Witam
Mam problem, który z dnia na dzień narasta.
Moja niespełna roczna córeczka od niedawna zawija na własnych nóżkach -tzw. żywe srebro - ani na chwilę nie usiedzi. Od kilku dni uwzięła się na naszą sunię owczarka niemieckiego - kudli, ciągnie za łapy, siada na niej, łapie za pysk itp. Oczywiście staramy się reagować, tłumaczyć, nie dopuszczać do takich sytuacji - mała jednak po odciągnięciu od psiny znów biegnie z powrotem i zaczyna swoje, a nasze reakcje traktuje jak element zabawy. Pomimo wielkiej cierpliwości psa już kilkakrotnie było warczenie - na ostrzeżenie - i "postraszenie" zębami" (np. pies złapał za rączkę i odsunął od siebie z głośnym charkotem, nie ściskając i nie gryząc). Boję się, że w każdej chwili może dojść, nawet przypadkiem, do poważnego wypadku.
Całkowita izolacja tych dwojga ze względu na metraż i ułożenie mieszkania jest nierealna.
Proszę, podzielcie się swoimi doświadczeniami, jak reagować i - w końcu to rubryka o wychowaniu - jak wychowywać takie małe dziecko, żeby nie atakowało psa? Psa wychowywać tu raczej nie trzeba - widać, że cierpliwie znosi (do pewnego momentu) nagabywania, przenosi się w inny kąt kiedy mała jest dokuczliwa (niestety, ona za nim), przychodzi do nas z błagalnym wzrokiem mówiącym "weźcie tego szczeniaka" i woli godzinami siedzieć w izolacji na balkonie, żeby tylko mieć spokój.
Prośba do właścicieli psów mających małe dzieci
Ja doszłam do wniosku że moja starsza suka to anioł w psiej skórze, nawet nie warknęła jak mój syn coś jej robił (a chwilami ja na jej miejscu bym go ugryzła). U mnie dziecko stało w kącie jak dręczyło psa(zawsze). Psa nie wolno zostawiać z dzieckiem sam na sam, ale to chyba wiadomo. Dziecko powinno zrozumieć, że to jest złe, mówcie jej to. I nie staramy się reagować tylko reagujcie za każdym razem, zajmijcie dziecko czymś innym, ciekawszym np jak mała wybiera się do psa w niecnym celu, to podchodzicie, mówicie że nie wolno dokuczać psu, chodź pobawimy się, poczytamy czy co córka lubi.
Małe dziecko jest bardzo ciekawe świata a właśnie odkryło coś fajnego co jest miękkie, ciepłe i jeszcze się rusza!
Ale wbrew pozorom jest to mały człowiek i zaczyna rozumieć słowa i konsekwencje czynów.
Z tym że dużo lepiej na tym poziomie rozumie akcję na reakcję niż słowo ....
Mój (a jest to dziecko typu ADHD ) się wychował z 3-ma psami .... tylko ponieważ nie lubił pluszaków więc i psy nie robiły na nim większego wrażenia ... wolał inne doznania
Proponuję metodę behawioralną - o ile już na tyle rozumie (a wbrew pozorom jka mówił dr Kołakowski podobno dzieci rozumią wiecej niż nam się wydaje) jeżeli dziecko idzie do psa wziąć je na ręce i zakomunikować - jak podejdziesz do psa pójdziesz na krzesełko (metoda pani niani). Jak dojdzie to wziąć i posadzić na minutę. Podeszłeś bez zezwolenia do psa więc idziesz na krzesełko.
Dziecko musi zajarzyć zbliżenie się do psa = krzesełko, zacznie unikać sytuacji które grożą krzesełkiem.
Dodatkowo u mojego też skutkowała metoda poglądowa np.
Zobacz jakie pies ma duże zęby i jakie ma silne. Zobacz jak zgryzł gryzaka , pomyśl co by się stało z twoją rączką jakby złapał tymi zębami.
Łapiesz psa za uszy to boli. Czy chcesz żebym cię tak złapała za uszy ?
Z drugiej strony nie bronić dziecku takich doznań jak - chodź teraz ze mną pójdziemy pogłaskać naszą niunię. Wiesz jak ona lubi najbardziej? Zrobimy jej przyjemność głaskając ją tak jak ona lubi.
Ale wbrew pozorom jest to mały człowiek i zaczyna rozumieć słowa i konsekwencje czynów.
Z tym że dużo lepiej na tym poziomie rozumie akcję na reakcję niż słowo ....
Mój (a jest to dziecko typu ADHD ) się wychował z 3-ma psami .... tylko ponieważ nie lubił pluszaków więc i psy nie robiły na nim większego wrażenia ... wolał inne doznania
Proponuję metodę behawioralną - o ile już na tyle rozumie (a wbrew pozorom jka mówił dr Kołakowski podobno dzieci rozumią wiecej niż nam się wydaje) jeżeli dziecko idzie do psa wziąć je na ręce i zakomunikować - jak podejdziesz do psa pójdziesz na krzesełko (metoda pani niani). Jak dojdzie to wziąć i posadzić na minutę. Podeszłeś bez zezwolenia do psa więc idziesz na krzesełko.
Dziecko musi zajarzyć zbliżenie się do psa = krzesełko, zacznie unikać sytuacji które grożą krzesełkiem.
Dodatkowo u mojego też skutkowała metoda poglądowa np.
Zobacz jakie pies ma duże zęby i jakie ma silne. Zobacz jak zgryzł gryzaka , pomyśl co by się stało z twoją rączką jakby złapał tymi zębami.
Łapiesz psa za uszy to boli. Czy chcesz żebym cię tak złapała za uszy ?
Z drugiej strony nie bronić dziecku takich doznań jak - chodź teraz ze mną pójdziemy pogłaskać naszą niunię. Wiesz jak ona lubi najbardziej? Zrobimy jej przyjemność głaskając ją tak jak ona lubi.
Trafna uwaga, że dziecko i pies powinny mieć kontakt. Ja mojego syna uczyłam że może podchodzić do psa ale tylko w celu pogłaskania. Jako że mój syn jest uparty i potrafił po wyjściu z kąta lecieć znowu do psa zmieniliśmy taktykę. Wprowadziliśmy zabawy z psem. Rzucanie piłki okazało się fajniejsze niż ciągnięcie psa za ucho czy wkładanie psu palca w oko. Ale jak zrobił psu krzywdę to szedł do kąta, potem miał kazanie że to boli, że pies ma prawo w takiej sytuacji go ugryźć. Miał wtedy coś koło roku. Dzisiaj biega z jednego pokoju do drugiego a za nim dwa psy żądne piłki.
Seiti pisze: Ale jak zrobił psu krzywdę to szedł do kąta, potem miał kazanie że to boli, że pies ma prawo w takiej sytuacji go ugryźć. Miał wtedy coś koło roku.
A jak można dokonać takiego cudu i postawić roczne dziecko do kąta, żeby tam ustało choć na chwilę?
Do krzesełka czy łóżeczka nie chcę jej wkładać, bo później prawdziwe przeznaczenie tych mebli będzie jej się kojarzyć negatywnie, zresztą psu krzesełko też kojarzy się jednoznacznie ( podczas posiłków panuje między nimi totalna symbioza), więc taka kara mija się z celem. Na razie za karę dręczenia psa przytrzymujemy ją za rączki w pozycji "nie ruszysz się" i tylko czekamy, kiedy sąsiedzi przybiegną biednemu, torturowanemu dziecku na pomoc.
Tłumaczyć oczywiście tłumaczymy, pilnować - pilnujemy, w sposób kontrolowany pozwalamy przytulać i głaskać - czasem mała potrafi przytulić się ładnie do psiny i głaskać ją otwartą dłonią - niestety, chwilę później zaczyna się "hahaha" i dręczenie.
Na początku siedział na poduszce, stawiałam go do momentu aż usiadł. Oczywiście darł się w niebo głosy i babcie od razu by go wystawiły i darowały, skupiłyby się na psie, że by sobie poszedł. Byłam konsekwentna i cierpliwa. Na początku siedział 1 min.
witam ja nie wierzę ,że można roczne dziecko pozostawić w kącie i ,że ono zrozumie za co,trzeba pokazać ręką dziecku ,że nie wolno, u mnie doskonale działało to jak np.kiedy dziecko za bardzo dokuczało psu to mówiłam ,że zrobi piesek mu to samo ,że pieska to boli ale piesek jak pokazywał zęby to też jej mówiłam,że nie wolno ruszać dziecka i było tak ,że pies odchodził od dziecka bo uważam ,że pies nie powinien pokazywać zębów na dziecko bo teraz są ostrzeżenia ale może to się kiedyś skończyć bolesnym ugryzieniem pies też powinien wiedzieć ,że nie może bo jak poczuje ,że nikt mu nie zwraca uwagi to pewnie posunie się do ugryzienia .Ja kiedy moje dzieci źle traktowały psa to podchodziłam brałam je za rączkę i dość stanowczym głosem mówiłam ,że tak nie wolno i dało to efekty a pies wie ,że nie wolno na dzieci zębów pokazywać dokładnie tak samo jak przy zabawie z nami nie chcemy by nas za mocno chwytał zębami i pies wie ,że musi panować nad swoim ściskiem bynajmniej u mnie się to sprawdziło
-
- Posty:333
- Rejestracja:22 lipca 2011, 15:04
a masz dziecko ? bo piszesz jakbyś nie miałaGość pisze:witam ja nie wierzę ,że można roczne dziecko pozostawić w kącie i ,że ono zrozumie za co,trzeba pokazać ręką dziecku ,że nie wolno, u mnie doskonale działało to jak np.kiedy dziecko za bardzo dokuczało psu to mówiłam ,że zrobi piesek mu to samo ,że pieska to boli ale piesek jak pokazywał zęby to też jej mówiłam,że nie wolno ruszać dziecka i było tak ,że pies odchodził od dziecka bo uważam ,że pies nie powinien pokazywać zębów na dziecko bo teraz są ostrzeżenia ale może to się kiedyś skończyć bolesnym ugryzieniem pies też powinien wiedzieć ,że nie może bo jak poczuje ,że nikt mu nie zwraca uwagi to pewnie posunie się do ugryzienia .Ja kiedy moje dzieci źle traktowały psa to podchodziłam brałam je za rączkę i dość stanowczym głosem mówiłam ,że tak nie wolno i dało to efekty a pies wie ,że nie wolno na dzieci zębów pokazywać dokładnie tak samo jak przy zabawie z nami nie chcemy by nas za mocno chwytał zębami i pies wie ,że musi panować nad swoim ściskiem bynajmniej u mnie się to sprawdziło
bo ja wierzę i sama to z sukcesem stosuję od 11 miesiąca życia !
jeśli twoje dziecko zrozumiało słowa to kara też pomoże,zrozumie że bicie,szarpanie i dokuczanie=kąt ! reakcja powinna być natychmiastowa,a jeśli nie przestanie to znaczy,że albo gdzieś się agresja wcisła w to wszystko,albo starsi którzy powinni dać przykład sami tego nie stosują...Tak małe dziecko uczy się poprzez naśladowanie,bo rozumieć nie musi w tym wieku jeszcze tego co się do niego mówi,bo są i takie dzieci,nawet i 2 latki czasami nie są w stanie zrozumieć co się do nich mówi.
Dziecko nie zrozumie słów "bo piesek zrobi ci tak samo" -dla dziecka w takim momencie to zabawa-to przecież super jak też tak jej zrobi (tak myśli dziecko) zrozumie jak ugryzie ! piszesz że trzeba ręką dziecku pokazać,to sama sobie przeczysz,bo kąt to też pokazanie w jakiejś formie,że nie wolno bo bedzie kara.W kolejnym zdaniu piszesz,że mówiłaś,to w końcu co jest skuteczne ? pokazanie czy tłumaczenie ? dziecko szybciej zrozumie gest niż słowa-uwierz! bo wiem co mówię.
I podam Nasz przykład:mój syn na początku "dokuczał" kociakowi bo nie wiedział co to takiego i jeszcze dziwne było to że to coś nie wymaga baterii a biega,skacze i mruczy,gdy pociągnął za ogon zabierałam mu rękę,mówiłam że nie wolno i pokazałam jak należy głaskać delikatnie.Oczywiście zdarzyło się szarpanie za ogon,sierść-normalne zachowanie dzieci.
Teraz wszędzie gdzie u znajomych jest zwierzak mówię "możesz pogłaskać,ale tak jak nasze kotki" jest delikatny,przytuli,pogłaszcze.Bez pozwolenia tego nie zrobi.
Z perspektywy kilku miesięcy mogę zrobić podsumowanie.
Przy nauce dziecka, jak obchodzić się z psem trzeba tylko jednej rzeczy: świętej cierpliwości.
Proponowana metoda z poduszką - u nas nie zadziałała. Po około tygodniu lamentów na poduszce mała wzięła się na sposób i po prostu - posadzona - momentalnie się uspakajała, odsiedziała swoje (umilając sobie czas poprzez np. strojenie głupich min do psa) po czym pierwsze kroki kierowała do psiny i zabawa rozpoczynała się od nowa.
Najlepszą metodą okazało się przeczekanie z jednoczesnym pokazywaniem, jak głaskać pieska. Godzinami siedziałyśmy przy leżącym psie i głaskałyśmy go otwartą rączką. Kiedy tylko córka próbowała zaciskać piąstkę, rozprostowywałam i mówiłam: nie, Aniu, pieska się nie kudli. Podobnie pilnowałam, żeby nie zbliżała buzi do futra psa ( ty, ty, ty, nie wolno gryźć pieska). Ile zrozumiała ze słów "kudlić" czy "gryźć" trudno powiedzieć, jednak słowa "nie" oraz "ty ty ty" ( z grożeniem palcem) jarzy bardzo dobrze. Zadziałał więc mechanizm nauki przez naśladowanie.
Dziecko trochę urosło, okazało się, że na świecie jest więcej ciekawych rzeczy niż jeden pies i choć wciąż zdarzają się momenty "napaści", są to tylko sporadyczne sytuacje. Na codzień jest głaskanie lub przytulanie, oczywiście wciąż pod kontrolą. I tylko pies wyciągnął z tego złe wnioski: jeżeli Pani ujmuje się za biednym pieskiem, to znaczy, że w hierarchii pies ma takie same prawa jak dziecko - więc np. można zapolować na chlebek w rączce dziecka. Więc zabawa rozpoczęła się od nowa - tym razem "wychowujemy" wspólnie i dziecko i psa ( Saba nie wolno brać jedzenia! Ania, nie podpuszczaj Saby, tylko jedz!)
Przy nauce dziecka, jak obchodzić się z psem trzeba tylko jednej rzeczy: świętej cierpliwości.
Proponowana metoda z poduszką - u nas nie zadziałała. Po około tygodniu lamentów na poduszce mała wzięła się na sposób i po prostu - posadzona - momentalnie się uspakajała, odsiedziała swoje (umilając sobie czas poprzez np. strojenie głupich min do psa) po czym pierwsze kroki kierowała do psiny i zabawa rozpoczynała się od nowa.
Najlepszą metodą okazało się przeczekanie z jednoczesnym pokazywaniem, jak głaskać pieska. Godzinami siedziałyśmy przy leżącym psie i głaskałyśmy go otwartą rączką. Kiedy tylko córka próbowała zaciskać piąstkę, rozprostowywałam i mówiłam: nie, Aniu, pieska się nie kudli. Podobnie pilnowałam, żeby nie zbliżała buzi do futra psa ( ty, ty, ty, nie wolno gryźć pieska). Ile zrozumiała ze słów "kudlić" czy "gryźć" trudno powiedzieć, jednak słowa "nie" oraz "ty ty ty" ( z grożeniem palcem) jarzy bardzo dobrze. Zadziałał więc mechanizm nauki przez naśladowanie.
Dziecko trochę urosło, okazało się, że na świecie jest więcej ciekawych rzeczy niż jeden pies i choć wciąż zdarzają się momenty "napaści", są to tylko sporadyczne sytuacje. Na codzień jest głaskanie lub przytulanie, oczywiście wciąż pod kontrolą. I tylko pies wyciągnął z tego złe wnioski: jeżeli Pani ujmuje się za biednym pieskiem, to znaczy, że w hierarchii pies ma takie same prawa jak dziecko - więc np. można zapolować na chlebek w rączce dziecka. Więc zabawa rozpoczęła się od nowa - tym razem "wychowujemy" wspólnie i dziecko i psa ( Saba nie wolno brać jedzenia! Ania, nie podpuszczaj Saby, tylko jedz!)
Trzeba uważać-wiadomo, na pewno nie zostawiać dziecka samego z psem, ale z moich doświadczeń to jest tak-raz i drugi pies dziecko trochę postraszy i dziecko samo się przekona że lepiej uważać, a jeszcze inaczej, i to u nas było-dziecko znajdzie sobie inne rzeczy do roboty więc zostawi tego psa i przestanie go dręczyć-u nas też był taki problem ale jakoś sam się rozwiązał. Powodzenia!
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości