BARF
jednak w mojej rodzinie, strach przed psem jedzącym surowe mięso jest większy niż myślałam, póki co psy dostają surowiznę 4 razy w tygodniu (plus minus) i nikt się bardzo nie czepiała ale jak tylko weszłam na temat ciągłego ich tak karmienia przy okazji tematu o zakup zamrażalnika do mojego pokoju w domu wybuchła panika
czyli standard, ze pies jak poczuje mięso kogoś z domowników...że bruno będzie kolejnym psem w wiadomościach który zagryzł rodzine...że od surowego mięsa pies może dostać wścieklizny...
nie pomaga fakt że kiedy jestem na wyjeździe pies w domu to chodzący ideał, nie gryzie nie szczeka, jest spokojny a kiedy wracam, odbija mu palemka (szczeka, gryzie, biega bez powodu) póki co winna za to byłam ja (że psa rozpieściłam i na wszystko mu pozwalam) a teraz winne jest za to mięso (pies mnie gryzie bo chce więcej surowizny )
dodam iż wiem ze taka zmiana zachowania wynika z faktu że pies wie że przy mnie więcej może, że ze mną może bawić się bardziej brutalnie i ogólnie jedynym jego zasobem do kontrolowania jestem ja więc nie można się dziwić jego euforii kiedy mnie ma np po weekendzie nie obecności.
dlatego proszę o wszelkie linki do stron gdzie jest czarno na białym że pies na barfie to nie bomba zegarowa, ze surowizna jest zgodna z psią naturą (bo ponoć wilki jadały surowizne tylko dlatego bo nie potrafiły gotować a tak gotowane mięso jest zdrowsze i bezpieczniejsze dla psa...) oraz że np karma jest szkodliwa z takich a takich powodów (im bardziej naukowy tekst tym lepiej)
ja wiem ze u mnie panuje na ulicy troche zacofane podejście do zwierząt (kota się nie, psa się nie szczepi nie leczy, nie chciane mioty są topione) i niestety w domu też to dalej obowiązuje
czyli standard, ze pies jak poczuje mięso kogoś z domowników...że bruno będzie kolejnym psem w wiadomościach który zagryzł rodzine...że od surowego mięsa pies może dostać wścieklizny...
nie pomaga fakt że kiedy jestem na wyjeździe pies w domu to chodzący ideał, nie gryzie nie szczeka, jest spokojny a kiedy wracam, odbija mu palemka (szczeka, gryzie, biega bez powodu) póki co winna za to byłam ja (że psa rozpieściłam i na wszystko mu pozwalam) a teraz winne jest za to mięso (pies mnie gryzie bo chce więcej surowizny )
dodam iż wiem ze taka zmiana zachowania wynika z faktu że pies wie że przy mnie więcej może, że ze mną może bawić się bardziej brutalnie i ogólnie jedynym jego zasobem do kontrolowania jestem ja więc nie można się dziwić jego euforii kiedy mnie ma np po weekendzie nie obecności.
dlatego proszę o wszelkie linki do stron gdzie jest czarno na białym że pies na barfie to nie bomba zegarowa, ze surowizna jest zgodna z psią naturą (bo ponoć wilki jadały surowizne tylko dlatego bo nie potrafiły gotować a tak gotowane mięso jest zdrowsze i bezpieczniejsze dla psa...) oraz że np karma jest szkodliwa z takich a takich powodów (im bardziej naukowy tekst tym lepiej)
ja wiem ze u mnie panuje na ulicy troche zacofane podejście do zwierząt (kota się nie, psa się nie szczepi nie leczy, nie chciane mioty są topione) i niestety w domu też to dalej obowiązuje
-
- Posty:1279
- Rejestracja:26 stycznia 2013, 21:57
- Lokalizacja:Stavanger
Ola, suka w piątek miała dzień gęsiny.
W sobotę rano przyjechał kumpel ze swoim rocznym argentynem. Poszliśmy na spacer na wieś, aby szukać starych sadów. Nagle wybiegło na nas stado 4-5 gęsi i... suka bardzo agresywnie spylała przed gęsią, która jej przywaliła w zad. Nawet sie nie odwróciła do niej i nie odwarknęła. Po prostu uciekła z dzikim krzykiem, co najmniej jakby ją ze skóry obdzierali. Argentyn - również na surowiźnie - spierniczał zaraz za nią.
U mnie tez jest problem z surowizną w domu. Stwierdzenie mojego ojca "to chyba nie jest dobry pomysł, żeby ona jadła surowe serca wołowe, a ci jak się zorientuje, ze my w środku mamy podobne?". Matka natomiast łapie się każdego sposobu, aby suce gotować i jeszcze ryż dodawać. Poprosiłam nawet Izę, aby mi napisała, dlaczego gotowane jest złe, aby matce rodzicielce pokazać. Na pewien czas pomogło. Do czasu... suka po raz pierwszy dostała płuca wołowe. Rozłożyła się na samym środku i na nie patrzyła. Nie warczała na nas ani się nie rzucała ani nic. Ale mając świadomość, że jest problem z pilnowaniem zasobów przez kilkadziesiąt minut staraliśmy się wywabić ją z pokoju, aby jej zabrać i sparzyć. Oczywiście, ze dla domowników jest to argument, że surowizna jest ZŁA!
Ale nie ze mną te numery. Jak mówię, że będzie żarła surowe to będzie żarła surowe.
Oczywiście nikt nie zauważył, że od miesiąca, kiedy skończyłyśmy z chrupkami, jest dużo spokojniejsza.
A jak jesteśmy przy chrupkach to został mi prawie kg TOTW z dzikiem. Sleeping Sun, chcesz go dla Nurii?
W sobotę rano przyjechał kumpel ze swoim rocznym argentynem. Poszliśmy na spacer na wieś, aby szukać starych sadów. Nagle wybiegło na nas stado 4-5 gęsi i... suka bardzo agresywnie spylała przed gęsią, która jej przywaliła w zad. Nawet sie nie odwróciła do niej i nie odwarknęła. Po prostu uciekła z dzikim krzykiem, co najmniej jakby ją ze skóry obdzierali. Argentyn - również na surowiźnie - spierniczał zaraz za nią.
U mnie tez jest problem z surowizną w domu. Stwierdzenie mojego ojca "to chyba nie jest dobry pomysł, żeby ona jadła surowe serca wołowe, a ci jak się zorientuje, ze my w środku mamy podobne?". Matka natomiast łapie się każdego sposobu, aby suce gotować i jeszcze ryż dodawać. Poprosiłam nawet Izę, aby mi napisała, dlaczego gotowane jest złe, aby matce rodzicielce pokazać. Na pewien czas pomogło. Do czasu... suka po raz pierwszy dostała płuca wołowe. Rozłożyła się na samym środku i na nie patrzyła. Nie warczała na nas ani się nie rzucała ani nic. Ale mając świadomość, że jest problem z pilnowaniem zasobów przez kilkadziesiąt minut staraliśmy się wywabić ją z pokoju, aby jej zabrać i sparzyć. Oczywiście, ze dla domowników jest to argument, że surowizna jest ZŁA!
Ale nie ze mną te numery. Jak mówię, że będzie żarła surowe to będzie żarła surowe.
Oczywiście nikt nie zauważył, że od miesiąca, kiedy skończyłyśmy z chrupkami, jest dużo spokojniejsza.
A jak jesteśmy przy chrupkach to został mi prawie kg TOTW z dzikiem. Sleeping Sun, chcesz go dla Nurii?
myślałam ze to tylko tak u mnie w domu
mnie teraz (kryzys w firmie chłopaka) martwi czy wyrobię na wyżywienie bokserki (moje potwory mają jeszcze nie otwarty worek brita 12kg), zakładając ze na miesiąc wyciągnę od niego max 150 zł muszę jakoś to rozdzielić, a tu dochodzą suplementy, ziółka, mięso indycze lub kacze póki co, oby się udało...
mnie teraz (kryzys w firmie chłopaka) martwi czy wyrobię na wyżywienie bokserki (moje potwory mają jeszcze nie otwarty worek brita 12kg), zakładając ze na miesiąc wyciągnę od niego max 150 zł muszę jakoś to rozdzielić, a tu dochodzą suplementy, ziółka, mięso indycze lub kacze póki co, oby się udało...
-
- Posty:1279
- Rejestracja:26 stycznia 2013, 21:57
- Lokalizacja:Stavanger
Robercie, ja podaję. Co prawda robię z nich papkę, dosypuje suplemnetów i wkładam do konga, ale forma jest raczej bez znaczenia.
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
...
Ostatnio zmieniony 16 listopada 2013, 12:10 przez isabelle30, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty:1279
- Rejestracja:26 stycznia 2013, 21:57
- Lokalizacja:Stavanger
serce wołowe traktuję jak mięso. Indycze jak podroby. Indycze też traktować jak mięso?
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
W sumie ptasi mięsień czy krowi... co za różnica?
-
- Posty:1279
- Rejestracja:26 stycznia 2013, 21:57
- Lokalizacja:Stavanger
Moja suka nie chce jeść świeżego mięsa. Dwu czy nawet trz dniowe szamie z radością a świeże musi czekać na swoją kolej.
Czy mogę jej dawać tylko takie zleżałe lekko?
Czy mogę jej dawać tylko takie zleżałe lekko?
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
...
Ostatnio zmieniony 16 listopada 2013, 12:11 przez isabelle30, łącznie zmieniany 1 raz.
a ja dzisiaj odkryłam granice swoich możliwości w barfie, kupiłam pakowany w tacce przełyk, w domu ładnie rozpakowałam, wziełam do ręki aby obejrzeć gdzie się to kończy i jak przeciąć aby dać suce odpowiednią porcje....i w pewnym momencie myślałam że zwrócę śniadanie, nie wiem czy to przez gamę kolorów na tym czymś czy moja wyobraźnia że po przecięciu coś wycieknie z jego środka, czy to może nie ładny zapach ale wymiękłam i schowałam go do zamrażalnika, jak będę w domu dam brunowi w całości i minie mnie porcjowanie go a więc dotykanie.
dodatkowo odkryłam ze bokserka nie lubi porcji z kaczki, za to uwielbia skrzydełka, szyjki i chrząstki z indyka, wątróbkę jadła ale tylko sparzoną
dodatkowo odkryłam ze bokserka nie lubi porcji z kaczki, za to uwielbia skrzydełka, szyjki i chrząstki z indyka, wątróbkę jadła ale tylko sparzoną
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Nic ci nie wypłynie z przełyku... za to można rączkę wsadzić do środka i sprawdzić przelotowość
na pw odpowiem ci jak będe miała czas na nieco dłuższe posiedzenie przed kompem
na pw odpowiem ci jak będe miała czas na nieco dłuższe posiedzenie przed kompem
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 61 gości