A wracając do tematu. Każdy sposób jedzenia psa jest dobry o ile służy psu i nie odbiera jego panu radości posiadania psa oraz nie przysparza zmartwień, i nie żyłuje nazbyt portfela zbyt licznymi wizytami u weta.
Natomiast wciąż zgłaszają się osoby które mają problem bo ich pies ma już kilka lat, a wciąż jest problem z jedzeniem. Bo kupy nie takie, bo bąki, wzdęcia, niemiły smrodek z pyska, skóra w złym stanie, kamień na zębach, łupież, matowa łąmliwa sierść itd. Psiak je kolejny worek nowej karmy, zmuszany do niej na siłę, bo jej nie chce jeść, Wygląda jak zabiedzony schroniskowy bidak itd.
Autorka tematu pytała jaki powinien być pokarm pierwszy u szczeniaka po odstawieniu od cyca. Każde źródło, każdy hodowca mówi to samo - skrobana wołowinka, na surowo. Oczywiście nie łycha naraz (moze dla małego doga jest to ilość dobra). Dla chi taka łycha to już pełny posiłek. Napisałąm łyżeczka bo taki szczylek jada podobnie jak dziecko. Nie na darmo powstał żart że jak się chcesz odchudzić to zacznij jeść jak dwuletnie dziecko. Nałóż sobie cały talerz, potem 1/3 rozmaż po spodniach, 1/3 po ścianach i meblach, 1/3 porzucaj wokół, a resztą wymaż sobie buzię i spróbuj wylizać sobie z twarzy językiem (własnym) ile dasz radę...

Psie dziecko nie różni się pod tym względem niczym od dziecka ludzkiego....tą łyżeczką skrobanego mięska należy wymazać pyszczek sierściucha. To co zliże to będzie porcja w sam raz dla niego na jeden raz. Taki stały pokarm, inny niż mleko matki należy wprowadzać w mikroskopijnych ilościach - znów użyję analogii do ludzkiego dziecka - w wieku 4-5 miesięcy wprowadzamy jabłuszko tarte lub skrobane łyzeczką, w ilości jedna łyżeczka na jeden dzień, lub łyżeczka soczku z tegoż jabłka. Prawda? Ci co mają dzieci dobrze to znają.
Maximus napisała że daje to mięsko juz po ukończeniu 2 tygodni. Dlatego ma włąśnie sukcesy, bo psiaki z ciekawością i ufnością jedzą podane zarełko. Psiak w wieku 4 tygodni ma już zablokowaną ciekawość i chęć poznawania nowego pokarmu. Wynika to z praw natury. Szczeniak dwutygodniowy jest jeszcze nie zdolny do samotnych wędrówek wokół gniazda, przyjmuje to co matka mu da zdając się na jej wybór. Instynkt tak mu nakazuje - matka go przecież nie skrzywdzi. Szczeniak 4 tygodniowy już rozłazi się wokół....Natura zadbała żeby on nie próbował na własną łapę niczego nowego do jedzenia. Bo on jeszcze nie wie co mozna jeść. Taka blokada chroniąca przed zatruciem i śmiercią. Znowu analogia do dzieci ludzkich. dziecku do wieku powiedzmy 1.5 roku łątwo podaje się nowe smaki. Nie marudzi, zjada wszystko jak jamochłon. I należy korzystać z tego okna ciekawości pokarmowej, dając różnorodny pokarm. Mamy tu wrodzoną naturalną ufność do rodzica. Potem mamy okres co w ręku to do buzi. Dzieciak zaczyna marudzić nad jedzeniem. Nie ma bata żeby nakarmić go tym czego do tej pory nie znał....No właśnie....zdolny do samotnych wędrówek ma instynkt, naturalny hamulec przed próbowaniem. Bierze do buzi, ale nie zjada. Buzią poznaje świat, ale nie połyka.
Teraz znów wróćmy do karmienia psa....
Jak już pisałam hodowcy uważają że najlepszym nowym pokarmem na początek jest skrobana wołowinka. Nie kurczak, bo wiadomo powszechnie że jesteśmy tym co zjadamy. Kurczaki wg tej zasady to syf najgorszy. Wołowina jest w miarę wolna od chemii, bo krowy nie da się tak hodować ekspresowo jak kurczaka. Ciekawe że ci hodowcy dają taki pokarm bo uważają że jest on najzdrowszy, ale dorosła suka może tylko pomarzyć we śnie o mięsie....dla niej to już jest be. Szczeniak 6-7 tygodniowy już też tego zaszczytu nie ma. Jest uczony jedzenia suchej karmy.
Pies jest oportunistą. Przez wieki przebywania przy człowieku nauczył się jeść dowolny pokarm. Nawet wegetariański. Popatrzmy na wilka. Czy da sie go karmić suchą karmą? Taki powiedzmy 2-3 letni osobnik. Nie podejdzie nawet do tego. A zmuszony głodem po zjedzeniu superkarmy ciężko to odchoruje. Wilcze szczenię, nauczymy jeść bezproblemowo i gotowane jedzenie i suchą karmę. No ale wilk to nie pies...Konia z rzędem temu kto mi opisze ładnie różnice w układzie pokarmowym, fizjologii i biochemii psa i wilka. I nie piszę tego z ironią. Jestem zainteresowana poszerzeniem wiedzy na ten temat....naprawdę. Sama nie znalazłam takich informacji, może ktoś inny ma więcej szczęścia.
Są psy które od początku były karmione suchą karmą. Dobrą karmą. Dbano aby wszystkie skłądniki potrzebne do wzrostu, życia były na poziomie zaspokajającym organizm. I jest ok. Dobrze się czują, są zdrowe, ładnie wyglądają. Są psy którym ciągle coś jest...Pies który ma 3-4 lata czy nawet starszy, przerzucony nagle na mięso z gnatem może zareagować bardzo żle. Ale to wcale nie znaczy że to surowe mu zaszkodziło. Moze to być spowodowane tym że jego ukłąd pokarmowy wogóle nigdy nie nauczył się trawić prawidłowo. Od zawsze dostawał granulki z których po rozmiękczeniu w żoładku odsysane jest to co potrzebne i to wszytsko. Reszta wędruje do prostnicy i prosto na trawnik. A tu nagle bach! Nie da się odsączyć, potrzebne jest środowisko do działania enzymów, no i te enzymy. Żeby machina ruszyła potrzeba czasu. Nie ruszy bo nie ma szans. Źle wprowadzony Barf spowoduje u takiego psa rozstrój układu pokarmowego. Właściciel przestawi psa na suche zanim machina ma szanse drgnąć. Dlatego właśnie taki ważny jest ten start. Ten start u jednego psa potrwa tydzień, u innego miesiąc a u jeszcze innego pół roku. Cecha osobnicza, bardzo zależna od startu w życie właśnie szczeniora.
Jak już pisałam ja mam to szczęście że mam psa z hodowli gdzie szczenna suka jest karmiona full wypas surowizną, a jej dzieci dostają do rozszarpania serce wołowe. I cały czas dbam o to by mój pies był przystosowany i do suchego (samo suche przez dłuższy czas mu nie służy najlepiej), i do gotowane (to samo co z suchym) i do surowego - w odróżnieniu od dwóch poprzednich diet służy bezwzględnie non stop. Ale nie każdy ma takie szczęście.
Przyznaję, Barf może wydawać się skomplikowany dla kogoś początkującego. Dokłądnie tak samo jak odszukanie w gąszczu setek karm tej właściwej. Ponadto Trzeba się tej diety nauczyć, wyczuć ją. I o ile nauczenie się jej wymaga nieco czasu i obserwacji, ale jest do zrobienia, o tyle wyczucie jej w przypadku wielu osób jest nieosiągalne. Po prostu jeden potrafi bez poradnika, specjalnych kursów i książek zrobić piękną szafę i intuicyjnie wyczuwa fakture drewna, a polecenie "nakarm psa" jest dla niego jakąś masakrą. A drugi bez problemu nakarmi zwierzę tak zeby było dobrze a gwoździa nie wbije.
Ja szafy nie zrobię ale potrafie obrobi szkatułke drewnianą tak zeby stała się cudeńkiem (czynność wyuczona). Psa nakarmie bez problemu (instynktownie). I generalnie to drugie jest znacznie bliższe memu sercu.
Jeszcze inny problem. Kiedyś szukałam jakichś publikacji na temat żywienia psów suchymi karmami. Ale nie takich które wyszły spod pióra koncernów produkujących te karmy, ale instytucji niezależnych. Brak takowych. Znalazłam jeden tylko taki, który wyszedł z SGGW. W sumie nic ciekawego. Bardziej przypuszczenia i domysły, mało jednoznacznych danych. Generalnie wniosek końcowy brzmiał "nie wydaje się żeby jednostronne karmienie psa karmami suchymi było korzystne" Ale wniosek w sumie mało poparty dowodami. Kilka psów którym po śmierci pobrano wycinki z jelit celem zbadania ich struktury. Okazało się że śluzówka nie była w stanie zadowalającym. Ale....były to psy które zdaniem właścicieli były karmione suchym. A więc mało wiarygodne dane. Ponadto psy które badano były w różnym wieku, zeszły z tego świata z różnych przyczyn itd. Żadnego ujednolicenia. Aby takie badania wykonać, aby były wiarygodne należałoby stworzyć grupy karmione jedzeniem gotowanym, suchym, surowym. Każda grupa powinna mieć po około 100osobników, Każda powinna się skłądać z obu płci, należałoby jeszcze wziąć pod uwagę wielkość psa itd. Badania powinny trwać kilka lat, podczas których psy powinno się poddawać regularnym badaniom biochemicznym, wysiłkowym itd. Wszystkie osobniki powinno się uśmiercić w jednym czasie aby wykonać te analizy których za życia nie da się wykonać. Jak to zrobić? Chyba se ne da... Kupa czasu, kupa kasy i mnóstwo niepotrzebnej śmierci. ze już nie wspomnę że takie jednorazowe badania byłyby znowu mało wiarygodne, bo dopiero powtórzone kilka razy przez różne laby w różnych częściach świata miałyby oczekiwaną wartość.
Nad wyższością jednego karmienia nad drugim można więc tylko gdybać. Jeżeli mój pies odejdzie w wieku 10 lat to nigdy się nie dowiem czy to dlatego że jadł surowe mięso, czy moze dlatego że jest rasowy, a może dlatego że dużo większy niż optymalna wielkość dzikich psowatych oraz pra pies.
Włąściciel zdrowego psa, np Robert karmiący psy suchą dobrą karmą, wymieni w ciągu 5 sekund, bez zastanowienia zalety tego sposobu karmienia. Choć akurat on nie jest tu dobrym przykładem bo jest posiadaczem wiedzy tajemnej odnośnie ziółek i natury

Ja z kolei tak samo zrobię w przypadku karmienia Barfem. A zapewne znajdzie się ktoś kto postąpi tak samo w stosunku do psa jedzącego to co zostało na talerzach.
I jeszcze jedno. Tydzień temu był u mnie pewien pan z dostawą ponad 30kg surowego miesa z Primexa. Rozmawialiśmy chwilę. Przyznał ze myśli nad przeprowadzeniem badań na temat żywienia stuprocentowym Barfem psów w kontekście zdrowia oraz kondycji. W ścisłej współpracy z wetami, popartych wynikami badań parametrów krwi, moczu, kału itd. Być moze kiedyś doczekamy się jakichś wartościowych wyników. Ale póki co....możemy sobie podyskutować. Z wielką korzyścią dla wszystkich zainteresowanych stron
