Witam po dluzszej przerwie,
jakis czas temu pisalam tutaj o problemach zdrowotnych mojego Karmelka, w tym wzgledzie mamy juz spokoj, bo Karmel jest juz w pelni zdrowy i zwawy i cieszy sie swoja mlodoscia:-) A wraz ze wzrostem jego zywotnosci pojawily sie pierwsze problemy wychowawcze.
Po pierwsze, zdarza mu sie sikac poza kuweta, najczesciej na reklamowki (to jeszcze nie jest problem, bo da sie latwo posprzatac), uwielbia rowniez sikac na wszystkie moje torby i torebki, wiec juz mam manie pilnowania, zeby ich nigdzie nie klasc, tylko wieszac. Zdarza sie tez, ze nasika mi na puchate papcie badz na ubrania, jesli przez moje balaganiarstwo znajda sie na podlodze. Nie powiem, sprzyja to czestotliwosci mojego sprzatania, ale ogolnie wydaje mi sie, ze to nie jest normalne. Czy sa jakies czeste powody dlaczego kot sika poza kuweta? Wiem, ze w pewnym momencie kocury zaczynaja obsikiwac swoj teren, ale Karmel ma dopiero 5 m-cy, wiec chyba troche za wczesnie?
Drugi problem to jego wczesne poranki:-) Karmel budzi sie codziennie juz po 5 rano i od razu drepcze do mnie do lozka intensywnie mruczac i pakujac sie na mnie. Ogolnie jest to przyjmne, ja zawsze wtedy polprzytomna ide nasypac mu jedzonka, po czym klade sie z powrotem, poniewaz o 7 wstaje do pracy i chce jeszcze troche pospac. Jednak Karmel po swoim niezwykle wczesnym sniadaniu zawsze wraca do mnie do lozka i chce sie bawic, zaczepiajac mnie i gryzac. Zdarza sie, ze nie mam serca go ignorowac i bawie sie z nim przez 10-15 minut, ale pozniej juz nie mam sily i chce isc dalej spac (zwlaszcza, ze jestem strasznym spiochem) a on potrafi z przerwami nie dawac mi spac przez nastepna godzine. Jest to czasem dla mnie bardzo meczace, bo tym sposobem jestem zmuszona nie spac juz od godz 5 rano, ktora to dla mnie jest godzina nie istniejaca w moim codziennym grafiku;-) Czy da sie go kurde jakos uspic z rana? Kolysanka czy cos?;-)
Z gory dziekuje za pomoc
Kilka kociakowych problemow
Obawiam się, że chyba nie da się tak zupełnie wychować małego łobuza
Sama właśnie przerabiam mała kicie i mimo, że jest to drugi maluch w moim życiu to jest zupełnie inny.
Moja Luna tez urządzała mi regularne pobudki między 4 a 5 rano. U mnie poskutkowało to, że konsekwentnie przestałam wydawać wczesne śniadanie. Śniadanie jest dopiero jak ja wstanę. Zaczęłam też zostawiać porozrzucane zabawki. Obecnie problem pobudki mamy z głowy. Wiem, że się budzi i rozrabia sobie, ale mnie już daje spokój Nawet jeśli przychodzi i trąca mnie nosem w twarz to udaje że śpię
Co do sikania poza kuwetę, to moja mała robiła mi "tajemnicze jezioro" na pościel. W tym wypadku brałam ją na miejsce zbrodni i spryskiwaczem do kwiatków tłumaczyłam że nie wolno. Po czym wystawiałam ją do kuwety. Nie wiem czy się jej coś odmieniło generalnie czy metoda wychowawcza pomogła, ale odpukać, na razie spokój.
Mizianki dla Karmelka
Jeszcze mi się przypomniało, najlepszą rozrywką na godziny porannego szaleństwa okazały się takie małe myszki-zabawki. Potrafi je gonić po całym domu a potemw darze znosić mi do łóżka
Sama właśnie przerabiam mała kicie i mimo, że jest to drugi maluch w moim życiu to jest zupełnie inny.
Moja Luna tez urządzała mi regularne pobudki między 4 a 5 rano. U mnie poskutkowało to, że konsekwentnie przestałam wydawać wczesne śniadanie. Śniadanie jest dopiero jak ja wstanę. Zaczęłam też zostawiać porozrzucane zabawki. Obecnie problem pobudki mamy z głowy. Wiem, że się budzi i rozrabia sobie, ale mnie już daje spokój Nawet jeśli przychodzi i trąca mnie nosem w twarz to udaje że śpię
Co do sikania poza kuwetę, to moja mała robiła mi "tajemnicze jezioro" na pościel. W tym wypadku brałam ją na miejsce zbrodni i spryskiwaczem do kwiatków tłumaczyłam że nie wolno. Po czym wystawiałam ją do kuwety. Nie wiem czy się jej coś odmieniło generalnie czy metoda wychowawcza pomogła, ale odpukać, na razie spokój.
Mizianki dla Karmelka
Jeszcze mi się przypomniało, najlepszą rozrywką na godziny porannego szaleństwa okazały się takie małe myszki-zabawki. Potrafi je gonić po całym domu a potemw darze znosić mi do łóżka
Musisz to przeczekać, z wiekiem powinien się uspokoić. Ptyś na początku skakał po mnie o trzeciej nad ranem, ale teraz jakoś mu przeszło (mam nadzieję ). Pysia tez potrafiła się domagać pieszczot w środku nocy, ale teraz kiedy gaszę światło, układają się razem z Pucusiem do spania, a Ptyś chyba powoli zaczyna ich naśladować. Domagają się tylko jedzonka około piątej - szóstej, zwłaszcza Pysiolek i potrafią potem rozrabiać, ale to już nie ciemna noc
Dziekuje za rady, ostatnio sprobowalam ignorowac go o tej 5 rano i podzialalo, poczekal grzecznie do 7 rano i wstal razem ze mna!
Najwiekszym problemem jednak jest jego obsikiwanie wszystkiego poza kuweta, staje sie to coraz gorsze! Oprocz torebek i reklamowek teraz zaczal sikac na posciel i generalnie codziennie znajduje jakies nowe miejsce, gdzie Karmel sie wysikal. Zlapalam go pare razy w trakcie, okrzyczalam go, dalam lekkiego klapsa i wsadzilam do kuwety (tyle ze najczesciej juz po fakcie), ale nie wydaje mi sie, zeby to odnioslo jakikolwiek efekt. Nie wiem, czym jest to spowodowane i zastanawiam sie, czy to moze byc juz powod do kastracji? Karmel ma dopiero 5 m-cy wiec wydawalo mi sie, ze to za wczesnie, ale czy jest opcja, ze to juz? Bo rodzice sie na mnie wsciekaja (to moj kot, na ktorego oni nie wyrazili zgody, ale wyprowadzam sie za 2 m-ce) a ja nie mam pojecia, jak temu zaradzic!
Najwiekszym problemem jednak jest jego obsikiwanie wszystkiego poza kuweta, staje sie to coraz gorsze! Oprocz torebek i reklamowek teraz zaczal sikac na posciel i generalnie codziennie znajduje jakies nowe miejsce, gdzie Karmel sie wysikal. Zlapalam go pare razy w trakcie, okrzyczalam go, dalam lekkiego klapsa i wsadzilam do kuwety (tyle ze najczesciej juz po fakcie), ale nie wydaje mi sie, zeby to odnioslo jakikolwiek efekt. Nie wiem, czym jest to spowodowane i zastanawiam sie, czy to moze byc juz powod do kastracji? Karmel ma dopiero 5 m-cy wiec wydawalo mi sie, ze to za wczesnie, ale czy jest opcja, ze to juz? Bo rodzice sie na mnie wsciekaja (to moj kot, na ktorego oni nie wyrazili zgody, ale wyprowadzam sie za 2 m-ce) a ja nie mam pojecia, jak temu zaradzic!
Domyślam się, że to spory problem z tym sikaniem gdzie popadnie.
Ja nie jestem pewna, bo miałam i mam koteczkę, ale coś mi łazi po głowie, że jeśli kocur już zaczął znaczyć teren to kastracja może nie rozwiązać problemu. Jednak zaznaczam, że dość dawno mignęło mi to przed oczami i nie jestem tego pewna.
Może zerknij jeszcze na forum było już kilka wątków na ten temat.
Ja nie jestem pewna, bo miałam i mam koteczkę, ale coś mi łazi po głowie, że jeśli kocur już zaczął znaczyć teren to kastracja może nie rozwiązać problemu. Jednak zaznaczam, że dość dawno mignęło mi to przed oczami i nie jestem tego pewna.
Może zerknij jeszcze na forum było już kilka wątków na ten temat.
T-cha, wykastruj kocurka jak najszybciej. Dopuki nie utrwali sobie nawyku znaczenia, jest bardzo duża szansa, że nie będzie tego robił (może nie od razu, ale z czasem powinno mu przejść). Jeśli masz wątpliwości poradź się weterynarza, może wet uzna, że przyczyna leży gdzie indziej . Chociaż ja jestem prawie pewna na 100 %, że to jest typowe znaczenie. Mój kocurek, właśnie za radą weta był kastrowany w wieku 5 m-cy, mimo, że nie znaczył. Dojrzewanie kotów jest sprawą bardzo indywidualną i nie można określić konkretnego przedziału wiekowego dla wszystkich kotów. Jeszcze jedno, zdarza się, że kastracja nie eliminuje całkowicie potrzeby znaczenia, ale to są rzadkie przypadki i dotyczą raczej kocurów dorosłych, zbyt późno wykastrowanych.
Miałam kotkę (nie sterylizowaną), która tak samo reagowała na małego piwnicznego kociaka, którym się opiekowałam. Była strasznie o niego zazdrosna, nie pilnowana potrafiła go atakować. Nawet jeszcze dłuższy czas po tym, jak kotek już nie bywał w naszym domu, wszelkie torby, plecaki, reklamówki były przez nia obsikiwane. Było to ewidentne znaczenie terytorium.
Miałam kotkę (nie sterylizowaną), która tak samo reagowała na małego piwnicznego kociaka, którym się opiekowałam. Była strasznie o niego zazdrosna, nie pilnowana potrafiła go atakować. Nawet jeszcze dłuższy czas po tym, jak kotek już nie bywał w naszym domu, wszelkie torby, plecaki, reklamówki były przez nia obsikiwane. Było to ewidentne znaczenie terytorium.
polecam temat http://www.krakvet.pl/forum/viewtopic.php?t=5822
Też myślę, że trzeba wykastrowac. Dojrzewanie kotów to sprawa bardzo indywidualna.
Nasz Imbirek jest persem 10-letnim, starego wzoru, jeszcze z niezbyt płaską mordką. Został zakupiony jako 4-miesięczny kocurek i - o dziwo - nie znaczył wcale terenu. Bardzo grzecznie załatwiał potrzeby w kuwecie, ponoc nauczyła go jego kocia mama u hodowcy.
Za to jako dorosły kocur 2-letni zaczął zachowywac się agresywnie w stosunku do mojej córki (miała 8 lat) Najzwyczajniej w swiecie bała się go! Nie chciała zostawac z nim sama w domu! Warczał na nią, wył, wydawał inne nieludzkie (i niekocie) dżwięki.
Po kastracji uspokoił się i od wielu lat nie przysparza nam kłopotów "wychowawczych".
Pozdrawiam
Nasz Imbirek jest persem 10-letnim, starego wzoru, jeszcze z niezbyt płaską mordką. Został zakupiony jako 4-miesięczny kocurek i - o dziwo - nie znaczył wcale terenu. Bardzo grzecznie załatwiał potrzeby w kuwecie, ponoc nauczyła go jego kocia mama u hodowcy.
Za to jako dorosły kocur 2-letni zaczął zachowywac się agresywnie w stosunku do mojej córki (miała 8 lat) Najzwyczajniej w swiecie bała się go! Nie chciała zostawac z nim sama w domu! Warczał na nią, wył, wydawał inne nieludzkie (i niekocie) dżwięki.
Po kastracji uspokoił się i od wielu lat nie przysparza nam kłopotów "wychowawczych".
Pozdrawiam
nie widziałam w sieci bardziej wyczerpujacego artykułu na temat siusiania kotów poza kuwetą tu jego link http://www.vetserwis.pl/kot_mocz.html
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości