jak oduczyć "nadmiernej miłości do wszystkich"
Moje psisko ma już dwa lata, lecz wciąż to taki duży szczenior. Doszłyśmy już do porozumienia w wielu sprawach, lecz jest jedno ale... Pies kocha wszystkich. Psy, dorosłych, dzieci, szczególnie rowerzystów Jest stworem silnym, spacerujemy sobie na kantarze, bo obroży zwyczajnie się boję. Sunia w momencie w którym zobaczy kogoś kto się jej "spodoba" za wszelką cenę chce się przywitać, zaprzyjaźnić, pobawić. Nie wszyscy sobie tego życzą, ja również, Jak ją oduczyć okazywania tej nadmiernej miłości? "Zagadywanie" smaczkami czy zabawką nic nie daje.
marzy mi się by po prostu nie zwracała uwagi na ludzi, zamiast pałania miłością do wszystkich. od przedszkolaka do pijaka
Więc przejmij nad nią kontrolę.
Jeśli suczka jest na smyczy - skup ją na sobie.
Macie chyba przerobione skupienie na 100 % w każdej sytuacji na jakiś sygnał - imię psa albo cmoknięcie?
Jeśli nie to zacznij od tego, najpierw w domu, potem na dworze w mało rozpraszających warunkach, potem stopniowo dodawaj trudności w postaci człowieka czy psa w oddali, a na końcu coraz bliżej i bliżej.
Najprościej zacząć w domu, stajesz przed psem, mówisz jego imię albo cmokasz, kiedy spojrzy - chwalisz i dajesz smakola. I tak kilka razy po kilka powtórzeń wiele razy dziennie ( z przerwami oczywiście). Jeśli masz kliker - wyklikaj to.
Uwarunkuj jej też sygnał braku nagrody czyli słowo NIE albo FE. Po tym sygnale suczce nie może się nigdy udać zrobić tego co zamierza. Najprościej - pokazujesz jej kulkę żarcia, mówisz NIE, zamykasz pięść tak, żeby nie mogła jej wydobyć. Kiedy tylko na moment zrezygnuje z próby wydobycia zakazanego smakola - pochwal i z drugiej ręki podaj coś pysznego. I tak kilka razy, zobaczysz, że w pewnym momencie ona załapie, że NIE oznacza że coś jest zakazane.
No i teraz na dworze - widzisz kogoś, skupiasz suczkę na sobie , chwalisz, idziecie. Próbuje wyskoczyć albo zaczyna namierzać tego kogoś - natychmiast NIE i w tył zwrot. Zrezygnuje z witania - chwalisz, nagradzasz.
Możesz dodatkowo wymagać czegoś jeszcze np. na początek kiedy ktoś nadchodzi, możesz poprosić suczkę o wykonanie siadu koło Ciebie - za to chwalisz ją i nagradzasz. Sucz na siedzieć tak długo, aż jej nie zwolnisz, możesz przydepnąć smycz jeśli się boisz, że zerwie komendę. A zwalniasz ją dopiero kiedy człowiek przejdzie i np. biegniesz z nią w drugą stronę.
To wszystko uczy psa opanowania emocji i nie wpadania w ekscytację na widok ludzi.
Natomiast jeśli suka biega luzem to po prostu musisz ją odwołać zanim ona się nakręci na witanie z obcymi, czyli Ty masz oczy dookoła głowy i kontrolujesz środowisko.
No i druga sprawa - ludzie. Ci którzy tiutiają, ręce do psa, zachęcają go do podejścia na razie muszą zostać spacyfikowani. Jeśli masz kogoś takiego na widoku, lepiej krzycz z daleka "uwaga, ona jest jadowita!" albo " proszę nie głaskać, ma świerzba!"
Jeśli masz taką możliwość, dobrze jest umówić się z "pozorantami" czyli grupką znajomych i poćwiczyć, żeby pojawiali się w różnych miejscach i nie zwracali żadnej uwagi na psa, a Ty ćwiczysz sobie z sucz w takich odległościach od nich, w jakich ona jest w stanie wykonać komendy, stopniowo coraz bardziej zmniejszając odległość. Albo po prostu wykorzystaj niczego nieświadomych przechodniów
Tu jest zakaz wstawiania linków, jeśli chcesz mogę wysłać na prv filmiki z nauki skupienia i komendy NIE.
Jeśli suczka jest na smyczy - skup ją na sobie.
Macie chyba przerobione skupienie na 100 % w każdej sytuacji na jakiś sygnał - imię psa albo cmoknięcie?
Jeśli nie to zacznij od tego, najpierw w domu, potem na dworze w mało rozpraszających warunkach, potem stopniowo dodawaj trudności w postaci człowieka czy psa w oddali, a na końcu coraz bliżej i bliżej.
Najprościej zacząć w domu, stajesz przed psem, mówisz jego imię albo cmokasz, kiedy spojrzy - chwalisz i dajesz smakola. I tak kilka razy po kilka powtórzeń wiele razy dziennie ( z przerwami oczywiście). Jeśli masz kliker - wyklikaj to.
Uwarunkuj jej też sygnał braku nagrody czyli słowo NIE albo FE. Po tym sygnale suczce nie może się nigdy udać zrobić tego co zamierza. Najprościej - pokazujesz jej kulkę żarcia, mówisz NIE, zamykasz pięść tak, żeby nie mogła jej wydobyć. Kiedy tylko na moment zrezygnuje z próby wydobycia zakazanego smakola - pochwal i z drugiej ręki podaj coś pysznego. I tak kilka razy, zobaczysz, że w pewnym momencie ona załapie, że NIE oznacza że coś jest zakazane.
No i teraz na dworze - widzisz kogoś, skupiasz suczkę na sobie , chwalisz, idziecie. Próbuje wyskoczyć albo zaczyna namierzać tego kogoś - natychmiast NIE i w tył zwrot. Zrezygnuje z witania - chwalisz, nagradzasz.
Możesz dodatkowo wymagać czegoś jeszcze np. na początek kiedy ktoś nadchodzi, możesz poprosić suczkę o wykonanie siadu koło Ciebie - za to chwalisz ją i nagradzasz. Sucz na siedzieć tak długo, aż jej nie zwolnisz, możesz przydepnąć smycz jeśli się boisz, że zerwie komendę. A zwalniasz ją dopiero kiedy człowiek przejdzie i np. biegniesz z nią w drugą stronę.
To wszystko uczy psa opanowania emocji i nie wpadania w ekscytację na widok ludzi.
Natomiast jeśli suka biega luzem to po prostu musisz ją odwołać zanim ona się nakręci na witanie z obcymi, czyli Ty masz oczy dookoła głowy i kontrolujesz środowisko.
No i druga sprawa - ludzie. Ci którzy tiutiają, ręce do psa, zachęcają go do podejścia na razie muszą zostać spacyfikowani. Jeśli masz kogoś takiego na widoku, lepiej krzycz z daleka "uwaga, ona jest jadowita!" albo " proszę nie głaskać, ma świerzba!"
Jeśli masz taką możliwość, dobrze jest umówić się z "pozorantami" czyli grupką znajomych i poćwiczyć, żeby pojawiali się w różnych miejscach i nie zwracali żadnej uwagi na psa, a Ty ćwiczysz sobie z sucz w takich odległościach od nich, w jakich ona jest w stanie wykonać komendy, stopniowo coraz bardziej zmniejszając odległość. Albo po prostu wykorzystaj niczego nieświadomych przechodniów
Tu jest zakaz wstawiania linków, jeśli chcesz mogę wysłać na prv filmiki z nauki skupienia i komendy NIE.
skupianie w domu - bomba. na polu, nie jestem w stanie zwrócić jej uwagi. nie wiem gdzie popełniam błąd. (pracowałyśmy z klikerem) a ciuciających to jakbym ciućnęła... oni "jaka piękna", ona - szczęśliwa - i w te pędy do zachwycacza, a ja nawet na kantarze jadę hamując piętami za nią.
Pewnie masz sukę zaszajbowaną na punkcie środowiska
Więc spróbuj odwrócić Wasze relacje - w domu olewasz psa. Przyłazi, naprasza się o uwagę, przynosi zabawki ( a jeszcze lepiej - pochowaj zabawki, zabawki są Twoje, nie psa), kładzie łeb na kolanach - ignorujesz ją albo jeśli się narzuca wstajesz i bez słowa wychodzisz. Pies nie istnieje.
Za to na spacerze jesteś dostępna i z Twojej strony spotykają ją same atrakcje.
Możesz "spalić" miskę i całą dzienną porcję żarcia wydawać z ręki na spacerach za coś.
Wprowadź jej tzw. zabawę kontrolowaną w "trzymaj - puść - trzymaj" czyli przeciąganie się czymś np. sznurem albo piłką na sznurku na Twoją komendę i kończenie zabawy z komendą "trzymaj" po której robisz tak, żeby psu nie udało się złapać zabawki. królik uciekł, ale to nie Twoja wina...
Wiesz, jak to ma wyglądać czy chcesz zobaczyć film?
Zabawę zaczynasz niespodziewanie, robisz cały cyrk "ja cię, co my to mamy?" i bach, w Twoich rękach pojawia się zabawka, która ucieka niziutko po ziemi od psa, uruchamiając instynkt pogoni.
Sam halter nie uczy psa nieciągnięcia, tylko pomaga go opanować, więc musisz z nią ćwiczyć luźną smycz.
Skopiuję się z innego forum, bo dopiero co o tym pisałam:
No i kontrola wszystkiego - nagrodą jest jedzenie, zabawa, kontakt socjalny , miziaki, pochwały ale i środowisko, czyli to wszystko, co pies może zrobić czy wybrać sobie sam na spacerach.
Ile razy ona do czegoś pociągnie, a TY pozwolisz jej do tego dojść na napiętej smyczy - tyle razy jest to dla niej wielką, ogromną nagrodą, po której jej zachowanie się wzmacnia. Nagrodą są też ci wszyscy ludzie, do których ona samowolnie leci.
Możesz to wykorzystać - każ jej najpierw usiąść. Siądzie, pochwal, zwolnij i podbiegnij z nią razem do wypatrzonego ludzia.
Nie siądzie -skróć smycz, TY masz być centrum jej świata, powiedz NIE, powtórz SIAD, siądzie - pochwal, zwolnij, pobiegnijcie się przywitać.
Nadal nie siada - trudno, miała szansę, komenda obowiązuje,wymuś siad, pochwal itd.
TY decydujesz o wszystkim, nie pies.
Co ważne - zawsze daj psu szansę się poprawić. Bądź wobec niej uczciwa i przewidywalna.
Chwal ją i nagradzaj za wykonanie komendy, ale nie pozwalaj na olewanie Cię, bo wychowanie i szkolenie pozytywne nie oznacza braku zasad i braku pewnych "kar" - a karą jest np.strata tego, co pies chciał zrobić.
Zmieniaj nagrody - raz niech to będzie możliwośc przywitania się z kimś, raz zabawka, raz smakołyk, raz wspólne bieganie, raz pochwała, raz miziaki, tak, żeby pies nigdy nie wiedział, co dostanie tym razem.
No i to chyba tyle na razie.
Więc spróbuj odwrócić Wasze relacje - w domu olewasz psa. Przyłazi, naprasza się o uwagę, przynosi zabawki ( a jeszcze lepiej - pochowaj zabawki, zabawki są Twoje, nie psa), kładzie łeb na kolanach - ignorujesz ją albo jeśli się narzuca wstajesz i bez słowa wychodzisz. Pies nie istnieje.
Za to na spacerze jesteś dostępna i z Twojej strony spotykają ją same atrakcje.
Możesz "spalić" miskę i całą dzienną porcję żarcia wydawać z ręki na spacerach za coś.
Wprowadź jej tzw. zabawę kontrolowaną w "trzymaj - puść - trzymaj" czyli przeciąganie się czymś np. sznurem albo piłką na sznurku na Twoją komendę i kończenie zabawy z komendą "trzymaj" po której robisz tak, żeby psu nie udało się złapać zabawki. królik uciekł, ale to nie Twoja wina...
Wiesz, jak to ma wyglądać czy chcesz zobaczyć film?
Zabawę zaczynasz niespodziewanie, robisz cały cyrk "ja cię, co my to mamy?" i bach, w Twoich rękach pojawia się zabawka, która ucieka niziutko po ziemi od psa, uruchamiając instynkt pogoni.
Sam halter nie uczy psa nieciągnięcia, tylko pomaga go opanować, więc musisz z nią ćwiczyć luźną smycz.
Skopiuję się z innego forum, bo dopiero co o tym pisałam:
Do nauki luźnej smyczy też mam filmiki, jeśli chcesz obejrzeć.Smycz ma być w miarę krótka, ale luźna. Im więcej smyczy jej "dasz" - tym bardziej pozwalasz jej się oddalać i przestajesz być centrum świata.
Smycz złap w połowie długości. Ta połowa to granica - kiedy zaczyna się napinać natychmiast powiedz imię psa , jeśli się odwróci - pochwal, zmień kierunek, jeśli nadal gna przed siebie powiedz NIE, puść smycz żeby się rozwinęła i zrób krok w tył, przyciągając smycz do siebie. Suka będzie zaskoczona, bo się rozpędzi czując luz, z tu niespodzianka - nagle TY pociągniesz ją do tyłu. Kiedy tylko spojrzy - pochwal ją i zachęć, żeby z Tobą poszła. I tak wiele razy, do skutku.
Chwal , kiedy ładnie idzie na luźnej połówce smyczy, zmieniaj tempo i kierunek, zaskakuj ją.
Do tego - siadanie przy nodze, kiedy Ty stajesz. Najpierw za każdym razem, potem "zmylasz psa", zwalniasz tempo, udajesz, że się zatrzymujesz, a kiedy ona ugina łapki żeby usiąść - przyspieszasz.
No i kontrola wszystkiego - nagrodą jest jedzenie, zabawa, kontakt socjalny , miziaki, pochwały ale i środowisko, czyli to wszystko, co pies może zrobić czy wybrać sobie sam na spacerach.
Ile razy ona do czegoś pociągnie, a TY pozwolisz jej do tego dojść na napiętej smyczy - tyle razy jest to dla niej wielką, ogromną nagrodą, po której jej zachowanie się wzmacnia. Nagrodą są też ci wszyscy ludzie, do których ona samowolnie leci.
Możesz to wykorzystać - każ jej najpierw usiąść. Siądzie, pochwal, zwolnij i podbiegnij z nią razem do wypatrzonego ludzia.
Nie siądzie -skróć smycz, TY masz być centrum jej świata, powiedz NIE, powtórz SIAD, siądzie - pochwal, zwolnij, pobiegnijcie się przywitać.
Nadal nie siada - trudno, miała szansę, komenda obowiązuje,wymuś siad, pochwal itd.
TY decydujesz o wszystkim, nie pies.
Co ważne - zawsze daj psu szansę się poprawić. Bądź wobec niej uczciwa i przewidywalna.
Chwal ją i nagradzaj za wykonanie komendy, ale nie pozwalaj na olewanie Cię, bo wychowanie i szkolenie pozytywne nie oznacza braku zasad i braku pewnych "kar" - a karą jest np.strata tego, co pies chciał zrobić.
Zmieniaj nagrody - raz niech to będzie możliwośc przywitania się z kimś, raz zabawka, raz smakołyk, raz wspólne bieganie, raz pochwała, raz miziaki, tak, żeby pies nigdy nie wiedział, co dostanie tym razem.
No i to chyba tyle na razie.
wychodzi na to, że próbowałam wszystkiego o czym mówisz, z lepszym lub gorszym skutkiemmg pisze:Pewnie masz sukę zaszajbowaną na punkcie środowiska
Więc spróbuj odwrócić Wasze relacje - w domu olewasz psa. Przyłazi, naprasza się o uwagę, przynosi zabawki ( a jeszcze lepiej - pochowaj zabawki, zabawki są Twoje, nie psa), kładzie łeb na kolanach - ignorujesz ją albo jeśli się narzuca wstajesz i bez słowa wychodzisz. Pies nie istnieje.
Za to na spacerze jesteś dostępna i z Twojej strony spotykają ją same atrakcje.
Próbowałam, tyle że pies w domu jest zwyczajnie natrętny - do przesady, trzydzieści kilo siada na głowie z zabawką, bo jej się nudzi. Na spacerze ani ja ani zabawki czy smakołyki mogą nie istnieć. Ślepnie i głuchnie. Co ciekawsze przywołanie ma opanowane może nie perfekcyjnie, ale całkiem nieźle.
Możesz "spalić" miskę i całą dzienną porcję żarcia wydawać z ręki na spacerach za coś.
Wprowadź jej tzw. zabawę kontrolowaną w "trzymaj - puść - trzymaj" czyli przeciąganie się czymś np. sznurem albo piłką na sznurku na Twoją komendę i kończenie zabawy z komendą "trzymaj" po której robisz tak, żeby psu nie udało się złapać zabawki. królik uciekł, ale to nie Twoja wina...
Wiesz, jak to ma wyglądać czy chcesz zobaczyć film?
To znamy.
Zabawę zaczynasz niespodziewanie, robisz cały cyrk "ja cię, co my to mamy?" i bach, w Twoich rękach pojawia się zabawka, która ucieka niziutko po ziemi od psa, uruchamiając instynkt pogoni.
Sam halter nie uczy psa nieciągnięcia, tylko pomaga go opanować, więc musisz z nią ćwiczyć luźną smycz.
Skopiuję się z innego forum, bo dopiero co o tym pisałam:
Do nauki luźnej smyczy też mam filmiki, jeśli chcesz obejrzeć.Smycz ma być w miarę krótka, ale luźna. Im więcej smyczy jej "dasz" - tym bardziej pozwalasz jej się oddalać i przestajesz być centrum świata.
Smycz złap w połowie długości. Ta połowa to granica - kiedy zaczyna się napinać natychmiast powiedz imię psa , jeśli się odwróci - pochwal, zmień kierunek, jeśli nadal gna przed siebie powiedz NIE, puść smycz żeby się rozwinęła i zrób krok w tył, przyciągając smycz do siebie. Suka będzie zaskoczona, bo się rozpędzi czując luz, z tu niespodzianka - nagle TY pociągniesz ją do tyłu. Kiedy tylko spojrzy - pochwal ją i zachęć, żeby z Tobą poszła. I tak wiele razy, do skutku.
Chwal , kiedy ładnie idzie na luźnej połówce smyczy, zmieniaj tempo i kierunek, zaskakuj ją.
Do tego - siadanie przy nodze, kiedy Ty stajesz. Najpierw za każdym razem, potem "zmylasz psa", zwalniasz tempo, udajesz, że się zatrzymujesz, a kiedy ona ugina łapki żeby usiąść - przyspieszasz.
Co do nauki chodzenia na luźnej, w wieku 5 miesięcy byłyśmy na szkoleniu w dość mocno chwalonej krakowskiej szkółce. Metody pozytywne, kliker i anielska cierpliwość. Pani prowadząca się poddała, widząc moje męki. Sama zaproponowała obrożę uzdową. Dla mojego bezpieczeństwa właściwie, bo pies ma tyle pary, że nie mam szansy go utrzymać jak sam uzna że chce iść w innym kierunku w tempie ekspresowym.
No i kontrola wszystkiego - nagrodą jest jedzenie, zabawa, kontakt socjalny , miziaki, pochwały ale i środowisko, czyli to wszystko, co pies może zrobić czy wybrać sobie sam na spacerach.
Ile razy ona do czegoś pociągnie, a TY pozwolisz jej do tego dojść na napiętej smyczy - tyle razy jest to dla niej wielką, ogromną nagrodą, po której jej zachowanie się wzmacnia. Nagrodą są też ci wszyscy ludzie, do których ona samowolnie leci.
Możesz to wykorzystać - każ jej najpierw usiąść. Siądzie, pochwal, zwolnij i podbiegnij z nią razem do wypatrzonego ludzia.
Nie siądzie -skróć smycz, TY masz być centrum jej świata, powiedz NIE, powtórz SIAD, siądzie - pochwal, zwolnij, pobiegnijcie się przywitać.
Nadal nie siada - trudno, miała szansę, komenda obowiązuje,wymuś siad, pochwal itd.
TY decydujesz o wszystkim, nie pies.
Co ważne - zawsze daj psu szansę się poprawić. Bądź wobec niej uczciwa i przewidywalna.
Chwal ją i nagradzaj za wykonanie komendy, ale nie pozwalaj na olewanie Cię, bo wychowanie i szkolenie pozytywne nie oznacza braku zasad i braku pewnych "kar" - a karą jest np.strata tego, co pies chciał zrobić.
Zmieniaj nagrody - raz niech to będzie możliwośc przywitania się z kimś, raz zabawka, raz smakołyk, raz wspólne bieganie, raz pochwała, raz miziaki, tak, żeby pies nigdy nie wiedział, co dostanie tym razem.
No i to chyba tyle na razie.
wiem, że tylko praca, praca i praca... ale zwyczajnie już mi ręce opadają
i jest jeszcze coś - współlokator, który zaprzepaszcza wszystko co robię. "Bo kochana Ami, bo ja ją męczę, bo za dużo od niej wymagam, bo to tylko pies..."
tylko że jego na kantar nie wezmę
a miałabym ochotę nawet na kolczatkę
Wiesz, próbować a zrobić - to wielka różnica.Próbowałam, tyle że pies w domu jest zwyczajnie natrętny - do przesady, trzydzieści kilo siada na głowie z zabawką, bo jej się nudzi.
O to chodzi, żeby się nudziła i żebyś to TY wyznaczyła zasady, a nie sucz.
Zabawki chowasz i olewasz psa kiedy się narzuca. Wychodzisz do drugiego pokoju zamykasz drzwi, pies nie istnieje. Zamykasz też współspacza, żeby nie psuł Ci roboty.
Zobacz co robią psy kiedy nie życzą sobie kontaktu z drugim psem - odwracają się tyłem, zajmują się swoimi sprawami, odchodzą, nawet nie patrząc na natręta. A jeśli za bardzo się narzuca - warkną. To my - ludzie - jesteśmy słabi i dajemy się naciągać na te piękne oczy.
Nie raz miałyśmy na szkoleniu podobne sytuacje - w domu pies dopieszczany, na spacerach tracił rozum i miał właściciela w d... Wystarczyło kilka dni żelaznej dyscypliny i zmiany reguł, a nagle BACH! - pies zaczynał współpracować, co więcej, sam dopraszał się na dworze kontaktu.
Zasada NILIF - ale konsekwentna i przestrzegana aż do bólu. Pies nie istnieje, chyba, że to TY czegoś od niego chcesz.
Po to właśnie jest trzymanie smyczy w połowie i jej puszczanie kiedy tylko pies zacznie napinać - Twój krok w tył w momencie napięcia smyczy działa jak "sprężynka" i pies sam wraca do Ciebie siłą rozpędu.Pani prowadząca się poddała, widząc moje męki. Sama zaproponowała obrożę uzdową. Dla mojego bezpieczeństwa właściwie, bo pies ma tyle pary, że nie mam szansy go utrzymać jak sam uzna że chce iść w innym kierunku w tempie ekspresowym.
Sama się zdziwiłam, kiedy zaczęłyśmy tak pracować w naszej szkole - potrafiłam przyciągnąć i skupić uwagę ważących po 50 kg psów schroniskowych, ciągnących jak parowozy.
Spróbuj. A nuż widelec to będzie sposób na Ami?
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości