Jeszcze raz dziękuję za odpowiedź, muszę przyznać, że Pana informacje mnie zaskoczyły... w swojej "karierze" miłośnika małych zwierząt doczekałam sie też kilku miotów myszoskoczków, niestety, była i taka sytuacja: spokojny samczyk, nadpobudliwa samiczka, 5 maluchów i.. walka do krwi między dorosłymi (o jedzenie? terytorium? nie mam pojęcia) na szczęście małe były już na tyle duże, że mogły zostać bez matki - mój chłopak odwiózł szybko pokrwawione (samczyk ucierpiał duuużo bardziej) zwierzątka do najbliższej lecznicy, zostawiliśmy je tam, poszły do adopcji

smutno moi to wspominać...
na szczęście mój "cioteczny wujek" ma w Lublinie sklep zoo, więc do niego trafiały maluchy
ale musi Pan przyznać, że to jednak kłopot - tak liczny miot raz na jakiś czas, a tu proszę, można temu zapobiec
pozdrowienia