Witam wszystkich i od razu życzę wesołych świąt
Przyznam, że nie wiem, czy piszę w dobrym dziale, ale chodzi o oduczenie psa agresji, czyli chyba trafiłam. Uprzedzam, że wstęp do problemu będzie bardzo długi, ale wydaje mi się, że nakreślenie całej sytuacji od początku, może być pomocne.
Od prawie 3 lat jestem posiadaczką ślicznego Goldenka, a od jakiś 2 tygodni również i małego Owczarka Niemieckiego. Przy okazji mam też dwa koty, ale to nie jest aż tak istotne.
Golden, niby łagodna rasa, a już od szczenięcia pokazał, że to tylko taki stereotyp. Głaskanie po brzuszku.? Pod bródką.? Uszka.? Łebek.? Grzbiet.? Gdziekolwiek by go nie pogłaskać, to zaraz się odwracał i próbował kąsać. Lizanie.? Tylko, jeśli ręce miały świeży posmak mięsa lub innego smakołyku.
Zupełnie inaczej jest z Mambą. Mała jest strasznie pocieszna. Liże po twarzy, po rękach, łasi się, bawi. Kąsa, owszem, ale dla zabawy.
Drugi problem z Majlem był taki, że był strasznie płochliwy. Jako szczeniak, nawet przed Yorkiem kładł się i kulił, choć był od niego już dwa razy większy. Bał się każdego innego psa. Łasił się do wszystkich ludzi. Tylko nie rodziny. Rzucał się i gryzł. I to nie lekko. Część z nas ma po nim dość poważne blizny na rękach.
Byliśmy z nim nawet na tresurze, gdzie również tresera wzbogacił w ślad po swoich zębiskach.
I to właściwie nie wiadomo dlaczego jest taki. Raz podejdzie, łasi się, daje miziać, a za chwilę spuszcza łeb i warczy.
Lęk do innych zwierząt z czasem mu przeszedł. Agresja do nas nie. Półtorej roku temu przeprowadziliśmy się do domku na wsi. Mimo iż nie było ogrodzenia, Majlo jakoś intuicyjnie dokładnie wiedział, gdzie są granice działki. Załatwiać swe potrzeby wychodził poza nie, na pole. Każdy wiejski pies mógł do niego wejść i jeść z jego miski. Ba. Nawet nie tylko pies. Bywały koty, ptaszki. Raz na wyżerkę przybył nawet królik. Nasz pies odwracał wtedy głowę w drugą stronę, a nawet chował się za budą udając, że nic nie widzi.
Gdy około dwóch miesięcy temu teren został ogrodzony, Majlo zmienił swoje podejście. Psy przestały być mile widziane, zaczął je poganiać krótkim warczeniem. Rozumiem. Teraz wie, że to jego i tylko jego teren. Jest tu panem i władcą i pełni również funkcję ochrony.
Nie rozumiem tylko, dlaczego tak nienawidzi szczeniaka, którego nabyliśmy. Nawet do naszych kotów biegł jak głupi do zabawy, wąchania, lizania mimo, że one same się stroszyły.
A gdy tylko ktoś wyszedł z małą, a ona z radosna biegła do niego z piskiem, ten uciekał warcząc.
Jednak wczoraj wieczorem przesadził. Gdy dziewczyna mojego brata wyszła z Mambą przed dom, Majla nie było nigdzie widać. Jednak gdy tylko ją postawiła, ten wyskoczył nie wiadomo skąd, rzucił się na małą i ugryzł.! D: polała się krew. Gdy dziewczyna zabierała sunię, golden próbował ugryźć i ją. Zbiegłam przerażona, zaalarmowana wyciem Mamby i przerażonym wołaniem Karoliny. Serce mi się krajało jak widziałam tą drobinkę zranioną i piszczącą ;( otarłam rankę, wzięłam na kolana, na które sama próbowała się wdrapać i starałam się ją uspokoić. Najbardziej się bałam, czy przypadkiem nie zranił jej w oczko lub uszko. Na szczęście górną szczęką trafił akurat pomiędzy, a dolną zrobił tylko lekkiego krwiaka pod bródką. Jednak mimo to, oczko ma trochę zaczerwienione w jednym miejscu i trochę jakby jej schodzi w bok. Mała jest obolała i trochę spuchła jej mordka. Z powodu świąt, do weterynarza mogę z nią iść dopiero po nich. Jednak mała dochodzi już do siebie i przestała się trząść i lękać każdego ruchu i hałasu, jak to było wczoraj, więc mam nadzieje, że to krótkie opóźnienie w kontroli przez znawcę nie pogorszy jej stanu.
Teraz tylko boimy się, czy ta trauma nie odbije się na niej w przyszłości.
Oraz moje pytanie do specjalistów: czy jest jakaś szansa, żeby oduczyć Majla agresji do małej.? Zamiar był taki, że jak podrośnie, oba psiaki miały być w ogrodzie, ale teraz się obawiamy, czy będzie to możliwe.
Mało tego, oduczyć go agresji również do nas.
Biedne ufne maleństwo. Nigdy bym się nie spodziewała, że ta biała kulka może zrobić coś takiego. Nawet nienawidzący dzieci i innych zwierząt pies mojego wujka na jej widok skakał z radości, piszczał jak głupi i ją lizał.
Z góry dziękuję za pomoc i jeszcze raz życzę wszystkim Wesołych Świąt, smacznej kolacji, szczęścia, radości, pogody ducha i szczęśliwego Nowego Roku
Agresywny Golden Retriever
-
- Posty:3474
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Mam tylko dwa pytania.
Skąd wzięliście goldenka? Hodowla, pseudohodowla?
Jak zachowywaliście sie gdy jako szczeniak łapał zębami rękę? W którym momencie pies dostał nakaz eksmisji z domu do budy?
Skąd wzięliście goldenka? Hodowla, pseudohodowla?
Jak zachowywaliście sie gdy jako szczeniak łapał zębami rękę? W którym momencie pies dostał nakaz eksmisji z domu do budy?
Cóż, nie jestem pewna, czy to hodowla, czy pseudohodowla. Wtedy nikt z nas na to nie patrzył i nie bardzo się na tym znamy. Po prostu mama wyczytała, że 'ojej.! goldeny to takie łagodne psinki.!'. [dopiero później natrafiła na te wszystkie prawdy, że to tylko stereotyp jak to, że rottweilery są z natury agresywne.] Byliśmy akurat wtedy na wakacjach nad jeziorem. Krótkie poszukiwania w internecie, jeden telefon i wio do Tucholi po psiaka. Oczywiście podstawowym błędem było też to, że wybraliśmy 'psa alfa'. Ale jak to nieznający się na temacie, podeszliśmy do sprawy w sposób 'ojej.! pierwszy podszedł.! wybrał nas.!', o my naiwni.
Niby jest po rodowodowych rodzicach, ale o ile pamiętam, to była jedna wielka psia rodzinka. Jeden pies zajmował się siostrą, matką i córką o ile się nie mylę i chyba właśnie od tej córki jest nasz.
Jak się zachowywaliśmy.? Krótkie skarcenie i lekkie trzepnięcie w pyszczek. Aż w końcu się wycwanił i tę rękę dość mocno zaczął łapać, zanim go dotknęła...
Nakaz eksmisji dostał po przeprowadzce. Jakiś czas jeszcze mieszkał w domu, aż w końcu tata sklecił mu ładną budę.
Niby jest po rodowodowych rodzicach, ale o ile pamiętam, to była jedna wielka psia rodzinka. Jeden pies zajmował się siostrą, matką i córką o ile się nie mylę i chyba właśnie od tej córki jest nasz.
Jak się zachowywaliśmy.? Krótkie skarcenie i lekkie trzepnięcie w pyszczek. Aż w końcu się wycwanił i tę rękę dość mocno zaczął łapać, zanim go dotknęła...
Nakaz eksmisji dostał po przeprowadzce. Jakiś czas jeszcze mieszkał w domu, aż w końcu tata sklecił mu ładną budę.
-
- Posty:3474
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
1. nie wiesz kto był rodzicami psiaka bo to że wam pokazano jakieś psy wcale nie musi oznaczać że to byli rodzice. I o ile matkę łątwo wyłapać to ojcem mógł być syn, ojciec matki lub brat. Z takiego skrzyżowania z dużym prawdopodobieństwem mogą urodzić się psy z wadami genetycznymi.
2. podejrzewam że w takiej fabryczce nikt sobie nie zadał trudu przy prawidłowym zajmowaniu się psiakami. Nikt nawet palcem nie ruszył w kierunku prawidłowej stymulacji, socjalizacji. W sumie nie wiesz jakie było dzieciństwo twojego psiaka, jakie traumy przeszedł....
3. zapomnij o samcu alfa. Wsrod takich maluchów samcem alfa raz jest jeden, innym razem inny. Charakter psiak można co prawda sprawdzić pobieżnie przy wybieraniu - a. głosne klaśnięcie i obserwacja zachowania, b. przytrzymanie psiaka na pleckach i sprawdzenie czy od razu będzie się chciał uwolnić czy poleży ulegle, ale tak naprawdę prawdziwy charakter zaczyna się wyłaniać dopiero gdy pies dorasta.
Małe szczeniaki tak się bawią że "atakują" rękę, a że ząbki mają jak szpile to i człek pokiereszowany chodzi. Nie ma to nic wspolnego z agresją, tak się bawią maluchy w miocie, tak się szarpią z matką. Klaps, szturchanie po pysku - wybraliście najgorszą z mozliwych metod. Pamiętaj że agresja rodzi agresję. A wy na zaczepki w kierunku zabawy reagowaliście agresją. Pies miał do wyboru albo bać się was panicznie albo odgryźć. Trafiliście na egzemplarz który szybko załapał że odgryzienie się skutkuje waszym odsunięciem się, czyli pies osiąga cel - ma spokój, nikt go już nie atakuje. Z obcymi tego skojarzenia nie ma bo żaden obcy go nie bił....
Nie doczytaliscie do końca wiadomości na temat goldasów. To nie są psy do budy. To są psy które życie spedzają tuż obok nóg właściciela. One są przyklejone do ludzia na amen. Ktoś komu przeszkadza gdy pies zawsze leży 5cm od nogi nie powinien mieć goldena....
Opowiedz jeszcze o innych sytuacjach. Jak wyglądało karmienie, czy pies reagował jak ktoś przechodził gdy on był na posłaniu. Czy oddaje zabawki, jedzenie. Jak często, ile trwają spacery poza dom? Między ludźmi, psami, samochodami czyli w normalnym realnym świecie? Czy jakoś z psem pracujecie (chodzenie na szkolenia jest pozbawione sensu jezeli wy nie będziecie dzień w dzień odrabiać lekcji i pracować z psem). Co robicie na spacerach? Czy pies wraca wymęczony , n ostatnich łapach?
I na koniec - nie dziw się że reaguje źle na nowego szczeniaka. Szczeniak ma ludzia non stop, on nie. Szczeniak mieszka w domu, on nie. I tak naprawdę ON doskonale sobie poradzi bez człowieka non stop - golden dziczeje, łapie schizy, frustracje, deprechy
2. podejrzewam że w takiej fabryczce nikt sobie nie zadał trudu przy prawidłowym zajmowaniu się psiakami. Nikt nawet palcem nie ruszył w kierunku prawidłowej stymulacji, socjalizacji. W sumie nie wiesz jakie było dzieciństwo twojego psiaka, jakie traumy przeszedł....
3. zapomnij o samcu alfa. Wsrod takich maluchów samcem alfa raz jest jeden, innym razem inny. Charakter psiak można co prawda sprawdzić pobieżnie przy wybieraniu - a. głosne klaśnięcie i obserwacja zachowania, b. przytrzymanie psiaka na pleckach i sprawdzenie czy od razu będzie się chciał uwolnić czy poleży ulegle, ale tak naprawdę prawdziwy charakter zaczyna się wyłaniać dopiero gdy pies dorasta.
Małe szczeniaki tak się bawią że "atakują" rękę, a że ząbki mają jak szpile to i człek pokiereszowany chodzi. Nie ma to nic wspolnego z agresją, tak się bawią maluchy w miocie, tak się szarpią z matką. Klaps, szturchanie po pysku - wybraliście najgorszą z mozliwych metod. Pamiętaj że agresja rodzi agresję. A wy na zaczepki w kierunku zabawy reagowaliście agresją. Pies miał do wyboru albo bać się was panicznie albo odgryźć. Trafiliście na egzemplarz który szybko załapał że odgryzienie się skutkuje waszym odsunięciem się, czyli pies osiąga cel - ma spokój, nikt go już nie atakuje. Z obcymi tego skojarzenia nie ma bo żaden obcy go nie bił....
Nie doczytaliscie do końca wiadomości na temat goldasów. To nie są psy do budy. To są psy które życie spedzają tuż obok nóg właściciela. One są przyklejone do ludzia na amen. Ktoś komu przeszkadza gdy pies zawsze leży 5cm od nogi nie powinien mieć goldena....
Opowiedz jeszcze o innych sytuacjach. Jak wyglądało karmienie, czy pies reagował jak ktoś przechodził gdy on był na posłaniu. Czy oddaje zabawki, jedzenie. Jak często, ile trwają spacery poza dom? Między ludźmi, psami, samochodami czyli w normalnym realnym świecie? Czy jakoś z psem pracujecie (chodzenie na szkolenia jest pozbawione sensu jezeli wy nie będziecie dzień w dzień odrabiać lekcji i pracować z psem). Co robicie na spacerach? Czy pies wraca wymęczony , n ostatnich łapach?
I na koniec - nie dziw się że reaguje źle na nowego szczeniaka. Szczeniak ma ludzia non stop, on nie. Szczeniak mieszka w domu, on nie. I tak naprawdę ON doskonale sobie poradzi bez człowieka non stop - golden dziczeje, łapie schizy, frustracje, deprechy
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
czyli pseudo. Pies był zamknięty w metalowej klatce 2/2m sam, albo z rodzeństwem. Być może musiał walczyć o jedzenie z innymi psami. Tak, tak. Wiem, że wy widzieliście domowe warunki, że nie każdy zarabia na sprzedaży i że piesek nie miał być na wystawy więc po co robić mu rodowód i takie inne bajki 'hodowców'.
Przede wszystkim wielki błąd z waszej strony, że kupiliście drugiego psa (też bez rodowodu za pewne) skoro nie potrafiliście sobie poradzić z pierwszym. Zwłaszcza, że ON są psami, które potrzebują godzin wspólnej pracy, spacerów (nie biegania po ogródków) tropienia i tym podobnych. To nie jest pies, który może sobie 8 godzin leżeć na podłodze przed sofą.
Pies jest psem, wy jesteście okropnymi ludźmi. Powiedz mi czego się spodziewasz stosując wobec psa przemoc fizyczną? Że co? Pokażesz mu kto tu rządzi? Psy nie dominują nad ludźmi i nie chcą zająć ich pozycji w stadzie. On zareagował normalnie, tak jak reaguje bity pies (pomijam, że jest to KARALNE). I to jest TYLKO i wyłącznie WASZA wina. Wy go wychowywaliście, powinniście zadbać o odpowiednią socjalizację, nawet jak pies nie miał dobrego startu. Powinniście wskazać mu drogę właściwego postępowania, nauczyć (uwaga, nauczyć! nie bić) co wolno, a czego nie. A czego nauczyliście tego biednego psa? Że właściciel bije, że jest nie przyjemny i niebezpieczny. Od właściciela trzeba się trzymać jak najdalej. A jak się nie ma wyboru to trzeba gryźć. Jeszcze raz napisze to WY nauczyliście go gryzienia. Ten pseudo treser również, pewnie kazał przynosić kolczatkę na zajęcia? :]
Trauma z pewnością się na niej odbije, przez was. I znowu zacznie być pewnie agresywna w przyszłości, i kolejnego psa wywalicie na pole. Wtedy proponuje wziąć 3 psa z pseudohodowli, może akurat on się wam uda. Pewnie nad nią chodzicie, skaczecie, jojczycie jaka to ona biedna jest, po pogryziona.
Co możecie zrobić? Skontaktować się z BEHAWIORYSTĄ. Nie treserem z bożej łaski, tylko z kimś kto ma odpowiednie wykształcenie i doświadczenie. Inaczej nie da rady. Inaczej tego psa też skrzywdzicie tak jak Majlo.
Przede wszystkim wielki błąd z waszej strony, że kupiliście drugiego psa (też bez rodowodu za pewne) skoro nie potrafiliście sobie poradzić z pierwszym. Zwłaszcza, że ON są psami, które potrzebują godzin wspólnej pracy, spacerów (nie biegania po ogródków) tropienia i tym podobnych. To nie jest pies, który może sobie 8 godzin leżeć na podłodze przed sofą.
Pies jest psem, wy jesteście okropnymi ludźmi. Powiedz mi czego się spodziewasz stosując wobec psa przemoc fizyczną? Że co? Pokażesz mu kto tu rządzi? Psy nie dominują nad ludźmi i nie chcą zająć ich pozycji w stadzie. On zareagował normalnie, tak jak reaguje bity pies (pomijam, że jest to KARALNE). I to jest TYLKO i wyłącznie WASZA wina. Wy go wychowywaliście, powinniście zadbać o odpowiednią socjalizację, nawet jak pies nie miał dobrego startu. Powinniście wskazać mu drogę właściwego postępowania, nauczyć (uwaga, nauczyć! nie bić) co wolno, a czego nie. A czego nauczyliście tego biednego psa? Że właściciel bije, że jest nie przyjemny i niebezpieczny. Od właściciela trzeba się trzymać jak najdalej. A jak się nie ma wyboru to trzeba gryźć. Jeszcze raz napisze to WY nauczyliście go gryzienia. Ten pseudo treser również, pewnie kazał przynosić kolczatkę na zajęcia? :]
Trauma z pewnością się na niej odbije, przez was. I znowu zacznie być pewnie agresywna w przyszłości, i kolejnego psa wywalicie na pole. Wtedy proponuje wziąć 3 psa z pseudohodowli, może akurat on się wam uda. Pewnie nad nią chodzicie, skaczecie, jojczycie jaka to ona biedna jest, po pogryziona.
Co możecie zrobić? Skontaktować się z BEHAWIORYSTĄ. Nie treserem z bożej łaski, tylko z kimś kto ma odpowiednie wykształcenie i doświadczenie. Inaczej nie da rady. Inaczej tego psa też skrzywdzicie tak jak Majlo.
-
- Posty:3474
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
I błagam na wszystko - nie stosujcie metod Cesara Milana. Po nich będzie to kolejny golden który z racji agresji nigdy nie znajdzie domu....
Dzięki za niezłe zjechanie...
Ja wiem, że szczeniaki tak się bawią. Jej na takie coś po prostu mówi się 'nie wolno'. Ale chodzi o to, że na niego to nie działało. To nie była zabawa, tylko ewidentna próba, no nie wiem, dominacji.? On rzucał się z kłami warcząc. Co innego szczenięce kąsanie, a co innego, gdy pies nagle zaczyna na Ciebie warczeć i rzuca Ci się do ręki, z której po chwili zwisa z wbitymi w niej zębami tylko dlatego, że przechodziłaś metr dalej. Raz próbował się nawet rzucić do gardła.
Może i nie doczytaliśmy nic na temat klejenia się do stóp, ale i on nigdy czegoś takiego nie wykazywał. Nie przychodził na zawołanie, nie bawił się zabawkami mimo, że co rusz starano się mu coś fajnego podrzucić. Nie dał się głaskać i to już jak tylko został przywieziony. Psy które kochają ludzką obecność chyba jednak jakoś to okazują.? Majlo nigdy nie wykazywał szczególnej miłości no chyba, że było się zaopatrzonym w coś smacznego.
Przeszkadza pies przyklejony do nóg.? Właśnie o takim marzyliśmy.! On taki miał być.
Zazdrosny o to, że mała ma nas cały czas.? Ale przecież on też mógł. Nad nim też wszyscy skakali, chcieli tulić, głaskać, miziać, pieścić. Ale się nie dawał.
Fakt, może jest w tym kupa naszej winy. Ale jak dobrze wychować psa, kiedy na każdym forum, w każdej książce, w każdym programie i każdy 'specjalista' mówi co innego.? Jeden zły wybór i można wszystko zaprzepaścić, ale chodzi właśnie o to, żeby jakoś to naprawić.
Nie chcę go oddawać do schroniska czy usypiać. Mimo wszystko czasem ma swoje przebłyski i bywa kochany. Rzadko bo rzadko, ale jednak pies to pies. Wymościł sobie posłanko w serduchu i żal się z nim rozstawać.
Parę sytuacji.? Raz jest lepiej raz jest gorzej. Swego czasu nauczyłam go podstawowych komend. 'Siad', 'leżeć', 'łapa', 'druga'. Nawet 'piątkę' przybijał
Teraz jedyną, na jaką reaguje jak powinien jest 'siad'. Gdy prosić go o podanie łapy, to spuszcza łeb i warczy. Jedynie gdy trzymam przysmak, to radosny uderzy szybko łapą w rękę i znów spuszcza głowę.
Podawanie jedzenia.? Nie było z tym większych problemów, choć zdarza się, że jedząc gotowany ryż z mięsem i warzywami [ciepły zimowy posiłek ;], chlipie go łapczywie i warczy jednocześnie mimo, iż nikt przy nim nie stoi. Zszokowani po prostu obserwowaliśmy go zza drzwi, bo stał na tarasie. Właściwie to rzucił się na jedzenie, które miało się trochę schłodzić, bo było strasznie gorące. Ale gdzie tam, przejmować się poparzonym językiem ; / zabrać tego już się każdy bał.
Zabawkami jak mówiłam się nie bawi.
A spacery.? Nie zabieramy go. Lata luzem po 3tys. m2.
Czasem w lato brano go na dłuższe spacery, gdzieś ze 2km. Wiem, może mało, ale on już po paruset metrach był zmęczony, a gdy wracał, strasznie rozdrażniony. Po działce też prawie nie biega.
Co do innych psów, jak mówiłam, było 'ok'. dopóki nie pojawiło się ogrodzenie lub inny teren zamknięty. Na psa którego zna odkąd był szczenięciem [a tamten już dorosły] i który się z nim bawił [tak, pies wujka. ten, który jest agresywny względem dzieci i innych zwierząt, do szczeniaków jak widać ma słabość ;3], gdy tylko znalazły się w jednym samochodzie Majlo warknął na niego i od tego momentu siedziały w przeciwnych kątach. Raz ugryzł też drugiego psa wujka [kolejny szczeniak, bernardyn], gdy przyjechał z nim w odwiedziny.
SleepingSun, nie powiedziałabym, że był on bity. To było po prostu lekkie trzepnięcie w pyszczek lub zadek. Nie jakieś znęcanie się i walenie po głowie aż się uspokoi.
Chociaż nie powiem, rzekomy treser właśnie taką 'szkołę' polecał [i masz rację, musieliśmy załatwić kolczatkę].
Doskonale pamiętam, jak mówił, żeby go bić aż ulegnie, czyli położy się i zacznie skomleć, czy coś takiego. Faktycznie, udało mu się go sprowadzić do parteru, a gdy zadowolony z siebie tylko się odwrócił, Majlo wbił mu się w rękę. Przyznaję, jego metody mnie zszokowały i wręcz przeraziły D: szybko przestaliśmy uczęszczać na jego zajęcia.
Metody Cesara.? Moja mama oglądając raz na jakiś czas jego program jest zachwycona. Szczerze powiedziawszy też nie dostrzegłam tam nic złego i zawsze byłam pod wrażeniem tego, jak radzi sobie ze zwierzętami. Zawsze myślałam, że ma świetne podejście. Nie trafiłam na odpowiedni odcinek, czy po prostu czegoś ważnego nie dostrzegam.?
Zrozumcie, na prawdę nie chcę do oddawać czy usypiać. Mimo wszystko go kocham i mi na nim zależy. Dlatego chciałabym mu pomóc. Bo jeśli będzie dalej agresywny, to nie damy sobie z nim rady i wtedy oddanie będzie konieczne... ;c
I jeśli znacie jakiegoś dobrego, sprawdzonego behawiorystę z Torunia lub okolic i na prawdę go polecacie, to byłabym wdzięczna za jakieś drobne namiary.
Ja wiem, że szczeniaki tak się bawią. Jej na takie coś po prostu mówi się 'nie wolno'. Ale chodzi o to, że na niego to nie działało. To nie była zabawa, tylko ewidentna próba, no nie wiem, dominacji.? On rzucał się z kłami warcząc. Co innego szczenięce kąsanie, a co innego, gdy pies nagle zaczyna na Ciebie warczeć i rzuca Ci się do ręki, z której po chwili zwisa z wbitymi w niej zębami tylko dlatego, że przechodziłaś metr dalej. Raz próbował się nawet rzucić do gardła.
Może i nie doczytaliśmy nic na temat klejenia się do stóp, ale i on nigdy czegoś takiego nie wykazywał. Nie przychodził na zawołanie, nie bawił się zabawkami mimo, że co rusz starano się mu coś fajnego podrzucić. Nie dał się głaskać i to już jak tylko został przywieziony. Psy które kochają ludzką obecność chyba jednak jakoś to okazują.? Majlo nigdy nie wykazywał szczególnej miłości no chyba, że było się zaopatrzonym w coś smacznego.
Przeszkadza pies przyklejony do nóg.? Właśnie o takim marzyliśmy.! On taki miał być.
Zazdrosny o to, że mała ma nas cały czas.? Ale przecież on też mógł. Nad nim też wszyscy skakali, chcieli tulić, głaskać, miziać, pieścić. Ale się nie dawał.
Fakt, może jest w tym kupa naszej winy. Ale jak dobrze wychować psa, kiedy na każdym forum, w każdej książce, w każdym programie i każdy 'specjalista' mówi co innego.? Jeden zły wybór i można wszystko zaprzepaścić, ale chodzi właśnie o to, żeby jakoś to naprawić.
Nie chcę go oddawać do schroniska czy usypiać. Mimo wszystko czasem ma swoje przebłyski i bywa kochany. Rzadko bo rzadko, ale jednak pies to pies. Wymościł sobie posłanko w serduchu i żal się z nim rozstawać.
Parę sytuacji.? Raz jest lepiej raz jest gorzej. Swego czasu nauczyłam go podstawowych komend. 'Siad', 'leżeć', 'łapa', 'druga'. Nawet 'piątkę' przybijał
Teraz jedyną, na jaką reaguje jak powinien jest 'siad'. Gdy prosić go o podanie łapy, to spuszcza łeb i warczy. Jedynie gdy trzymam przysmak, to radosny uderzy szybko łapą w rękę i znów spuszcza głowę.
Podawanie jedzenia.? Nie było z tym większych problemów, choć zdarza się, że jedząc gotowany ryż z mięsem i warzywami [ciepły zimowy posiłek ;], chlipie go łapczywie i warczy jednocześnie mimo, iż nikt przy nim nie stoi. Zszokowani po prostu obserwowaliśmy go zza drzwi, bo stał na tarasie. Właściwie to rzucił się na jedzenie, które miało się trochę schłodzić, bo było strasznie gorące. Ale gdzie tam, przejmować się poparzonym językiem ; / zabrać tego już się każdy bał.
Zabawkami jak mówiłam się nie bawi.
A spacery.? Nie zabieramy go. Lata luzem po 3tys. m2.
Czasem w lato brano go na dłuższe spacery, gdzieś ze 2km. Wiem, może mało, ale on już po paruset metrach był zmęczony, a gdy wracał, strasznie rozdrażniony. Po działce też prawie nie biega.
Co do innych psów, jak mówiłam, było 'ok'. dopóki nie pojawiło się ogrodzenie lub inny teren zamknięty. Na psa którego zna odkąd był szczenięciem [a tamten już dorosły] i który się z nim bawił [tak, pies wujka. ten, który jest agresywny względem dzieci i innych zwierząt, do szczeniaków jak widać ma słabość ;3], gdy tylko znalazły się w jednym samochodzie Majlo warknął na niego i od tego momentu siedziały w przeciwnych kątach. Raz ugryzł też drugiego psa wujka [kolejny szczeniak, bernardyn], gdy przyjechał z nim w odwiedziny.
SleepingSun, nie powiedziałabym, że był on bity. To było po prostu lekkie trzepnięcie w pyszczek lub zadek. Nie jakieś znęcanie się i walenie po głowie aż się uspokoi.
Chociaż nie powiem, rzekomy treser właśnie taką 'szkołę' polecał [i masz rację, musieliśmy załatwić kolczatkę].
Doskonale pamiętam, jak mówił, żeby go bić aż ulegnie, czyli położy się i zacznie skomleć, czy coś takiego. Faktycznie, udało mu się go sprowadzić do parteru, a gdy zadowolony z siebie tylko się odwrócił, Majlo wbił mu się w rękę. Przyznaję, jego metody mnie zszokowały i wręcz przeraziły D: szybko przestaliśmy uczęszczać na jego zajęcia.
Metody Cesara.? Moja mama oglądając raz na jakiś czas jego program jest zachwycona. Szczerze powiedziawszy też nie dostrzegłam tam nic złego i zawsze byłam pod wrażeniem tego, jak radzi sobie ze zwierzętami. Zawsze myślałam, że ma świetne podejście. Nie trafiłam na odpowiedni odcinek, czy po prostu czegoś ważnego nie dostrzegam.?
Zrozumcie, na prawdę nie chcę do oddawać czy usypiać. Mimo wszystko go kocham i mi na nim zależy. Dlatego chciałabym mu pomóc. Bo jeśli będzie dalej agresywny, to nie damy sobie z nim rady i wtedy oddanie będzie konieczne... ;c
I jeśli znacie jakiegoś dobrego, sprawdzonego behawiorystę z Torunia lub okolic i na prawdę go polecacie, to byłabym wdzięczna za jakieś drobne namiary.
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
Skąd Ci się wziął pomysł, że psu dominują nad ludźmi? Z programu CM? Z jakiejś mądrej strony internetowej. Nie ma czegoś takiego jak dominacja w relacjach pies-człowiek. Pies nic nie robi na złość, nic nie robi żebyś mu uległa...
A nauczyliście go przychodzenia do nogi? Czy tak po prostu sam z siebie miał przychodzić?
Psy nie myślą tak jak ludzie, na dłuższą metę nie potrafią kojarzyć zachowań i skutków. Pies to nie człowiek, tylko pies, zwierze, którym rządzą instynkty.
Spacery to podstawa. Taki pies powinien wychodzić 3 razy dziennie. Tak samo ON. Pies nie jest ozdobą do ogródka, tylko żywą istotą wymagającą czasu i poświęcenia. Bieganie po ogórku to tak, jak mój pies biega po przedpokoju. Dla psa liczą się nowe zapachy, nowe podłoża, przedmioty. Ty byś nie oszalała gdybym na rok zamknęła Cię w ciasnym mieszkaniu, gdzie 3x dziennie ktoś przychodziłby Ci tylko dawać jeść? Zwariowałabyś po tygodniu. Pomyśl o tym co czuje Twój pies...
No to teraz zastanów się dlaczego psy tak od razy, na wejściu reagują na jego szzzzzzzzzzz? Obcy facet wchodzi do domu robi szz i agresywny pies spuszcza uszy i chowa się w kąt. Sądzisz, że ma magiczną moc rozmawiania ze zwierzętami? Otóż nie! Cezar ma obrożę elektryczną i serwuje dawkę prądu każdemu psu na dzień dobry. Rozumiesz, Cezar robi szz psa razi się prądem, za 10 razem pies już dokładnie wie co znaczy szzz. Oczywiście tego telewizja nie pokaże. Więc jak pies robi coś złego a Cezar szzz, to pies chowa się jak najdalej może. Super nie? ;/
Pomijam już metody typu kładzenie na ziemi, wyrywanie psu miski, szarpanie za obrożę. Nie dość, że do niczego nie prowadzą, to bardziej szkodzą niż pomagają.
W Toruniu - Paulina Korpal, trenerka Wesołej Łapki. Musisz wejść na stronę WŁ i znaleźć namiary. Wierz mi - nie ma na co czekać.
A nauczyliście go przychodzenia do nogi? Czy tak po prostu sam z siebie miał przychodzić?
Psy nie myślą tak jak ludzie, na dłuższą metę nie potrafią kojarzyć zachowań i skutków. Pies to nie człowiek, tylko pies, zwierze, którym rządzą instynkty.
Spacery to podstawa. Taki pies powinien wychodzić 3 razy dziennie. Tak samo ON. Pies nie jest ozdobą do ogródka, tylko żywą istotą wymagającą czasu i poświęcenia. Bieganie po ogórku to tak, jak mój pies biega po przedpokoju. Dla psa liczą się nowe zapachy, nowe podłoża, przedmioty. Ty byś nie oszalała gdybym na rok zamknęła Cię w ciasnym mieszkaniu, gdzie 3x dziennie ktoś przychodziłby Ci tylko dawać jeść? Zwariowałabyś po tygodniu. Pomyśl o tym co czuje Twój pies...
No to teraz zastanów się dlaczego psy tak od razy, na wejściu reagują na jego szzzzzzzzzzz? Obcy facet wchodzi do domu robi szz i agresywny pies spuszcza uszy i chowa się w kąt. Sądzisz, że ma magiczną moc rozmawiania ze zwierzętami? Otóż nie! Cezar ma obrożę elektryczną i serwuje dawkę prądu każdemu psu na dzień dobry. Rozumiesz, Cezar robi szz psa razi się prądem, za 10 razem pies już dokładnie wie co znaczy szzz. Oczywiście tego telewizja nie pokaże. Więc jak pies robi coś złego a Cezar szzz, to pies chowa się jak najdalej może. Super nie? ;/
Pomijam już metody typu kładzenie na ziemi, wyrywanie psu miski, szarpanie za obrożę. Nie dość, że do niczego nie prowadzą, to bardziej szkodzą niż pomagają.
W Toruniu - Paulina Korpal, trenerka Wesołej Łapki. Musisz wejść na stronę WŁ i znaleźć namiary. Wierz mi - nie ma na co czekać.
Powiem Wam, że czytałam to z przerażeniem. Oczywiście ja również popełniłam masę błędów i z nabytego doświadczenie odradzam stosowania metod Zaklinacza psów... Moja suka straciła do mnie zaufanie, nie chciała do mnie przyjść te metody zamiast pomóc pogorszyły sprawę! Ciężką pracą musiałam na nowo zdobyć jej zaufanie.
Jak Cię szczeniak kąsa to mówisz "nie" i dajesz mu zabawkę. Zabierasz to czego nie wolno gryźć a dajesz to co wolno.
Często widzę psy które ciągną itp a właściciel się drze na psa, żeby nie ciągnął. A skąd pies ma wiedzieć co to jest chodzenie przy nodze jak nie został tego nauczony? Tak jest z każda komendą, mało tego komendy trzeba systematycznie ćwiczyć.
Wasz pies tak na prawdę został pozostawiony sam sobie, nie wychodzi na spacery, nie pracujecie z nim...po co on Wam jest potrzebny tak w ogóle? Żeby siedzieć w budzie? Żeby pilnował domu? Alarm sobie kupcie.
Co Wy zrobiliście, żeby zmienić jego zachowanie jak do Was przyszedł? Stawiam na to że on jest dzieckiem z jakiegoś kazirodczego krycia.
Czemu nie wykorzystaliście jego zapału do smakołyków? Uczyliście go przychodzenia? No nie wiem ja bym spróbowała np za to że dał się pogłaskać go nagrodzić smakiem.
Ja u siebie mam reżim karmienia, moje psy jedzą na komendę "weź" i Neya na początku miała "spalaną miskę".
Teraz to wam został dobry behawiorysta.
Jak Cię szczeniak kąsa to mówisz "nie" i dajesz mu zabawkę. Zabierasz to czego nie wolno gryźć a dajesz to co wolno.
Często widzę psy które ciągną itp a właściciel się drze na psa, żeby nie ciągnął. A skąd pies ma wiedzieć co to jest chodzenie przy nodze jak nie został tego nauczony? Tak jest z każda komendą, mało tego komendy trzeba systematycznie ćwiczyć.
Wasz pies tak na prawdę został pozostawiony sam sobie, nie wychodzi na spacery, nie pracujecie z nim...po co on Wam jest potrzebny tak w ogóle? Żeby siedzieć w budzie? Żeby pilnował domu? Alarm sobie kupcie.
Co Wy zrobiliście, żeby zmienić jego zachowanie jak do Was przyszedł? Stawiam na to że on jest dzieckiem z jakiegoś kazirodczego krycia.
Czemu nie wykorzystaliście jego zapału do smakołyków? Uczyliście go przychodzenia? No nie wiem ja bym spróbowała np za to że dał się pogłaskać go nagrodzić smakiem.
Ja u siebie mam reżim karmienia, moje psy jedzą na komendę "weź" i Neya na początku miała "spalaną miskę".
Teraz to wam został dobry behawiorysta.
-
- Posty:3474
- Rejestracja:12 listopada 2009, 20:36
Ok, nie ma co zjeżdżać dziewczyny.... popełnili blędy...przyznali się do tego ale szukają pomocy. Do tego trafił im się pies .... zniszczony już na starcie
Moja rada brzmi tak jak poprzednia wejdź na strone "Wesoła łapka" To szkoładla psów a właściwie dla właścicieli psów prowadzona przez Jacka Gałuszkę
tu masz link do filmików ze szkoleń, popatrz jak to się robi, jakie tam metody funkcjonują - zero przemocy, zero kolczatek, na stronie jak poszperasz to znajdziesz więcej filmików, oraz adresy lokalnych szkółek. W Toruniu też są szkoleniowcy z Wesołej łapki
http://wesolalapka.pl/filmy/filmy-ze-sz ... /blog.html
http://wesolalapka.pl/szkolenia-i-kursy ... /blog.html
Ale
1. nie nastawiajcie się na sukces już teraz odrazu....to potrwa, tygodnie, miesiące, lata....
2. w takim szkoleniu/pracy muszą brać udział wszyscy domownicy, wszyscy muszą stosować się do określonych reguł, nie ma wyłamywania się
3. nie będzie łatwo, ale się uda - i tylko wiara w to pozwoli wam wygrać i przeżyć chwile zwątpienia, podłamki itd
I pamiętaj - goldeny to bardzo cierpliwe psy, bardzo łagodne psy ale to są psy! To nie są łamagi, nie ciapy, niedojdy. TO SĄ PSY! a ich cierpliwość polega na tym że reagują 5 sekund później niż inne psy ale reagują
Polecam także poczytać nieco na temat sygnałów wysyłanych przez psy - tak zwane CSY czyli sygnały uspokajające. To mowa psia - nie gadanie tylko język ciała. Z twojego opisu twój pies bardzo łądnie CSuje, to tylko wy nie potraficie tego czytać
Książka pani Turid Ruugas pt "sygnały uspokajające" jest elementarzem,
Ponadto "Drugi koniec smyczy " P. McConnell - czyli jak cię widzi twój pies, jakie głupoty robią ludzie w oczach psa
Tak naprawdę praca z psem to praca nad sobą samym i polega przede wszystkim na nawiązaniu więzi, obopólnym zrozumieniu, wypracowaniu zaufania. Pies i człowiek to nie stado lub inaczej stado ale między gatunkowe. Życie w takim układzie wymaga od nas ludzi zejścia do poziomu psa a nie oczekiwania ze pies wejdzie na nasz ludzki poziom.
Moja rada brzmi tak jak poprzednia wejdź na strone "Wesoła łapka" To szkoładla psów a właściwie dla właścicieli psów prowadzona przez Jacka Gałuszkę
tu masz link do filmików ze szkoleń, popatrz jak to się robi, jakie tam metody funkcjonują - zero przemocy, zero kolczatek, na stronie jak poszperasz to znajdziesz więcej filmików, oraz adresy lokalnych szkółek. W Toruniu też są szkoleniowcy z Wesołej łapki
http://wesolalapka.pl/filmy/filmy-ze-sz ... /blog.html
http://wesolalapka.pl/szkolenia-i-kursy ... /blog.html
Ale
1. nie nastawiajcie się na sukces już teraz odrazu....to potrwa, tygodnie, miesiące, lata....
2. w takim szkoleniu/pracy muszą brać udział wszyscy domownicy, wszyscy muszą stosować się do określonych reguł, nie ma wyłamywania się
3. nie będzie łatwo, ale się uda - i tylko wiara w to pozwoli wam wygrać i przeżyć chwile zwątpienia, podłamki itd
I pamiętaj - goldeny to bardzo cierpliwe psy, bardzo łagodne psy ale to są psy! To nie są łamagi, nie ciapy, niedojdy. TO SĄ PSY! a ich cierpliwość polega na tym że reagują 5 sekund później niż inne psy ale reagują
Polecam także poczytać nieco na temat sygnałów wysyłanych przez psy - tak zwane CSY czyli sygnały uspokajające. To mowa psia - nie gadanie tylko język ciała. Z twojego opisu twój pies bardzo łądnie CSuje, to tylko wy nie potraficie tego czytać
Książka pani Turid Ruugas pt "sygnały uspokajające" jest elementarzem,
Ponadto "Drugi koniec smyczy " P. McConnell - czyli jak cię widzi twój pies, jakie głupoty robią ludzie w oczach psa
Tak naprawdę praca z psem to praca nad sobą samym i polega przede wszystkim na nawiązaniu więzi, obopólnym zrozumieniu, wypracowaniu zaufania. Pies i człowiek to nie stado lub inaczej stado ale między gatunkowe. Życie w takim układzie wymaga od nas ludzi zejścia do poziomu psa a nie oczekiwania ze pies wejdzie na nasz ludzki poziom.
Młodej już nie nauczę co wolno a czego nie wolno gryźć. Moje kochane maleństwo właśnie odeszło... ;(
A co do Majla, na spacerach, jak się go przywołało do porządku to chodził ładnie, dopóki coś go nie rozproszyło. Potem na komendę 'równaj' i lekkie szarpnięcie smyczką znów na parę chwil szedł jak należy.
Na zawołanie przychodzi raz chętnie, raz mniej, raz wcale.
Czasem podejdzie i da się wytarmosić [chwilę...]. Czasem podchodzi merdając kitką, a jak się zamierza go pogłaskać to spuszcza łeb i powarkuje. Czasem podejdzie od razu ze spuszczonym łbem i się krzywi. A czasem odwraca się i naburmuszony odchodzi.
O tej psiej dominacji to nie wiem skąd mi się wzięło. Może od tresera, bo coś o tym wspominał, a może już wcześniej. Nie pamiętam dokładnie.
A co do pani Pauliny...wydaje mi się, że była kiedyś u mnie w domu z wizytą w jego sprawie. A może to nie ona. Podczas przeprowadzki zaginęła wizytówka, a z pamięcią miewam problemy...ech.
A co do Majla, na spacerach, jak się go przywołało do porządku to chodził ładnie, dopóki coś go nie rozproszyło. Potem na komendę 'równaj' i lekkie szarpnięcie smyczką znów na parę chwil szedł jak należy.
Na zawołanie przychodzi raz chętnie, raz mniej, raz wcale.
Czasem podejdzie i da się wytarmosić [chwilę...]. Czasem podchodzi merdając kitką, a jak się zamierza go pogłaskać to spuszcza łeb i powarkuje. Czasem podejdzie od razu ze spuszczonym łbem i się krzywi. A czasem odwraca się i naburmuszony odchodzi.
O tej psiej dominacji to nie wiem skąd mi się wzięło. Może od tresera, bo coś o tym wspominał, a może już wcześniej. Nie pamiętam dokładnie.
A co do pani Pauliny...wydaje mi się, że była kiedyś u mnie w domu z wizytą w jego sprawie. A może to nie ona. Podczas przeprowadzki zaginęła wizytówka, a z pamięcią miewam problemy...ech.
Masz rację. To strasznie trudne. Zwłaszcza, że wszystko o niej przypomina, a ona sama choć była z nami tylko dwa tygodnie skradła wszystkim serca i zabrała po kawałeczku każdego ze sobą. Nie wiem, kiedy będę w stanie się choć trochę po tym pozbierać ;(
A wracając do Majla to cóż, gdy proszę go o łapę, to raczej się pochylam. Na stojąco nie bardzo sięgnie, a kucnąć z twarzą do wysokości jego pyska...jakoś nie mam na to odwagi. Pochylona zawsze mogę szybko odskoczyć w razie, gdyby chciał mi zaserwować drobną 'korektę twarzy'. A więc jak widać, tu popełniam kolejny błąd...
Co do spacerów, jak tylko pogoda się troszkę zmieni, a ja lekko podkuruję, to go zabiorę na przechadzkę. A może nawet już jutro. Dziś wieje tak, że oboje by nas zwiało na pole D:
Na behawiorystę chwilowo brak funduszy, ale jak tylko się trochę uzbiera, to zaaranżuję drobne spotkanie i zobaczymy co z tego wyjdzie
A wracając do Majla to cóż, gdy proszę go o łapę, to raczej się pochylam. Na stojąco nie bardzo sięgnie, a kucnąć z twarzą do wysokości jego pyska...jakoś nie mam na to odwagi. Pochylona zawsze mogę szybko odskoczyć w razie, gdyby chciał mi zaserwować drobną 'korektę twarzy'. A więc jak widać, tu popełniam kolejny błąd...
Co do spacerów, jak tylko pogoda się troszkę zmieni, a ja lekko podkuruję, to go zabiorę na przechadzkę. A może nawet już jutro. Dziś wieje tak, że oboje by nas zwiało na pole D:
Na behawiorystę chwilowo brak funduszy, ale jak tylko się trochę uzbiera, to zaaranżuję drobne spotkanie i zobaczymy co z tego wyjdzie
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 38 gości