agresja lękowa czy odpuścić?
Faktycznie bardziej chodziło mi o korektę. Zmiany w diecie mogą przynieść również korzystny wpływ, przynajmniej jeśli pies nie jest chory a ma problem z agresją. Oczywiście, jak już wcześniej pisałam dobrze by było gdyby obejrzał Bruna dobry treser/behawiorysta.
mam teraz rzadki dostęp do internetu
jak mijamy psa na smyczy !spokojnego! to Bruno choć spięty nie robi żadnych problemów, jak pies szczeka i atakuje to Bruno robi to samo ale OD RAZU przestaje kiedy normalnym głosem usłyszy słowo zostaw. ogólnie kiedy widzę że idzie ktoś z psem to przechodzę na drugą stronę ulicy-Bruno widzi psa ale nie ma napiętej sytuacji związanej z jego bliskością. gorzej z psami puszczanymi luzem. tu niestety muszę psa trzymać na krótkiej smyczy i przy próbie podbiegnięcia do psa szarpnąć smycz (nie robię tego kiedy pies warczy czy szczeka aby nie oduczyć go sygnałów ostrzegawczych).
niestety ostatnio zauważyłam że Bruno przy kontakcie z innym psem czeka na moją reakcję.
sytuacja:jestem z psem w parku, z daleka widzę burka większego od Bruna. Bruno go nie widzi więc w zabawie odbiegam z nim na dużą odległość, niestety pies nas zauważył i zaczął się zbliżać. trochę spanikowałam (mój w kagańcu 50kg panikarz tamten luzem ok 70kg na oko wychowany na ulicy). w końcu Bruno go zobaczył-pies był na odległości ok 10metrów. wszytko było ok póki powtarzałam jak mantrę "Bruno zostaw, nie wolno, grzeczny pies".
Bruno najerzył się, spuścił głowe i na tym by się skończyło. ale niestety burek musiał zbliżyć się coraz bardziej, w końcu musiałam go jakoś pogonić bo źle by się to skończyło....tupnełam nogą, krzyknełam "pójdziesz". W tym momencie jakbym dała sygnał Brunowi że nie wiem razem damy mu radę . bruno drąc paszcze szarpnął smyczą i pognał z psem ciągnąc mnie z tyłu. tamten pies na szczeście uciekł ja po dwóch metrach złąpałam przyczepność i zatrzymałam psa. no i na tym koniec, tamten zwiał, bruno szybko się uspokoił.
nie wiem jak reagować na psy puszczane luzem. jak je pogonić aby u Bruna nie wywołać żadnej reakcji?
jak mijamy psa na smyczy !spokojnego! to Bruno choć spięty nie robi żadnych problemów, jak pies szczeka i atakuje to Bruno robi to samo ale OD RAZU przestaje kiedy normalnym głosem usłyszy słowo zostaw. ogólnie kiedy widzę że idzie ktoś z psem to przechodzę na drugą stronę ulicy-Bruno widzi psa ale nie ma napiętej sytuacji związanej z jego bliskością. gorzej z psami puszczanymi luzem. tu niestety muszę psa trzymać na krótkiej smyczy i przy próbie podbiegnięcia do psa szarpnąć smycz (nie robię tego kiedy pies warczy czy szczeka aby nie oduczyć go sygnałów ostrzegawczych).
niestety ostatnio zauważyłam że Bruno przy kontakcie z innym psem czeka na moją reakcję.
sytuacja:jestem z psem w parku, z daleka widzę burka większego od Bruna. Bruno go nie widzi więc w zabawie odbiegam z nim na dużą odległość, niestety pies nas zauważył i zaczął się zbliżać. trochę spanikowałam (mój w kagańcu 50kg panikarz tamten luzem ok 70kg na oko wychowany na ulicy). w końcu Bruno go zobaczył-pies był na odległości ok 10metrów. wszytko było ok póki powtarzałam jak mantrę "Bruno zostaw, nie wolno, grzeczny pies".
Bruno najerzył się, spuścił głowe i na tym by się skończyło. ale niestety burek musiał zbliżyć się coraz bardziej, w końcu musiałam go jakoś pogonić bo źle by się to skończyło....tupnełam nogą, krzyknełam "pójdziesz". W tym momencie jakbym dała sygnał Brunowi że nie wiem razem damy mu radę . bruno drąc paszcze szarpnął smyczą i pognał z psem ciągnąc mnie z tyłu. tamten pies na szczeście uciekł ja po dwóch metrach złąpałam przyczepność i zatrzymałam psa. no i na tym koniec, tamten zwiał, bruno szybko się uspokoił.
nie wiem jak reagować na psy puszczane luzem. jak je pogonić aby u Bruna nie wywołać żadnej reakcji?
Nie tup, nie krzycz na drugiego psa bo Bruno to odbierze tak jak mówisz i znowu posuniesz po ziemi.
Też mam ten problem z podbiegającymi psami. Małe piwo Shena, bo jak zobaczy że Neyi nie ma z nią to się speszy i szybciutko wróci. Wyślę coś Ci na pw.
Też mam ten problem z podbiegającymi psami. Małe piwo Shena, bo jak zobaczy że Neyi nie ma z nią to się speszy i szybciutko wróci. Wyślę coś Ci na pw.
Gina, czy uczyłaś psa skupiania się na Tobie?
Wiem, że długo zajmuje skupienie psa przy kontakcie z innym, ale małymi kroczkami da się wszystko ogarnąć.
Też miałam problem z mijanymi psami, z podbiegaczami do tej pory się borykamy, ale udało nam się wypracować coś takiego:
kiedy mamy minąć psa, a widzę, że moja się spina, to od razu korekta "nie". Kiedyś była też korekta na łańcuszku, teraz wystarczy "nie". Jeśli widzę, że mam chwilę czasu na skupienie psa, to skupiam ja na sobie, przechodzimy obok i jak go spokojnie miniemy to cieszę się jak wariatka, nagradzam psa smakami lub szarpaniem.
Kiedy leci do nas pies i mam szansę na reakcję, staram się zmienić kierunek marszu, oddalić się, jednak kiedy pies za nami podażą, a moja suka nie jest jeszcze nakręcona, idę tak, aby zawrócić i zajść po łuku tego psa od tyłu. Zazwyczaj spokojnie się obwąchują i możemy iść dalej, moja suka nie trawi jak inny pies wsadza jej nos pod ogon, ona pierwsza musi powąchać, inaczej dochodzi do awantury.
Co jeszcze? Starałam się wypracować z psem, że nawet jeśli powącha psa, to żeby zaraz do mnie przybiegał, zauważyłam też, że przy niektórych psach po prostu przyspiesza, próbując aby nie doszło do kontaktu. to jest własnie moim celem, na ignorować psy, a nie lecieć do każdego, żeby mu przyfasolić A kiedy dojdzie już do kontaktu, to mają się ładnie przywitać i koniec.
Ostatnio lazł za nami powarkujący i szczekający wiejski burek. Widziałam, że mój pies się denerwuje, że stara się uniknąć konfrontacji, ale sytuacja była okropnie napięta. Wzięłam więc sukę na ręce. O dziwo, mimo, że wiejski burek plątał mi się pod nogami, to moja suka była bardzo spokojna, jakby unieruchomiona. dlatego u nas, wzięcie na ręce jest ostatecznością, kiedy ani ja ani mój pies nie umiemy sobie poradzić z podbiegaczami. Mam to szczęście, że suka waży trochę ponad 12 kg, więc wzięcie jej na ręce nie jest dla mnie problemem.
Wiem, że długo zajmuje skupienie psa przy kontakcie z innym, ale małymi kroczkami da się wszystko ogarnąć.
Też miałam problem z mijanymi psami, z podbiegaczami do tej pory się borykamy, ale udało nam się wypracować coś takiego:
kiedy mamy minąć psa, a widzę, że moja się spina, to od razu korekta "nie". Kiedyś była też korekta na łańcuszku, teraz wystarczy "nie". Jeśli widzę, że mam chwilę czasu na skupienie psa, to skupiam ja na sobie, przechodzimy obok i jak go spokojnie miniemy to cieszę się jak wariatka, nagradzam psa smakami lub szarpaniem.
Kiedy leci do nas pies i mam szansę na reakcję, staram się zmienić kierunek marszu, oddalić się, jednak kiedy pies za nami podażą, a moja suka nie jest jeszcze nakręcona, idę tak, aby zawrócić i zajść po łuku tego psa od tyłu. Zazwyczaj spokojnie się obwąchują i możemy iść dalej, moja suka nie trawi jak inny pies wsadza jej nos pod ogon, ona pierwsza musi powąchać, inaczej dochodzi do awantury.
Co jeszcze? Starałam się wypracować z psem, że nawet jeśli powącha psa, to żeby zaraz do mnie przybiegał, zauważyłam też, że przy niektórych psach po prostu przyspiesza, próbując aby nie doszło do kontaktu. to jest własnie moim celem, na ignorować psy, a nie lecieć do każdego, żeby mu przyfasolić A kiedy dojdzie już do kontaktu, to mają się ładnie przywitać i koniec.
Ostatnio lazł za nami powarkujący i szczekający wiejski burek. Widziałam, że mój pies się denerwuje, że stara się uniknąć konfrontacji, ale sytuacja była okropnie napięta. Wzięłam więc sukę na ręce. O dziwo, mimo, że wiejski burek plątał mi się pod nogami, to moja suka była bardzo spokojna, jakby unieruchomiona. dlatego u nas, wzięcie na ręce jest ostatecznością, kiedy ani ja ani mój pies nie umiemy sobie poradzić z podbiegaczami. Mam to szczęście, że suka waży trochę ponad 12 kg, więc wzięcie jej na ręce nie jest dla mnie problemem.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 38 gości