moja "kicia" to prawie czterokilowy miziak z funkcją "alarm nocny namołkowaty" i a już 2,5 roku. Do mnie trafił 30grudnia, czyli mieszkamy razem od 8 miesięcy już. Stach był już dorosły ale dzieciak z niego i lubi siedzieć na rękach. Wcześniej raczej nie miał domu, albo taki, w którym kotu rzuca się ochłap i wywala za drzwi.
Małe kocię jest podatne na wychowanie, chociaż nie wiadomo jaki wam się egzemplarz trafił. Niektóre są dotykalskie, a niektóre nie, zaś niektórym to przychodzi z czasem.
U psów stosuje się "spalenie miski" i karmienie takiego przybysza z ręki. To pomaga zbliżyć was do siebie. Spróbujcie z czymś bardzo aromatycznym. Kot będzie was kojarzył z czymś miłym. Powoli, powoli, pokażcie mu jakąś zabawkę, nawet papierek na sznureczku (często kociaka ponosi, jak widzi takie ruszające się coś) i jak się już trochę oswoi, to wieczorem trzeba zmordować kociaka i będzie spał, bo teraz on się drze w nocy, a odsypiam jak was nie ma. Niestety, cierpliwość jest konieczna, chociaż ręce świerzbią, żeby takiego malca wyłuskać spod łóżka i przytulić.
Ja siadałam koło takiego schowka, żeby mój zapach był blisko i gadałam do niego, sama w próżnię, czytałam sobie książkę itp. kot w końcu najpierw zasypiał, bo nie miał już siły się bać i denerwować, a z czasem wychodził, żeby coś zjeść. Wtedy nie rzucałam się na niego, tylko spokojnie mówiłam coś bez ruchu i przywykł po kilku dniach, że jestem taka nieszkodliwą postacią w domu. Jeśli macie wolny weekend, to kociak będzie musiał robić coś przy was w domu, bo nie sądzę, że kiedy rozbrykał się sam w domu, to wytrzyma cały dzień pod łóżkiem:) a i tak niedługo trzeba go capnąć i zanieść do lekarza, bo na pewno ma robale i inne świństwa.
O! moje słoneczko wstało i poszło się drzeć pod drzwi wejściowe

Trzeba oznajmić światu, że się idzie do kuwetki.