Od 10 dni jest u mnie kociczka "schroniskowa" - malutka, około 12-tygodniowa w tej chwili.
Już ze schroniska była wzięta z niwielką biegunką i kiedy domowe sposoby zawiodły (dieta, Lakcid) i trzeba było szukać pomocy u weterynarza. Doszedł Nifuroxazyd i antybiotyk w zastrzyku. Po dwóch dniach było jeszcze gorzej - kotka całkowicie straciła apetyt, a temperatura skoczyła do 40,3. Sytuację miała podratować kroplówka (kilka składników) i rzeczywiście kotka poczuła się nieco lepiej.
Następnego dnia rano (sobota) następna kroplówka i wydawało się, że już nic złego nie może się wydarzyć, więc na kilka godzin wyjechaliśmy, zostawiając kociczkę w domu samą (kotka była "na chodzie", nieco osowiała, ale chodziła, łasiła się, "polowała").
Niestety, po naszym powrocie, kocica nie potrafiła ustać na łapach, zataczała się, przewracała na boki, patrząc, dziwnie przekręcała głowę, próbowała wskoczyć na kanapę stojąc ponad metr od niej itp. (objawy, nie przymierzając, jak po przedawkowaniu C2H5OH).
W niedzielę rano kotka pozostała w "szpitaliku", a rokowania były bardzo słabe.
Dzisiaj (po 3 dniach) kocia, już znowu jest z nami, ale nie jest to ten sam kot, którego pamiętam sprzed kilku dni... Kotka jest osowiała, często trzepie głową, ma mętny wzrok, uszy położone do tyłu, czasami się zatacza.
Czy to mienie? Czy kiedykolwiek kociczka wróci na podwórko (miała być kotem wychodzącym)? Co jeszcze może się zdarzyć?
dolegliwości neurologiczne - czy to już na zawsze?
a jaka jest diagnoza lekarza?
niestety, pierwsze co zawsze powinno sie nasunac u kociaka z azylu to panleukopenia. Czy lekarz ja wykluczyl za pomoca badan krwi lub testu? Na zdrowy rozum - pewnie tak skoro przyjal do szpitala, z drugiej jednak strony....
Strzalko, nie chce Cie urazic ale glowa podpowiada mi ciemne scenariusze. Piszesz, ze kotka ma wrocic na podworko - czy jesli jej klopoty sa trwale to mimo tego zatrzymasz ja? Jesli nie masz mozliwosci opieki nad takim kotem i bedziesz ja chciala oddac (do schroniska?) to zanim to uczynisz napisz do mnie na pw. Bardzo Cie o to prosze.
niestety, pierwsze co zawsze powinno sie nasunac u kociaka z azylu to panleukopenia. Czy lekarz ja wykluczyl za pomoca badan krwi lub testu? Na zdrowy rozum - pewnie tak skoro przyjal do szpitala, z drugiej jednak strony....
Strzalko, nie chce Cie urazic ale glowa podpowiada mi ciemne scenariusze. Piszesz, ze kotka ma wrocic na podworko - czy jesli jej klopoty sa trwale to mimo tego zatrzymasz ja? Jesli nie masz mozliwosci opieki nad takim kotem i bedziesz ja chciala oddac (do schroniska?) to zanim to uczynisz napisz do mnie na pw. Bardzo Cie o to prosze.
Dzięki Liwio za zainteresowanie moim problemem.
Przede wszystkim małe wyjaśnienie - na imię mam Krzysztof, ale ten login był już zajęty, więc wybrałem "Strzałka" - imię jakie nadaliśmy koci
Faktycznie jest to mylące, co do mojej płci Nie pomyślałem o tym... sorry
Jestem 'świeżym' kociarzem i nie dopytywałem się weterynarza o dokładną diagnozę, bo i tak nie potrafiłbym wykorzystać tej informacji, ale ogólna diagnoza jaką usłyszałem, brzmiała "wirus" (przy skoku temperatury), a później "wirus zaatakował układ nerwowy - jest kiepsko, bo leczyć tego nie ma czym - niech kotka zostanie u nas" (zrozumiałem to jako "lepiej niech to się stanie u nas, niż w domu przy dzieciach").
Testy, ani badania krwi nie były robione, ale ten sam wet (gabinet) opiekuje się schroniskiem, więc tak sobie myślę, że znali kotkę już wcześniej (np. była szczepiona przez nich w piątek [7.09, Felovax PCT]), albo wiedzieli czego można się spodziewać (?).
Znak zapytania dopisałem przed chwilą kiedy już trochę "pogooglowałem" na hasło 'panleukopemia', które mi podsunęłaś - wszystko (tj. historia choroby) pasuje z wyjątkiem zakończenia - tych zaburzeń neurologicznych, ale może po prostu w osłabionym organizmie uaktywnił się jeszcze jakiś inny wirus? Jak TO się może rozwinąć/zakończyć?
Pytasz co zrobię, jeżeli kotka nie wydobrzeje zupełnie...
Nie chcę 'gdybać'... chcemy, żeby kotka wyzdrowiała
Przede wszystkim małe wyjaśnienie - na imię mam Krzysztof, ale ten login był już zajęty, więc wybrałem "Strzałka" - imię jakie nadaliśmy koci
Faktycznie jest to mylące, co do mojej płci Nie pomyślałem o tym... sorry
Jestem 'świeżym' kociarzem i nie dopytywałem się weterynarza o dokładną diagnozę, bo i tak nie potrafiłbym wykorzystać tej informacji, ale ogólna diagnoza jaką usłyszałem, brzmiała "wirus" (przy skoku temperatury), a później "wirus zaatakował układ nerwowy - jest kiepsko, bo leczyć tego nie ma czym - niech kotka zostanie u nas" (zrozumiałem to jako "lepiej niech to się stanie u nas, niż w domu przy dzieciach").
Testy, ani badania krwi nie były robione, ale ten sam wet (gabinet) opiekuje się schroniskiem, więc tak sobie myślę, że znali kotkę już wcześniej (np. była szczepiona przez nich w piątek [7.09, Felovax PCT]), albo wiedzieli czego można się spodziewać (?).
Znak zapytania dopisałem przed chwilą kiedy już trochę "pogooglowałem" na hasło 'panleukopemia', które mi podsunęłaś - wszystko (tj. historia choroby) pasuje z wyjątkiem zakończenia - tych zaburzeń neurologicznych, ale może po prostu w osłabionym organizmie uaktywnił się jeszcze jakiś inny wirus? Jak TO się może rozwinąć/zakończyć?
Pytasz co zrobię, jeżeli kotka nie wydobrzeje zupełnie...
Nie chcę 'gdybać'... chcemy, żeby kotka wyzdrowiała
Zarejestrowałem się i uzupełniłem profil
Jak widać (już) - Opole
Jak widać (już) - Opole
Zastanawiam się jeszcze nad immunosupresją, którą może powodować któryś z retrowirusów (białaczka albo koci AIDS). W konsekwencji osłabienia układu odpornościowego może nastąpić wtórne zaatakowanie przez grzyby albo bakterie układu nerwowego, co mogłoby tłumaczyć takie objawy neurologiczne. Konieczny byłby test Elisa żeby to sprawdzić.
to nie pomoge z dobrym weterynarzem.
W schronisku w Opolu (bo jesli dobrze mysle to stamtad jest kotka) juz trzykrotnie wybuchala w tym roku epidemia panleukopenii. Wirus jest bardzo trwaly w srodowisku wiec jest spora szansa ze kotka to swinstwo zlapala, niestety. Oczywiscie weterynarzem nie jestem i trzeba z weterynarzem gadac bo tylko wet moze postawic diagnoze, najlepiej takze z naszym Jarkiem bo madry chlop jest. Jesli masz czas i ksiazeczke pod reka to wpisz jakie leki dostala kotka. Jesli jest taka mozliwosc to popros o test w kierunku panleukopenii - to pomoze w decyzji czy po chorobie kotki musisz poddac swoj dom kwarantannie. Panleuko nie jest niebezpieczna dla ludzi wiec o dzieciaki sie nie boj.
Dobrej mysli badz!
W schronisku w Opolu (bo jesli dobrze mysle to stamtad jest kotka) juz trzykrotnie wybuchala w tym roku epidemia panleukopenii. Wirus jest bardzo trwaly w srodowisku wiec jest spora szansa ze kotka to swinstwo zlapala, niestety. Oczywiscie weterynarzem nie jestem i trzeba z weterynarzem gadac bo tylko wet moze postawic diagnoze, najlepiej takze z naszym Jarkiem bo madry chlop jest. Jesli masz czas i ksiazeczke pod reka to wpisz jakie leki dostala kotka. Jesli jest taka mozliwosc to popros o test w kierunku panleukopenii - to pomoze w decyzji czy po chorobie kotki musisz poddac swoj dom kwarantannie. Panleuko nie jest niebezpieczna dla ludzi wiec o dzieciaki sie nie boj.
Dobrej mysli badz!
Ostatnio zmieniony 20 września 2007, 15:14 przez Liwia, łącznie zmieniany 1 raz.
Z opisu wynika, że zaszczepiono kota bezpośrednio przed chorobą albo kota już chorego (bardziej stawiam na to drugie). Jakie to może mieć konsekwencję? Trzeba spytać weta.
->ATA: myślę, że jest tak jak napisałaś. Pogadam o tym dzisiaj z wetem, zobaczymy co on (ona) powie.
->Sylwka: Ty też masz rację i oba scenariusze są możliwe. Chętnie podjąłbym ten temat, ale nie chcę robić OT.
->Liwia: Może Pan dr Jarek podejmie temat - byłbym mu wdzięczny.
O test oczywiście zapytam, chociaż nie wiem czy nie zrazi mnie cena, tym bardziej, że jego wynik będzie mieć wartość jedynie informacyjną. Przy pierwszej wizycie zapytałem czy to koci tyfus (ta nazwa jest zdecydowanie łatwiejsza do zapamiętania ) i wtedy (między innymi) usłyszałem, że test jest drogi - ciekawe jak bardzo.
Jeżeli chodzi o podawane leki, to sięgnięcie do książeczki nic nie da - na razie jest ona 'tabula rasa' - wszystko było wpisywane jedynie do kartoteki, ale dzisiaj podczas wizyty poproszę o uzupełnienie książeczki.
Piszesz o kwarantannie... To u mnie skomplikowana sprawa (na dłuższą pogawędkę), w każdym razie trzeba mieć nadzieję, że szczepienia są skuteczne, a droga 'kot-człowiek-kot' jest dla wirusa długa.
==============
Jeżeli chodzi o stan Strzałki, to jest już nieco lepiej. Oczy nabrały wyrazu i stała się miałkliwa (potrafi upomnieć się o swoje). Na krótką chwilę udało się nawet sprowokować ją do zabawy. Nie biega, nie skacze, ale więcej już spaceruje i potrafi wdrapać się na kanapę albo kolana, chociaż zdarza się, że nieco 'zarzuca jej tył na zakrętach' (jakoś tak dziwnie stawia kroki, jakby nagle tył tracił równowagę). Nadal dużo śpi i jest osowiała, ale ogólnie wygląda lepiej. Przy tym wszystkim ma niezły apetyt (i dużo pije) i chyba szybko nadrobi wagę straconą na skutek dolegliwości przewodu pokarmowego.
->Sylwka: Ty też masz rację i oba scenariusze są możliwe. Chętnie podjąłbym ten temat, ale nie chcę robić OT.
->Liwia: Może Pan dr Jarek podejmie temat - byłbym mu wdzięczny.
O test oczywiście zapytam, chociaż nie wiem czy nie zrazi mnie cena, tym bardziej, że jego wynik będzie mieć wartość jedynie informacyjną. Przy pierwszej wizycie zapytałem czy to koci tyfus (ta nazwa jest zdecydowanie łatwiejsza do zapamiętania ) i wtedy (między innymi) usłyszałem, że test jest drogi - ciekawe jak bardzo.
Jeżeli chodzi o podawane leki, to sięgnięcie do książeczki nic nie da - na razie jest ona 'tabula rasa' - wszystko było wpisywane jedynie do kartoteki, ale dzisiaj podczas wizyty poproszę o uzupełnienie książeczki.
Piszesz o kwarantannie... To u mnie skomplikowana sprawa (na dłuższą pogawędkę), w każdym razie trzeba mieć nadzieję, że szczepienia są skuteczne, a droga 'kot-człowiek-kot' jest dla wirusa długa.
==============
Jeżeli chodzi o stan Strzałki, to jest już nieco lepiej. Oczy nabrały wyrazu i stała się miałkliwa (potrafi upomnieć się o swoje). Na krótką chwilę udało się nawet sprowokować ją do zabawy. Nie biega, nie skacze, ale więcej już spaceruje i potrafi wdrapać się na kanapę albo kolana, chociaż zdarza się, że nieco 'zarzuca jej tył na zakrętach' (jakoś tak dziwnie stawia kroki, jakby nagle tył tracił równowagę). Nadal dużo śpi i jest osowiała, ale ogólnie wygląda lepiej. Przy tym wszystkim ma niezły apetyt (i dużo pije) i chyba szybko nadrobi wagę straconą na skutek dolegliwości przewodu pokarmowego.
Ostatnio zmieniony 21 września 2007, 09:19 przez Strzałka, łącznie zmieniany 1 raz.
Strzalku, nie powiem ze sie ciesze zeby nie zapeszac :):)
Jak je i pije (a wymiotuje badz biegunkuje wciaz?) to znak ze ku lepszemu idzie niewatpliwie
I nie zgodze sie z ta dluga droga wirusa - ten wirus to taka wsciekla zaraza ze mozna sobie na butach (ubraniu) przyniesc do domu (to znam z autopsji), mozna z gabinetu wet gdzie srednio dbaja o higiene. Test kosztuje chyba 35 zl u nas (ale moge sie mylic o kilka zlociszy).
Jak je i pije (a wymiotuje badz biegunkuje wciaz?) to znak ze ku lepszemu idzie niewatpliwie
I nie zgodze sie z ta dluga droga wirusa - ten wirus to taka wsciekla zaraza ze mozna sobie na butach (ubraniu) przyniesc do domu (to znam z autopsji), mozna z gabinetu wet gdzie srednio dbaja o higiene. Test kosztuje chyba 35 zl u nas (ale moge sie mylic o kilka zlociszy).
Niestety, rzadkie kupki utrzymują się , a nawet nieco się pogorszyło.
We środę były to mówiąc obrazowo (z góry przepraszam) "klopsiki w sosie", dzisiaj w nocy był już tylko gęsty sos. Od wieczora znowu podaję koci Nifuroxazyd i do wody dodałem Lakcid. Nie wykluczam, że to wszystko wina suchej karmy, którą zaczałem jej podawać (jadła ją przed chorobą). Od wieczora wróciliśmy do saszetek, które dostawała też w lecznicy.
O tym, że wirus jest wściekły, oczywiście wiem, ale nie mam koncepcji jak zabezpieczyć się przed jego przenoszeniem. A przenieść jest gdzie
Mam dwóch 'zakoconych' sąsiadów, a 'na wsi' Kocurka, którego wziałem ze schroniska razem ze Strzałką (o ~2-3 tygodnie starszy i był szczepiony ~25 sierpnia) [...i jeszcze 1+5 'miejscowych' kocurów w najblizszym sąsiedztwie]. Kocurek na razie biegunki nie ma, a oba kociaki były wzięte z jednego boksu (kiedy je brałem, leżały razem w jednym legowisku - myśleliśmy, że to rodzeństwo), więc chyba nic mu nie będzie.
Myślę, że zdążył nabrać odporności po szczepieniu.
We środę były to mówiąc obrazowo (z góry przepraszam) "klopsiki w sosie", dzisiaj w nocy był już tylko gęsty sos. Od wieczora znowu podaję koci Nifuroxazyd i do wody dodałem Lakcid. Nie wykluczam, że to wszystko wina suchej karmy, którą zaczałem jej podawać (jadła ją przed chorobą). Od wieczora wróciliśmy do saszetek, które dostawała też w lecznicy.
O tym, że wirus jest wściekły, oczywiście wiem, ale nie mam koncepcji jak zabezpieczyć się przed jego przenoszeniem. A przenieść jest gdzie
Mam dwóch 'zakoconych' sąsiadów, a 'na wsi' Kocurka, którego wziałem ze schroniska razem ze Strzałką (o ~2-3 tygodnie starszy i był szczepiony ~25 sierpnia) [...i jeszcze 1+5 'miejscowych' kocurów w najblizszym sąsiedztwie]. Kocurek na razie biegunki nie ma, a oba kociaki były wzięte z jednego boksu (kiedy je brałem, leżały razem w jednym legowisku - myśleliśmy, że to rodzeństwo), więc chyba nic mu nie będzie.
Myślę, że zdążył nabrać odporności po szczepieniu.
Mial fuksa! Mam nadzieje, ze Mala tez go bedzie miala.
Ta choroba (jesli to to bo wciaz pewnosci nie ma jak rozumiem?) niszczy przewod pokarmowy, bardzo. Nasz lekarz prowadzi mi koty wylacznie na kroplowkach, koty jesli nei chca jesc to nie sa karmione. Dostaja silne srodki na podniesienie odpornosci. I czasem sie uda a czasem nie ale zawsze trzeba powalczyc.
Na wszelki zas - bo lepiej na zimne dmuchac - uwazaj na zwirek ktory wyrzucasz. To siedlisko zarazy i jesli wywalisz go w miejscu dostepnym dla innych zwierzakow to zaraza (o ile to ona) moze sie rozlezc.
Jesli chcesz i Ci to cos pomoze to podam Ci na pw kontakt do wolontariuszy opolskiego schroniska.
Ta choroba (jesli to to bo wciaz pewnosci nie ma jak rozumiem?) niszczy przewod pokarmowy, bardzo. Nasz lekarz prowadzi mi koty wylacznie na kroplowkach, koty jesli nei chca jesc to nie sa karmione. Dostaja silne srodki na podniesienie odpornosci. I czasem sie uda a czasem nie ale zawsze trzeba powalczyc.
Na wszelki zas - bo lepiej na zimne dmuchac - uwazaj na zwirek ktory wyrzucasz. To siedlisko zarazy i jesli wywalisz go w miejscu dostepnym dla innych zwierzakow to zaraza (o ile to ona) moze sie rozlezc.
Jesli chcesz i Ci to cos pomoze to podam Ci na pw kontakt do wolontariuszy opolskiego schroniska.
Witam,
tak na szybko, Strzałko, możesz mi wysłać PW ze swoim numerem. Zadzwonię. Niestety nie kojarzę kociaków które wziąłeś, ale po numerze umowy adopcyjnej spróbuję się czegoś dowiedzieć. Proszę daj mi swój numer.
tak na szybko, Strzałko, możesz mi wysłać PW ze swoim numerem. Zadzwonię. Niestety nie kojarzę kociaków które wziąłeś, ale po numerze umowy adopcyjnej spróbuję się czegoś dowiedzieć. Proszę daj mi swój numer.
Patrycjo (Boo77), dzięki za rozmowę - informacje, cenne rady, namiary na 'fachowca w temacie' i wogóle chęć niesienia pomocy.
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam serdecznie
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości