niewładny ogon kota/pyt. do dr Orła
Ubiegłego piątku zaginęła moja Klara. Stracilismy już nadzieję na jej powrót (szukaliśmy po całej okolicy, pytaliśmy sąsiadów, ogłoszenia etc, wszystko na próżno), a tu dziś rano znaleźliśmy kota na ogrodowym krzesełku pod drzwiami:). Nasikała pod siebie, ogon jak kłoda, ale na tylnych łapach chodzi - chociaż z trudnością. Pojechaliśmy do weta, było rtg i oględziny, wet twierdzi, że prawdopodobnie będzie konieczna amputacja, bo ogon jest siny i zimny (być może coś go przytrzasnęło, złamania kości nie ma, tylko taka nikła kreska między kręgami - mówię o zdjęciu rtg - przy samej pupie). Jutro znów mamy wizytę i wet podejmie decyzję. A tu czytam na forum, że po paru miesiacach ogon moze wrócić do sprawności Czy faktycznie trzeba od razu operować, czy może jeszcze chociaż kilka dni poczekać? W dodatku kocica słaba, nie wiem, jak w obecnym stanie ogónym ten zabieg by zniosła. Proszę o radę.
Pan Doktor pewnie bardzo zajęty, bo ostatnio rzadko pojawia się na Forum, ale może ja coś podpowiem - już kilkakrotnie czytałam o przypadkach, kiedy koty nawet z całkowicie niewładnymi ogonami, doskonale sobie radziły. Tak więc może poczekajcie, na amputację zawsze będzie czas.
Ciekawa jestem, co powie Dr Jarek.
Ciekawa jestem, co powie Dr Jarek.
- Kasia i Maniuś
- Posty:696
- Rejestracja:13 sierpnia 2007, 19:46
- Lokalizacja:Kraków
Myślę, że przed amputacją lepiej sobie przeczytać np. ten wątek.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
wiem, że to nie to samo, ale może dać troszeczkę czasu kociakowi, albo jeszcze zdecydować się na jeszcze jedna konsultację tylko, że z innym lekarzem
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
wiem, że to nie to samo, ale może dać troszeczkę czasu kociakowi, albo jeszcze zdecydować się na jeszcze jedna konsultację tylko, że z innym lekarzem
Tak jak pisałam - amputacja to dla mnie ostateczność, ale jeżeli lekarz twierdzi, ze to najprawdopodobniej martwica i tym samym zatruwa się cały organizm, to nie bardzo mogę z nim dyskutować Pozostaje jeszcze konsultacja z innym wetem.
Wątek Tulinki z miau czytałam, u nas jest o tyle lepiej, że kot rusza tylnymi łapami, chociaż chodzić na nich nie chce - leży pod łóżkiem, mruczy jak traktor, niestety, znów nasikała pod siebie - i nie wiem, czy to uszkodzenie nerwów przy zwieraczu, czy też po prostu ruszać jej się nie chce. Wet kłuł ją szpilką po odbycie i nie było reakcji
Jeżeli chodzi o leki, dostała antybiotyk, nivalin i wit. z grupy B. Je nawet chętnie i pije, tylko trzeba pod nos podstawiać , umyła sie też, chociaż ogona niestety nie zauwazyła
Wątek Tulinki z miau czytałam, u nas jest o tyle lepiej, że kot rusza tylnymi łapami, chociaż chodzić na nich nie chce - leży pod łóżkiem, mruczy jak traktor, niestety, znów nasikała pod siebie - i nie wiem, czy to uszkodzenie nerwów przy zwieraczu, czy też po prostu ruszać jej się nie chce. Wet kłuł ją szpilką po odbycie i nie było reakcji
Jeżeli chodzi o leki, dostała antybiotyk, nivalin i wit. z grupy B. Je nawet chętnie i pije, tylko trzeba pod nos podstawiać , umyła sie też, chociaż ogona niestety nie zauwazyła
Jeżeli to martwica to faktycznie pewnie amputacja będzie konieczna, ale warto to skonsultować.
Trzymam kciuki z kicię, mizianki ślę
Trzymam kciuki z kicię, mizianki ślę
Mój kot też miał podobny przypadek z ogonem!!!Wrócił po nocy do domu z zupełnie niewładnym ogonkiem...Miał wtedy może z 7 miesięcy.Ogonek zwisał smętnie i plątał mu się pod łapkami.A wcześniej- co było dla niego charakterystyczne-stawiał go tak wysoko,że aż kładł go na grzbiet!!!Po tym -podniesiony do góry spadał bez oporu...Ale kotek pozwalał go dotykać.Też miałam wrażenia że jest chłodniejszy od ciałka.Ale Wet kazał czekać i obserwować ,gdyż nie znalazł żadnego widocznego urazu.Tylko kotek mój chodził bez problemów.Miał apetyt-zupełnie jak zdrów.Czasem miałam wrażenie,że tyłeczek mu jakoś lekko leci na boki-ale to szybko ustało.Panował też nad wydalaniem.Po tygodniu zaczął lekko poruszać końcówką,po miesiącu już cały unosił w górę jak zdrowy kot.Ale dopiero po jakiś 8 miesiącach zaczął kłaść go znowu po swojemu,czyli prawie na głowę...Twój koteczek ma najprawdopodobniej jakiś uraz przy nasadzie ogona-ale mimowolne oddanie moczu to zły znak-kot ma niedowład mięśni zwieracza-czyli uszkodzone nerwy .Mógł go potrącić samochód.Musisz obserwować go czy robi kupkę-może nie dawać rady tak się napiąć lub po prostu nie czuć parcia.Co prawda koty mają ogromne zdolności regeneracyjne,ale nie zawsze ich organizm jest w stanie tego dokonać.Ja poobserwowałbym go ale w przypadku braku poprawy natychmiast udała się do weta.Szkoda ogona,ale jak nie ma wyjścia to może lepszy będzie zabieg...
Ogon już ucięty, zostało może 1/4. Po ogoleniu z futra okazało się, że reszta jest sina i bez reakcji na bodźce. Co do sikania, to od wczoraj z tym troszkę lepiej (chyba?), tzn. nie leci ten mocz na okrągło, tylko raz na dłuższy czas. Natomiast faktycznie jest problem z kupką, mam podawać lactulose i to ma pobudzic jelita do pracy. Dziś wieczorem kolejna wizyta, to zobaczę, co jeszcze wet doradzi. Mam też podawać przez trzy tygodnie nivalin w zastrzykach.
Strasznie się martwię, zwałszcza tymi problemami z wydalaniem
Strasznie się martwię, zwałszcza tymi problemami z wydalaniem
Kurczę...biedna Klara...Trudno-lepiej stracić ogonek niż życie...Najgorsza to sprawa z tym wydalaniem.Ale musisz trzymać kciuki(i ja też!)za Klarę-może kotka się zregeneruje.Po moim podwórku przechadza się szary wielki kocur - taki kompletnie bez ogona(wygląda trochę śmiesznie..),widocznie musi sobie dobrze dawać radę.Koty są niezłomne!!!Niech tylko Klara dojdzie do siebie-będzie dobrze!!!Pozdrawiam i życzę dużo nadziei!!!
- Kasia i Maniuś
- Posty:696
- Rejestracja:13 sierpnia 2007, 19:46
- Lokalizacja:Kraków
Pewnie tak, musi się przyzwyczaić. Ale nie martw się wszystko będzie dobrze.
Moja Tiffka nie ma jednej tylnej łapki, bez problemu zaczyna wskakiwać na podwyższenia. Jedynie podczas czesania muszę jej zasłaniać kikutka, bo się boi. Ale ważne jest, że jest zdrowa
Wymiziaj Klarę od nas
Moja Tiffka nie ma jednej tylnej łapki, bez problemu zaczyna wskakiwać na podwyższenia. Jedynie podczas czesania muszę jej zasłaniać kikutka, bo się boi. Ale ważne jest, że jest zdrowa
Wymiziaj Klarę od nas
No i dobił mnie dzisiaj wet na wizycie (tym razem był inny, bo akurat miał dyżur) - podobno taka amputacja ogona powoduje komplikacje neurologiczne na tyle poważne, że kot ma 50 % szansy na normalne funkcjonowanie pęcherza, a jeżeli pomimo leków nadal atonia będzie się utrzymywać, to po ok. tygodniu trzeba zdecydować się na najgorsze Strasznie się dziś Klara nacierpiała, dosłownie wyła podczas wyciskania moczu (pęcherz pełen, od nocy nie sikała, zwieracz działa, natomiast pecherz nie opróżnia się). Najgorsze, że tyle się nacierpi i to wszystko na próżno ?
Jutro ma byc nasz wet, zobaczę, co on powie...
Trzymajcie kciuki
Jutro ma byc nasz wet, zobaczę, co on powie...
Trzymajcie kciuki
Mirosława, problem musi być inny. Uraz pewnie był większy niż tylko uszkodzenie ogona. Samo usunięcie nie przeszkadza w normalnym wypróżnianiu.
Na miau jest wiele kotków bezogonków, które miały podobne problemy. Może spróbuj tam szukać pomocy.
W tytule musisz napisać jaki masz problem, wtedy jest większa szansa, że zajrzą osoby znające temat/mające podobne doświadczenia.
W profilu koniecznie napisz skąd jesteś, to bardzo ułatwia doradzenie dobrego weta.
Trzymajcie się i na razie nie myśl o najgorszym.
Dodam, że moja znajoma ma kotkę tylko ze szczątkowym kawałkiem ogona i kotka ma się całkiem dobrze.
Trzymam kciuki za kicię.
Na miau jest wiele kotków bezogonków, które miały podobne problemy. Może spróbuj tam szukać pomocy.
W tytule musisz napisać jaki masz problem, wtedy jest większa szansa, że zajrzą osoby znające temat/mające podobne doświadczenia.
W profilu koniecznie napisz skąd jesteś, to bardzo ułatwia doradzenie dobrego weta.
Trzymajcie się i na razie nie myśl o najgorszym.
Dodam, że moja znajoma ma kotkę tylko ze szczątkowym kawałkiem ogona i kotka ma się całkiem dobrze.
Trzymam kciuki za kicię.
Dziś nasz wet troszeczke nas uspokoił, bo stwierdził, ze póki co, trzeba czekać i nie nastawiac się na najgorsze - sam podobno miał kota w podobnej sytuacji, tylko z jeszcze gorszymi obrażeniami (złamana miednica) i wszystko się unormowało. Nie wiem, czy nasza kotka miała jakiś poważniejszy uraz, rtg nie wykazało innych uszkodzeń poza przerwaniem nerwu w ogonie.
Ogólnie jest chyba w lepszej formie, więcej je, zaczęła się myć, nawet mruczy - z tym, że dostaje też codziennie kroplówkę. Cóż - trzeba mieć nadzieję.
Ogólnie jest chyba w lepszej formie, więcej je, zaczęła się myć, nawet mruczy - z tym, że dostaje też codziennie kroplówkę. Cóż - trzeba mieć nadzieję.
I bardzo słusznie! Trzymajcie się swojego weta, bo wiem z doświadczenia, że niektórzy są trochę nawiedzeni. Na drastyczne rozwiązania zawsze jest czas, to pójście po najmniejszej linii oporu. Sztuką jest się nie poddać i walczyć o zwierzę. Ale naprawdę warto.Mirosława pisze:Dziś nasz wet troszeczke nas uspokoił, bo stwierdził, ze póki co, trzeba czekać i nie nastawiac się na najgorsze - sam podobno miał kota w podobnej sytuacji, tylko z jeszcze gorszymi obrażeniami (złamana miednica) i wszystko się unormowało. Nie wiem, czy nasza kotka miała jakiś poważniejszy uraz, rtg nie wykazało innych uszkodzeń poza przerwaniem nerwu w ogonie.
Ogólnie jest chyba w lepszej formie, więcej je, zaczęła się myć, nawet mruczy - z tym, że dostaje też codziennie kroplówkę. Cóż - trzeba mieć nadzieję.
Trzymam kciuki za koteczkę. Przesyłam głaski
przeczytałem wszystko co piszesz i wniosek jest jeden. Twój kot miał wyrwany ogon. Polega to na gwałtownym szarpnięciu ogona i zerwaniu nici końcowych rdzenia kręgowego i teraz to co najważniejsze. Nici te urywają włókna nerwowe na różnej wysokości rdzenia kręgowego. Jeśłi zwierzę ma szczęście to nie włada tylko ogonem. Jeśli ma pecha i zerwanie jest wysokie a może sięgać nawet do sptotu lędźwiowego, to wtedy nie sika samo, nie może się wypróżniać. U ludzi jest możliwość diagnostyki na podstwaie mierzenia przepływu prądu w obrębie nerwów. w weterynari nikt tego nie robi diagnostyka polega tylko na obserwacji i usunięciu niewładnego ogona. Mieliśmy dziesiątki takich przypadków i na pewno nie można poddawać się na starcie. Część tych zwierząt powraca do normalnego życia bez ogona, część z nich kończy źle , bo trzeba osoby , która całą dobę musi być przy zwierzaku jak przy obłożnie chorym człowieku do końca życia. Ale nie wolno zbyt pochopnie podejmować decyzji.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 20 gości