lęk
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
z mojego doświadczenia wynika, że jeżeli podczas wybuchu nie przerywa się aktualnie wykonywanej czynności to pomaga to psu opanować emocje. ja kiedyś równocześnie z wybuchem powiedziałam 'idziemy', powtórzyłam z wyrzutem i Kori olała wybuch i poszła biegać dalej a ja przez godzinę nie mogłam wyjść z podziwu;D
Akurat trafili z tym hukiem. Pisałam kiedyś, że lepiej to znosi bez smyczy. Kurdę blaszka muszę więc w jakiś sposób przez smycz wzmacniać jej lęk. Ale ja się tym nie denerwuję, smycz staram się luźno trzymać, nie napinać ale jednak... psy też mija lepiej Teraz będę ja prowadzić bez smyczy na komendzie "noga".
Mi to szczena opadła na dobre 5 minut.
Mi to szczena opadła na dobre 5 minut.
-
- Posty:3463
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
Kori też ma jakoś skojarzone lęki ze smyczą, a gwarantuje że nie jest to wina moja tylko konkretnie przypięcia smyczy. jak to działa? nie mam pojęcia. Kori swobodnie biega, a jak kończymy spacer chwilę po wybuchu i zapinam ją na smycz to zaczyna się szarpanie do domu. a ja nie jestem osobą, która daje się szarpać więc trasę 3 minutową obramiamy w minut 30. I pies przez te 30 minut jest okropnie nakręcony na ''banie się''. chociaż fakt faktem nie pamiętam kiedy ostatni raz naprawdę się bała (pomijam lekką niepewność jaka towarzyszy jej chwilę po wybuchu), to jest u niej zachowanie wyuczone.
ostatnio ćwiczymy chodzenie w rozproszeniach na kontakcie (tzn w psami w około) wzbudzając ochy i achy innych właścicieli oraz akceptowanie psów kiedy mamy piłeczkę w pyszczku (wyszło przez przypadek, dzięki kotu, że tak się da w ogóle zrobić nie ćwicząc na sucho na tych biednych psach )
ostatnio ćwiczymy chodzenie w rozproszeniach na kontakcie (tzn w psami w około) wzbudzając ochy i achy innych właścicieli oraz akceptowanie psów kiedy mamy piłeczkę w pyszczku (wyszło przez przypadek, dzięki kotu, że tak się da w ogóle zrobić nie ćwicząc na sucho na tych biednych psach )
Ja już zwątpiłam w siebie czy jej nie wzmacniam. Ale jak mogła sobie księżyc skojarzyć z hukiem to i smycz pewnie też by mogła. U mnie to jest szopka jak ona zaczyna ciągnąć. Ta nakręcona, ciągnie, szarpie się a Neya nie wie o co chodzi i zaczyna na mnie szczekać "czemu stoimy? chodźmy noo".
Ostatnio to moje "maltretuje" chodzeniem na kontakcie Te moje mendy są przyzwyczajone do psów wkoło jak mają piłkę. Jestem dumna z nich bo każda leci tylko za swoją piłeczką i tylko swoją chce Najważniejsze, że już się o to nie kłócą. Neya jak ma piłkę w mordzie to jest grzeczniejsza, dzisiaj normalnie spotkała się z obcym psem. Niestety nie trawi szczeniaków, myślałam że przegryzie piłkę ze złości
Ostatnio to moje "maltretuje" chodzeniem na kontakcie Te moje mendy są przyzwyczajone do psów wkoło jak mają piłkę. Jestem dumna z nich bo każda leci tylko za swoją piłeczką i tylko swoją chce Najważniejsze, że już się o to nie kłócą. Neya jak ma piłkę w mordzie to jest grzeczniejsza, dzisiaj normalnie spotkała się z obcym psem. Niestety nie trawi szczeniaków, myślałam że przegryzie piłkę ze złości
Jak ja kocham okres świąteczno- sylwestrowy...
I tak jest lepiej niż rok temu. Ignoruję ją, robię swoje. Z pomocą przyszła piłka i Neya Jakoś przetrwała poranny spacer mimo huków. Rzekłabym, że była zaniepokojona a nie w panice uciekała. Zawsze coś.
I tak jest lepiej niż rok temu. Ignoruję ją, robię swoje. Z pomocą przyszła piłka i Neya Jakoś przetrwała poranny spacer mimo huków. Rzekłabym, że była zaniepokojona a nie w panice uciekała. Zawsze coś.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 33 gości