Ponieważ nie odzywasz się do mnie kobieto o pseudonimie amme, chciałabym ci podziękować za mącenie w leczeniu mojego psa. Skutek twojego mącenia to jego śmierć. Jego śmierć, oraz zniszczenie najpiękniejszych chwil mojego życia ( o pieniądzach wyłożonych na ratowanie jego życia od skutków twoich "mądrych" rad nie wspomnę). Mój pies i moje szczęście mogły trwać jeszcze około 10 lat. Teraz wszystko zostało zniszczone za co Ci "dziękuję".
Zrobiłaś ze mnie głupka podważając diagnozę mojego weterynarza i pisząc do mnie około 100 maili o tym żeby zmienić leczenie mojemu psu, przekonując mnie jak to mój weterynarz się myli tamując biegunkę sterydami ( po tym jak nic innego nie zadziałało) i że ty masz już duże doświadczenie w tej materii gdyż sama miałaś podobnie chorego psa. Przekonywałaś mnie iż mój pies nie ma IBD jak twierdzi lekarz tylko problem tkwi w żywieniu psa, a ściślej w tym że nie je on twojej ulubionej, cudownej karmy firmy Wolfsblut . Za twoją namową mój lekarz odstąpił od leczenia i zalecił wykonanie badań diagnostycznych w celu wyjaśnienia czy można podać psu tę karmę czy nie. To że mój lekarz był konowałem zalecając takie a nie inne badania to inna kwestia. Prawda jest taka że gdybyś mnie do tego nie namawiała aby zmienić leczenie psu to nigdy nie byłoby z nim dyskusji na temat tego że mój pies może mieć inną chorobę niż tą o którą podejrzewa go lekarz.
Chcę żebyś wiedziała o tym Iż nie wszyscy ludzie myślą o psach jako o istotach gorszych i iż nie trzeba się przejmować tym że zmarły. Ja przeżywam gehennę z tego powodu już od około roku. Jestem osobą samotną i z uwagi na stan zdrowia nie mogę mieć dzieci. Jestem też osobą niepełnosprawną po przebytej chorobie nowotworowej w dzieciństwie o czym ci pisałam i prawie cały czas pozostaję sama w domu, i jak zapewne się domyślałaś mój ukochany pies był dla mnie towarzyszem życia i moim pocieszycielem w niedoli i największym przyjacielem. Mój pies był dla mnie jak dziecko i bardzo przeżywam jego śmierć do dziś (i będę do końca życia. Nie nie obchodzi mnie to że większość prymitywów uważa że to nienormalne). Był też bezdomny przez kilka lat i przygarnęłam go z ulicy po to aby odmienić jego los na lepsze. Z twoją pomocą mi się "udało", za co ci dziękuję.
Dla ciebie ważne żebyś ty i twoje dzieci i psy żyły, żebyś mogła być wypoczęta i zrelaksowana na tegorocznych wakacjach, a to że przez twoje głupkowate rady zniszczyłaś komuś życie to nic takiego. Wszak na forum nie ma twoich danych osobowych i nie można cię pociągnąć do odpowiedzialności. Ważne żebyś ty żyła i była szczęśliwa. W przeciwieństwie od mojego weterynarza nie usłyszałam od ciebie nawet słowa przepraszam.
Ludzie jeśli czytacie tego posta wiedzcie o tym że na forum jest osoba używająca pseudonimu amme, która przyczepia się do ludzi wysyłając im liczne prywatne wiadomości, i która zabawia się w udzielanie porad powołując się na swoje doświadczenie z leczeniem własnego psa twierdząc że weterynarze to głupcy a ona jest mądrzejsza od nich choć nie ma studiów medycznych.
Osoba ta najpierw namieszała w leczeniu mojego psa, a potem wyparła się wszystkiego. Osoba ta wiedziała o tym że mój weterynarz radzi mi źle w pewnych kwestiach i kiedy jej o tym pisałam co mi zalecił milczała w tej kwestii. Sama też mi doradziła zrobienie czegoś podobnego. Dopiero po śmierci mojego psa napisała mi że przecież to oczywiste że tak nie można robić. To czemuś nie pisała o tym wcześniej kobieto!!!!!!!!!!!! Czemuś radziła zrobienie czegoś o takim samym ryzyku skoro wiedziałaś że to oczywiste że nie można tak robić?!!!! Przyczepiłaś się do mnie nie wiadomo po co, a jak nakręciłaś problemu zmyłaś się twierdząc że to nie ty. Gdyby chodziło o życie człowieka a nie psa na pewno Policja zainteresowałaby się tym jaki miałaś wpływ na daną sytuację.
Nie słuchajcie porad różnych "doradców" grasujących na tym forum. Jak narobią wam problemów to później wypną się i uciekną jak szczury.Ważne żeby nie ponosili żadnej odpowiedzialności, a sami żyli długo i szczęśliwie.
Ludziom się wydaje że wszyscy podchodzą do śmierci swoich zwierząt jakby nic takiego się nie stało. W rzeczywistości przynajmniej część z nich przechodzi przez ich śmierć gorzej niż przez śmierć innych członków rodziny.
Jeśli się nie znacie, nie piszcie więc do innych swoich "porad" zwłaszcza w natarczywy sposób tak jak to robiła w stosunku do mnie osoba o wspomnianym pseudonimie. Wywieracie w ten sposób wpływ na działanie innych, i jeśli się mylicie może doprowadzić to do tragedii. Kobieta o wspomnianym pseudonimie nie ma wyrzutów sumienia po tym co się stało. To taki typ człowieka i tyle. Przypuszczam jednak że przynajmniej dla części osób byłoby to duże obciążenie psychiczne tj. świadomość doprowadzenia do czyjejś śmierci. Nie radźcie więc jeśli się nie znacie.
"Podziękowania" dla osoby o pseudonimie amme
Na próżno jest czekać na odpowiedź od tej osoby jak widzę. Bardzo dużo miała mi do powiedzenia jak to weterynarze są nieodpowiedzialni i nie ma sensu pytać ich kolejną o poradę, a jak sama nakręciła problemu odpowiedzialności ponosić nie chce. Nawet zwykłe słowo przepraszam nie przeszło jej przez gardło.
To że mój pies zmarł blisko rok temu nie oznacza że nie muszę zmagać się z tego konsekwencjami na podobnej zasadzie jak to np. ktoś traci nogę i musi później dalej bez niej żyć.
O mojego psa wylałam już wiadra łez. To był pies który spędził 6 lub 7 lat żyjąc na ulicy, musząc zimować pod chmurką przy -20 stopni mrozu, gdyż nikt zanim ja się pojawiłam nie zgłosił go do schroniska ani nie przygarnął. To biedne stworzenie niesamowicie nacierpiało się w życiu i na końcu jeszcze takie coś.
Nigdy sobie nie wybaczę tego że wdałam się z tą osobą w dyskusję. Osoba ta wpłynęła na przebieg leczenia mojego psa przekonując mnie jak to mój nieodpowiedzialny weterynarz się myli. Kobieta ta wmawiała mi że jeśli pies dostał wodnistej biegunki po tym jak trafił pod moją opiekę to znaczy że on się nagle pochorował i że to nie jest możliwe żeby pies nagle dostał IBD. Zabrała mi mnóstwo czasu na robienie mi "pouczających wykładów" podając się za wielką znawczynie tematu.
Niestety za późno dowiedziałam się że IBD ma różne stopnie nasilenia a co za tym idzie to że psu pogorszyło się z jakiś przyczyn wcale nie oznacza że nie miał tej choroby wcześniej, tyle że o mniejszym stopniu nasilenia.Ta przemądrzała kobieta jak narobiła problemu wmawiając mi że pies nie ma tej choroby bo nie miał "na wolności" biegunek to zmyła się. Niestety weterynarz z tego forum też nie wytłumaczył mi że IBD ma różne stopnie nasilenia objawów a to że pies dostał nagle biegunki nie oznacza że wcześniej mógł cierpieć na łagodniejszą postać choroby która nie dawała takich objawów. Tak wyglądają "świetne" porady na tym forum. Nic tylko "korzystać".
Jeśli to czytasz kobieto o pseudonimie amme wiedz że nie zapomnę ci tego do końca życia. Wraz ze śmiercią mojego przyjaciela zabrano mi około 10 lat szczęścia jakie by mi jeszcze dał gdyby żył, zabrano nam nasze wspólne spacery które oboje tak kochaliśmy.
Ludzie prymitywni nie rozumieją takich rzeczy że śmierć przyjaciela to dla niektórych jest koniec świata. Mój świat się skończył wraz z jego śmiercią. Jego świat się skończył i już nigdy go nie będzie.
Przeżywam jego śmierć bardzo dramatycznie. Bardzo schudłam gdyż ciężko jest mi jeść. Jestem po chorobie nowotworowej i moja rodzina martwi się teraz o mój stan zdrowia. Dla mnie śmierć mojego przyjaciela to straszliwy cios. Bardzo ciężko jest mi bez niego, a moja rodzina rozważa czy nie powinnam trafić dla szpitala dla nerwowo chorych gdyż tak ciężko znoszę jego śmierć.
Musiałam patrzeć jak umiera w przychodni lekarskiej kiedy usiłowałam go ratować, ale się nie udało. Nigdy tego nie zapomnę.
To że mój pies zmarł blisko rok temu nie oznacza że nie muszę zmagać się z tego konsekwencjami na podobnej zasadzie jak to np. ktoś traci nogę i musi później dalej bez niej żyć.
O mojego psa wylałam już wiadra łez. To był pies który spędził 6 lub 7 lat żyjąc na ulicy, musząc zimować pod chmurką przy -20 stopni mrozu, gdyż nikt zanim ja się pojawiłam nie zgłosił go do schroniska ani nie przygarnął. To biedne stworzenie niesamowicie nacierpiało się w życiu i na końcu jeszcze takie coś.
Nigdy sobie nie wybaczę tego że wdałam się z tą osobą w dyskusję. Osoba ta wpłynęła na przebieg leczenia mojego psa przekonując mnie jak to mój nieodpowiedzialny weterynarz się myli. Kobieta ta wmawiała mi że jeśli pies dostał wodnistej biegunki po tym jak trafił pod moją opiekę to znaczy że on się nagle pochorował i że to nie jest możliwe żeby pies nagle dostał IBD. Zabrała mi mnóstwo czasu na robienie mi "pouczających wykładów" podając się za wielką znawczynie tematu.
Niestety za późno dowiedziałam się że IBD ma różne stopnie nasilenia a co za tym idzie to że psu pogorszyło się z jakiś przyczyn wcale nie oznacza że nie miał tej choroby wcześniej, tyle że o mniejszym stopniu nasilenia.Ta przemądrzała kobieta jak narobiła problemu wmawiając mi że pies nie ma tej choroby bo nie miał "na wolności" biegunek to zmyła się. Niestety weterynarz z tego forum też nie wytłumaczył mi że IBD ma różne stopnie nasilenia objawów a to że pies dostał nagle biegunki nie oznacza że wcześniej mógł cierpieć na łagodniejszą postać choroby która nie dawała takich objawów. Tak wyglądają "świetne" porady na tym forum. Nic tylko "korzystać".
Jeśli to czytasz kobieto o pseudonimie amme wiedz że nie zapomnę ci tego do końca życia. Wraz ze śmiercią mojego przyjaciela zabrano mi około 10 lat szczęścia jakie by mi jeszcze dał gdyby żył, zabrano nam nasze wspólne spacery które oboje tak kochaliśmy.
Ludzie prymitywni nie rozumieją takich rzeczy że śmierć przyjaciela to dla niektórych jest koniec świata. Mój świat się skończył wraz z jego śmiercią. Jego świat się skończył i już nigdy go nie będzie.
Przeżywam jego śmierć bardzo dramatycznie. Bardzo schudłam gdyż ciężko jest mi jeść. Jestem po chorobie nowotworowej i moja rodzina martwi się teraz o mój stan zdrowia. Dla mnie śmierć mojego przyjaciela to straszliwy cios. Bardzo ciężko jest mi bez niego, a moja rodzina rozważa czy nie powinnam trafić dla szpitala dla nerwowo chorych gdyż tak ciężko znoszę jego śmierć.
Musiałam patrzeć jak umiera w przychodni lekarskiej kiedy usiłowałam go ratować, ale się nie udało. Nigdy tego nie zapomnę.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 52 gości