01 lutego 2007, 18:53
Powiem Wam tak:
Jestem dopiero początkującym hodowcą, mam koty hodowlane dopiero od 1,5 roku, ale żeby zacząć hodowlę musiałam wpakować już prawie 15000zł. Uzbierało się trochę, prawda? A czeka mnie jeszcze więcej, bo nie wszystkim się jeszcze zajęłam.
Przyznam, ze sama nie rozumiem różnicy ceny kociąt o prawie 100%. Też tego nie popieram. Ale rozumiem, dlaczego koty z hodowli dużo kosztują.
Nie chcę sprzedawać kociąt dla elity w naszym kraju - za takie bajońskie ceny wierzę, że niewielu stać. Ale muszę przyznać, że hodowanie kotów dużo kosztuje, dlatego koty mają dosyć wysokie ceny. Wierzcie mi, hodowcy muszą wiele pieniążków włożyć w to aby zająć się swoimi podopiecznymi a kocica może mieć kocięta tylko raz do roku - również dla jej dobra. Cena kociaka, to nie tylko koszt jego wychowania, wykarmienia, szczepienia, ale również przygotowania jego rodziców do tego, aby mogły być kotami hodowlanymi, czyli również zadbania o nie a także wkład w rozwój ich kariery wystawowej. A wystawy również kosztują.
Dla mnie liczy się, żeby moje maluchy znalazły szczęśliwy dom i kochających je ludzi. Z własnego doświadczenia wiem (sama kupowałam koty) że tylko takie wariat na punkcie kotów, którzy kochają je do szaleństwa wydadzą takie pieniądze na kota. Ale rozumiem, ze nie każdego stać na to, a chciałaby mieć i kochać takiego pięknego kota. Więc rozumiem hodowców, którzy pytają potencjalnych przyszłych właścicieli kociaka o ich stosunek do kotów i starają się dowiedzieć o nich jak najwięcej. Chodzi tu jedynie o spokojną przyszłoś dla takiego malucha, bo wierzcie mi, oni naprawdę kochają swoje koty.
Założyłam hodowlę od niedawna, ale wierzcie mi, szybko zrozumiałam, ze to ciężka praca i wiele problemów na drodze. Bo nie łatwo jest mieć koty w domu różnej płci i trzeba włożyć wiele wysiłku aby wszyscy mieszkańcy żyli w tym domu w należytej harmonii.
A co do umów, to związki same narzucają obowiązek zawierania takich umów, w razie gdyby nastąpiły jakiekolwiek nieporozumienia pomiędzy hodowcą a właścicielem kociaka. Bo nie zawsze po czasie obie strony są zadowolone. Taka umowa pozwala potwierdzić warunki na jakich hodowca zgodził się oddać zwierzę i kupujący je wziąć i należycie traktować. Po prostu ułatwia wyjaśnić wszelkie wątpliwości.
Kastracja jest oczywista moim zdaniem, i powinniście to zrozumieć. Jest naprawdę bardzo dużo ludzi, którzy kupują kotka, żeby go kochać, a potem go rozmnażają z niewiadomo jakimi kotami (może i nawet tej samej rasy, ale nie wiadomo, czy można te koty parować, czy ni ma pokrewieństwa, czy się nie zaszkodzi takim przyszłym kociętom) i sprzedają je na giełdach za małe pieniądze nie interesując się co z nimi potem będzie. Kastracja nie szkodzi zwierzęciu, a daje gwarancję, że zwierzę nie zostanie użyte do reprodukcji bez wiedzy i zgody hodowcy, czyli wbrew umowie. Wierzcie mi, potrafią być naprawdę przykre konsekwencje nieodpowiedzialnego krycia – szkoda takich nic nie winnych maluchów i ich żyć.
Mam nadzieję, że pewne sprawy pomogłam Wam zrozumiec.
I jeszcze jedno. Znam już paru hodowców i wierzcie mi, nie zarabiają oni na kotach - wręcz muszą dużo jeszcze do tego dokładać. Ale kochają oni swoje zwierzęta i godzą sie na to.