Preparat na totalny jadłowstręt
- kamila lakusiowa
- Posty:485
- Rejestracja:18 września 2008, 19:51
- Lokalizacja:Białystok
Aha, szkoda. To kombinuję dalej. Szkoda mi psiaczka.
Kamila ,mi też jest małego szkoda bo muszę w niego jedzenie wpychać na siłę , jest to pewien stres,ale inaczej nic nie będzie jadł a jeśc musi, jeśli krople nie zadziałają to limit się już wyczerpał bo okaże się tak naprawdę, że nie ma złotego środka na totalny jadłowstręt
- kamila lakusiowa
- Posty:485
- Rejestracja:18 września 2008, 19:51
- Lokalizacja:Białystok
Ald zupełnie niczego niechcejeść? Surowego mięska ani niczego?
-
- Posty:275
- Rejestracja:23 kwietnia 2010, 15:54
Jakkolwiek zabrzmi to śmiesznie, kuriozalnie i nieapetycznie, to znam przypadek pieska, który karmiony był przeżutym (przez pana) jedzeniem. Nie wnikam w powody tej nieco patologicznej sytuacji ale faktem jest, że inaczej jeść nie chciał (może to było przyzwyczajenie, a może chodziło o enzymy trawienne, które są w ludzkiej ślinie, może o jakiś szczenięcy mechanizm żywienia się zwróconym przez matkę pokarmem - nie wiem). Wiem, brzmi okropnie, jeszcze gorzej wygląda, ale tonący i brzytwy się chwyta - może to się uda jakoś przełamać, nie mówię, żeby tak karmić psa całe życie.
Można by się też rozejrzeć za zielonymi żwaczami, ale nie suszonymi, tylko mrożonymi.
No tak sobie niezobowiązująco piszę, bo sytuacja wygląda faktycznie nieciekawie, rozumiem, że już każdy pomysł brany jest pod uwagę i przypomniał mi się ten dziwny pies i jego dziwny pan
Można by się też rozejrzeć za zielonymi żwaczami, ale nie suszonymi, tylko mrożonymi.
No tak sobie niezobowiązująco piszę, bo sytuacja wygląda faktycznie nieciekawie, rozumiem, że już każdy pomysł brany jest pod uwagę i przypomniał mi się ten dziwny pies i jego dziwny pan
znam przypadek pieska, który karmiony był przeżutym (przez pana) jedzeniem.filodendron pisze:Jakkolwiek zabrzmi to śmiesznie, kuriozalnie i nieapetycznie, to znam przypadek pieska, który karmiony był przeżutym (przez pana) jedzeniem. Nie wnikam w powody tej nieco patologicznej sytuacji ale faktem jest, że inaczej jeść nie chciał (może to było przyzwyczajenie, a może chodziło o enzymy trawienne, które są w ludzkiej ślinie, może o jakiś szczenięcy mechanizm żywienia się zwróconym przez matkę pokarmem - nie wiem). Wiem, brzmi okropnie, jeszcze gorzej wygląda, ale tonący i brzytwy się chwyta - może to się uda jakoś przełamać, nie mówię, żeby tak karmić psa całe życie.
Można by się też rozejrzeć za zielonymi żwaczami, ale nie suszonymi, tylko mrożonymi.
No tak sobie niezobowiązująco piszę, bo sytuacja wygląda faktycznie nieciekawie, rozumiem, że już każdy pomysł brany jest pod uwagę i przypomniał mi się ten dziwny pies i jego dziwny pan
No chyba żartujesz , są dziwni ludzie i przyzwyczajenia, ale ani myśle przeżuwać karmy
-
- Posty:275
- Rejestracja:23 kwietnia 2010, 15:54
To nie była karma, tylko zwykłe, ludzkie jedzenie
Mimo to - to i tak dość desperackie posunięcie. Trudno powiedzieć, czy tamten pies zagłodziłby się na śmierć, ale z nakarmieniem go rzeczywiście był taniec nieziemski. Nie wiem, ilu przyjaciół stracił jego pan w wyniku tego dziwactwa niemniej pies trochę sobie pożył, choć do końca chudy jak szczapa.
Mimo to - to i tak dość desperackie posunięcie. Trudno powiedzieć, czy tamten pies zagłodziłby się na śmierć, ale z nakarmieniem go rzeczywiście był taniec nieziemski. Nie wiem, ilu przyjaciół stracił jego pan w wyniku tego dziwactwa niemniej pies trochę sobie pożył, choć do końca chudy jak szczapa.
Mój mały też dostawał normalne jedzenie ale po mniej więcej normalnemu czyli z wpychaniem na siłe,pluł tym jedzeniem na kilometr, wiec jest na moczonej karmie i też dostaje na siłe gdzie lepiej się wchłania.filodendron pisze:To nie była karma, tylko zwykłe, ludzkie jedzenie
Mimo to - to i tak dość desperackie posunięcie. Trudno powiedzieć, czy tamten pies zagłodziłby się na śmierć, ale z nakarmieniem go rzeczywiście był taniec nieziemski. Nie wiem, ilu przyjaciół stracił jego pan w wyniku tego dziwactwa niemniej pies trochę sobie pożył, choć do końca chudy jak szczapa.
rozumiem to , że Tw.ój pies jest niezwyklym przypadkiem. prawdopodobnie już zawsze b.ędzie musiał byc zmuszany do zjedzenia czegokolwiek, wiec jest to dla niego nieprzyjemne doświadczenie. on nie potrzebuje jedzenia, przynajmniej tak mu się wydaje, ale wszyscy wiedzą że gdyby tak pozostało pies by się wykończył. ja też myślałam o swoim psie, że niejadek, że bez zmuszenia niczego nie zje. ale w wakacje wyjechałam do londynu i pies został w domu z 4 domownikami, którzy (chć nigdy tego nie robili) musieli się nim zaopiekować. dac jeść, wypuścic jak będzie taka potrzeba itp. i wtedy przekonalam się, że po dwudniowym strajku pies zaczął jeść bez zachęty czy zmuszania. dzwoniłam do domu codziennie pytając, czy jeszcze nie padł z głodu i jak ogolnie się czuje. dostawałam informacje że zjada nawet to na co wcześniej nawet nie spojrzał np. kotleta mielonego. i przeżył. teraz co prawda, jest podobnie jak było, czyli apetyt baaardzo niewielki o czym świadczy wyglad psa, ale przynajmniej wiem, ze jak będzie głodny to o siebie zadba.
mam nadzieję, że Twoj pies kiedyś przejawi chęć do zjedzenia czegoś. no ale niestety, są różne osobniki, niektóre zachowujące się wbrew własnej naturze. Trzymam kciuki za CIebie i za psa, żeby dla Ciebie karmienie go było łatwiejsze i przyjemniejsze a dla niego mniej stersujące
mam nadzieję, że Twoj pies kiedyś przejawi chęć do zjedzenia czegoś. no ale niestety, są różne osobniki, niektóre zachowujące się wbrew własnej naturze. Trzymam kciuki za CIebie i za psa, żeby dla Ciebie karmienie go było łatwiejsze i przyjemniejsze a dla niego mniej stersujące
Dzięki April,wszystko co robie dla małego jest dla mnie przyjemnościa nawet karmienie go na siłę jeśli inaczej niechce jesć ,może w końcu kiedyś zaskoczy i zrozumienie że jedzenie ma być dla niego przyjemnością a nie stresem,tylko pytanie kiedy?
Czyli jadł! Jeśli teraz ucieka od jedzenia, to (moim skromnym zdaniem) zniechęciłaś go karmieniem na siłę. U mojej było tak samo, jadła kilka granulek, większość wypluwała albo odchodziła od miski. A podtykanie pod nos, nie wróży sukcesu. Podtrzymuję, że to może być problem na tle psychicznym. Ale BŁAGAM!!! pozwól psu polubić jedzenie. Wskazana pomysłowość!liz pisze: jak już jadł to minimalne dawki że brak słów
- kamila lakusiowa
- Posty:485
- Rejestracja:18 września 2008, 19:51
- Lokalizacja:Białystok
Może to nie ma nic wspólnego ale gdy daję dla lakiego jeść i podstawię
Michę pod nos to nie zje. Dopiero jak odstawie na muiejsce wtedy zje.
Michę pod nos to nie zje. Dopiero jak odstawie na muiejsce wtedy zje.
Norah,jadł minimalne dawki jak był dużo dużo mniejszy i to z ręki ale opisywałam to dużo wcześniej potem było coraz gorzej niechciał już nic jesć nawet z ręki no i niestety skończyło się na siłę żeby mały się niezagłodził,nadal nic sam niechce jesć ,Norah moja pomysłowość już się wyczerpała uwierz próbowałam wszystkiego i nic , produkowałam się jak mogłam żeby polubił jedzenie ale niestety niecierpi jeść, z drugiej strony przybiera na wadze bo w niego wpycham,gdybym go zostawiła sama sobie byłby cieniem boksera,obecnie jest na homeopatii ale niestety rezultatów nie ma żadnych,nic nie pomaga nic się nie sprawdza,nic nie daje pozytywnych efektów,wszystkie możliwości się wyczerpały i zostało mi tylko czekać aż kiedyś sam załapie żeby w końcu samemu zacząć jeśćNorah pisze:Czyli jadł! Jeśli teraz ucieka od jedzenia, to (moim skromnym zdaniem) zniechęciłaś go karmieniem na siłę. U mojej było tak samo, jadła kilka granulek, większość wypluwała albo odchodziła od miski. A podtykanie pod nos, nie wróży sukcesu. Podtrzymuję, że to może być problem na tle psychicznym. Ale BŁAGAM!!! pozwól psu polubić jedzenie. Wskazana pomysłowość!liz pisze: jak już jadł to minimalne dawki że brak słów
- kamila lakusiowa
- Posty:485
- Rejestracja:18 września 2008, 19:51
- Lokalizacja:Białystok
A czy lubi piłki lub zabawki? Może za każdy ruch w stronę miski dawaj zabawkę (nagrodę)? Wiem, że to głupie ale może da się coś osiągnąć?