No wiec mam takie pytanie. Moj chomik ma chorobe mokrego ogona - w 90 % jestem pewna ze to to. Dostalam go 23.12 czyli 4 dni temu od wczoraj czyli 25.12 chomik zaczal tracic rownowage, stal sie apatyczny, wogole nie je i nie pije... Chomik ma chorobe od poczatku bycia u mnie (niestety jest to prezent wiec nie bylo mnie przy wyborze). Zauwazylam ze chomik ma mokry ogonek od samego poczatku - myslalam ze to taki urok tego chomiczka lub ze co do piero sie zesiusial po transporcie do domu. Ale jego brzuszek wogole nie wysychal - a jak wysechl to byl zolty. Od wczoraj w ogole tragedia - siedze przy klatce i pilnuje go (chociaz wiem ze nic to nie da). Jezeli chomik przezyje ta noc udaje sie z nim do weterynarza. Wczoraj chomik zaczal tracic rownowege po 21.00. Dzisiaj nie mialam jak go zawiesc do weterynarza (nie mialam jak i po za tym myslalam ze chomik zdechnie (nie jest to moj 1 chomik wiec wiem jak wyglada ich smierc). Ale chomik sie meczy ciagle

:(
Poje go na sile - bo inaczej by sie odwodnil. Jesc wogole nie je. Marchewki startej pod nos, do pyszczak nie ruszyl - zamknie mortke i nic... Jablko roztarte zjadl (ale obawiam sie ze jablko moze mu zaskodzic).
Poradzcie mi cos? Po za tym ze mam sie z nim udac do weterynarza - jutro to zrobie - jezeli chomik przezyje
Czy jest szansa ze wyjdzie z tego? (widac ze chomik walczy i chce zyc) Ponoc tylko 30% szans jest na wyleczenie. A przeciez juz sie meczy 26 godzin
Mam obawy ze wizyta u weterynarza skonczy sie nie stety uspieniem
Pomozcie cos

:(:(