Przepraszam za brak polskich znakow, od czasu zakupu telefonu nie mam ich a obecnie pisze z telefonu.
W skrocie opisze problem jaki mnie trapi. Mam pieska firmowego w wieku 17 lat rasy sredniej waga z 25kg rasa mieszana z duzego brutala niczym lew oraz czarnej suczki nieco mniejszej. Do tamtego roku wszystko bylo w miare dobrze. Rok temu przy duzych mrozach kolo 20 stopni wszedl pod kontenery wieczoeem i dopiero rano go wyciagnalem po przyjsciu do pracy i odnalezieniu go na jakze duzym placu. Nie dawal znakow zycia ale wzialem grzalke przemyslowa i grzalem kilka godzin. Weterynarz przyjechal i zaaplikowal zastrzyki i tak kilka dni pod rzad. Ja karmilem reka i czyscilem bude i kojec. Po kilku dniach grzania zasrltrzykow i opieki wstal z trudem. Dalej dostal tabletki i zaczal funkcjonowax. Jednak juz trudniej chodzil tylne lapy szly sztywniej i wolniej od przednich i czasem zwlaszcza po zimnej nocy trzeba bylo pomoc mu sie podniesc.
2 tygodnie temu wstrzyknalem mu zastrzyk na stawy kosci itd i chodzil fajnie. Jednak 3 dni po zastrzyku moj starszy nieuwazny operator najechal go doslownie koparka. Dopiero monitoring pomogl mi to ustalic bo wydalo mi sie dziwne se nie moze sie podniesc....
Myslalem, ze mnie szlak trafi na tego operatora mialem ochote tez go rozjechac. Wlozylem pieska w stanie warzywo do budy i zadzwonilem po weterynarza. Pies wiotki nie reagowal. Weterynarz przyjechal i stwierdzil ze pies nie ma zlamania o dziwo. To mnie ucieszylo wiec kazalem go nie usypiac a leczyc. Dostawal zastrzyki ja mu gotowalem specjalne zupki i po kilki dniach ruszyl glowa. Mijal czas zaczalwm go na szelkach podnosic z przodu i z tylu bo sikal i robil kupe pod siebie poza tym niexdrowo zeby lezal w 1 miejscu. Gdy tylko go podnosilem od razu sie krzywo osuwal. Gdy probowalem z nim isc tylne lapy sztywne podwiniete a przednimi wachlowal ale... Szedl krzywo jakby chcial isc w kolo i jakby w C. Mijaly dalej dni a ja juz nie moge patrzec jak on sie meczy podgryzaja go chyba szczury delikatnie. Dzis i wczoraj juz wyje co jakis czas nie chcial jesc cieplej zupki nie chcial tabletek. Jestem zly na bezradnosc jest mi go szkoda jak tylko go postawie od razu sie przewala jak kloda. Oczy dzis ma metne. Wyje co troche a ja mu pomoc nie noge. Mimo niedzieli zadzwonilem do weterynarza z prosba niech podjedsie uspi go bo nie moge patrzec jak cierpi. Powiedsial ze go nie ma i bedzie jutro badz pojutrze. Nerwy mnie wziely bo nie mam znikad pomocy. Dalem mu tabletke przeciwbolowa dla ludzi bo co moge wiecej. Oddycha ciezko ulozylem na prawym boku. Przykrylem kocem i otworzylem kojec aby inne pieski go lizaly tam gdzie ma rane. Doradzcie z doswiadczenia warto dalej sie starac ?? Rozciagalem go dzis po 20 razy kazda lapa l. Czy moze uspic bo ja juz zglupialem niby widze jak sie meczy i mi przykro ale z drugiej strony mam 21 lat i od dziecka sie z nim bawilem i pamietam. Tyle czasu mu poswiecilem i nie wiem co zrobic. Prosze o porade
