Niska leukocytoza a przygotowanie do zabiegu usunięcia guzka

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Awatar użytkownika
amberiada
Posty:29
Rejestracja:02 września 2009, 14:02
Lokalizacja:Kraków

02 września 2009, 14:37

Witam wszystkich. Jestem tu pierwszy raz i szukam pomocy. Wczoraj u mojej 7 letniej, sterylizowanej kotki wyczułam guzka, na wysokości klatki piersiowej, ale tak bardziej na środku (nie przy sutku). Natychmiast weterynarz, umówienie się do zabiegu, przed zabiegiem rutynowe badania krwi. Właśnie je odebrałam. :( :( :(
Zabiegu nie będzie póki co, bo wyniki są złe :( Po pierwsze paskudny mocz - ale to nic dziwnego, kotka ma syndrom urologiczny, piasek i nawracające infekcje. Gorzej - i to mnie ścięło z nóg - ma bardzo niski poziom leukocytów, 3,5 tys, norma ponoć to 5 tys. Ma dostać jakiś zastrzyk z antybiotykiem na podleczenie infekcji pęcherza. Niestety, co do tej liczby leukocytów nie dostałam żadnych zaleceń oprócz "czekać i monitorować". Co ja mogę zrobić, co jej podać, żeby ją wzmocnić i poprawić tę liczbę? I w ogóle o czym to może świadczyć? (że o niczym dobrym to wiem). Kotka jest w świetnej formie, pełna życia i apetytu. Guz pojawił się w zaskakujący sposób, ja ją bardzo często głaskam w tym miejscu i jestem prawie pewna, ze tego tydzień temu jeszcze nie było. No i w ogóle co robić, lekarz odradza ten zabieg, ale nie twierdzi, ze nie mozna go przeprowadzić. Co jeśli jej wyniki nie ulegną poprawie? Wykonać ten zabieg obarczony ryzykiem czy czekać... Tylko na co, jak to będzie rosło i się siało... To jest oczywiście czarny scenariusz, bo lekarz stwierdził, że równie dobrze może to być cysta czy cokolwiek niegroźnego... ale przy takich wynikach, chyba nie powinnam w to wierzyć...
Proszę, co o tym sądzicie.
A przede wszystkim, co mogę jej podać w związku z tą niską leukocytozą... Z jedzeniem nie mam pola do manewru, bo ona jest cały czas na karmie urologicznej.
Witaminki gimpet dostaje regularnie. :(
Marti :)
Posty:85
Rejestracja:05 sierpnia 2009, 18:29

02 września 2009, 20:47

Bardzo mi przykro :( . mam nadzieję że wszystko sie ułoży.
Pozdrawiam
Marta:)
Awatar użytkownika
amberiada
Posty:29
Rejestracja:02 września 2009, 14:02
Lokalizacja:Kraków

03 września 2009, 15:18

Dzięki:) Byłam dziś w innej klinice, gdzie problemu nie widzą, lekocytoza wcale nie taka zła, operację można przeprowadzić bez problemu. No i nie wiem, komu wierzyć...
Awatar użytkownika
Amika
Posty:1628
Rejestracja:26 listopada 2006, 20:24
Lokalizacja:Chełm

03 września 2009, 17:45

Na forum miau jest watek "weci polecani" może tam znajdzesz opinię o tych dwóch lecznicach. Jeśli nie to zarejestruj się i na Kotach albo na Kociarni załóż watek i zapytaj moze ktoś tez tam tam chodzi i napisze jakie na zdanie.

A tak naprawdę to warto w profilu (i tu i tam) podawać miejsce zamieszkania. wtedy łatwiej jest coś doradzić w takich przypadkach.

Trzymam kciuki za kicię
Awatar użytkownika
amberiada
Posty:29
Rejestracja:02 września 2009, 14:02
Lokalizacja:Kraków

04 września 2009, 22:57

Aj, jakie piękności:)
Słuszna uwaga, jestem z Krakowa.
Awatar użytkownika
amberiada
Posty:29
Rejestracja:02 września 2009, 14:02
Lokalizacja:Kraków

04 września 2009, 23:07

Na mia już napisałam. Dostałam też odpowiedź na zwierzakach. Bardzo pocieszającą - ponoć w przypadku kotów niewychodzących z domu taka leukocytoza to norma. Przy braku kontaktu z patogenami, w sterylnych warunkach układ odpornościowy pracuje po prostu inaczej.
Przestała mnie więc tak bardzo martwić ta morfologia. Muszę teraz dokonać wyboru kliniki. Generalnie ta pierwsza jest lepiej wyposażona, laboratorium, szpital, najnowsze techniki. Ale nie podoba mi się ich podejście do klienta; są coraz bardziej aroganccy, a i zawiedli kilka razy. Ta druga klinika jest bardziej przyjazna, ale nie tak wyposażona i ogólnie stosuje prostsze środki. Jest bliżej miejsca zamieszkania, co ma tę zaletę, że kota wyje po prostu wieziona i przeżywa gigantyczny stres. Muszę poczytać, co o obydwu pisze się w necie.
Kota póki co dostała zastrzyk antybiotyku o przedłużonym działaniu (to na infekcję pęcherza) i musimy odczekać 12 dni.
Awatar użytkownika
Amika
Posty:1628
Rejestracja:26 listopada 2006, 20:24
Lokalizacja:Chełm

04 września 2009, 23:43

Jeśli mogę coś podpowiedzieć, to zwróć uwagę rownież na godziny dostępności weta i czy w razie koniecznośći tzn. po godzinach przyjmowania też możesz na niego liczyć . Czasem pomoc nawet przez telefon jest bardzo ważna.

Kciuki za kotusie
Awatar użytkownika
amberiada
Posty:29
Rejestracja:02 września 2009, 14:02
Lokalizacja:Kraków

05 września 2009, 12:10

Rany, poczytałam opinie o wetach w sieci - i to jest jakaś masakra. No strach się bać i oddawać kotę w takie ręce. Miejsce, gdzie dotychczas jeżdżę, najdroższe w Krakowie, ze świetnym wyposażeniem, szpital, dyżur 24h ma masakrycznie złe oceny... Weci z dobrymi ocenami są lekko poza moim zasięgiem - zupełnie inna część miasta, kota dostaje histerii w czasie drogi, a tu trzeba brać pod uwagę komplikacje i ew wiezienie jej w trybie przyspieszonym. W ogóle naczytałam się takich historii że włos się jeży i pół nocy nie spałam...
Awatar użytkownika
amberiada
Posty:29
Rejestracja:02 września 2009, 14:02
Lokalizacja:Kraków

05 września 2009, 12:40

Heh, przejadę się do tegoż krakvetu, bo tam mnie jeszcze nie było. Obaczym.
Awatar użytkownika
amberiada
Posty:29
Rejestracja:02 września 2009, 14:02
Lokalizacja:Kraków

11 września 2009, 14:52

Donoszę, że jesteśmy już po operacji, guzek okazał się tłuszczakiem:) Kicia ma się doskonale.:)
Awatar użytkownika
Jarek
Lekarz weterynarii
Posty:13054
Rejestracja:29 września 2004, 14:43
Kontakt:

11 września 2009, 15:01

a kojarzę kiciusia. Piękne kocie i na szczęście wszystko dobrze się skończyło. A goić powinno się bardzo łądnie. Za 2 miesiące nikt nie znajdzie miejsca gdzie to robiliśmy. Pozdrawiam i zdrowia dla kici życzę.
Awatar użytkownika
Amika
Posty:1628
Rejestracja:26 listopada 2006, 20:24
Lokalizacja:Chełm

11 września 2009, 17:25

amberiada pisze:Donoszę, że jesteśmy już po operacji, guzek okazał się tłuszczakiem:) Kicia ma się doskonale.:)
Wspaniałe wiadomości, wymiziaj kiciusia
Awatar użytkownika
amberiada
Posty:29
Rejestracja:02 września 2009, 14:02
Lokalizacja:Kraków

20 września 2009, 10:21

Heh, tak operowałyśmy się u pana doktora:) (wspaniałe recenzje w sieci i równie wspaniałe historie usłyszane w kolejce, nie wahałam się ani przez chwilę:) )
Byłyśmy wczoraj na zdejmowaniu szwów (na Sanockiej) i.... buuuuuu.... wszystko strzeliło... (równo dziesiąty dzień). Wiem, tego się nie da przewidzieć, kicia trochę przy kości, więc podobno gorzej się goi....
Kici założono takie metalowe zszywki - strasznie się martwię, że ona sobie to łatwo może wyszarpać:( Chodzi oczywiście w kubraczku, ale zdarza jej się dobrać do tego kubraczka i go ściągnąć, więc ciągle produkuję nowe, ulepszone wersje...:) Żal mi tego kota, bo tyle już wycierpiał, a kubraczek to nic przyjemnego, ale trudno i tak cieszę się, że to się tak skończyło i jestem Pan Doktorowi bardzo wdzięczna. Co ja przeżyłam z tą kotą, wszędzie słyszałam, że to sutek i pewnie nowotwór, a Pan powiedział od razu: tłuszczak:)
Awatar użytkownika
amberiada
Posty:29
Rejestracja:02 września 2009, 14:02
Lokalizacja:Kraków

01 października 2009, 21:43

Donoszę, że u nas całkowity happy end, kicia już bez zszywek i bez kubraczka, wszystko się pięknie zagoiło, jesteśmy bardzo szczęśliwe.:)
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 20 gości