Rok pracy... szlag trafił
My też wczoraj ściągnęliśmy szwy i dostaliśmy zalecenie aby "przez kilka dni trzymać ją na krótkiej smyczy". Ciekawe tylko jak to zrobić kiedy ją tak roznosi energia, że nawet jak blokuje jej kontakty z innymi psami (strasznie się wtedy nakręca do zabawy) i ograniczam jakiekolwiek inne zabawy ruchowe na zewnątrz to ona wtedy wyładowuje swoją energię w domu. Ot po prostu sobie biega (tfu jakie biega - ona lata) przez 10 minut po mieszkaniu - od pokoju do pokoju - i niech ktoś spróbuje ją wtedy zatrzymać ...
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
Seiti użyczę sobie Twojego tematu żeby się pożalić - mam nadzieję, że się nie obrazisz dziś moje suczysko bez powodu rzuciło się z zębami na labradorkę. Oczywiście nawet jej nie ugryzła, ale nawet jak tamta okazała jej uległość to Kori nie odpuściła. Ganiała tamtą w około nóg właścicielki. Staruszka panika (nie dziwię się) zaczęła je walić torbą na zakupy, dopiero jak podeszłam i powiedziałam babce 'spokojnie, nic jej nie zrobi - proszę zobaczyć tylko warczy' to się księżniczka uspokoiła. Odeszły od siebie w spokoju. Ale tak mi źle:( zgaduję że powodem zachowania Kori było to że tamta suczka okrutnie się jej bała już od początku ścieżki. Kori to wykorzystała. Bardzo mi to przypominało jej gorsze czasy kiedy rzucała się na ludzi - jeśli ktoś bał się psów to od razu z 'zębami'. Moja głupota, jestem po prostu głupia i tyle. Bo widziałam jak Kori się zachowuje i wiedziałam że może dojść do spięcia. Miałam masę czasu żeby ją bezproblemowo ją złapać. I do takiej sytuacji by nie doszło. A ja tylko jak przechodziłyśmy to włożyłam udo przed Kori (kolejna głupia rzecz) ale mi wyskoczyła zza nogi. Nawet nie przeprosiłam tej staruszki, a ona to taka sympatyczna kobieta, po prostu byłam w ciężkim szoku.
Kori zawsze była dość dominująca jeśli chodzi o psy ale bez przesady. Jeśli jakiś pies za bardzo interesował się jej tyłkiem to robiła ostrzegawczy wyskok w jego stronę. Jeśli dalej nie odpuszczał to potrafiła go pogonić. Ale to nie było nic groźnego, po takich akcjach biegały sobie jakby nigdy nic. Generalnie to bawi się z psami, biega, skacze szaleje. Miała dwa spięcia z sukami w życiu. Bezkrwawe. A teraz tak się zachowała:( niektóre osoby, których psy chorowały na chłoniaki zaobserwowały takie same zachowania u swoich psów. Myślałam, że nas to ominie. Z resztą na zdrowy rozum, jaki to może mieć wpływ na psa? Tak mi źle:(
Kori zawsze była dość dominująca jeśli chodzi o psy ale bez przesady. Jeśli jakiś pies za bardzo interesował się jej tyłkiem to robiła ostrzegawczy wyskok w jego stronę. Jeśli dalej nie odpuszczał to potrafiła go pogonić. Ale to nie było nic groźnego, po takich akcjach biegały sobie jakby nigdy nic. Generalnie to bawi się z psami, biega, skacze szaleje. Miała dwa spięcia z sukami w życiu. Bezkrwawe. A teraz tak się zachowała:( niektóre osoby, których psy chorowały na chłoniaki zaobserwowały takie same zachowania u swoich psów. Myślałam, że nas to ominie. Z resztą na zdrowy rozum, jaki to może mieć wpływ na psa? Tak mi źle:(
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
nie rozumiem tego. przed sekundą na spacerze rzucił się na nią pies. z zębiskami. I co? Nic. Powąchała ziemię i spokojnie odeszła. Na osiedlu. Na smyczy. Jak to jest? ;( wiem, że nic takiego się nie stało, ale sam fakt jak bardzo tego nie rozumiem mnie przeraża... Nie chce mieć nieprzewidywalnego psa...
Moja mama też miała chłoniaka i wyżywała się na mnie do oporu, więc możliwe że u psów jest podobnie.
Ja też przeżywam jak Neya coś odwali czy to w stosunku do ludzi czy psów (a jak wiecie relacje z psami u nas kiepsko) i zawsze analizuję co mogłam zrobić a czego nie zrobiłam i na następny raz jestem już mądrzejsza Głowa do góry.
Ja też przeżywam jak Neya coś odwali czy to w stosunku do ludzi czy psów (a jak wiecie relacje z psami u nas kiepsko) i zawsze analizuję co mogłam zrobić a czego nie zrobiłam i na następny raz jestem już mądrzejsza Głowa do góry.
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
pierwszy raz od 7 lat takie zachowanie? Ona wcześniej spotykała tą suczkę. No jasne, że wyciągnę z tego wnioski, ale przykro widzieć takie rzeczy, kiedy ma się psa za idealnego...
Rzeczywiście to mógł być szok, dla mnie to raczej porażka, że coś źle zrobiłam bo moje idealne nie są (chociaż ideał to pojęcie względne).
Shena w tym roku skończy 8 lat i chwilami nie wiem czego mam się po niej spodziewać... ostatnio wyszczerzyła zęby na psa którego wręcz ubóstwiała i wcześniej nigdy tego nie robiła, mało tego on też jej nic nie zrobił.(chyba jej uczucie zostało przekierowane na innego psiego dżentelmena;))
Shena w tym roku skończy 8 lat i chwilami nie wiem czego mam się po niej spodziewać... ostatnio wyszczerzyła zęby na psa którego wręcz ubóstwiała i wcześniej nigdy tego nie robiła, mało tego on też jej nic nie zrobił.(chyba jej uczucie zostało przekierowane na innego psiego dżentelmena;))
Jeszcze zależy co dla kogo jest idealne. Dla jednego będzie to ujadania przy każdym ruchu choćby na klatce a dla drugiego będzie to nie do zniesienia Dla jednego jego pies będzie spełniał jego oczekiwania (często okupione ciężką pracą) a dla drugiego ten sam pies będzie miał braki. Ideałów tak na prawdę nie ma (przynajmniej takich które by spełniały oczekiwania wszystkich). Nie wiem czy ładnie to ujęłam i czy przekazałam to co miałam na myśli. Jakoś filozoficznie się zaczęło robić
Gdyby Shena była człowiekiem to bym ją podejrzewała o menopauzę
Gdyby Shena była człowiekiem to bym ją podejrzewała o menopauzę
Sukces, sukces!! O magiczna mocy piłko, tyś mym zbawieniem!
Piłka w pysku i młoda weszła do grupy psów. Obyło się bez konfliktów poza jednym z labradorką. Coś Neya nie przypadła jej do gustu i tamta postanowiła się na nią rzucić. Tak to tolerowała psy od beagla przez husky skończywszy na rottku. By moja radość trwała dłużej i nic już nie odwaliła.
Piłka w pysku i młoda weszła do grupy psów. Obyło się bez konfliktów poza jednym z labradorką. Coś Neya nie przypadła jej do gustu i tamta postanowiła się na nią rzucić. Tak to tolerowała psy od beagla przez husky skończywszy na rottku. By moja radość trwała dłużej i nic już nie odwaliła.
Tak żeby nie zakładać nowego tematu podciągnę pod ten.
Czy nauczenie Neyi zostawania samej kiedy jest przywiązana wystarczy by zlikwidować jej pisk i paniczne ujadanie kiedy jesteśmy na spacerze całą rodziną? Sytuacja kiedy jeden członek rodziny się gdzieś oddala.
To już się robi nie do zniesienia. Dla przykładu- byliśmy na spacerze i syn wybłagał pójście do wesołego miasteczka na diabelski młyn. Arek został z Neyą. Darła się jakby ją ze skóry obdzierano, nawet piłki nie chciała. Nawet jak na spacerze ktoś gdzieś odejdzie od niej to jest pisk na pół parku, a nie zawsze może być puszczona by lecieć za swoją "owieczką".
Jak mam to okiełznać? Czy moje życie nie może być spokojne i nudne chociaż przez chwilkę.
Czy nauczenie Neyi zostawania samej kiedy jest przywiązana wystarczy by zlikwidować jej pisk i paniczne ujadanie kiedy jesteśmy na spacerze całą rodziną? Sytuacja kiedy jeden członek rodziny się gdzieś oddala.
To już się robi nie do zniesienia. Dla przykładu- byliśmy na spacerze i syn wybłagał pójście do wesołego miasteczka na diabelski młyn. Arek został z Neyą. Darła się jakby ją ze skóry obdzierano, nawet piłki nie chciała. Nawet jak na spacerze ktoś gdzieś odejdzie od niej to jest pisk na pół parku, a nie zawsze może być puszczona by lecieć za swoją "owieczką".
Jak mam to okiełznać? Czy moje życie nie może być spokojne i nudne chociaż przez chwilkę.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości