Poczynania fundacji - czy zawsze zgodne z prawem

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

SleepingSun
Posty:3459
Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19

15 września 2012, 19:37

A czy jemu to w jakiś istotny sposób zaszkodziło? Czy bardziej jego właścicielom? Ile minęło od czasu znalezienia psa do czasu pozbawienia go jajek (nie przeczytałam dokładnie całego wątku?). Mogłabyś Iza streścić tu tę sprawę? Nie cierpię brnąć przez bełkot dogomanii...
isabelle30
Posty:3474
Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36

15 września 2012, 20:09

Psa znalazła straż miejska tego samego dnia kiedy zaginął. Nie sprawdzono czipa, nie odwieziono go do schroniska, niepodjęto żadnych działań mających na celu znalezienie właściciela. zawieziono go do fundacji zajmującej się akitami. pies miał tatuaż, czip. Pies podobno wyglądał na zaniedbanego bo był brudny i miał pchły. Do tego miał cos nie tak z łąpą - stare złamanie (myślę że wprawny wet szybko by odgadł ze jest nie świeże). Postanowiono psu zrobić rtg w premedykacji i wykastrować od razu. Pies zabiegowi został poddany natychmiast. W tej samej dobie. Nikt w fundacji nie podjął żadnych kroków aby znaleźć właściciela. Psu nie wykonano przed zabiegiem żadnych badań.
Właściecielka dzwoniąc codziennie do straży miejskiej, miejscowego schroniska dowiedział się gdzie jest pies. gdy pojechała po niego okazało się ze ma kastrata, próbowano wyłudzić od niej 500 zł za zabieg. Zażądała zaświadczenia że zabieg wykonano bez jej wiedzy i zgody więc odmówiono wydania psa. Psa odzyskała dopiero gdy przyjechała ze strażą miejską. Teraz chce odszkodowania.

Nie chodzi o to czy psu to w jakiś sposób zaszkodziło. Chodzi o podejrzany pośpiech. O przeprowadzenie zabiegu bez jej zgody i wiedzy.

Czytając cały wątek dowiadujemy się od osób kastrujących dla idei wszystko co się rusza że napewno pies był repem w pseudo - znaleziono jakieś zdjęcia na portalu ogłoszeniowym (trudno chyba określić czy chodzi o tego psa). Że wlaścicielka powinna na kolanach do Częstochowy pójść w podzięce za działania fundacji. Że powinno jej się psa odebrać. Ponadto dowiedziałam się ze jak mi pies zginie to nie tylko powinnam się skupiać na szukaniu go ale także na zbieraniu namacalnych dowodów ze go szukam....
Moim zdaniem tak nie wolno. Nie wolno dysponować czyjąś własnością. Co by było gdyby były jakieś powikłąnia po zabiegu? Gdyby pies stracił zdrowie?(tego jeszcze nie wiemy), gdyby umarł bo np mial słabe serce? Co za wet podejmuje się zabiegu bez badań? Co z etyką? Co z poszanowaniem czyjejś własności?
Moim zdaniem tylko właściciel, prawny właściciel może decydować o takich działaniach!
Teraz trwa wojna. Fundacje takie jak tamta widzimy jako nie do końca takie dobre.
Echhhh
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty:1136
Rejestracja:20 września 2011, 19:04

15 września 2012, 20:31

.
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2013, 17:28 przez Dardamell, łącznie zmieniany 1 raz.
SleepingSun
Posty:3459
Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19

15 września 2012, 20:35

No to faktycznie fundacja nie zachowała się odpowiednio. Jeżeli jakiekolwiek zwierzę trafia do krakowskiego schronu to nie ma mowy żeby zostało gdziekolwiek oddane przed upływem 14 dni od daty przyjęcia - chyba że do dt, jeżeli stan wymaga intensywnej opieki. moim zdaniem tak właśnie powinno to wyglądać, oczywistym jest że wiele psów się gubi i każdemu trzeba dać czas na odnalezienie pupila. chipy sprawdza się na pierwszych oględzinach. przy odbiorze zwierzęcia trzeba chyba coś zapłacić, ale nie jakieś duże kwoty. Też bym się ostro wkurzyła... Jak to wygląda ze strony prawnej?

Chip nie został sprawdzony, pies z tego co przeczytałam od razu poszedł pod nóż.
Awatar użytkownika
Dardamell
Posty:1136
Rejestracja:20 września 2011, 19:04

15 września 2012, 20:41

.
Ostatnio zmieniony 26 stycznia 2013, 17:28 przez Dardamell, łącznie zmieniany 1 raz.
isabelle30
Posty:3474
Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36

15 września 2012, 20:59

Nic nie zrobili. Pomijając fakt ze pies nie był reproduktorem FCI. Od razu załozyli ze jest zaniedbany. Nikt sobie nie zadał trudu aby odszukać właściciela. Myślę że gdyby to był rep FCI to całą dogo nie zostawiłąby suchej nitki na fundacji. Natomiast obecne prawo wymusiło na pseudohodowcach tworzenie związków, i mógł to być rep zarejestrowany w jednym z nich. Myślę ze dla sądu nie będzie miało znaczenia czy jest to oficjalna poważana organizacja kynologiczna czy małe coś co zrzesza 10 osób i drukuje rodowody na drukarce w domu.
Dla mnie przerazające jest to że człowiek oznakowuje psa ja się da. Wieszamy im przy obrożach adresówki, mają tatuaże w uszach, czipy na karku zarejestrowane we wszystkich dostępnych bazach właśnie po to by w razie czego pies łątwo i szybko wrócił do domu. Cieszymy się że powstają fundacje opiekujące się psami w warunkach lepszych niż schroniskowe, wspieramy kasa takie fundacje. A tu taka afera?

I wiecie co? Nawet gdybym miała najwyklejszego kundla. Gdyby ktoś go okaleczył bez mojej zgody i wiedzy w taki sposób - łby bym pourywała
Seiti
Posty:3112
Rejestracja:03 lutego 2011, 10:58
Lokalizacja:Łódź

20 września 2012, 12:30

Kiedyś czytałam o czipach i akcjach czipowania (że jak się samemu nie zarejestruje czipa to go nigdzie nie ma). Na stronie łódzkiego schroniska wiele razy widziałam info o tym, że pies posiada czipa i co? Nic, właściciel nieodnaleziony. Czasem podawany nr czipa, czasem info że nie ma go w żadnej bazie.
Nie raz widziałam psy rasowe w fundacjach i jakoś nie chce mi się wierzyć, że nie dało rady odszukać hodowcy. A psiaki były oczywiście po zabiegu. Pozbawianie od razu psa możliwości rozrodu nie odnalazłszy wcześniej choćby hodowcy to już przesada. Rozumiem, że przed zabiegiem psa poddają badaniom by nie umarł na stole. Przecież tak naprawdę nic nie wiedzą o tym psie.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 52 gości