Suczka z rakiem, proszę (bardzo) o pomoc...

Dyskusje o chorobach, ich leczeniu, oraz profilaktyce.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

wlascicielka
Posty:6
Rejestracja:31 marca 2010, 21:13

31 marca 2010, 21:18

Moja Sunia ma 14 lat, jest kundelkiem. Trzymała się świetnie - jest żywa, dość energiczna, ma apetyt.
Dawno temu (pewnie ze 2 lata) pojawiły się u niej guzki obok sutków - weterynarz powiedziała, że czasem się tak dzieje u suk (dostawała zastrzyki antykoncepcyjne), ewentualnie jakby się powiększały trzeba je będzie usunąć.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni na brzuszku urósł jej guz wielkości jabłka, weterynarz powiedział, że to rak, zapakował ją na stół, usunął wszystkie guzy (razem z tym wielkim). Powiedział, że nic więcej nie da się zrobić, jak pojawią się przerzuty to koniec, nie warto badać czy to złośliwe czy nie, psów się nie leczy inaczej jak tylko taką operacją.Poza prześwietleniem nie zrobiono żadnych badań. Dodał jeszcze, że powinnam sobie uświadomić, że pies jest stary i na coś musi umrzeć. I wyszłyśmy.

Ja sobie staram uświadamiać, Su dochodzi do siebie po operacji. Proszę o jakąkolwiek pomoc, jakiekolwiek informacje - czy naprawdę nic nie mogę zrobić?
Zostałam bez żadnych wskazówek, lekarz jest jakby obrażony jak zadaję pytania, wiem, że nie może płakać nad każdym psem...ale cokolwiek?

Bardzo proszę o pomoc:(
Jakieś konsultacje,badania, jest sens? Czy naprawdę nic już nie mogę zrobić, tylko czekać?Panie doktorze, będę wdzięczna za wszystko, za chociaż jedno zdanie więcej...
tayekuna
Posty:105
Rejestracja:29 kwietnia 2007, 16:53
Lokalizacja:Rębisze Działy

31 marca 2010, 21:40

Mam dla Was wielkie uznanie, że dbacie i ratujecie swoja sunie. Uważam że wet zachował sie delikatnie mówiac nie kulturalnie, przeciez zabiegu za darmo nie wykonał i przede wszystkim po takim zabiegu należą Wam sie informacje o dalszym rokowaniu co do zdrowia suni.
Oczywiscie sunia jest juz w podeszłym wieki, ale może sobie jeszcze godnie życ i dlatego ja zmieniła bym weta w pierwszej kolejnosci.
To że piesek musi kiedys od Was odejść to sami wiecie, ale zadaniem lekarza jest przedłyżyć mu zycie tak aby wzglednie komfortowo przezył swoje życie do końca.
Trzymajcie sie i zycze Ci jeszcze wielu radosnych chwil spedzona z Twoja sunia.
mg
Posty:519
Rejestracja:20 października 2008, 18:11
Lokalizacja:Katowice

31 marca 2010, 21:59

Bardzo Ci współczuję.

W nowotworach psich specjalizuje się Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu - jeśli potrzebujesz wiedzy, to kieruj się do nich. Dobrze byłoby wiedzieć, jaki nowotwór na suczka i jakie są rokowania.
Jednak musisz zdawać sobie sprawę, że to już staruszka. Musisz przemyśleć, czy ewentualne leczenie, jeżeli jest możliwe i czy nie sprawi ono psu więcej bólu i cierpienia, niż pożytku, zwłaszcza, że na nowotwór tak naprawdę leku nie ma. I dowiedzieć się, jak można psiaczkowi pomóc dożyć godnie i bez bólu spokojnej starości.
pianistka
Posty:1120
Rejestracja:30 listopada 2005, 09:17

02 kwietnia 2010, 14:20

Operacja w tym wieku jest już ryzykowna i powiem szczerze, że 2 lata temu nie zdecydowałam się na taką - teraz moja suczka ma 16 i dalej sobie tupta, jej stan nie jest super ale znałam ryzyko - weterynarz ostrzegł mnie, że sunia z operacji może się już nie wybudzić (serce) natomiast z guzami jeszcze może sobie trochę pociągnąć .
Teraz od 6 msc non stop idzie antybiotyk (jeden guz od kości się nieładnie maśli) , sterydy, witaminy.
Jak są dni że widzę żę boli (niestety coraz częściej) daję leki antybólowe .
Wiem, że u mnie bliżej już jest ten dzień że trzeba będzie sie zastanowić nad ulżeniem w cierpieniu - na szczęście jak na razie moja sunia chce żyć :) I to nas trzyma.

Rokowania przy raku niestety nigdy nie są dobre i jedyne co pozostaje to profilaktyka spowalniania, i metody łagodzenia niż leczenie - gdyż jak poprzednicy zauważyli nikt niestety nie wymyślił leku na raka :(

Dałaś suni 14 lat pięknego życia gdzie była kochana - bo tylko właściciel który kocha psa opiekuje się i pomaga zwierzakowi 14 lat usuwając spod psich łap problemy :)
Dasz jej zapewne jeszcze jakiś czas - nikt nie wie jaki ... starajcie się przeżyć je pięknie i godnie ciesząc się sobą jak najdłużej w jak najlepszej kondycji :)
wlascicielka
Posty:6
Rejestracja:31 marca 2010, 21:13

02 kwietnia 2010, 23:38

Dziękuję Wam wszystkim za ciepłe słowa!
Ja nie chcę cudu (chociaż przyjęłabym z wdzięcznością), nie będę Pieski też męczyć żadnymi eksperymentami. Po operacji na razie czuje się dobrze...
Jedyne o co mi chodzi, to to o czym pisze pianistka - może są jakieś leki spowalniające rozwój, utrudniające przerzuty, wzmacniające organizm...?

Pianistko,jeśli Twój piesek dostaje jakieś lekarstwa, może dla mojej też by się coś znalazło?
Tayekuna - chciałabym skonsultować się z innym lekarzem, może Pan Jarek zechciałby nam poświęcić czas, bo jesteśmy z Krakowa... Ale chciałam mieć chociaż nadzieję, że jest sens szukać, że ktoś powie coś innego, niż tylko to, że przerzuty zauważę,jak pies poczuje się fatalnie, no i potem umrze, bo tego się nie leczy.
Wiem, że nie można tego wyleczyć, ale opóźnić? Albo przynajmniej badać czy są przerzuty?:(
Wiem, jestem zdesperowana.
Pianistko, mnie nie ostrzegano, że Sunia może się nie wybudzić, chociaż piszczałam tam przez łzy, że ma kłopoty z sercem (wcześniej wet wykrył jakieś szmery), po prostu poszła na stół. Lekarz wiedział pewnie co robi, bo teraz ma się dobrze, ale nic mi nie mówi...
Czekam jeszcze, może wypowie się lekarz:(
A Wam wszystkim bardzo dziękuję, przynajmniej czuję, że ktoś mnie rozumie.
pianistka
Posty:1120
Rejestracja:30 listopada 2005, 09:17

04 kwietnia 2010, 19:46

U mnie generalnie leci antybiotyk (Amoksycylina) teraz Clindamycinum (zapalenie okostnej od raka), Cocarboxylazum z vit. B . Daję też tran.
Od razu mówię - nie są to leki na raka -(
Awatar użytkownika
Jarek
Lekarz weterynarii
Posty:13055
Rejestracja:29 września 2004, 14:43
Kontakt:

08 kwietnia 2010, 00:06

Właścicielko droga. RZeczywiście sytuacja jest lekko patowa. Widzę jak jesteś bardzo przywiązana do tego psa i ile dla Ciebie znaczy. CZłowiek tak kochający zwierzęta z reguły jest też dobry dla ludzi. To się potwierdza. Niestety niewiele więcej możesz zrobić jak pilnie obserwować psa. Oczywiście gdyby była analiza guzów można zalecić jakąś chemioterapię , ale ........ no właśnie. Ja mimo , że miałbym chorego psa to głęboko zastanawiałbym się , bo skuteczność jest taka sobie. NAjważniejsza jest profilaktyka. MAsz guza w pakiecie u psa nie czekaj usuwaj bo upłyną 2 iesiące i będzie jajko. Kontroluj 2-3 x sa radiologicznie płuca. Tam najczęściej następują przerzuty i do pozostałych gruvczołów mlekowych. Współczuję Ci barzo , ale rzeczywiście niewiele możesz zrobić.
wlascicielka
Posty:6
Rejestracja:31 marca 2010, 21:13

08 kwietnia 2010, 16:19

Panie doktorze, dziękuję.
Za Sunię faktycznie bym się dała pokroić, teraz jest mi już lżej, bo doszła do siebie i znów nie wygląda na chorą, więc mam nadzieję.
Ja pewnie też nie zdecydowałabym się na chemię, bo nie chcę jej męczyć bez gwarancji powodzenia. Proszę mi jeszcze napisać jak często robić te prześwietlenia?
Jutro jedziemy na zdjęcie szwów, porozmawiam z weterynarzem, jeśli pojawią mi się jeszcze jakieś pytania to będę Pana męczyć, bo nasz lekarz jakiś taki niechętny..
Awatar użytkownika
Jarek
Lekarz weterynarii
Posty:13055
Rejestracja:29 września 2004, 14:43
Kontakt:

08 kwietnia 2010, 23:41

ja zalecam 2-3 kontrole co 1-1,5 miesiąca.
Lidan
Posty:167
Rejestracja:17 grudnia 2006, 23:13
Lokalizacja:Kraków

17 kwietnia 2010, 10:31

Czy u psów nie stosuje się w przypadku zaawansowanej choroby nowotworowej środków przeciwbólowych? Teraz coraz więcej naszych domowych zwierząt odchodzi z powodu różnego rodzaju nowotworów, nie wszystkie są operacyjne. Inna sprawa, że psy jakoś inaczej chyba odczuwają i odbierają swoją chorobę. Nigdy nie zapomnę jak rodzice zawieźli 13-letnią Elzę (owczarek niemiecki) na operację usunięcia macicy (ropomacicze) i wrócili bez psa bo okazało się, że nie było już co operować. Nie mieliśmy pojęcia, że nas pies jest tak bardzo chory dopóki prawie nie przestała chodzić. 3 lata wcześniej usunięto Elzie guza sutka i musiały wystąpić przerzuty. Oczywiście po wszystkim zaczęliśmy sobie przypominać wszystkie nietypowe zachowanie Elzy, które mogły świadczyć o tym, że cierpi jednak nie były to takie objawy, które jasno dawałyby do zrozumienia że nasz pies zbliża się do końca swojego życia.
Awatar użytkownika
Robert A.
Posty:4455
Rejestracja:27 czerwca 2007, 11:31
Lokalizacja:Warszawa

19 kwietnia 2010, 19:44

Ja tak pośrednio w temacie,proponuję podawać psu immunodol,moze nie zrobi cudów,ale wzmocni psa z całą pewnością.
wlascicielka
Posty:6
Rejestracja:31 marca 2010, 21:13

20 kwietnia 2010, 15:03

Badania kontrolne będę robiła - przynajmniej będę wiedziała co się dzieje.

Lidan - psy reagują zupełnie inaczej na chorobę, nie okazują cierpienia, bo słabe i chore osobniki są wykluczane ze stada:( Nie mają tez w naturze "użalania się nad sobą". Ja też się martwię, że coś się będzie działo, a ja tego nie zauważę.

Na razie jestem kompletnie zdezorientowana - lekarz powiedział, że usunął wszystkie guzy, ja znalazłam parę małych w okolicach przedniej łapki (na brzuszku, jakby pod pachą). Kazał znowu obserwować i przyjść jak się będą powiększać. Wcześniej mówił, że nieusunięte guzy zwiększają ryzyko przerzutów...Jak Sunia się podleczy chyba zawiozę ją na konsultację - wiem, że kolejna narkoza też jest obciążeniem dla starego psa, sama nie wiem co robić.
koteczek555
Posty:71
Rejestracja:19 kwietnia 2010, 12:16

20 kwietnia 2010, 20:25

Boże u mnie to samo ;( Dokładnie miesiąc temu straciłam kotkę na białaczkę, 3 tygodnie po niej kocurek również na białaczkę ;( Zrobiliśmy wszystko co się dało ;( Moja sunia Sara od listopada miała guzka, był malutki, więc wet mówił, że będziemy obserwować czy się nie powiększa, że na razie nie ma tego co ruszać. Stwierdził po wymacaniu, że jest złośliwy. I stało się, wczoraj (nie wiem od kiedy, bo ciągle zajmowałam się kotami) zauważyłam, że guz bardzo się powiększył stwierdziłam to po wymacaniu, dziś rano dokładnie się przyjrzałam i zauważyłam, że na nim na zewnątrz pojawił się następny wielkości czereśni. Panika, po południu do weta ;( Wet już tego drugiego nie zdążył zobaczyć, bo pęknął, urwał się? Nie wiem ;( Posmarował jej to miejsce, gdzie ten drugi pęknął i że konieczna operacja ;( Będzie się umawiał z asystentem i ma do mnie dzwonić kiedy, najprawdopodobniej w weekend ;( Powiedział, że jest 50% szans, że nie wystąpią przerzuty ;( Ja już jestem załamana. Boję się też samej opercji, bo Sara miała problemy z sercem, po kilku miesiącach z Fortekorem poprawiło się i ma go już od grudnia odstawiony i ma problemy z wątrobą (całe czas bierze Hepatiale). Ma dopiero 11 lat ;(

Panie Jarku czy to wszystko jest dobrze prowadzone? Tak bardzo się boję tej operacji ;( Straciłam już 2 koty wylałam tyle łez, a teraz jeszcze Sarusia :( :( :(
Awatar użytkownika
Jarek
Lekarz weterynarii
Posty:13055
Rejestracja:29 września 2004, 14:43
Kontakt:

20 kwietnia 2010, 22:26

w dzisiejszej dobie postępowanie jest jedno. Jeśli powia się guz - USUWAĆ. Większość zwierząt przeżywa i nie ma wznów. Wparwny chirurg , który usuwa dużo zmian może niektóre guzki zostawić na podstwie własnej oceny i doświadczenia, ale w 99 % należy usuwać. Nie musi się usuwać tłuszczaków , brodawek. PAmiętajcie , bo częstą są bagatelizowane guzy powiek a bardzo często są to nowotwory złośliwe.
koteczek555
Posty:71
Rejestracja:19 kwietnia 2010, 12:16

20 kwietnia 2010, 22:41

A jest bardzo duże ryzyko przerzutów? :cry: Tak czytam na jakiejś stronie, że przed operacją powinno się zrobić rtg, czy rzeczywiście jest ono konieczne?
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Google [Bot] i 79 gości