Garuś ma siostrzyczkę :)))

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Awatar użytkownika
Esme
Posty:882
Rejestracja:14 marca 2008, 19:53
Lokalizacja:Świnoujście

16 stycznia 2009, 23:21

Żeby radosci nie było za wiele mój rudzielec znowu na tabletkach :( Wróciło mu zapalenie dziaseł, może poprzednio było niedoleczone. Teraz poszłam do innego weta, taki najstarszy w miescie, kiedys jak bylam dzieckiem, byl jedyny i on leczył moje zwierzaki. Żal mi go, że muszę go katowac tymi tabletkami, tym bardziej, że bardzo sie po tym ślini, ale wolę to niz wyjazdy na zastrzyki, bo on potem znowu bedzie to miesiac odchorowywał. Boje sie, że nas znienawidzi za te tabletki, bo to bedzie dosc długo trwało. Podawanie strzykawka nie najlepiej mi wychodzi i chyba spróbuję innych metod, tylko ta tabletka jest dosc duza :roll: :?
Awatar użytkownika
Kasia i Maniuś
Posty:696
Rejestracja:13 sierpnia 2007, 19:46
Lokalizacja:Kraków

16 stycznia 2009, 23:47

Ja jak tabletki są duże, to rozgniatam je i robię papkę. Potem "pakuję" do pyszczka i głaskam po gardziołku. Spróbuj może taki sposób.
Awatar użytkownika
Amika
Posty:1628
Rejestracja:26 listopada 2006, 20:24
Lokalizacja:Chełm

17 stycznia 2009, 00:04

Esme, przeklejam z innego wątku
Amika pisze:Tu masz wiele podpowiedzi o sprawdzonych technikach podawania tabletek.
http://www.krakvet.pl/forum/viewtopic.p ... blep#34479

Aniu poszukaj w sklepach małe puszki (lub tacki) Whiskasa z napisem "kawałki ... w musie". Ta taki pasztecik, którym możesz oblepiać tabletki. Do jedzenia nie podawaj ale taka ilość co na tabletce z całą pewnością nie zaszkodzi. Możesz stosować na przemian z masłem, bo z doświadczenia wiem, że po kilkudniowym podawniu tabletek w maśle kupy są luźniejsze.
Awatar użytkownika
Esme
Posty:882
Rejestracja:14 marca 2008, 19:53
Lokalizacja:Świnoujście

17 stycznia 2009, 17:10

Dzięki, juz wczoraj czytałam ten wątek i dlatego postanowiłam zmienic metodę, tylko jakos mi umknęło, że też mozna tabletkę rozgniesc do tego. Dzis wieczorem bedziemy walczyc z męzem, na razie kotki śpią.
Awatar użytkownika
Amika
Posty:1628
Rejestracja:26 listopada 2006, 20:24
Lokalizacja:Chełm

17 stycznia 2009, 17:23

Esme pisze:Dzięki, juz wczoraj czytałam ten wątek i dlatego postanowiłam zmienic metodę, tylko jakos mi umknęło, że też mozna tabletkę rozgniesc do tego. Dzis wieczorem bedziemy walczyc z męzem, na razie kotki śpią.
Pod warunkiem, że tabletka nie jest gorzka (albo mocno kwaśna). Inaczej wyczuje i może się zrazić na jakiś czas do jedzenia tego z czym wymieszasz tabketkę.
Awatar użytkownika
Esme
Posty:882
Rejestracja:14 marca 2008, 19:53
Lokalizacja:Świnoujście

17 stycznia 2009, 18:47

Nie próbowałam jak smakuje, na pewno nie jest dobra. Dzis juz podałam. Trochę namieszałam, bo wyszła mi za duza kulka i w końcu zrobiłam dwie, nie było innego wyjścia. Pierwsza poszła gładko, z drugą było trochę gorzej, ale i tak lepiej niz strzykawką. Moze jutro spróbuję mu włozyc po prostu samą tabletkę, zeby się nie zraził do karmy. Dostaje Animondę, wiec szkoda by było. Weterynarze chyba tak robią. W końcu tez jestem słuzba zdrowia :wink:
Daffodil
Posty:195
Rejestracja:28 października 2007, 09:59

17 stycznia 2009, 19:49

Na miau jest wątek "Wielki Biały Wieloryb...", gdzie na str.19 jest zdjęcie jak łatwo unieruchomic kota.
Na pewno Amika juz ten sposób opisywała, ale ja jestem mało kumata dopóki nie zobaczę :oops: Zobaczylam, wypróbowałam i polecam.Do podawania leku strzykawką pozycja jest idealna.
Awatar użytkownika
Esme
Posty:882
Rejestracja:14 marca 2008, 19:53
Lokalizacja:Świnoujście

18 stycznia 2009, 19:39

Zaraz tam zajrzę, ale dzis tabletka poszła bez niczego prosto do gardełka. Wszyscy się zdziwilismy, że tak szybko, a chyba najbardziej Kocia, bo był juz bardzo przerażony. To zdecydowanie lepsze niż strzykawka, ktorej częsc chyba idzie w powietrze, a poza tym nie slini się i nie siedzi potem zestresowany pod fotelem. W nagrode dostaje kociego kabanosika :P Teraz juz na szczęscie co 3 dni, aż do 10.03. Zapaszku juz nie ma, teraz jeszcze, żeby dziasełka zbladły, no i żeby nawrotu nie było. Podobno to nie tak łatwo wyleczyć :( :?
Awatar użytkownika
Amika
Posty:1628
Rejestracja:26 listopada 2006, 20:24
Lokalizacja:Chełm

18 stycznia 2009, 19:43

Brawo, wkrótce nabierzesz takiej wprawy, że nawet sie nie zorientuje, że coś mu podałaś :lol:
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

18 stycznia 2009, 22:55

Daffodil pisze:Na miau jest wątek "Wielki Biały Wieloryb...", gdzie na str.19 jest zdjęcie jak łatwo unieruchomic kota.
Na pewno Amika juz ten sposób opisywała, ale ja jestem mało kumata dopóki nie zobaczę :oops: Zobaczylam, wypróbowałam i polecam.Do podawania leku strzykawką pozycja jest idealna.
Też usiłowałam wypróbować. Matko, gdybyście widzieli co wyprawiał mój kot, kiedy próbowałam usadowić go na moich kolanach brzuszkiem do góry :shock: U Fiodora to nie przejdzie :(
Esme pisze:Zaraz tam zajrzę, ale dzis tabletka poszła bez niczego prosto do gardełka. Wszyscy się zdziwilismy, że tak szybko, a chyba najbardziej Kocia, bo był juz bardzo przerażony. To zdecydowanie lepsze niż strzykawka, ktorej częsc chyba idzie w powietrze, a poza tym nie slini się i nie siedzi potem zestresowany pod fotelem. W nagrode dostaje kociego kabanosika :P Teraz juz na szczęscie co 3 dni, aż do 10.03. Zapaszku juz nie ma, teraz jeszcze, żeby dziasełka zbladły, no i żeby nawrotu nie było. Podobno to nie tak łatwo wyleczyć :( :?
Beatko (kurczę, jakbym pisała do siebie :lol: ) serdecznie gratuluję! :D Mówi się, że praktyka czyni mistrza i u Ciebie się to idealnie sprawdza. Przy okazji gratuluję też przeuroczego avka i podpisu. Futerka boskie! :D
Awatar użytkownika
Esme
Posty:882
Rejestracja:14 marca 2008, 19:53
Lokalizacja:Świnoujście

20 stycznia 2009, 13:54

A dziękuje Atko, dziękuję :P a kiedy Ty się dokocisz?
Misia już nieżle podrosła i coraz ciekawsze "orgietki" sie tu wyczyniają. Ostatnio staram się je nakręcać telefonem na video, ale cięzko złapać najciekawsze momenty.
Dziąsełka już zbladły :D , a nasz sposób na unieruchomienie kota, to zawijanie w koc. Nabralismy juz z mężem takiej wprawy, że w sylwestra "pod nóż" za jednym zamachem, poszły oba koty, tzn. pazury na wszystkich ośmiu łapkach. Oczywiscie było trochę miauczenia i warczenia, ale w porównaniu z tym, co kiedyś Kocia wyczyniał bez koca, to nic. Co ciekawsze, za pierwszym razem u weta nawet nie pisnął i nie drgnął, no ale on tam ze strachu dałby się chyba pokroić żywcem, a nas się nie boi 8)
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 59 gości