Ja miałam ten sam problem i z perspektywy czasu widzę, że to była przede wszystkim moja wina. Kociak nie wie, że my nie mamy grubego futra i jego ugryzienia czy udrapania mogą boleć. A takie zachowanie jest dla niego naturalne bo tak bawił się ze swoim rodzeństwem i pewnie swoją mamą czasami też. Tyle, że ona umiała przywołać go do porządku. Wiadomo, że kotłowanie się i zapasy z warczącym, rozbawionym malutkim kotkiem mogą być bardzo zabawne dla właściciela ale niestety kociak kiedyś dorośnie, jego szczęki i pazury będą mocniejsze i większe, a pewne nawyki z "kocięctwa" pozostaną. Dlatego powinno się unikać zabaw z kotem imitujących walkę i posługiwać się raczej zabawkami nie wymagającymi bezpośredniego kontaktu naszych rąk z rozbawionym malcem. Bardzo fajne są wszelkiego rodzaju grzechoczące myszki, wędki z myszkami na gumce czy kijki z piórkami. A jeżeli już to warto mieć długi rękaw ściągnięty dodatkowo na dłoń. Sposób z tryskawką opisany przez Gościa jest bardzo skuteczny. Fiodor zawsze w takich sytuacjach rejteruje i natychmiast się uspokaja. Czasami wystarczy nawet samo wzięcie tryskawki do ręki. Klapsy i krzyki raczej niewiele pomogą. I wyrywanie ręki rzeczywiście nie jest dobrym pomysłem - spowoduje to tylko zaciśnięcie szczęk. Powodzenia i pisz na bieżąco jak Wam idzie wychowywanie kici
