Otóż to - pies jadł odpadki mięsne i to co sam upolował lub znalazł, W lesie małe zwierzeta, jaja ptasie, itp. Do tej pory tak sobie radzą biegające luzem psy we wsiach.Gość pisze:Nie wiem na jakiej wsi Wy byliście. Ja się na wsiach wychowywałam. Odpadków tam psom nie dawano. One były zbyt cenne i szły dla świń. Psy dostawały odpadki poubojowe i resztki, ale mięsne. Nie dostawały kasz, ryżów, ziemniaków, bo to było za dużo zachodu dla psa i za drogie dla niego. Do tego, tak jak poprzednik mój napisał, padłe kury, kaczki, gęsi. A w nocy? Hulaj dusza piekła nie ma przez dziurę w siatce do szopy sąsiada, bo ich pies gdzieś polazł i kur nie pilnuje. Do tego w okolicy można było wiele upolować czy znaleźć padlinkę na łące.
Te zlewki podawane przez "ciocię ze wsi" to był dodatek do tego co pies potrafił sam pokombinować i poznajdywać.
To w dużej mierze miastowi i osoby, które posprzedawały gospodarstwa karmię śmieciami i odpadkami, bo nie potrafią inaczej. Kasza z chlebem na wsiach to nowomoda. Przyszło to wraz ze zmianą przeznaczenia psa i maszynami. Niegdyś pies nie był do budy. Wiecie jak pies potrafi się nażreć na polu w czasie żniw? Mało tego, nie jeden pies się tam naje. Takie pole zazwyczaj musi dzielić z innymi pobratymcami czy bocianami.
Macie jakiś dziwny obraz wsi.
Czyli głównie surowe białko zwierzęce - nikt im wczesniej nie gotował, nie dokładano im tez kaszy czy ryzu. A jesli czasem wyjadały kurom śrutę to raczej z konieczności (głodu) niz z upodobania, Nie wychowałam sie na wsi, w swojej rodzinie jestem trzecim pokoleniem urodzonym w Warszawie ale na wsi bywałam i wiem jak było.
Żywienie psów skrobia to wymysł naszych czasów - taka "oszczędność" która wmówiono nam jako norme i koniecznośc.
A suche karmy.. to juz w ogóle tragedia. To sa smiecie, odpady odpadów, w większości węglowodany, które już nic wspólnego z normalnym jedzeniem nie maja na skutek i pochodzenia i stopnia przetworzenia, Do tego dodatek konserwujących chemikaliów i "wzbogacenie" syntetycznymi minerałami i witaminami, a często i niezbędnymi aminokwasami, gdyz pies nie może "zejść" po roku" - musi na nich pozyc tak długo, by jego chorób i/lub śmierci juz nie powiązano z karmą.
A postep diagnostyki od "początków" weterynarii ?- oczywiście tak, jednak twierdzenie, że ilośc wykrywanych chorób jest spowodowana tylko rosnąca świadomościa właścicieli i postepem diagnostyki jest mocnym naciąganiem faktów. Ktoś, kto tak twierdzi usiłuje zakopać pod dywan niewygodny fakt, że powszechne zywienie psów w sposób nie tylko nienaturalny dla mięsożercy ale w przypadku granulatu nienaturalny i szkodliwy dla kazdego organizmu żywego MUSI po prostu wpłynąc na
zdrowie tego organizmu.
I oczywiście jeśli pies zje OD CZASU DO CZASU trochę karmy od razu nie umrze. Ale jako zywienie stałe- można ją porównac do niesłychanie wolno działającej trucizny (tak jak np. palenie dla człowieka)
Pamiętac trzeba ze mówimy tu o żywieniu codziennym JAK NAJZDROWSZYM dla psa. I żeby uprzedzić zarzuty: jeśli pies jest karmiony gotowanym, z mała ilościa dodatków skrobiowych i roślinnych- to nie jest najgorszy rodzaj żywienia. I może byc dla tego psa niezły. Ale na pewno nie jest tym najlepszym - bo tez nie jest naturalny dla psa-mięsożercy.
Wiem, wiem, bywaja psy żywione jeszcze gorzej niz gotowanym czy karmą i jakoś ciągną
Tak, ale sprawa dotyczy nie "jakichś" tylko naszych własnych psów, na których nam chyba zalezy?
I jeśli spojrzec na naturalną dietę dzikich psowatych i poczytać źródła historyczne (jak karmiono psy myśliwskie we dworach w średniowieczu i później też) to nasuwa się jedyna prawidłowa odpowiedź - tylko dieta surowa, mięsna jest ta właściwą. Nasi przodkowie to wiedzieli, my udajemy, że tak nie jest i zasłaniamy sie źle pojętą "nowoczesnością".
To tyle do przemyślenia.
A wy zrobicie jak uważacie - to wasz pies. Pamiętajcie jednak, że jest on zdany na to co wybierzecie, nie może wybrać sam.