Rok pracy... szlag trafił
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
Kori stała, ale miała inne szwy. Ja bym to w domu zrobiła, czuje że będzie masakra przy ściąganiu... A może jest tam jakaś pani weterynarz?
Jak pisałam, nie dam rady...
To będzie bez różnicy czy pani czy pan. To będzie obca osoba i to jej wystarczy. Pomyśleć, że wcześniej na super lajcie wchodziła, nawet nie wiedziała kiedy jej zastrzyki robiono. Jej teraźniejsze zachowanie jak dzień i noc.
To będzie bez różnicy czy pani czy pan. To będzie obca osoba i to jej wystarczy. Pomyśleć, że wcześniej na super lajcie wchodziła, nawet nie wiedziała kiedy jej zastrzyki robiono. Jej teraźniejsze zachowanie jak dzień i noc.
Minęły dwa dni, a Neya była bardzo grzeczna- nie szczekała, warczała czy rzucała się na ludzi. Z psami nawet nieźle, a jak zacznie szczekać reaguje na "nie" a potem na "patrz". Wydaję mi się posłuszniejsza, ale to może być kwestia mojego tonu wydawania komend.
Apetycik zawsze miała ale teraz jest straszna, ciągle by żuła.
A no i ma niesamowitego pecha... a to wiadro przewróciła innym razem lampka na nią spadła, na spacerze gałąź na nią zleciała...
Apetycik zawsze miała ale teraz jest straszna, ciągle by żuła.
A no i ma niesamowitego pecha... a to wiadro przewróciła innym razem lampka na nią spadła, na spacerze gałąź na nią zleciała...
Ludzie zbieram się do weta na te szwy, jakieś rady na szybko?
Wczoraj odwiedziliśmy babcię i niestety Neya zaczęła źle znosić podróż. Strasznie się zestresowała a ja głąb jeden zamiast przełożyć żarcie do innej kurtki to sobie zapomniałam o tym i wyszła katastrofa
Obawialiśmy się jak to Neya dogada się z Tarzanem... cóż początek był taki jak przewidywałam- rzucenie się na staruszka. Z tym że wiedziałam że jak przejmę smycz z Tarzanem to ta się uspokoi i rzeczywiście odbyły spacerek w zgodzie, w domu było idealnie, no oprócz tego że Tarzan próbował ją molestować O.O
Wczoraj odwiedziliśmy babcię i niestety Neya zaczęła źle znosić podróż. Strasznie się zestresowała a ja głąb jeden zamiast przełożyć żarcie do innej kurtki to sobie zapomniałam o tym i wyszła katastrofa
Obawialiśmy się jak to Neya dogada się z Tarzanem... cóż początek był taki jak przewidywałam- rzucenie się na staruszka. Z tym że wiedziałam że jak przejmę smycz z Tarzanem to ta się uspokoi i rzeczywiście odbyły spacerek w zgodzie, w domu było idealnie, no oprócz tego że Tarzan próbował ją molestować O.O
Wódki to ja nie tknę przez najbliższe kilka lat Mój żołądek by tego nie zniósł, nie chce przechodzić przez kolejną turę wymiotów, wystarczy mi obecny ból jaki mi mój organ funduję
Dam znac jak nam poszło, czy weterynarze w całości.
Dam znac jak nam poszło, czy weterynarze w całości.
No więc podróż tramwajem jakoś przeżyła przy barowaniu. U weta... było ok dopóki pani nie postanowiła zabrać mi smyczy. Ja w lekkim niezrozumieniu (yyy dlaczego mi wyrwano smycz??) stałam i się patrzyłam jak robi z nimi co chce i na koniec stanęła i pokazała zawartość paszczy, wtedy lekko zastraszeni bez słowa oddali mi smycz i sytuacja została opanowana. Siad, leżeć, przewrót na bok i ściągnięcie szwów- obyło się bez szamotania ale jakie czułe słówka jej szeptałam do uszka a no i miałam przepyszny pasztet
Moje drogie maleństwo przez 10 dni przytyło 1kg.
Niestety musi się rozstać z piłką na dłużej (ponoć kilka miesięcy). Myślałam żeby ćwiczyć tylko aport ten prawidłowy(aport a nie rzucanie piłki) na niewielką odległość, tropienie no i zgłębianie dalszych tajników obedience.
Dla relaksu wracałyśmy pieszo przez park. Podleciał do nas goldenek, już w myśli widziałam jak zaczyna ujadać ale nie. Warknęła a goldek chlast na plecy "nie zabijaj mnie". Menda jedna jak chce to potrafi omijać psy i na nie nie szczekać
Moje drogie maleństwo przez 10 dni przytyło 1kg.
Niestety musi się rozstać z piłką na dłużej (ponoć kilka miesięcy). Myślałam żeby ćwiczyć tylko aport ten prawidłowy(aport a nie rzucanie piłki) na niewielką odległość, tropienie no i zgłębianie dalszych tajników obedience.
Dla relaksu wracałyśmy pieszo przez park. Podleciał do nas goldenek, już w myśli widziałam jak zaczyna ujadać ale nie. Warknęła a goldek chlast na plecy "nie zabijaj mnie". Menda jedna jak chce to potrafi omijać psy i na nie nie szczekać
-
- Posty:3474
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Ale dlaczego musi się rozstać z piłką na parę miesięcy?
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
Seiti pisze:Warknęła a goldek chlast na plecy "nie zabijaj mnie"
Zalecenie weta, ponoć żeby wszystko się zrosło i że to będzie najbezpieczniejszy czas. W sumie Neya szaleje z piłką i może ma rację że coś by jej tam poszło. Ja po cesarce też nie mogłam ćwiczyć przez jakiś czas.
Teraz bardziej się nastawiam na tropienie i obedience. Shenę pomęczę z aportem bo ona o tropieniu nie chce słyszeć.
Cóż młoda chyba potrzebuje towarzystwa psów uległych którymi by sobie porządziła, chociaż Tarzana w jego własnym domu tez owinęła wokół ogonka -.-
Teraz bardziej się nastawiam na tropienie i obedience. Shenę pomęczę z aportem bo ona o tropieniu nie chce słyszeć.
Cóż młoda chyba potrzebuje towarzystwa psów uległych którymi by sobie porządziła, chociaż Tarzana w jego własnym domu tez owinęła wokół ogonka -.-
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
to trochę dziwne, Kori biegała za piłką od razu po ściągnięciu szwów, chociaż faktycznie mogłam trochę dłużej poczekać. Ale żeby kilka miesięcy?!
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
nie będę się mądrzyć może isabelle wpadnie na ten wątek to coś doradzi. Moja suka biegała normalnie zaraz po zdjęciu szwów, a na pewno nikt nam nie mówił że trzeba ją jakoś specjalnie oszczędzać.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości