Dobry wieczór,
Na to forum przyprowadził mnie problem, chyba dość nietypowy. Otóż mam problem z psią agresją.
Mam 30 lat, nie posiadam psa, ale nie boję się ich, a wręcz zawsze podchodziłam bardzo pozytywnie.
Wszystko zaczęło się w styczniu. Pies sąsiada, półtoraroczny beagle którego znam od szczeniaka, ugryzł mnie w udo kiedy mijałam go w wyjściu z bloku... Wcześniej jeździliśmy razem windą i nic się nie działo. Od tamtego czasu pies jak tylko mnie widzi dostaje jakiegoś amoku, warczy, szczeka. Po tym ugryzieniu ja się do niego nawet nie zbliżam. Na innych ludzi reaguje normalnie.
Kolejna sytuacja - ratlerek sąsiadki. Jak mnie widzi to się aż trzęsie. Kolejny - pudel. Biegał luzem pod blokiem, doleciał do mnie i próbował gryźć w kostkę. Dziś rano gdy wychodziłam z klatki wychodził też sąsiad, z naprawdę dużym psem. Pies, który nigdy nie był agresywny nagle zaczął na mnie szczekać.
Czare goryczy przelał incydent z teraz wieczora. Stoję na przystanku MPK, idzie młoda dziewczyna z niewielkim psem. Nagle pies jakby dostał szału, zaczął na mnie szczekać, doskakiwał aż zerwał się ze smyczy. Było groźnie, dziewczyna go złapała w ostatniej chwili.
Nie każdy pies tak na mnie reaguje bo np szpic niemiecki mojej kuzynki mnie uwielbia. Niemniej doszło do tego że odczuwam już strach przed psami i dyskomfort psychiczny kiedy ktoś z psem przechodzi obok. Zastanawiam się o co chodzi? Bo coś ewidentnie jest nie tak i takie sytuacje nie mogą być przypadkami.
Co jest nie tak?
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości