Elektryczny pastuch
-
- Posty:3475
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
I myślę ze takie przypadki to wspaniała wiekszość wszystkich przypadków.
U nas w parku zeszłej zimy kilka psów zostało porażonych prądem....gdy sikały pod latarnią. Okazało się że jest przebicie. Zgłaszane to było milion razy przez wszystkie mi znane osoby...sytuacja trwała pare miesiecy...
Wszyscy zapewne czytaliśmy o przypadku psa który został zabity pradem gdy wszedł w kałuże na klapie studzienki kanalizacyjnej. też nie było odpowiedzialnych, nie wyciagnieto żadnych konsekwencji. Oto cała Polska szara rzeczywistość.
U nas w parku zeszłej zimy kilka psów zostało porażonych prądem....gdy sikały pod latarnią. Okazało się że jest przebicie. Zgłaszane to było milion razy przez wszystkie mi znane osoby...sytuacja trwała pare miesiecy...
Wszyscy zapewne czytaliśmy o przypadku psa który został zabity pradem gdy wszedł w kałuże na klapie studzienki kanalizacyjnej. też nie było odpowiedzialnych, nie wyciagnieto żadnych konsekwencji. Oto cała Polska szara rzeczywistość.
No widać nie do końca znasz.isabelle30 pisze:Nie mieszkam na wsi ale bywałam tam i bywam dość czesto...znam te realia, znam mentalnośc tych ludzi, znam te kombinacje i układy...
Każdy rolnik który bierze dotacje z Unii (na palcach jednej ręki da się policzyć który nie bierze...) musi spełnić szereg norm.
Gdy pastuch 'kłębi się w trawie na ziemi to nie spełnia swojej funkcji. Taki płot zawsze jest naprawiany. A pastwiska pozostawione same sobie nie są podłączone do źródła prądu. Pastuch podłącza się tam, gdzie są w danym momencie zwierzęta.
Nie róbmy z każdego rolnika idioty, naprawdę A taką 'mentalność' to ja zauważyłam niestety bardziej w środowisku miejskim Cóż, to jest Polska właśnie.
Jeśli prąd o najwyższym napięciu jakie może być w pastuchu nie zabił mnie jak miałam z 6 lat to nie zabije i psa.
Tak czy siak - pies ma na tyle rozwinięty instynkt samozachowawczy, że jeśli raz wejdzie w pastuch, więcej tego nie powtórzy.
Czasem jak się mieszka na wsi nie ma po prostu możliwości pójścia na spacer w inne miejsce niż pola i łąki, tu nie ma jakichś specjalnych parków dla psów i innych udogodnień jak to się dzieje w praktycznie każdym mieście. Trudno jest mówić na ten temat ludziom którzy na co dzień nie mieszkają na wsi
Ale o co chodzi?Robert A. pisze:Skoro jest tak dobrze,to dlaczego jest tak żle?
Wie Pan Panie Robercie ilu rolników bierze dotacje z unii? Większość prawda.
Unia stawia takie wymagania, że pastuch musi mieć napięcie zgodne z normami, tak samo jest z wyposażeniem obory.
Kontrole są często, żaden w miarę prosperujący rolnik nie będzie się narażać na kary czy zerwanie dotacji !
A ilu rolników nie ma dotacji z unii można policzyć na prawdę na palcach jednej ręki. Nawet moja babcia która ma jedną krowę i parę świń na własny 'użytek' na ten moment musi spełnić te wszystkie wymagania (niektóre są wręcz idiotyczne).
Czy rolnikowi opłaca się zostawiać pastuch na pastwisku na którym w tym momencie nie wypasa? No niezbyt. Tego się nie robi. To jest przenośne urządzenie - nie wypasasz, zabierasz i przestawiasz tam gdzie akurat są zwierzęta.
Ja rozumiem, że dla ludzi z Warszawy czy innego wielkiego miasta wieś to jest jakiś kosmos i wynaturzenie wręcz ale może warto czasem tam pojechać i zobaczyć realia. Bo przez te kilka lat kiedy te dotacje się daje wieś zmieniła się nie do poznania i te wymagania na prawdę są przestrzegane w większości.
No tak bo Wy szybciej idziecie z postępem niż Polska wschodnia i okolice Białegostoku w których mieszkam.
Parę lat temu tu był jeszcze PRL dosłownie, wszystko stało w miejscu. Więc ja na prawdę w ciągu tych kilku lat widziałam postęp.
Parę lat temu tu był jeszcze PRL dosłownie, wszystko stało w miejscu. Więc ja na prawdę w ciągu tych kilku lat widziałam postęp.
Nie chodziło mi w pierwszym poście o narażanie psa. Może napisałam to w zbyt zawiły sposób. No więc jeszcze raz.
Pies wszedł w pastucha z jednej strony pól i tak się wystraszył, ze więcej tego nie zrobi, bo potem nawet nie chciał podejść w tamtą stronę. Ja potwornie się przestraszyłam i zakończyliśmy spacer na smyczy. Jestem przekonana, że do tego pastucha więcej nie podejdzie. Problem polega na tym, że po przeciwnej stronie drogi również są pola ogrodzone pastuchem. A tego już psu nie umiem wytłumaczyć. W związku z tym chciałam się dowiedzieć, czy gdyby wszedł w tego drugiego pastucha, to nic mu się nie stanie. Wtedy miałabym pewność, że nie wejdzie już w żadnego, bo sobie je zapamięta i będziemy mogli sobie chodzić na wspaniałe spacery bez smyczy. Tylko czy mogę ryzykować kolejne spotkanie z pastuchem?
Pies wszedł w pastucha z jednej strony pól i tak się wystraszył, ze więcej tego nie zrobi, bo potem nawet nie chciał podejść w tamtą stronę. Ja potwornie się przestraszyłam i zakończyliśmy spacer na smyczy. Jestem przekonana, że do tego pastucha więcej nie podejdzie. Problem polega na tym, że po przeciwnej stronie drogi również są pola ogrodzone pastuchem. A tego już psu nie umiem wytłumaczyć. W związku z tym chciałam się dowiedzieć, czy gdyby wszedł w tego drugiego pastucha, to nic mu się nie stanie. Wtedy miałabym pewność, że nie wejdzie już w żadnego, bo sobie je zapamięta i będziemy mogli sobie chodzić na wspaniałe spacery bez smyczy. Tylko czy mogę ryzykować kolejne spotkanie z pastuchem?
Powinien zapamiętać, nie zawsze pies zapamiętuje konkretne miejsce, ja podejrzewam, że on teraz będzie omijał wszystkie pastwiska ogrodzone drutem.
Ale nawet jeśli prąd kopnąłby go w tym drugim miejscu o którym mówisz to nic nie powinno się stać, o ile byłoby to jednorazowe.
Co innego jakby on codziennie wchodził w ten pastuch.
Ja tak uważam. Skoro ludzie używają obroży elektrycznych to psu nic nie powinno się stać jak go DWA RAZY prąd kopnie
Ale nawet jeśli prąd kopnąłby go w tym drugim miejscu o którym mówisz to nic nie powinno się stać, o ile byłoby to jednorazowe.
Co innego jakby on codziennie wchodził w ten pastuch.
Ja tak uważam. Skoro ludzie używają obroży elektrycznych to psu nic nie powinno się stać jak go DWA RAZY prąd kopnie
Codziennie na pewno wchodził nie będzie. To jest mądry pies Chodziło mi właśnie o ten drugi raz. Wreszcie przeprowadzka na wymarzoną wieś i nieograniczone przestrzenie do biegania, a tu taki pastuch
Nie no spokojnie.
Mi się wydaje, że on w ogóle od tego typu drutów będzie się trzymał z daleka jeśli już raz zobaczył co to znaczy
No ale jak go puszczasz luzem to przywołuj go jakby niebezpiecznie blisko tego pastucha sie kręcił
Mi się wydaje, że on w ogóle od tego typu drutów będzie się trzymał z daleka jeśli już raz zobaczył co to znaczy
No ale jak go puszczasz luzem to przywołuj go jakby niebezpiecznie blisko tego pastucha sie kręcił
Kot powąchał/dotknął folię aluminiową nawiniętą na drut pastucha krowiego i 1/1000sek - kota nie ma (odskoczył z szybkością światła).
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 76 gości