Witam
Jestem nowa na forum, postanowiłam napisać ponieważ liczę na to że znajdę tutaj pomoc od osób bardziej doświadczonych niż ja.
Mam w domu 2 letnią kotkę, 5 dni temu pojawiła się w domu druga kotka ale 2 miesięczna.
Jak łatwo się domyśleć chodzi o to że starsza nie akceptuje malucha. Nie odważyłam się jeszcze pozwolić im na bezpośredni kontakt. Młodsza jest przesłodka i miła, wyrywa się i chętnie pobiegłaby do drugiego kota ale starsza dostaje wścieklizny, prycha syczy warczy. Pokazujemy jej malucha kilka razy dziennie, niby już się napatrzyła ale nagle nieoczekiwanie wszystko zaczyna się od nowa tak jakby go dopiero pierwszy raz zobaczyła.
Koty są odizolowane, mają osobne kuwety, jedzenie itp. To jest dodatkowy problem dla mnie.
Mieszkam z mama, ona niby nie mów tego wprost ale widzę że ta cala sytuacja już ja meczy.
Z jednej strony nawet jej się nie dziwie, jest lato, upał, a jeden pokój jest praktycznie wyłączony z użytku, ciągle musi być zamknięty, np. nie można normalnie wywietrzyć mieszkania , trzeba to robić na zmianę, zamknąć jeden pokój otworzyć drugi itd.
Przyznam że zaglądałam na inne kocie strony ale widziałam że zdarzały się porady w stylu
„ widocznie koty się nie polubiły, jednego musisz oddać” ja nie przewiduje w ogóle takiego rozwiązania. Chciałam mieć dwa koty i nie po to brałam drugiego żeby go oddawać ale teraz nie wiem co będzie.
Obecna sytuacja jest ciężka , wiem ze musze w końcu doprowadzić do bezpośredniego spotkania miedzy kotami, ale po tym co pokazuje starsza kotka boję się że naprawdę zrobi małej krzywdę, ja sama już nawet się jej boję. Chciałam zapytać, czy starszy kot naprawdę może zrobić krzywdę? Czy mieliście sytuację w której kot nie tylko straszył ale też pogryzł czy poważnie podrapał malucha? Jak często zdarzają się tak ekstremalne sytuacje? Proszę o pomoc i pozdrawiam
Drugi kot w domu i spory problem
Witaj, ja niedawno do swoich dwóch kotek (wiek 10 m-cy) dołożyłam 2miesięczną bidę po silnym kocim katarze. Z początku było nieciekawie. Kotki prychały, biły malucha łapką. Mój HSB był przerażony, ja nie ingerowałam. My od razu pozwalaliśmy kotom na swobodne poznawanie i bieganie po całym domu. Po 3 dniach jedna z kotek wylizała malucha. Teraz, po 2 tygodniach mamy poranne galopady, zabawy całej trójki. Koty to przyjazne stworzenia i na pewno nie zrobią sobie krzywdy. Muszą tylko pokazać nowemu kto tu rządzi.
Ostatnio na stronie fundacji znalazłam opis prostego, skutecznego triku na wprowadzenie nowego kota do domu. Przeklepuję treść:
Bardzo prostym sposobem jest rozłożenie w domu tzw. kompresów familiaryzacyjnych. Są to kawałki jałowej gazy, którymi najpierw wycieramy pyszczek kota (w rejonie jego gruczołów "powitalnych"), a następnie rozkładamy je w pomieszczeniu, w którym przebywa zwierzę - na kanapie, legowisku, na szafce, pod kaloryferem, na oknie. W ten sposób zwierzak poczuje się pewniej, bo będzie go otaczał jego własny zapach. Jest to tani i dość skuteczny trik. Podobnie można postąpić, jeśli mamy w domu kilka zwierząt - warto za pomocą gazy poprzenosić pomiędzy nimi ich zapachy, wycierając tym samym kawałkiem materiału pyszczek to jednego, to drugiego kota. To ułatwi im socjalizację.
Można też małemu wetrzeć niewielką ilość kropli walerianowych w futerko, by stracił swój zapach. Albo natrzeć go kocykiem rezydentki.
W ogóle to zachęcam do przejrzenia watku Pierożka- tam też jest kilka praktycznych rad, opis walki rezydentki z nówką i na koniec spokój, wielka zgoda, wspólne spanie.
Powodzenia Odrobina cierpliwości i na pewno się uda
Ostatnio na stronie fundacji znalazłam opis prostego, skutecznego triku na wprowadzenie nowego kota do domu. Przeklepuję treść:
Bardzo prostym sposobem jest rozłożenie w domu tzw. kompresów familiaryzacyjnych. Są to kawałki jałowej gazy, którymi najpierw wycieramy pyszczek kota (w rejonie jego gruczołów "powitalnych"), a następnie rozkładamy je w pomieszczeniu, w którym przebywa zwierzę - na kanapie, legowisku, na szafce, pod kaloryferem, na oknie. W ten sposób zwierzak poczuje się pewniej, bo będzie go otaczał jego własny zapach. Jest to tani i dość skuteczny trik. Podobnie można postąpić, jeśli mamy w domu kilka zwierząt - warto za pomocą gazy poprzenosić pomiędzy nimi ich zapachy, wycierając tym samym kawałkiem materiału pyszczek to jednego, to drugiego kota. To ułatwi im socjalizację.
Można też małemu wetrzeć niewielką ilość kropli walerianowych w futerko, by stracił swój zapach. Albo natrzeć go kocykiem rezydentki.
W ogóle to zachęcam do przejrzenia watku Pierożka- tam też jest kilka praktycznych rad, opis walki rezydentki z nówką i na koniec spokój, wielka zgoda, wspólne spanie.
Powodzenia Odrobina cierpliwości i na pewno się uda
Witam, niedawno zakładałem podobny wątek, moje kotki w ogóle się nie akceptowały, dzisiaj minęło ok. 2 miesiąca, kotki bawią się razem, śpią, jedzą z jednej miski. Myślę, że u Ciebie to również kwestia czasu.
Co do gryzienia, tak gryzły się, nawet teraz to robią, maluch piszczy przy tym, ale zaraz biegnie zadowolona na starszą kotkę i chce więcej, to kocie zabawy, przyzwyczajaj się, po prostu mała jest za mała żeby bawić się z tą samą siłą Będzie dobrze, Pozdrawiam.
P.S dodaję zdjęcie kotek z 25 lipca (Młodą kotkę mamy od 18 czerwca)
Co do gryzienia, tak gryzły się, nawet teraz to robią, maluch piszczy przy tym, ale zaraz biegnie zadowolona na starszą kotkę i chce więcej, to kocie zabawy, przyzwyczajaj się, po prostu mała jest za mała żeby bawić się z tą samą siłą Będzie dobrze, Pozdrawiam.
P.S dodaję zdjęcie kotek z 25 lipca (Młodą kotkę mamy od 18 czerwca)
witam.Ja opowiem swoją sytuację w domu.Mam psa 7,5 letniego,kotkę 5 letnia,która jest od małego kociaka u mnie.Ale 1,5 roku temu zabrałam ze schroniska dorosłą kotkę.(1,5 roczną)Podobno ktoś ją oddał ,bo biła inną kotkę.Postawiłam sprawę jasno -muszą się dogadać.Przez rok było żle.Nowa kotka biła starszą,która we wszystkim jej ustępowała.Ja tłumaczyłam sobie złe zachowanie nowej skrzywieniem przez poprzednich właścicieli.(brakiem uczuć do niej,faworyzowanie innej)).Okazywanie jej miłości czyni cuda -od0,5 roku jej już nie straszy.(czasem ją klapnie)I stała się miłym kotem.Wniosek potrzebny czas i okazywanie sprawiedliwej miłości obu kotom.PS PODOBNO DOBRZE JEST KUPIĆ DYFUZOR FEROMONÓW DLA KOTÓW(dostępny w sklepach internetowych)Łagodzą nastroje kotów.,szczególnie w takich sytuacjach,jak dojśćie nowego kota.
Witam
Wiem że jest tutaj dużo dobrych rad, przeczytałam też chyba wszystkie podobne tematy.
W teorii wiem jak i co zrobić, kocham moją kocicę ale niestety muszę obiektywnie stwierdzić że jest to dosyć wredne i mściwe stworzenie ( zawsze taka była) dlatego łatwo nie jest i znaczących postępów na razie nie ma. Dziękuję za wszystkie porady, postaram się jutro napisać więcej szczegółów, chciałabym też dodać zdjęcia jeśli mi się uda.
Pozdrawiam
Wiem że jest tutaj dużo dobrych rad, przeczytałam też chyba wszystkie podobne tematy.
W teorii wiem jak i co zrobić, kocham moją kocicę ale niestety muszę obiektywnie stwierdzić że jest to dosyć wredne i mściwe stworzenie ( zawsze taka była) dlatego łatwo nie jest i znaczących postępów na razie nie ma. Dziękuję za wszystkie porady, postaram się jutro napisać więcej szczegółów, chciałabym też dodać zdjęcia jeśli mi się uda.
Pozdrawiam
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Tez jestem bardzo ciekawa, co tam słychać i czy jest już choć troszkę lepiej?
Napisz jak tam adaptacja
Napisz jak tam adaptacja
Witam
jestem nowa tak na tym forum, jak i w kocich sprawach, a temat podobny, więc pozwolę sobie się podczepić
Tytułem wstępu... trzy miesiące temu wprowadziła się do mnie kotka-anioł. Nie wiem jak inaczej ją określić
Zawsze byłam psiarą ale obecne warunki nie powalają mi na kolejnego psiaka, kilkoro znajomych zachwalało koty, sąsiadka podetknęła pod nos znajdę... i tak Smołka zawładnęła moim sercem na dobre
Nie bałagani, nie niszczy, lubi leżeć na kolanach, aportuje myszki, więc nawet zabawa nie jest zbyt wymagająca dla mnie.
Komplikacja - otrzymałam dzisiaj informację, że mój tata złapał na działkach kotka. Młodego, wg taty około 2-3 m-cy. Kotek urodził się i wychował na działkach, teraz siedzi grzecznie w domku i podobno dał się nawet pogłaskać. Niestety nie mam jak sama go obejrzeć.
A teraz sedno... "wsiąknęłam" w koty - nie ukrywam - i choć metraż mam nieduży chciałabym przygarnąć kolejnego futrzaka, ale... ale główna moja obawa co do kotów była taka, że trafię na tygrysa, panterę wcieloną a do tego psuja i złośnika, który kuwety nie odwiedza, za to dywaniki, łóżko i świeże pranie owszem (2 takie koty znałam) a trafił mi się anioł i wolałabym nie zepsuć jej charakteru ani niczym innym zaszkodzić
Czy taki kot, 2-3 m-ce, wychowany na dziko będzie w stanie znieść "niewolę" w domu? Czy może mieć zły wpływ na maniery obecnej mojej kotki? Czy nie zagraża jej w jakiś sposób, np. chorobami? Jak nie dopuścić do ewentualnych krwawych wojen, zaznaczając, że mieszkam w kawalerce i nie mam możliwości odseparować od siebie obu kotów?
Przepraszam za dłużyznę i dziękuję z góry za pomoc
jestem nowa tak na tym forum, jak i w kocich sprawach, a temat podobny, więc pozwolę sobie się podczepić
Tytułem wstępu... trzy miesiące temu wprowadziła się do mnie kotka-anioł. Nie wiem jak inaczej ją określić
Zawsze byłam psiarą ale obecne warunki nie powalają mi na kolejnego psiaka, kilkoro znajomych zachwalało koty, sąsiadka podetknęła pod nos znajdę... i tak Smołka zawładnęła moim sercem na dobre
Nie bałagani, nie niszczy, lubi leżeć na kolanach, aportuje myszki, więc nawet zabawa nie jest zbyt wymagająca dla mnie.
Komplikacja - otrzymałam dzisiaj informację, że mój tata złapał na działkach kotka. Młodego, wg taty około 2-3 m-cy. Kotek urodził się i wychował na działkach, teraz siedzi grzecznie w domku i podobno dał się nawet pogłaskać. Niestety nie mam jak sama go obejrzeć.
A teraz sedno... "wsiąknęłam" w koty - nie ukrywam - i choć metraż mam nieduży chciałabym przygarnąć kolejnego futrzaka, ale... ale główna moja obawa co do kotów była taka, że trafię na tygrysa, panterę wcieloną a do tego psuja i złośnika, który kuwety nie odwiedza, za to dywaniki, łóżko i świeże pranie owszem (2 takie koty znałam) a trafił mi się anioł i wolałabym nie zepsuć jej charakteru ani niczym innym zaszkodzić
Czy taki kot, 2-3 m-ce, wychowany na dziko będzie w stanie znieść "niewolę" w domu? Czy może mieć zły wpływ na maniery obecnej mojej kotki? Czy nie zagraża jej w jakiś sposób, np. chorobami? Jak nie dopuścić do ewentualnych krwawych wojen, zaznaczając, że mieszkam w kawalerce i nie mam możliwości odseparować od siebie obu kotów?
Przepraszam za dłużyznę i dziękuję z góry za pomoc
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Po pierwsze serdecznie witamy na Forum i cieszymy się, ze dołączyłaś do kocich wielbicieli
Uważnie przeczytałam Twój post i rozumiem Twoje obawy dotyczące wychowania i zachowania, ale raczej się nie sprawdzą. Twoja koteczka "aniołek" (tak na marginesie to jak ma na imię?) doskonale poradzi sobie z wychowaniem małego kociaka i to ona będzie grała pierwsze skrzypce. Oczywiście na początku będzie Ci/Wam trudno, bo jak przeczytasz w wielu watkach na forum drugi kot to rewolucja i początkowo są problemy z akceptacja i adaptacja nowej sytuacji, ale wszyscy którzy zdecydowali się na dokocenie zgodnie twierdzą, że nie mogło przydarzyć się im nic lepszego
Wytłumaczenie jest proste DWA KOTY SĄ SZCZĘŚLIWSZE!!!
Jeśli chodzi natomiast o obawy zdrowotne to oczywiście zanim kotek się pojawi powinnaś skontaktować się z lekarzem w celu ustalenia stanu zdrowia "młodego" oraz tego jak zabezpieczyć Twoją koteczkę przed ewentualnymi chorobami "młodego". Odseparowanie pewnie nie będzie konieczne, ale kotka może dostać np jakieś profilaktyczne leki. Znajomi się dokocili "mała" miała świerzba, więc starsza kotka dostała profilaktycznie też kropelki.
Jak się już zdecydujesz to uwierz, że wszyscy tu obecni będą trzymali za Ciebie baaaardzo mocno kciuki
Pozdrawiam
Uważnie przeczytałam Twój post i rozumiem Twoje obawy dotyczące wychowania i zachowania, ale raczej się nie sprawdzą. Twoja koteczka "aniołek" (tak na marginesie to jak ma na imię?) doskonale poradzi sobie z wychowaniem małego kociaka i to ona będzie grała pierwsze skrzypce. Oczywiście na początku będzie Ci/Wam trudno, bo jak przeczytasz w wielu watkach na forum drugi kot to rewolucja i początkowo są problemy z akceptacja i adaptacja nowej sytuacji, ale wszyscy którzy zdecydowali się na dokocenie zgodnie twierdzą, że nie mogło przydarzyć się im nic lepszego
Wytłumaczenie jest proste DWA KOTY SĄ SZCZĘŚLIWSZE!!!
Jeśli chodzi natomiast o obawy zdrowotne to oczywiście zanim kotek się pojawi powinnaś skontaktować się z lekarzem w celu ustalenia stanu zdrowia "młodego" oraz tego jak zabezpieczyć Twoją koteczkę przed ewentualnymi chorobami "młodego". Odseparowanie pewnie nie będzie konieczne, ale kotka może dostać np jakieś profilaktyczne leki. Znajomi się dokocili "mała" miała świerzba, więc starsza kotka dostała profilaktycznie też kropelki.
Jak się już zdecydujesz to uwierz, że wszyscy tu obecni będą trzymali za Ciebie baaaardzo mocno kciuki
Pozdrawiam
Dziękuję za wsparcie, nadal się waham ale jeszcze kilka takich przekonujących opinii i kto wie
Tym bardziej, że dzisiaj rano wcale, ale to wcale nie chciało mi się wstawać (w końcu niedziela), za to moja kotka Smołka zapragnęła się bawić i tak mi jej było szkoda... i tak pomyślałam jak by to było fajnie, gdyby miała kogoś innego do męczenia o poranku ;P
A imię mojego aniołka to Smołka - oficjalnie i jak nabroi a Smolaczku jak próbuję ją do czegoś namówić
Pozdrawiamy
Tym bardziej, że dzisiaj rano wcale, ale to wcale nie chciało mi się wstawać (w końcu niedziela), za to moja kotka Smołka zapragnęła się bawić i tak mi jej było szkoda... i tak pomyślałam jak by to było fajnie, gdyby miała kogoś innego do męczenia o poranku ;P
A imię mojego aniołka to Smołka - oficjalnie i jak nabroi a Smolaczku jak próbuję ją do czegoś namówić
Pozdrawiamy
Tak, dokacanie...
Powiem tak- gdy braliśmy Erwina, po tym co opowiadała pani dr byłam przekonana, że trafi nam się zbój, złośliwiec i dominant. Erwin to odłapany podwórkowy kocurek (więc też przyzwyczajony do wolności i swobody), który miał być w lecznicy tylko wykastrowany i z powrotem na łódzkie podwórko. Po drodze spotkał fantastyczną pani dr. A pani dr zadbała, by trafił do jakiegoś dobrego domku. Padło na nas Aktualnie nasi rezydenci prychają, chychają i warczą na malucha. Ale widać, że to ze strachu i niedługo już będzie pełna zgoda. Kotek nie tęskni za światem za progiem mieszkania. Nasze koty uczą go reguł panujących w naszym domu. Tak więc, podsumowując, nie wiem dlaczego jeszcze się wahasz Altamiro
Powiem tak- gdy braliśmy Erwina, po tym co opowiadała pani dr byłam przekonana, że trafi nam się zbój, złośliwiec i dominant. Erwin to odłapany podwórkowy kocurek (więc też przyzwyczajony do wolności i swobody), który miał być w lecznicy tylko wykastrowany i z powrotem na łódzkie podwórko. Po drodze spotkał fantastyczną pani dr. A pani dr zadbała, by trafił do jakiegoś dobrego domku. Padło na nas Aktualnie nasi rezydenci prychają, chychają i warczą na malucha. Ale widać, że to ze strachu i niedługo już będzie pełna zgoda. Kotek nie tęskni za światem za progiem mieszkania. Nasze koty uczą go reguł panujących w naszym domu. Tak więc, podsumowując, nie wiem dlaczego jeszcze się wahasz Altamiro
Ano waham się, bo tak mnie moja kotka rozpuściła swoją grzecznością, to boję się, że teraz dla odmiany będę miała tornado w domu do środy mam czas na zastanawianie się, choć ja to narwana bywam... ;P
Jest jeszcze szansa, że rodziciel weźmie malucha do siebie bo coś mi się widzi, że przypadli sobie do gustu
Pozdrawiamy
Jest jeszcze szansa, że rodziciel weźmie malucha do siebie bo coś mi się widzi, że przypadli sobie do gustu
Pozdrawiamy
- Furia i Afera
- Posty:2561
- Rejestracja:30 czerwca 2009, 10:25
- Lokalizacja:Kraków
Żabciu super "nagadałaś" Altamirze ale jeszcze Asia Rysia musi dodać swoje trzy grosze, bo nasza nowa koleżanka jeszcze się waha a Smołka takie biedna samotna w domu...
No własnie ! Biedna Smołka ( domyslam się ,ze czarna ) sama siedzi całymi godzinami w domu
Myslę, ze nowy kotek nie jest w stanie zmienić charakteru rezydentki. A tornado w domu z udziałem kotów to widok naprawdę przyjemny dla oka ! Zapewniam,ze nie będziesz włączać tak często telewizora Jaka oszczędność na prądzie !!!!
Myslę, ze nowy kotek nie jest w stanie zmienić charakteru rezydentki. A tornado w domu z udziałem kotów to widok naprawdę przyjemny dla oka ! Zapewniam,ze nie będziesz włączać tak często telewizora Jaka oszczędność na prądzie !!!!