Dzień dobry, moja 14 letnia sunia (cocer spaniel angielski) ma na grzbiecie paskudny guzek. Wet. "na oko" zdiagnozował, że to mastocytoma (mastocytoza?). Jest zrobiona biopsja cienkoigłowa, ale wynik najwcześniej za 10 dni. Tymczasem ja umieram z niepokoju. Wiem, że nikt bez wyników tego badania nie postawi diagnozy. Ale na te kilka dni potrzebna jest mi przynajmniej nadzieja, że lekarz może się myli i guzek jest mniej groźny.
- Zmiana pojawiła się ok 1,5- 2 lata temu. Wtedy zdiagnozowana jako "zatkany gruczoł łojowy" czyli jak rozumiem kaszak. Z czasem się powiększał i wyglądał brzydko. Często był zaczerwieniony i sączący.
- Kilka dni temu prawdopodobnie w wyniku urazu( przez gałąź krzewu róży) guzek nagle wyłonił się spod sierści, mocno zaczerwieniony i krwawiący. Wydaje mi się, że większy niż chwilę wcześniej
- Guzek jest raczej niebolesny , nie swędzący. W każdym razie pies nie reaguje na dotyk, nie próbuje się w tym miejscu drapać.Ale ma zwyczaj tarzania się. Kiedyś na dowolnym podłożu. Ostatnio głównie na podłodze i po porannej pobudce co wygląda jak poranna gimnastyka. Skutkiem ubocznym tej gimnastyki jest podrażnianie narośli. Często na podłodze pozostawały brunatne plamki. Od kilku dni jest to krew.
- Na razie w planie są badania krwi (może ktoś podpowie jakie badania należy zrobić?) i badanie kardiologiczne. Z ustaleniem terminu zabiegu czekam do wyników biopsji.
Czy biopsja jednoznacznie wyjaśni charakter guza i ewentualnie stopień złośliwości ? Po zabiegu oczywiście będzie badanie histopatologiczne
- Czy rzeczywiście narkoza wziewna jest bezpieczniejsza i powinnam szukać gabinetu, który taką stosuje?
- I wreszcie czy można wyłącznie na podstawie wyglądu guzka stwierdzić, że to mastocytoma? Lekarz ma 100% pewność ale ja chciałabym się łudzić, że się myli przynajmniej do wyniku biopsji.