Będzie długo.
Moja 8-letnia sunia (23 kg, kundelek) od ponad półtora miesiąca piszczy z bólu. Próbujemy się leczyć i diagnozować, ale efekty są marne, a dziecko mi cierpi

ETAP 1
Zaczęło się od popiskiwania podczas snu/leżenia. Piesa odpoczywa, nagle zapiszczy i wstaje, zmienia pozycję.
Wet 1 zrobił badanie krwi i USG, nic nie wyszło. Wet 2 wymacał układ kostny, uznał, że to lewe biodro, zalecił Cilmagex i RTG stawów.
ETAP 2
Cilmagex się kończy, piszczenie wraca po 3 dobach od ostatniej tabletki.
RTG stawów biodrowych i kręgosłupa lędźwiowo-krzyżowego nie pokazało żadnych zmian wg 3 weterynarzy. Wet 3 (ortopeda) znów zbadał wszystkie stawy, zalecił no-spę (może jednak skurcze jelit?), chondroprotetyki i pokazać się za dwa tygodnie. Ból pojawia się przy kładzeniu/wstawaniu, zmianach pozycji po dłuższym/krótszym bezruchu, na spacerach cały czas spokój, pies zachowuje się normalnie, wesoły, łakomy, aktywny. Wróciłam tam po 2 dniach od wizyty, po nieprzespanej nocy, podczas której pies piszczał co godzinę praktycznie. Dostałam Carprodyl 50 mg 2 razy dziennie przez 2 tygodnie.
ETAP 3
Tabletki kończą się w poniedziałek, w środę wracam do domu, piesa poderwała się na przywitania i potwornie zapiszczała, stanęła sztywna, minimalne dotknięcie pysia - pisk, dotknięcie brzucha - pisk. Sztywność ustępuje po ok półtorej minuty, pies trochę wystraszony, ale z grubsza ok. Lecimy na cito do weta po coś przeciwbólowego, bo przecież tak się nie da

ETAP 4
Wet 4 wymacał, wybadał, wyzastanawiał się, przejął się i wykombinował - na razie odstawić tabletki, bo tylko maskują objawy, a nie leczą, sprawdzać w czasie ataków szyję, a tymczasem laserujemy L7-S1 na wszelki wypadek. Tego samego wieczoru piesa zapiszczała znowu, cała sztywna i wystraszona, sprawdzam szyję - w górę ok, na boki ok, w dół - nie pozwala, pisk. Eureka.
Następnego dnia lecimy do Weta 4 - od razu na RTG kręgosłupa szyjnego. Diagnoza - zwyrodnienie C1-C2, miski lecą na podwyższenie, szelki zamiast obroży, zakaz tropienia, gwałtownych ruchów i laserujemy szyję, na początku jeszcze dajemy p-bóle, potem przestajemy i sam laser/pole magnetyczne. No to odstawiliśmy tabsy

Już nie mam siły i brakuje mi pomysłu co robić


Czy mogę zrobić coś więcej? Czy taka diagnoza jest prawdopodobna przy naszych objawach? Czy robić tomografię (mogę na miejscu) / jechać na rezonans / jakieś inne badanie / inną rehabilitację ??? Płakać mi się chce jak patrzę na tego mojego aniołka...