Cześć, mam 2-letnią kotkę, która od dwóch dni ma sporadyczne “zrywy” – skurcze ciała w prawą stronę, które trwają tylko sekundę. Poza tym zachowuje się normalnie – chętnie je, bawi się, przytula i biega, nie wykazuje żadnych innych objawów. Byłam już u weterynarza, który nie znalazł przyczyny i zalecił wykonanie tomografii komputerowej. Weterynarz nie zalecił wykonania badań krwi, co wydaje mi się trochę dziwne.
Chciałabym zapytać, czy ktoś z Was miał podobny przypadek u swojego kota, gdzie objawy trwały tylko sekundę i czy brak badań krwi na początek jest standardową praktyką? Czy ktoś zna przyczyny takich “tików”, które mogą ustąpić same, i jakie są Wasze doświadczenia w takich przypadkach?
Będę wdzięczna za każdą odpowiedź.