Również jestem za dosypywaniem jedzenia do miski w trakcie posiłku. Wówczas pies kojarzy: Pan przy misce = dodatkowe jedzenie.
Jeśli chodzi o dziecko to chyba nie jest problem upilnowac malucha na czas posiłku psa, przecież nie je on godzinę tylko parę minut. Lepiej nie ryzykować i nie pozwalać grzebać dziecku w misce psa. Nawet najłagodniejszy pies kiedyś może źle zareagować.
WARCZENIE PRZY MISCE !!!
Metodę dorzucania czegoś dobrego stosuję od pierwszych dni pobytu szczeniaka w domu (mówiąc dosadnie - pozwalam sobie na grzebanie w psiej misce). Nigdy, ani brodacz monachijski, ani wilczrz irlandzki nie miały nic przeciwko temu. Nawet wtedy, gdy do domu przybył szczeniak-sznaucerka średniaczka, nie znająca zasad i pchała się do miski wilczarza zamiast jeść ze swojej - nie "odezwał się, ani słowem". Moją rolą było pokazać małej, gdzie jej micha. A nauka nie idzie w las. Złapała szybko. Nie pozwalam szczeniako grymasić. Nie zje miska sprzątnięta. To samo jedzenie o następnej właściwej porze. Wszystkie zmiatały, aż się kurzyło (sunia do tej pory).
Sąsiedzi, znajomi uważają też za ewenement prośby psów (teraz psa), o wyjście w czasie sylwestra. Po prostu w pierwszego Sylwestra psy idą na spacer i pokazuję im, o co chodzi. Suczka ma 12 lat i gdy zaczyna się burza też prosi o wyjście na taras.
KIEDYŚ USŁYSZAŁAM: CZŁOWIEKA WYCHOWUJESZ 20 LAT, PSA ROK i wzięłam to do siebie. Przecież to tylko rok konsekwentnej pracy, nie 20 lat, wię czemu by nie. Sprawdza się i następne iks lat nie mam problemów.
Pozdrawiam.
Sąsiedzi, znajomi uważają też za ewenement prośby psów (teraz psa), o wyjście w czasie sylwestra. Po prostu w pierwszego Sylwestra psy idą na spacer i pokazuję im, o co chodzi. Suczka ma 12 lat i gdy zaczyna się burza też prosi o wyjście na taras.
KIEDYŚ USŁYSZAŁAM: CZŁOWIEKA WYCHOWUJESZ 20 LAT, PSA ROK i wzięłam to do siebie. Przecież to tylko rok konsekwentnej pracy, nie 20 lat, wię czemu by nie. Sprawdza się i następne iks lat nie mam problemów.
Pozdrawiam.
ela.66 brawo za podejście!!! Ja robię bardzo podobnie- grzebanie w misce od małego, nawet oddawanie najpyszniejszych kości. tERAZ prawie dwuletniej pitce, wyciągam z miski co chce i kiedy chce... Grymaszenie podobnie, nie podoba się to nie jesz
Co do burz, fajerewrkow itd to też problemu nie mam, suka śpi, czasem ją głośniejszy huk przebudzi, ale tylko zerka o co chodzi i w kime dalej
Co do burz, fajerewrkow itd to też problemu nie mam, suka śpi, czasem ją głośniejszy huk przebudzi, ale tylko zerka o co chodzi i w kime dalej
Dokładnie tak,pies powinien od małego znać swoje miejsce w stadzie Nie chce jesc jego problem.Nie wyobrażam sobie warczenia.Nasz 4 letni syn od roku pomaga karmić psy.O stałych porach karmi razem ze mną psiaki.One też wiedzą,że są niżej i nie ma z tym problemu.
Co do wybuchów,to moje w genach mają reakcję odwrotną,(Fila,Tosa)zostają dodatkowo pobudzone do czujności.Natomiast mieszaniec który mieszka z nami od kilkunastu lat zawsze bał się wystrzałów.To jest w znacznym stopniu uwarunkowane genami,ale czasami zdarzają się wyjątki.
Co do wybuchów,to moje w genach mają reakcję odwrotną,(Fila,Tosa)zostają dodatkowo pobudzone do czujności.Natomiast mieszaniec który mieszka z nami od kilkunastu lat zawsze bał się wystrzałów.To jest w znacznym stopniu uwarunkowane genami,ale czasami zdarzają się wyjątki.
Zgadza się, kiedy byłam dzieckiem mieliśmy suczkę owczarka alzackiego, która nie nadawała sie do do szkolenia służby ze względu na lęk przed wystrzałami. To jest faktycznie uwarunkowane genetycznie, jak nie ma strachu od szczniaka, to go nie ma, jak ma nic nie pomoże.
Nie zgadzam sie ze stwierdzeniem, ze nic nie pomoze.Znam wyzla, ktorego w wieku ok 4 lat na odglos wystrzalu ogarniala panika, uciekal, przywieral do ziemi itd. Udalo sie ja nauczyc, mozesz teraz strzelac jej kolo ucha i jedyna reakcja to podekscytowanie ale na pewno nie strach. Nie kazdego psa idzie nauczyc, ale nie mowmy ze wogole nie da rady... Czasem da czasem nie...
Cóż psy, jak ludzie - są różni, nawet z pozoru silni mężczyźni potrafią bać się zastrzyku, czy stomatologa. Pamiętam, że próbowaliśmy delikatnie, powoli i systematycznie z sunią sąsiada, najpierw w mieszkaniu z daleka i przy moich dwóch (jako przykład). I tu pomogło, nie chowała się w "kąt". Nie było jednak mowy o wyjściu na zewnątrz - panika i ucieczka na klatkę (nie wiadomo, co przeszła, znaleziona przy drodze gdy miała ok. 8 lat). Do końca życia, tylko w domu czuła się bezpiecznie. Uznałam to za suces, a i sąsiad stwierdził, żę nie ma potrzeby wychodzenia z psem w Wielkanocny poranek, czy Sylwestra). Są też psy, które nie przechodzą testów ze względu na ów lęk i mimo pracy z nimi, lęk pozostaje.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 34 gości