzuca się z gryzieniem na ręce, itd.). Czy szkoła może pomóc? Niestety pogoda okropna i nie mam nawet za bardzo jak przyzwyczajać jej do dworu, więc wcześniej niż w przyszłym tyg tam nie pójdę... A może i później.
m
Efi dostała kość-zabawkę z jelita i mimo że codziennie dajemy jej coś przy misce i zachowuje się w miarę spokojnie, przy tej kości zachowywała się bardzo nerwowo. Trzymaliśmy też kość, nawet gryźliśmy z nią! Ale jak puszczaliśmy, uciekała i chowała się. Na koniec ugryzła naprawdę mocno w palec, do krwi mojego męża, który wymieniał jej kość na smakołyk... Wzięła smakołyk sama i schowaliśmy kość. Potem była oczywiście bardzo niespokojna.
Co robić w takiej sytuacji? Czy dużo szczeniaków tak się zachowuje? Są szanse, że "wyjdzie na psa"? Że przestanie się tak zachowywać jak będziemy ćwiczyć?
To nie było jej jedyne złe zachowanie dziś. Nasikała też dwa razy na materac łóżka, z którego zganiał ją mój mąż, choć wcześniej sikała już tylko na gazety. Ja wiem, to dla niej zabawa... I to pewnie my popełniamy same błędy... Mój mąż traci wiarę w pozytywne szkolenie, do którego próbuję go cały czas przekonywać. Ale skutku nie widać żadnego (dalej rzuca się z gryzieniem na ręce, itd.). Czy szkoła może pomóc? Niestety pogoda okropna i nie mam nawet za bardzo jak przyzwyczajać jej do dworu, więc wcześniej niż w przyszłym tyg tam nie pójdę... A może i później.
m
Na początek dwie ważne rzeczy - jak zwykle zapytam : co to miało na celu?
Co chcieliście osiągnąć i dlaczego w ten sposób?
Po co odbierać kość, skoro nie ma nauczonej komendy "zostaw" albo "puść"?
Na początek pocieszenie - wiele szczeniaków, nie nauczonych niczego innego, brona zasobów - jedzenia, zabawki, właściciela itp.
Nie znasz przeszłości Efi, ale na pewno nikt jej niczego nie uczył i o wszystko walczyła.
Jest czas na naukę psa, szkolenie i wychowanie, ale jest też czas dla siebie - i to jest element wychowania czyli : pomyśl, co suczka ma robić w tedy, kiedy się nią nie zajmujesz? I wprowadź to w życie.
jak to było? Suczka wchodzi na materac iiiii?
Co do TD - chcesz - wypróbuj, Twój wybór.
Ale nie mieszaj koncepcji wychowania - jeśli wybierzesz pozytywne - to pozytywnie, jeśli TD - to tylko to, bo sama nie będziesz wiedziała, co i dlaczego działa.
Co chcieliście osiągnąć i dlaczego w ten sposób?
Jak dostała coś dobrego i włożyłam rękę do miski - warknęła i ugryzła;
Po co wkładać psu rękę do miski?Trzymaliśmy też kość, nawet gryźliśmy z nią!
Po co odbierać kość, skoro nie ma nauczonej komendy "zostaw" albo "puść"?
Na początek pocieszenie - wiele szczeniaków, nie nauczonych niczego innego, brona zasobów - jedzenia, zabawki, właściciela itp.
Nie znasz przeszłości Efi, ale na pewno nikt jej niczego nie uczył i o wszystko walczyła.
No, ale szmaja chyba już pisała, że nie chodzi o całodzienne zajmowanie się psem, tylko : ustalenie zasad i ich przestrzeganie?prawie cały dzień się nią zajmuję (poza chwilami kiedy czytam jak ją wychować pozytywnie), nie mam na nic czasu, a ona coraz bardziej rozrabia. Wydaje mi się, że teoria dominacji może się jednak stosować do niektórych osobników, choć nie wiem czy do niej. W każdym razie amstafka mojej znajomej była głównie nią wychowywana i nigdy nie zrobiła krzywdy jej małym dzieciom ani nikomu, choć na początku miała zachowania, które uważa się zwykle za agresywne.
Jest czas na naukę psa, szkolenie i wychowanie, ale jest też czas dla siebie - i to jest element wychowania czyli : pomyśl, co suczka ma robić w tedy, kiedy się nią nie zajmujesz? I wprowadź to w życie.
A dokładnie?Nasikała też dwa razy na materac łóżka, z którego zganiał ją mój mąż, choć wcześniej sikała już tylko na gazety
jak to było? Suczka wchodzi na materac iiiii?
Co do TD - chcesz - wypróbuj, Twój wybór.
Ale nie mieszaj koncepcji wychowania - jeśli wybierzesz pozytywne - to pozytywnie, jeśli TD - to tylko to, bo sama nie będziesz wiedziała, co i dlaczego działa.
Trochę jednak wiemy co chcemy osiągnąć, nie jesteśmy takimi niemyślącymi ludźmi, jak się zdaje.
Po to wkładałam rękę żeby nie gryzła jak będzie dorosła, połączone to było z dodawaniem jej jedzenia, itd, więc z tego co wiem, zgodnie z pozytywnym wychowaniem. I to zaczynało działać, ale widać dopóki jedzenie nie było znów zbyt dobre.
Ten cytat z ugryzieniem jak włożyłam rękę bez niczego do miski jest stary.
Gryzienie kości z psem praktykowała też pani Zofia Mrzewińska.
Po drugie, uczyliśmy ją komendy puść. Nie odbieraliśmy jej kości od tak sobie. Puściła, ale i tak ugryzła rękę z nagrodą. A jak to - mamy nie zabierać jej w ogóle kości i zostawiać jej jak na nas warczy i gryzie? Myślałam, że zamieniać można, a o tym przecież pisałam.
Nie będę opisywać wszystkiego, bo i tak poradzić sobie muszę sama.
Dziękuję za ponowną odpowiedź i pocieszenie co do postępów innych psów.
Dobranoc
m
Po to wkładałam rękę żeby nie gryzła jak będzie dorosła, połączone to było z dodawaniem jej jedzenia, itd, więc z tego co wiem, zgodnie z pozytywnym wychowaniem. I to zaczynało działać, ale widać dopóki jedzenie nie było znów zbyt dobre.
Ten cytat z ugryzieniem jak włożyłam rękę bez niczego do miski jest stary.
Gryzienie kości z psem praktykowała też pani Zofia Mrzewińska.
Po drugie, uczyliśmy ją komendy puść. Nie odbieraliśmy jej kości od tak sobie. Puściła, ale i tak ugryzła rękę z nagrodą. A jak to - mamy nie zabierać jej w ogóle kości i zostawiać jej jak na nas warczy i gryzie? Myślałam, że zamieniać można, a o tym przecież pisałam.
Nie będę opisywać wszystkiego, bo i tak poradzić sobie muszę sama.
Dziękuję za ponowną odpowiedź i pocieszenie co do postępów innych psów.
Dobranoc
m