Witam wszystkich.
Bardzo proszę o radę. Usłyszałam opinię, że stosowanie obroży uzdowej jest mniej humanitarne od stosowania kolczatki. Szczerze mówiąc trudno mi w to uwierzyć ale jeśli to rzeczywiście prawda zaprzestane jej stosowania. Chętnie usłyszę opinię fachowca!
pozdrawiam.
Czy stosowanie obroży uzdowej/halti może być niebezpieczne ?
Fachowcem nie jestem, ale korzystam z halterka. Nie wiem kto Ci takich bzdur nagadał, ale pomyśl chwilkę sama, co jest lepsze! Halter nie sprawia psu bólu w przeciwieństwie do kolaczatki, korzysta jedynie z naturalnego hamulca psa, który działa na zasadzie, tam gdzie idzie głowa, tam idzie reszta ciała. Obroże halti poleca wielu treserów, bo pies dzięki niej może być szkolony bez bólu i negatywnych bodźców, czego nie można powiedzieć o kolczatce.
Spytaj się może tego kogoś na czym ma niby polegać wyższość kolczatki nad halterem, bo ja plusy dostrzegam tylko w uzdówce (a mój pies miał już do czynienia i z jednym i z drugim).
Spytaj się może tego kogoś na czym ma niby polegać wyższość kolczatki nad halterem, bo ja plusy dostrzegam tylko w uzdówce (a mój pies miał już do czynienia i z jednym i z drugim).
No cóż, oto cytat z innego forum:
"Rozumiem ze jak sie wyrwie wtedy paski powoduje że obroża na pysku zostaje zacisnięta na maksa, a dotego szyja zostaje silnie skrecona za uszami tam gdzie przechodzi drugi pasek. Nie jest to zbyt humanitarne bo trafia w najczulszy punkt szyjny, tuż za uszami mogący doprowadzic do bardzo poważnego urazu. Doskonale takze wiem ze pasek na pysku nie ma ogranicznika który by zaciskał sie w sposób kontrolowany. To niestety świadczy ze moze zacisnać sie bardzo mocno.
Nic dziwnego ze skończyły Ci sie problemy bowiem uzda działa dużo mocniej i brutalniej niż łańcuszek czy kolczatka ."
Nadal uważam, że to kolczatka robi psu krzywde ale potem zaatakowało mnie jeszcze pare osób i zaczełam się zastanawiać ???
"Rozumiem ze jak sie wyrwie wtedy paski powoduje że obroża na pysku zostaje zacisnięta na maksa, a dotego szyja zostaje silnie skrecona za uszami tam gdzie przechodzi drugi pasek. Nie jest to zbyt humanitarne bo trafia w najczulszy punkt szyjny, tuż za uszami mogący doprowadzic do bardzo poważnego urazu. Doskonale takze wiem ze pasek na pysku nie ma ogranicznika który by zaciskał sie w sposób kontrolowany. To niestety świadczy ze moze zacisnać sie bardzo mocno.
Nic dziwnego ze skończyły Ci sie problemy bowiem uzda działa dużo mocniej i brutalniej niż łańcuszek czy kolczatka ."
Nadal uważam, że to kolczatka robi psu krzywde ale potem zaatakowało mnie jeszcze pare osób i zaczełam się zastanawiać ???
Owszem paski na pysku zaciskają się, ale tylko na chwilę, pies sam wyczuwając, że coś jest nie tak dąży do ich poluzowania cofając się lub idąc za ruchem szyi czyli po prostu odwraca się w stronę trzymającego smycz. Przynajmniej mój tak reaguje, a agresor z niego straszny, więc często mamy takie akcje. Szyja nie skręca się gwałtownie, jeśli nie ciągniemy "na chama", bo pies ma tam tez mięśnie i potrafi zablokować gwałtowny ruch. Ja po prostu stoję i trzymam ok. metrową smycz, pies wyrywając się do przodu sam wyczuwa, że halter się zaciska. Psiaki, to nie są głupie bestie - jeśli raz czy dwa pies poczuje, że w danej sytuacji zachodzi taka reakcja, po prostu będzie się bardziej kontrolował. Tak samo działa kolczatka, tylko bardziej brutalnie. W każdym razie ja sobie nie przypominam, żeby mój pies mając halter zaskomlał z bólu, co przy kolczatce się zdarzało jak za mocną pociągnął.aflofot pisze:No cóż, oto cytat z innego forum:
"Rozumiem ze jak sie wyrwie wtedy paski powoduje że obroża na pysku zostaje zacisnięta na maksa, a dotego szyja zostaje silnie skrecona za uszami tam gdzie przechodzi drugi pasek.
Skoro tak doskonale ta osoba o tym wie, to musi wiedzieć również, że ogranicznikiem w tym przypadku jest pysk psa i sam pies, ponieważ halter po części ma również spełniać rolę kagańca w kryzysowej sytuacji. Jest to bardziej humanitarne niż kaganiec nylonowy, a ododatkowo zaciska się dosłownie na kilka sekund. Poza tym tak jak pisałam, pies w takiej sytuacji sam dąży do tego żeby pysk znowu był "wolny" i właśnie o to chodzi w halterze, żeby pies sam nauczył się hamowania w pewnych sytuacjach. Kolczatka nie zawsze działa - znam takie psy, które na kolczatce potrafiły przeciągnąć właściciela kilka metrów, mimo, że potem miały delikatnie poranioną szyję. Na halterze ten numer nie przejdzie, bo pies musi iść za ruchem głowy, a ta się odwraca do pana.Doskonale takze wiem ze pasek na pysku nie ma ogranicznika który by zaciskał sie w sposób kontrolowany. To niestety świadczy ze moze zacisnać sie bardzo mocno.
Bzdura! Halter korzysta z naturalnego ruchu ciała psa, dlatego na kolczatce czy obroży zaciskowej psy będą ciągnąć mimo bólu, bo po prostuNic dziwnego ze skończyły Ci sie problemy bowiem uzda działa dużo mocniej i brutalniej niż łańcuszek czy kolczatka .
mogą to robić. Poza tym dużo ważniejszy jest aspekt bodźców pozytywnych - halter nie sprawia bólu, a pies łatwiej kojarzy pozytywne zachowania jeśli są one zaaplikowane w bezbolesny sposób, kolczatka sprawiająca ból spowoduje u psa jedynie frustrację i chęc uwolnienia sie od tego, a więc często mocniejsze ciągnięcie.
Bardzo Pani dziękuję za odpowiedź. Mam identyczne odczucia. Mój piesek niestety też przez jakiś czas chodził na kolczatce. Efekt był taki, że się uodpornił i szarpał sie dalej a ponadto zaobserwowałam u niego objawy agresji w stosunku do innych psów.
Po zakupie halti, byłam bardzo zadowolona ale po atakach na forum zaczełam wątpić-tym bardziej, że skrytykowało mnie pare osób
Jeszcze raz dziękuję.
Po zakupie halti, byłam bardzo zadowolona ale po atakach na forum zaczełam wątpić-tym bardziej, że skrytykowało mnie pare osób
Jeszcze raz dziękuję.
To jest właśnie problem negatywnych bodźców - pies kojarzy sobie, że go boli kiedy widzi innego psa (boli, bo kolczatka się wbija, bo właściciel leje smyczą itd), a skoro ten inny pies jest winny, to trzeba go zlikwidować - a więc pies robi sie agresywny. I w ten sposób kolczatka powoduje jedynie większe problemy niż te, które miała likwidować.aflofot pisze:Mój piesek niestety też przez jakiś czas chodził na kolczatce. Efekt był taki, że się uodpornił i szarpał sie dalej a ponadto zaobserwowałam u niego objawy agresji w stosunku do innych psów.
Jakby ktoś z tych forumowiczów fanów kolczatek potrzebował jakiejś dla dużego psa, to chętnie odstąpię, bo moja leży w kącie i zaczyna rdzewieć. I nie daj się zgnębić! Sama wiesz, co jest najlepsze dla Twojego psa. A jak znam życie wielu z tych anty-halterowców w życiu na oczy halterka nie widziało i nawet nie mają pojęcia jak faktycznie działa. Pozdrawiam
Stale, bo mam 4-letniego dużego psiaka po przejściach, w dodatku ma ciężki charakter i atakuje inne duże psy. Kolczatka w ogóle się nie sprawdziła, powodowała jeszcze większą agresję i zaciętość. Halter używamy od miesiąca i jest o niebo lepiej. Pies jest na spacerech spokojniejszy, bardziej posłuszny. Dodatkowo gdy zbliża się inny pies zaczynam podawać Hektorowi smakołyki, dzięki temu jego niechęć do innych psów powoli maleje. Nie twierdzę, że halter to lek na całe zło, ale w porównaniu do obroży dławiących czy kolczatek działa o wiele lepiej. A jeśli się do tego dołączy inne pozytywne bodźce, to można wyprowadzić psa na prostą.
Nie lubię porównywać ludzi do psów, ale gdyby się tak zastanowić, to chyba dla człowieka niezbyt przyjemna byłaby obroża dławiąca albo kolczatka. Pod tym względem halter jest naprawdę humanitarny.
Nie lubię porównywać ludzi do psów, ale gdyby się tak zastanowić, to chyba dla człowieka niezbyt przyjemna byłaby obroża dławiąca albo kolczatka. Pod tym względem halter jest naprawdę humanitarny.
Opinia treserów z usa na temt haltera cyt.Zastrzeżenia są następujące:wiele psów stawia zdecydowany opór,gdy próbuje się je w ten sposób prowadzić,a ponadto nie podoba nam się zasada ,że kontrolujemy ruch psa, niczego go właściwie nie ucząc
Boguś - ja widziałam już sporo psów na halterach i żaden nie stawiał oporu. Pierwszą reakcja psów jest owszem bunt, ale zazwyczaj na pierwszym spacerze i wygląda to podobnie do pierwszego założenia kagańca, obroży czy smyczy. Potem jest już spokój. Halter nie ogranicza psu ruchów, ani nie przeszkadza oddychać. Dodam, że ja mam psa, który chyba nigdy nie był socjalizowany, a mimo to halter zaakceptował już po pierwszym spacerze, a ja dzięki temu nie mam rąk do kostek.
Ruch psa kontrolujemy też za pomocą smyczy i zwykłej obroży, chyba nie muszę mówić co by się działo, gdyby wszystkie psy latały sobie po ulicach bez tego "osprzętu". A halter skutecznie uczy psa nie ciągnąć na smyczy, dużo skuteczniej i bezboleśniej niż kolczatka czy obroża zaciskowa. Niestety, taki już los psa, że zupełnie wolny być nie może, a jak się ma psa, który waży ponad 30 kg, to nie można mu pozwolić ciągnąć na smyczy. Pies po prostu musi wiedzieć, że to od nas zależy gdzie idziemy, a nie od niego, w przeciwnym razie, to on byłby przewodnikiem stada.kontrolujemy ruch psa, niczego go właściwie nie ucząc
I jeszcze jedno - jeśli nigdy nie używałeś halterka i nie wiesz jak on działa w realu, to nie opieraj się tylko na czyjejś jednej opinii. Ja znam takich treserów, ktorzy zawsze będą krzyczeć, że kolczatka górą i tylko ona pozwoli zapanować nad psem. Tylko, że oni zazwyczaj w dalszym ciągu stosują tresurę opartą na negatywnych bodźcach, która traci na popularości, bo ma dużo mniejszą skuteczność niż pozytywne sprzężenie.
Poza tym wątpię, żeby wszyscy amerykańscy treserzy podpisali się pod zacytowaną przez ciebie opinią To też weź pod uwagę.
Poza tym wątpię, żeby wszyscy amerykańscy treserzy podpisali się pod zacytowaną przez ciebie opinią To też weź pod uwagę.
Są to opinie treserów,którzy szkolili także przedstawicieli naszych szkół dla piesków,ale nie pisze czy dotyczyły także psów które nigdy nie były socjalizowane.Niestety nie mogę podać nazwy szkół(zakaz na tym forum)Dodam tylko że to Ci państwo wymyślili przedzszkola dla psów,i tresurę opartą na wzmocnieniu pozytywnym,jeżeli jesteś w temacie to wiesz o kogo chodzi.
A to są opinie innych treserów
Opinia psiego psychologa i tresera w jednym:
A to cytat świetnego tresera, któy wyprowadził na prostą bardzo agresywnego goldena. Wśród psiarzy realcje tego Pana i sposób jego pracy to już legenda:Dzięki obroży tego typu, nawet słaba fizycznie osoba może z łatwością utrzymać bardzo silnego psa. Takie obroże są doskonałe jako pomoc w nauce nieciągnięcia na smyczy - szczególnie w wypadku psów, które mają nawyk szarpania - dając nam okazję do szkolenia lub do "złapania oddechu". Szczególnie dobrze sprawdzają się obroże uzdowe u zwierząt bojaźliwych lub skłonnych do agresji wobec innych psów.
Ponadto obroże tego typu oddziałują na psychikę psa. Nacisk na nos jest odpowiednikiem uspokajającego sygnału używanego przez zwierzęta podczas zabaw. Dorosłe psy często stosują ten sygnał wobec rozbrykanych szczeniaków, a także dorosłych osobników. Obejmując zębami nos drugiego psa od góry i przyciskając go spokojnie do dołu sprawiają, że rozbrykany psiak szybko się uspokaja.
Pamiętacie może historię z halterem? Jak zostałem udziabany przez Gringa, bo chciałem mu manipulować przy kufie? Dzisiaj po solidnej przerwie zrobiliśmy drugie podejście. Zakupiłem zupełnie inne halti - innego koloru i o numer mniejsze. Założyłem Gringowi w czasie zabawy, a potem dostał do pogryzienia kawałek tchawicy. Potem zdjąłem halter i po jakimś czasie znowu założyłem - znowu dostał kilka smakołyków. Tak się trochę pobawiliśmy w zakładanie i zdejmowanie, a potem poszliśmy na spacer. Gringo na dwóch smyczach - jedna do haltera, druga do obroży. No i Aria na jednej smyczy, spiętej z Gringiem. Pierwsze kroki były niełatwe, bo jednak pies próbował sobie ściagnąć to "coś". Ale po kilkunastu metrach dał spokój i przestał ciągnąć. Od czasu do czasu sobie tylko przypominał, że ma coś na nosie i próbował zdejmować. Nie udało się mu. W drodze na "naszą" łączkę szkoleniową zdjąłem mu halter i biegl całkiem swobodnie. Na łące poćwiczyliśmy sobie przywołanie i przynoszenie piłeczki. On na prawdę przynosi tę piłkę, tylko muszę z nim pohandlować oddawanie. Ale natura retrievera w nim się odzywa. Muszę poprosić Andrzeja, żeby nakręcił film, jak Gringol uradowany niesie piłeczkę w zębach. Cały uśmiechnięty i szczęśliwy. Przed wyjściem w drogę powrotną znowu ubrałem mu halter i tutaj niespodzianka - na łące pojawiła się ATAŚ - czyli ten brązowy kundel, który wcześniej atakował Gringa. Zakrzyknąłem do jego właścicielki, żeby zapięła kundla. Ja już idę stąd, tylko niech go odwoła i zapnie, bo nie chcę awantury. Ataś - co nie było trudne do przewidzenia - ani myślał słuchać swojej pani, tylko jeżył się i warczał podchodząc coraz bliżej. Po raz kolejny przydał się halter. Widząc, że Gringo się denerwuje pociągnąłem za halti, co zmusiło Gringa do odwrócenia wzroku i obniżenia głowy. Tak silny CS spowodował uspokojenie sytuacji i Ataś został bez warczenia zapięty.
Opinia psiego psychologa i tresera w jednym:
Jak widzisz - ilu treserów, tyle opinii. Sugerowanie się czyimś tak lub nie, nie ma sensu. Samemu trzeba sprawdzić, co jest najlepsze dla naszego psa i co daje efekty w jego wychowaniu. Fakt, że ktoś wymyślił psie przedszkole (według mnie strata pieniędzy) i szkolenie pozytywnym sprzężeniem (nota bene, nie wymyślił tego jedna osoba, a kilku treserów na podstawie obserwacji i pracy z psami, ale ta jedna osoba to rozpropagowała) nie oznacza, że jest alfą i omegą we wszystkim, co psów dotyczy.OBROŻA UZDOWA - koniec kłopotów z ciągnięciem na smyczy Ciągnięcie na smyczy jest jednym z najczęstszych, a zarazem najbardziej pospolitych kłopotów z jakimi spotykają się właściciele psów. Psy ciągną na smyczy z kilku powodów - potrzebują ruchu i chcą jak najszybciej dojść do miejsc, gdzie są puszczane luzem, znajdą ciekawy trop lub innego psa, chcą oddalić się od miejsca lub sytuacji budzącej niepokój lub z przyzwyczajenia, bo czują opór napiętej obroży, który każe ten opór pokonać. Zawsze jednak ciągnięcie na smyczy jest przejawem braku harmonii w relacji właściciela z psem, kiedy to właściciel ma kłopot z opanowaniem swojego pupila, a pies nie respektuje właściwych reguł zachowania lub ma trudności ze zrozumieniem komunikatów swojego pana. Właściciele zwykle próbują opanować psa używając siły - szarpiąc, odciągając, używając łańcuszków zaciskowych lub kolczatek. Efektem tego typu działań jest zazwyczaj utrwalenie i wzmocnienie problemów z ciągnięciem, bowiem zainteresowany i podekscytowany czymś pies, chcący dotrzeć do swojego celu, podejmuje walkę z krępującą go obrożą i staje się nieczuły na wszelkie próby dyscyplinowania go za pomocą głosu czy szaprania. Całkiem spora część właścicieli, szczególnie psów niewielkich i niezbyt silnych przyzwyczaja się po prostu do swoich "pociągowych" pupili. Utrwala to naturalnie nawyk ciągnięcia do tego stopnia, że zdarza się widzieć parę, która bez smyczy idzie spokojnie obok siebie, natomiast gdy pies jest przypięty właściciel musi nieźle trzymać się na nogach, by utrzymać, nazwijmy to "stan dynamicznej równowagi" z psem. Ciągnięcie na smyczy może także powodować i utrwalać inne kłopoty z zachowaniem psa. Na przykład kiedy dorastający pies spotyka inne psy, w naturalny sposób chce je poznać. Jeśli jest powstrzymywany (zwłaszcza siłą lub przez ból) powoduje to frustrację, a ta z kolei budzi agresję. Jeśli taka sytuacja powtórzy się kilka razy mamy gotowy kłopot z psem agresywnym wobec innych psów. Jest kilka sposobów, by pozbyć się lub zapobiec problemem z ciągnięciem na smyczy. Najłatwiej oczywiście i najlepiej zapobiegać kłopotom i od szczeniaka uczyć psa właściwej pozycji podczas spacerów. Szczenię w naturalny sposób podąża za (a nie przed !) swoim panem, a jeśli jest on w dodatku źródłem nagród - smacznych kąsków i pieszczot - tym chętniej uczy się gdzie jest jego miejsce.
Choć utrwalone ciągnięcie na smyczy to w mniejszym lub większym stopniu kwestia przyzwyczajenia, stosowanie jakiegokolwiek sposobu czy techniki bez pracy nad przyczynami zachowania można porównać do wciskania pedału hamulca samochodu bez zdejmowania nogi z gazu i może przynieść więcej szkody niż pożytku. Skuteczną techniką pracy z problemem przy użyciu tradycyjnej obroży jest zatrzymywanie się na kilka chwil kiedy tylko poczujemy, że pies napiera na obrożę - ja nazywam to techniką "żelaznej ręk". Stanowczo odradzam przy tym stosowania jakichkolwiek obroży powodujących dyskomfort czy ból - kolczatek, łańcuszków zaciskowych czy obroży sznurkowych. Zaletą tego sposobu jestuniknięcie karania psa przez zadawanie mu bólu, a jedynie przekazanie sygnału, że ciągnięcie powoduje koniec spaceru. Wadą techniki jest natomiast konieczność zachowania ścisłej konsekwencji - każde nawet najmniejsze napięcie smyczy to natychmiastowe zatrzymanie i włączenie "żelaznej ręki'. Ćwiczyć należy bardzo systematycznie i często, ale niezbyt długo, bo tego typu spacer, jeśli jest długi, męczy i frustruje oba końce smyczy. Łatwo sobie wyobrazić, że w przypadku większych psów lub psów mających silnie utrwalony nawyk ciągnięcia, takie oduczanie psa to kawał ciężkiej pracy dla właściciela, a jeśli nie jest on (lub ona) wystarczająco silny, niemożliwej do wykonania. Coraz bardziej popularne, także na polskim rynku, obroże uzdowe zdają się nie mieć wad wspomnianej powyżej techniki, nie zadają psu dyskomfortu czy bólu, a przede wszystkim wykorzystują naturalne odruchy i instynktowne sposoby porozumiewania się psów. Obroża uzdowa to dwie połączone ze sobą pętle z miękkiej nylonowej taśmy, z których jedna otacza kufę psa, natomiast druga umieszczona jest wokół jego szyji. Kółko, do którego przypina się smycz znajduje się pod szyją psa, na wysokości jego kufy.
1.Dzięki pętli okalającej kufę łatwo i bez użycia siły można kontrolować ruch głowy psa, podobnie jak to ma miejsce w przypadku uzd stosowanych dla dużych zwierząt np. koni. Większość psów potrzebuje bardzo krotkiego czasu by zakceptować obecność pętli na nosie, jeśli właściciele będą nagradzać psa i odwracać jego uwagę od obroży.
2. Nacisk wokół kufy powodowany przez obrożę uzdową wykorzystuje instynktowną reakcję psa na zachowania dyscyplinujące jakie stosowała jego matka. W wilczym stadzie starsze rangą i wiekiem osobniki, by uspokoić lub zdyscyplinować osobniki młodsze, ściskają delikatnie ich kufy swoimi zębami. Podobnie postepuje psia matka chcąc np. uciszyć szczekające szczenię. W ten sposób działanie obroży uzdowej wyzwala niewymuszoną, instynktowną reakcję uspokojenia i podporządkowania.
3. Z kolei druga pętla obroży umieszczona na szyji psa powoduje nacisk na grzbietową jej część. To wyzwala drugą instynktowną reakcję wyuczoną w dzieciństwie - szczenię uspokaja się natychmiast gdy suka chwyta je za kark i podnosi np. by przenieść je w inne miejsce. Obroża uzdowa wykorzystując naturalne reakcje psa nieporównywalnie skuteczniej i, co ważne, bez użycia siły, pozwala uczyć psa pożądanych zachowań i może być stosowany na codzień nie tylko w przypadku psów mających problemy z ciągnięciem na smyczy. Obroża uzdowa pomaga także: w opanowaniu nerwowych lub młodych i niedoświadczonych psów np. w sytuajci miejskiego ruchu Obroża uzdowa nie dławi psa, ponieważ punkt przyłożenia sily ciągnącej znajduje się na grzbiecie szyji - chodzenie z psem staje się eleganckie i nie wymaga siły, umożliwiając jednocześnie pełną i doskonalą kontrolę nad psem. w opanowaniu psów mających skłonność do wskakiwania na ludzi Obroża uzdowa nie ma wad kagańca - pies może otwierać pysk, by jeść, pić, swobodnie oddychać, bawić się, aportować w powstrzymaniu psa przed niepożadanym szczekaniem (przez pociągnięcie smyczy zamyka się pysk psa) Obroża uzdowa jest doskonałą pomocą w szkoleniu psa zarówno indywidualnym jak i grupowym, pomaga w opanowaniu niechcianych reakcji spowodowanych np. przez podniecenie, strach czy agresję. Coraz więcej osób szkolących psy korzysta z tej obroży. w powstrzymaniu psa przed żebraniem podczas "ludzkich" posiłków Ważne by tego typu obroża była dobrze zaprojektowana i dopasowana, w przeciwnym bowiem razie trudno będzie wykorzystać wspomniane wyżej naturalne reakcje psa.
Ja nigdzie nie napisałem.ze metoda ta jest zła,tylko trzeba poznać wszystkie opinie,a nie wychwalać jednej na siłęGdyby te psy byłyby odpowiednio socjalizowane(jeżeli właściciel nie umie sobie z tym poradzić to powinien chodzić do psiego przedszkola) to nie było by problemu z ciągnięciem,oczywiście poza przypadkami zaburzeń o podłożu psychicznym.Wszyscy wiedzą że zaległości z okresu szczenięcego nie da się odrobić i pies nie będzie odpowiednio reagował w dorosłym życiu,ale u nas w kraju dalej istnieje przekonanie że szkolimy dopiero dorosłe psy,więc sami skazujemy się na kilkanaście miesięcy chaosu.Jeżeli Tobie ta metoda pomogła to ok,podziel się swoimi spostrzeżeniami aby pomóc innym ja nie neguję Twoich doświadczeń,tylko każdy pies jest inny nawet w obrębie danej rasy i staram się docierać do zwolenników i przeciwników danej metody.Ja osobiście pochwalam wszystkie metody,które nie są siłowe(wieszanie na obroży,bicie i tym podobne)Pozdrawiam
Hmm, dziwne, bo ja odniosłam takie samo wrażenie odnośnie Twoich postów. Nie wychwalam tej metody pod niebiosa, bo jest jeszcze lepszy sposób nauki chodzenia na smyczy, ale z doświadczenia wiem, że halter ma dużo lepsze osiągnięcia niż kolczatka. Znam różne opinie o halterze, ale większość negatywnych to zwykłe dorabianie teorii przez ludzi, którzy haltera w życiu nie używali. Przy halterze trzeba po prostu pamiętać, że psa nie wolno szarpać, nie powinno się też uprawiać biegów czy jazdy na rowerze z psem w halterze, bo faktycznie można psu zaszkodzić. Jedno jest pewne - halter nie wywołuje w psach agresji i zaciętości, tak jak robi to kolczatka.boguś pisze:Ja nigdzie nie napisałem.ze metoda ta jest zła,tylko trzeba poznać wszystkie opinie,a nie wychwalać jednej na siłę
Zapominasz o psach ze schronisk. Większość z nich nie ma zaburzeń psychicznych, po prostu ludzie o nie nie zadbali, a nie każdy ze schroniska wychodzi ze szczeniakiem.Gdyby te psy byłyby odpowiednio socjalizowane(jeżeli właściciel nie umie sobie z tym poradzić to powinien chodzić do psiego przedszkola) to nie było by problemu z ciągnięciem,oczywiście poza przypadkami zaburzeń o podłożu psychicznym.
a to bardzo ciekawa teoria To mój drugi dorosły pies ze schroniska, samiec, po przejściach, a jednak szybko się wszystkiego uczy. Podobnie z resztą jak psy innych moich znajomych, które trafiły do nich już jako dorosłe psiska. Prawie kadego psa (bo tych ze zwichrowaną psychiką w 99% juz sie nie da) można sobie wychowac, wszystko zależy tylko od dobrej i obustronnej współpracy, bez bicia i agresji.Wszyscy wiedzą że zaległości z okresu szczenięcego nie da się odrobić i pies nie będzie odpowiednio reagował w dorosłym życiu,
Zalezy o jakim szkoleniu mówisz. Jeśli chodzi o naukę podstawowych komend (siad, zostań, nie rusz, fe) i chodzenia na smyczy, to faktycznie powinno się szkolić już szczeniaki i wiele osób tak robi (niekoniecznie w psim przedszkolu, bo można to robić w domowym zaciszu, tak jest chyba nawet lepiej). Natomiast szkolenia typu PT czy np na psa obronnego dotyczą dorosłych psów, bo szczeniaków nie da się szkolić przez godzine non stop, są na to zbyt zabawowe.u nas w kraju dalej istnieje przekonanie że szkolimy dopiero dorosłe psy,więc sami skazujemy się na kilkanaście miesięcy chaosu.
Boguś czy ty czytasz uważnie co ja piszę? Przecież ja to samo napisałam w poście powyżej. Nigdzie nie piszę, że halter jest najlepszy na świecie, ale jeśli ktoś próbuje mi wmówić, że kolczatka/obroża zaciskowa jest bardziej humanitarna i skuteczniejsza, to już chyba tylko moge go wyśmiać. A psy musimy kontrolować, bo to tylko psy i nigdy nie wiadomo, co się może stać, więc argument tych państwa, że kontrolujemy ruch psa niczego go nie ucząc jest dość żałosny, biorąc pod uwagę, że samo szkolenie psa przy użyciu smyczy ma na uwadze go kontrolować i uczynić nas w stadzie przewodnikiem (Alfą jak kto woli). Halter po prostu w tym pomaga.tylko każdy pies jest inny nawet w obrębie danej rasy