Witam,
Przejrzałem sporo postów tu na forum, poza tym mam kilka książek dot. wychowania psa, ale żadna mi nie pomogła, tzn. nie znalazłem tam konkretnego rozwiązania problemu z którym się borykam.
Otóż mój bokser (ma 1,5 roku) dziwnie się zachowuje, gdy np. jestem z nim u moich rodziców - obszczekuje mnie, skacze, szarpie lub próbuje podgryzać mi ręce i jest głuchy i ślepy na wszystko co próbuję robić w tym momencie (gdy go zostawiam u nich na "przechowanie" i mnie nie ma, rodzice mówią mi, że podczas mojej nieobecności jest grzeczny, posłuszny itd.).
Podobnie zachowuje się, gdy spotkam kogoś na ulicy i wystarczy, że ktoś zapyta mnie o godzinę, jak gdzieś dojść itp. (nie pomijając przypadkowego spotkania ze znajomymi): on od razu zaczyna na mnie skakać i targać mnie za ręce. Żadne metody nie skutkują:
- wydawania komend ("siad", "nie wolno" itd),
- próba odwrócenia uwagi, np. przez smakołyk, zabawę z ulubioną zabawką;
- karanie (w mieszkaniu izolowanie go np. w innym pokoju, by posiedział tam sam i uspokoił się),
- ignorowanie jego zaczepek;
W ogóle nic do niego nie dociera w tym czasie, ogarnia go jakiś szał. Próbowałem go też ignorować, ale nie daje za wygraną - ja się odwracam tyłem lub idę do innego pomieszczenia to "atakuje" targając mnie, niestety szczekania na dłuższą metę nie mogę ignorować, bo sąsiedzi nie wytrzymują; nie zwraca w tym czasie uwagi na swoje ulubione zabawki, smakołyki (a jest strasznym łakomczuchem); niestety w moim mieście nie ma żadnego dobrego szkoleniowca (wielu jest tzw. "samozwańców" niewiele mądrzejszych ode mnie), a tym bardziej behawiorysty. I moje pomysły się skończyły.
Aha... mieszkam sam i w domu jest zupełnie innym psem, "normalnym" - tzn. posłuszny, przytulny, chętny do normalnej zabawy i gdy go tylko zaczyna brać zapał do nadmiernych emocji to zaraz go wyciszam i jest ok.
Od szczeniaka starałem się go dobrze socjalizować: kontakty z innymi ludźmi, zwierzętami itd. Staram się zapewnić dużo pieszczot, zabawy, uczenia nowych komend, ale jestem też stanowczy, by nie próbował mnie zdominować i by wiedział gdzie jest jego miejsce "w naszym stadzie".
Jestem poprostu zdesperowany i proszę o jakieś sprawdzone rady, nowe wskazówki co jeszcze mogę zrobić... Kocham mojego psiaka, ale w opisanych sytuacjach wystawia moją cierpliwość na ciężką próbę. A może cierpi na rozdwojenie jaźni?
Pozdrawiam wszystkich!
Dziwne zachowania boksera (zazdrość?)
- staszko_i_aras
- Posty:121
- Rejestracja:11 czerwca 2006, 18:41
- Lokalizacja:Tarnobrzeg
- Kontakt:
chodzac z moja sunia na spacery poznalysmy wiele pieskow miedzy innymi boksera ma 2,5 roku , zachowuje sie tak jak ty opisujesz, moze to cie pocieszy,choc watpie.
- staszko_i_aras
- Posty:121
- Rejestracja:11 czerwca 2006, 18:41
- Lokalizacja:Tarnobrzeg
- Kontakt:
Dzięki za info! Jest pocieszające na tyle, że zachowanie mojego boksia nie jest jednak wyjątkiem... chociaż w dalszym ciągu poszukuję rozwiązania...
Mój bokser 2-letni ma podobne objawy, choć nie aż takie, jak opisujesz. Też nie wiedziałam co robić, jak sie nasiliło gdy miał ok. 1-1,5 roku.
Piesek jest charakterny, od małego musiałam go wyciszać, bo bardzo mocno reagował. Ale nie miałam problemu, ponieważ był az za dobrym pieskiem - mnóstwo kumpli psów, ulubieniec ludzi. Uznaje mnie jako swoją panią, postepuję z nim konkretnie.
Lecz .... zauwazyłam, że stał się bardzo zazdrosny o inne psy, a broni przede wszyskim terenu wokół mnie - żaden piesek nie ma prawa podejść zbyt blisko.
Mój piesek tez w domu jest posłuszny idealny, jest po prostu bezpieczny i ma mnie dla siebie. Gdy wychodzimy np. na działkę, inny piesek nie może podejśc tu, gdzie sie znajduję. Zauważylam, ze obecnie zwraca uwage i na ludzi, zeby zbyt blisko nie podchodzili. To mnie niepokoi i nie wiem, jak zapobiec temu. Przecież był wychowywany nagrodami (tylko to działało pozytywnie) i zsocjalizowany był bardzo dobrze. Do momentu jak zaczał dorastać.
Piesek jest charakterny, od małego musiałam go wyciszać, bo bardzo mocno reagował. Ale nie miałam problemu, ponieważ był az za dobrym pieskiem - mnóstwo kumpli psów, ulubieniec ludzi. Uznaje mnie jako swoją panią, postepuję z nim konkretnie.
Lecz .... zauwazyłam, że stał się bardzo zazdrosny o inne psy, a broni przede wszyskim terenu wokół mnie - żaden piesek nie ma prawa podejść zbyt blisko.
Mój piesek tez w domu jest posłuszny idealny, jest po prostu bezpieczny i ma mnie dla siebie. Gdy wychodzimy np. na działkę, inny piesek nie może podejśc tu, gdzie sie znajduję. Zauważylam, ze obecnie zwraca uwage i na ludzi, zeby zbyt blisko nie podchodzili. To mnie niepokoi i nie wiem, jak zapobiec temu. Przecież był wychowywany nagrodami (tylko to działało pozytywnie) i zsocjalizowany był bardzo dobrze. Do momentu jak zaczał dorastać.
-
- Posty:191
- Rejestracja:04 lipca 2007, 21:40
- Lokalizacja:Kraków
- Kontakt:
Jeżeli spotaksz się z kimkolwiek i pies się zacznie tak zachowywać to jest niedopuszczalne. Oderwij się od danej osoby, przyczymaj pyszczek tak żebyś patrzymała mu w oczy i on tobie i powiedz stanowczym głosem że tak nie wolno. Jeżeli szczeka to zrób tak samo jak w pierwszej sytuacji tylko do tego tupnij i krzyknij głosniej niż on szczeka "NIE WOLNO" a potem nie zwracj na niego uwagi.
Jeżeli to nie zadziała to chwyć go za kark, sprowadź do tzw. parteru i skrzycz.
To są dwi najskuteczniejsze metody dla wszytskich ras nie tylko bokserów. Jeżeli one nie zadzałają to ja juz nie mam pojęcia to możesz zrobić. Przykro mi.
Pozdrowienia..
Jeżeli to nie zadziała to chwyć go za kark, sprowadź do tzw. parteru i skrzycz.
To są dwi najskuteczniejsze metody dla wszytskich ras nie tylko bokserów. Jeżeli one nie zadzałają to ja juz nie mam pojęcia to możesz zrobić. Przykro mi.
Pozdrowienia..
Aż tak źle nie jest, ale objawy są czasem zauważalne. Dochodzę do wniosku, że bokserki są okropnymi zazdrośnikami i jak mają z 1,5 roku, to wszystko to dopiero z nich wychodzi, mają we krwi pewne zachowania. A z drugiej strony są niesamowicie inteligentnymi psami, myślącymi, obsrwuja i wyciągaja wnioski, wszystko tak na prawdę wiedzą.
Na razie jest spokój. Te niepokojące objawy nasiliły sie u mojego boksa, gdy po mieście buszowały bezdomne psy, był taki zjeżony i drazliwy. Teraz skończył 2 latka i raczej dobrze reaguje, macha ogonkiem, potrzebuje duuuuzo ciepła, przytulania, chetny do zabawy. Czasem zdarzy mu sie pogoń za psem, ale bez zębów.
Co dziwne, na ludzi bezdomnych i zbieraczy surowców wtórnych chyba się przeniósł - niemam pojecia dlaczego, jak był mały to siersc mu się jeżyła i obchodził ich duzym łukiem, a wczoraj - zaczął doskakiwać do takiego bezdomnego, straszne... Cały czas zmienia się ten mój piesek.
Na razie jest spokój. Te niepokojące objawy nasiliły sie u mojego boksa, gdy po mieście buszowały bezdomne psy, był taki zjeżony i drazliwy. Teraz skończył 2 latka i raczej dobrze reaguje, macha ogonkiem, potrzebuje duuuuzo ciepła, przytulania, chetny do zabawy. Czasem zdarzy mu sie pogoń za psem, ale bez zębów.
Co dziwne, na ludzi bezdomnych i zbieraczy surowców wtórnych chyba się przeniósł - niemam pojecia dlaczego, jak był mały to siersc mu się jeżyła i obchodził ich duzym łukiem, a wczoraj - zaczął doskakiwać do takiego bezdomnego, straszne... Cały czas zmienia się ten mój piesek.
- staszko_i_aras
- Posty:121
- Rejestracja:11 czerwca 2006, 18:41
- Lokalizacja:Tarnobrzeg
- Kontakt:
W pełni się z Tobą zgadzam; to samo zauważyłem.ewela75 pisze:Dochodzę do wniosku, że bokserki są okropnymi zazdrośnikami (...) A z drugiej strony są niesamowicie inteligentnymi psami, myślącymi, obsrwuja i wyciągaja wnioski
U mnie warunki się zmieniły i jest trochę lepiej. Tzn. niedawno przeprowadziliśmy się z Arasem do rodziców i teraz mam już "pod swoją ręką" drugą boksię, Sarę i z czasem jakby się oswoił z nowym otoczeniem i przestał tak szaleć w domu... oczywiście nie całkiem - jak go coś napadnie to zaczyna szaleć, więc najlepszą metodą jest wymęczyć go na wybiegu podczas spaceru Krzyknięcie i tupanie - jak to wcześniej Patrycja94 radziła - zupełnie odpada, bo on wtedy jeszcze bardziej się nakręca i to jest chyba to, o co diabełkowi chodzi - zwracać na siebie uwagę Stosuję więc zupełnie odwrotną metodę - jak sugeruje J. Fennell - czyli zupełnie go ignoruję, a gdy przegina ze szczekaniem, to - ze względu na sąsiadów - albo sam wychodzę z pokoju, albo jego wyprowadzam do innego pomieszczenia i tylko wtedy się uspokaja. A sprowadzić go "do parteru" nie jest takie proste, bo jest z niego dość silny byczek, a z drugiej strony zwinny jak ryba i na ogół jakoś mu się udaje wywinąć (chyba, że ma założoną obrożę, więc łatwiej go wtedy utrzymać).
Co do sytuacji na spacerach, nadal nie mam pomysłu (gdy spotkam kogoś znajomego czy inna osoba się do mnie odezwie, to akrobacje z jego strony zapewnione i nic do niego nie dociera)...
Nie ma to, jak mieć inteligentne dzieci
A próbowałeś małymi kroczkami? Tzn. bierzesz znajomą osobę i sprawdzasz jaka jest graniczna odległość osoby od Ciebie i psa, kiedy on jeszcze nie wpada w amok, ale już lekko się nakręca I wtedy dajesz komendę (np siad - najłatwiejsze) i smakołyk natychmiast po tym, jak zad psa zetknie się z podłożem. Nie dawaj komendy psu, jeśli wiesz, że jej nie wykona. Powtarzać dopóki pies się nie wyciszy. I zmniejszać odległość od obcej osoby.
Jeśli pies nakręcał się tak bardzo, jak to opisujesz, to musisz mieć wiele cierpliwości - podczas jednej sesji proponuję trenować jedną odległość, następną sesje zaczynać od poprzedniej odległości, jeśli pies nie wykazuje zainteresowania osobą obcą, może ona podejść odrobinę - czasami nawet może się zbliżać o poł kroczku. Jeśli pies skacze, obcy wycofuje się, pies się wycisza, i zaczynacie znów od ostatniej zaakceptowanej przez psa odległości. Ważne, aby obcy przybliżał się stopniowo i bardzo wolno do psa - nawet po 10 cm.
Życzę cierpliwości
Jeśli pies nakręcał się tak bardzo, jak to opisujesz, to musisz mieć wiele cierpliwości - podczas jednej sesji proponuję trenować jedną odległość, następną sesje zaczynać od poprzedniej odległości, jeśli pies nie wykazuje zainteresowania osobą obcą, może ona podejść odrobinę - czasami nawet może się zbliżać o poł kroczku. Jeśli pies skacze, obcy wycofuje się, pies się wycisza, i zaczynacie znów od ostatniej zaakceptowanej przez psa odległości. Ważne, aby obcy przybliżał się stopniowo i bardzo wolno do psa - nawet po 10 cm.
Życzę cierpliwości
- staszko_i_aras
- Posty:121
- Rejestracja:11 czerwca 2006, 18:41
- Lokalizacja:Tarnobrzeg
- Kontakt:
Zulla, masz zupełnie rację. W teorii znam doskonale zaproponowaną przez Ciebie metodę. Ja na ogół mam baaardzo dużo cierpliwości do niego, bo kocham tego urwisa i zależy mi na jak najlepszym - nie tylko zdrowiu - ale i wychowaniu. Niestety, trudniej znaleźć mi chętną osobę, która miałaby również taką cierpliwość i gdy prosiłem kogoś o pomoc, to albo szybko się zniechęcał, albo z góry bał się psa (nie jego agresji, bo on szaleje dla zabawy, a zupełnie nie jest agresywny, lecz obawy są, by np. nie wyrwał mi się i przy skakaniu nie podrapał niechcący). A tak w ogóle to często jestem brany za dziwaka, że wymagam od psa zachowań "wbrew jego naturze", bo pies jest tylko psem i wystarczy, że zna podstawowe komendy i byle co zje... Cięzko jest walczyć z takimi opiniami; więc cieszę się jak dziecko, gdy uda mi się spotkać na mojej "prowincji" np. kogoś kto pyta w sklepie zoo o klikier... to niemal jak kosmita (spotkanie "ziomka z odległej planety" )... Nie poddaję się jednak i robię wszystko co mogę A efekty takiego niesiłowego podejścia czasami się ujawniają - np. wczoraj zaskoczył mnie, gdy był na luzie (bez smyczy) i spotkaliśmy po drodze... kota! Oczywiście zaraz rozpoczęła się szalona pogoń za nim, ja tylko zawołałem spokojnie (i bez wiary w efekt): "Aras, daj spokój - wróć!" I... o dziwo, zatrzymał się, zrezygnował z dalszej pogoni i zaraz wrócił do mnie. Byłem w szoku i oczywiście natychmiast wylewnie (i bardzo szczerze) go pochwaliłem i dałem smakołyk. Przedwczoraj zaskoczył mnie z oddaniem mi znalezionej kości i tak samo go nagrodziłem. Są to wyjątki w tego typu posłuszeństwie, ale zawsze coś Więc również wszystkich zachęcam do niepoddawania się i cierpliwości!
Wiesz z boksem to ciężka sprawa jest. On od małego wie, co jest dobre, a co złe - takie moje zdanie. Nie mozna postępować z nim siłowo, gdyż komend z rguły nie uznaje. Wydaje mi się, że mamy podobne pieski - charakterne. Ja po prostu u swojego rozwijam te pozytywne cechy.staszko_i_aras pisze:A tak w ogóle to często jestem brany za dziwaka, że wymagam od psa zachowań "wbrew jego naturze", bo pies jest tylko psem i wystarczy, że zna podstawowe komendy i byle co zje...
Więc również wszystkich zachęcam do niepoddawania się i cierpliwości!
Tak więc ważne są:
- rozmowy -wszystko mu tłumaczę, nawet na spacerze i efekt jest taki, że niczego się nie boi (np. uwielbia sztuczne ognie, zaprowadza inne pieski do weta, bo go uwielbia i sam idzie jak źle się czuje, bo wie że mu pomoże - skąd ?),
- towarzyskość ogromna - pozwalam mu się wyszaleć, ma kilka ulubionych piesków (chyba ostatnio to suczek a w szczególności dzieci uwielbia,
- nadpobudliwość (czasem przechodzi w agresję) - jest cięzko, wyszalejemy sie tam gdzie jest bezpiecznie, bo w takim amoku prosto z zabawy, to goni inne pieski że hej, wołam go spokojnie, nie krzyczę, bo on narkęca się jeszcze bardziej, a nie o to chodzi,
- bez komend żyje - pozwalam mu wykonac polecenia po dobroci (idziemy do sklepu po cos.... konkretnie i wtedy ma cel podróży, mówię mu, że idę do miasta,a on zostanie w domu i żeby przespał się, albo mówię, żeby odpoczał, bo jest zmeczony). Taki jest od małego, że bardzo źle reaguje na typowe komendy. Trudno, nie męczę go nimi, nie udało się - niech tak zostanie,może z czasem ...,
- zaborczość jest o mnie (czasami) a nie o teren (chyba nie, choć ma 2 lata i trochę zmienił swoje zachowanie, zwraca już uwage na obcych ludzi na podwórku). Zaborczość dot. innych piesków, choć o ludzi też zaczynał, ale nie zwracam uwagi na to uwagi,
Mam pytanie, czy Twój boksio potrafi bawić się z innym nowopoznanym pieskiem (nie suczka) i jak długo ? Czy od razu próbują siły, czy też są szanse na zawieranie znajomości.
Mój Homer ostatnio rzadziej macha ogonkiem do nieznanych zbyt dobrze piesków, warczy nawet, jeży się na grzbiecie.
- staszko_i_aras
- Posty:121
- Rejestracja:11 czerwca 2006, 18:41
- Lokalizacja:Tarnobrzeg
- Kontakt:
Aras, mój boksio, jest nadal bardzo chętny na zawieranie nowych psich znajomości, tzn. gdy drugi spotkany piesek jest życzliwie nastawiony, to Aras już gotowy jest do zabawy z nim. Niestety - jak wielu - zdarzają się i nam "spotkania" z agresywnymi psami, wtedy i Aras przybiera bojową pozycję, tzn. jeży się i jest gotowy do ostrzejrzej konfrontacji (w tych sytuacjach odwracam jego uwagę np. przez zmianę kierunku spaceru lub wyciągam jakiś aport - jeśli mam przy sobie - bo sam smakołyk jest już za słabym bodźcem do odwrócenia jego uwagi). Tylko raz jedyny okazał agresję przez "pokazanie zębów" (w pozostałych przypadkach ogranicza się do najeżenia sierści i szczekanie), gdy z zaskoczenia zaatakował nas pewien husky (wyskoczył nagle niezauważony zza krzaków i złapał mnie za nogę, wtedy w mojej obronie skoczył na niego Aras, bo byliśmy razem na spacerze). Tamten był na luzie i bez właściciela, a Aras na smyczy, ale na szczęście skończyło się tylko na bezkrwawym incydencie, bo jednak husky zrezygnował i uciekł. Obawiałem się, czy po tym "chrzcie" Aras nie stanie się agresywny do wszystkich kolejnych psów (znam przypadek znajomej, gdy jej pies został ugryziony przez innego i od tamtej pory nie mogła poradzić sobie z jego agresywnością, dopiero odpowiednie szkolenie u fachowca rozwiązało sprawę). Na szczęście już po kilku godzinach spotkaliśmy innego psa (owczarka niemieckiego) z sąsiedztwa, bardzo życzliwie nastawionego do świata, więc jak gdyby nigdy nic, obaj bawili się jak starzy znajomi Więc w relacjach z innymi psami nic się później nie zmieniło.ewela75 pisze:Mam pytanie, czy Twój boksio potrafi bawić się z innym nowopoznanym pieskiem (nie suczka) i jak długo ? Czy od razu próbują siły, czy też są szanse na zawieranie znajomości.
Oczywiście, też jestem zwolennikiem pokojowego wychowywania psa i często później obserwuję skutki szybkiego uczenia się pewnych zachowań, nawet wbrew mojej świadomości. Podobnie jak u Ciebie, Ewela75, zawsze gdy Aras miał zostać sam w domu, gdy ja wychodziłem, powtarzałem np. zdanie "Arasku, zostań w domku, a ja idę do sklepu" (wiem, że niektórzy uważają, że powinno się wychodzić bez takich "pożegnań") i zastąpiło to "komendę": np. samo "zostań!" Po czasie, wystarczyło to zdanie, a on jakby automatycznie spokojnie idzie do swojej klatki (jego ulubiony azyl), dostaje wtedy pochwałę i smakołyk, no i czeka cierpliwie do mojego powrotu Pomysł z klatką (wbrew protestom i uprzedzeniom niektórych właścicieli) okazał się trafionym i idealnym rozwiązaniem, gdyż wcześniej zawsze po powrocie zastawałem większe lub mniejsze zniszczenia, mimo że zostawał już wybiegany i niby śmiertelnie umęczony... Dlatego innym osobom, mającym podobne problemy, zawsze proponuję rozwiązanie z klatką, które po czasie może stać się ulubionym schronem naszego pupila
Mój Homer, mimo skończonych 2 lat, też chce zawierać znajomości i jest dobrze, pod waruniem, że pokojowo jest nastawiony ten drugi, bo jak tamten warknie, pokaże zęby, to koniec. Mój od razu doskakuje do niego, ale zębów jak na razie nie użył nigdy, po prostu pogoni i wskakuje całą siłą na kark tamtemu, boksuje się.
Dobrze, jeżeli mam go na symczy, to wtedy stajemy, mierzą się oba, po prostu nigdy nie odchodzimy pierwsi, żeby mój boksio wiedział, na jakiej jest pozycji (wygranego). Zdarza sie, że idziemy bez smyczy i wtedy pogoni tamtego i żadne krzyki, wołanie (odwrotny skutek zauważyłam), odwaracanie uwagi nie pomagają, musi go pogonić, taki instynkt.
I nawet jak warknie na kumpla, to nie odchodzimy od razu, mówię mu niedobry pies, przeciez to kumpel dobry twój i wszystko jest ok., rozchodzimy sie w zgodzie.
Tak mysle, że dobrze, że Homer (boksio pregowany, nie za duży, z ogonem, ale klatę ma już szeroką) nie boi się niczego i nie jest pamiętliwy, jak niektóre pieski. Nawet jak pogoni jakiegos, to następnym razem chce sie z nim bawić. Kontakty z innymi pieskami, to zależą od nastawienia właściciela psa - tak myslę.
Najgorzej to chyba mamy z tymi małymi szczekaczami i z ich paniusiami. Ja nie boję się, że mój coś może zrobić jakiemuś pieskowi, widziałam jego akcje i nawet jak kiedyś jamnik ugyzł go w dwie łapy (leciala krew), to mój boksio z zębami nie doskakiwał, tylko przygniótł małego i warczał.
Mam jeszcze pytanie, czy Twój boksio ma problemy z pazurami wilczymi na przednich łapkach ?
Mój najprawdopodobniej tak biegał, susami, że zaczepiał tylnymi łapami o przedni pazurek i 3 razy miał złamany bardzo groźnie, zdarzyło sie, ze biegł z patykiem i tez zaczepił. Vet chciał usunąc mu te pazurki, bo jeden trochę krzywo mu odrósł, ale jak dowiedziałam się, co to za zabieg, dałam spokój. Boksio jest starszy, może troche spokojniejszy będzie z wiekiem.
Po tych naszych rozmowach, to chyba widać, że jesteśmy chorzy na bokserowirozę
i nasi pupile to widzą
i chyba są szczęśliwi.
Dobrze, jeżeli mam go na symczy, to wtedy stajemy, mierzą się oba, po prostu nigdy nie odchodzimy pierwsi, żeby mój boksio wiedział, na jakiej jest pozycji (wygranego). Zdarza sie, że idziemy bez smyczy i wtedy pogoni tamtego i żadne krzyki, wołanie (odwrotny skutek zauważyłam), odwaracanie uwagi nie pomagają, musi go pogonić, taki instynkt.
I nawet jak warknie na kumpla, to nie odchodzimy od razu, mówię mu niedobry pies, przeciez to kumpel dobry twój i wszystko jest ok., rozchodzimy sie w zgodzie.
Tak mysle, że dobrze, że Homer (boksio pregowany, nie za duży, z ogonem, ale klatę ma już szeroką) nie boi się niczego i nie jest pamiętliwy, jak niektóre pieski. Nawet jak pogoni jakiegos, to następnym razem chce sie z nim bawić. Kontakty z innymi pieskami, to zależą od nastawienia właściciela psa - tak myslę.
Najgorzej to chyba mamy z tymi małymi szczekaczami i z ich paniusiami. Ja nie boję się, że mój coś może zrobić jakiemuś pieskowi, widziałam jego akcje i nawet jak kiedyś jamnik ugyzł go w dwie łapy (leciala krew), to mój boksio z zębami nie doskakiwał, tylko przygniótł małego i warczał.
Mam jeszcze pytanie, czy Twój boksio ma problemy z pazurami wilczymi na przednich łapkach ?
Mój najprawdopodobniej tak biegał, susami, że zaczepiał tylnymi łapami o przedni pazurek i 3 razy miał złamany bardzo groźnie, zdarzyło sie, ze biegł z patykiem i tez zaczepił. Vet chciał usunąc mu te pazurki, bo jeden trochę krzywo mu odrósł, ale jak dowiedziałam się, co to za zabieg, dałam spokój. Boksio jest starszy, może troche spokojniejszy będzie z wiekiem.
Po tych naszych rozmowach, to chyba widać, że jesteśmy chorzy na bokserowirozę
i nasi pupile to widzą
i chyba są szczęśliwi.
Mój Homer, mimo skończonych 2 lat, też chce zawierać znajomości i jest dobrze, pod waruniem, że pokojowo jest nastawiony ten drugi, bo jak tamten warknie, pokaże zęby, to koniec. Mój od razu doskakuje do niego, ale zębów jak na razie nie użył nigdy, po prostu pogoni i wskakuje całą siłą na kark tamtemu, boksuje się.
Dobrze, jeżeli mam go na symczy, to wtedy stajemy, mierzą się oba, po prostu nigdy nie odchodzimy pierwsi, żeby mój boksio wiedział, na jakiej jest pozycji (wygranego). Zdarza sie, że idziemy bez smyczy i wtedy pogoni tamtego i żadne krzyki, wołanie (odwrotny skutek zauważyłam), odwaracanie uwagi nie pomagają, musi go pogonić, taki instynkt.
I nawet jak warknie na kumpla, to nie odchodzimy od razu, mówię mu niedobry pies, przeciez to kumpel dobry twój i wszystko jest ok., rozchodzimy sie w zgodzie.
Tak mysle, że dobrze, że Homer (boksio pregowany, nie za duży, z ogonem, ale klatę ma już szeroką) nie boi się niczego i nie jest pamiętliwy, jak niektóre pieski. Nawet jak pogoni jakiegos, to następnym razem chce sie z nim bawić. Kontakty z innymi pieskami, to zależą od nastawienia właściciela psa - tak myslę.
Najgorzej to chyba mamy z tymi małymi szczekaczami i z ich paniusiami. Ja nie boję się, że mój coś może zrobić jakiemuś pieskowi, widziałam jego akcje i nawet jak kiedyś jamnik ugyzł go w dwie łapy (leciala krew), to mój boksio z zębami nie doskakiwał, tylko przygniótł małego i warczał.
Mam jeszcze pytanie, czy Twój boksio ma problemy z pazurami wilczymi na przednich łapkach ?
Mój najprawdopodobniej tak biegał, susami, że zaczepiał tylnymi łapami o przedni pazurek i 3 razy miał złamany bardzo groźnie, zdarzyło sie, ze biegł z patykiem i tez zaczepił. Vet chciał usunąc mu te pazurki, bo jeden trochę krzywo mu odrósł, ale jak dowiedziałam się, co to za zabieg, dałam spokój. Boksio jest starszy, może troche spokojniejszy będzie z wiekiem.
Po tych naszych rozmowach, to chyba widać, że jesteśmy chorzy na bokserowirozę
i nasi pupile to widzą
i chyba są szczęśliwi.
Dobrze, jeżeli mam go na symczy, to wtedy stajemy, mierzą się oba, po prostu nigdy nie odchodzimy pierwsi, żeby mój boksio wiedział, na jakiej jest pozycji (wygranego). Zdarza sie, że idziemy bez smyczy i wtedy pogoni tamtego i żadne krzyki, wołanie (odwrotny skutek zauważyłam), odwaracanie uwagi nie pomagają, musi go pogonić, taki instynkt.
I nawet jak warknie na kumpla, to nie odchodzimy od razu, mówię mu niedobry pies, przeciez to kumpel dobry twój i wszystko jest ok., rozchodzimy sie w zgodzie.
Tak mysle, że dobrze, że Homer (boksio pregowany, nie za duży, z ogonem, ale klatę ma już szeroką) nie boi się niczego i nie jest pamiętliwy, jak niektóre pieski. Nawet jak pogoni jakiegos, to następnym razem chce sie z nim bawić. Kontakty z innymi pieskami, to zależą od nastawienia właściciela psa - tak myslę.
Najgorzej to chyba mamy z tymi małymi szczekaczami i z ich paniusiami. Ja nie boję się, że mój coś może zrobić jakiemuś pieskowi, widziałam jego akcje i nawet jak kiedyś jamnik ugyzł go w dwie łapy (leciala krew), to mój boksio z zębami nie doskakiwał, tylko przygniótł małego i warczał.
Mam jeszcze pytanie, czy Twój boksio ma problemy z pazurami wilczymi na przednich łapkach ?
Mój najprawdopodobniej tak biegał, susami, że zaczepiał tylnymi łapami o przedni pazurek i 3 razy miał złamany bardzo groźnie, zdarzyło sie, ze biegł z patykiem i tez zaczepił. Vet chciał usunąc mu te pazurki, bo jeden trochę krzywo mu odrósł, ale jak dowiedziałam się, co to za zabieg, dałam spokój. Boksio jest starszy, może troche spokojniejszy będzie z wiekiem.
Po tych naszych rozmowach, to chyba widać, że jesteśmy chorzy na bokserowirozę
i nasi pupile to widzą
i chyba są szczęśliwi.
- staszko_i_aras
- Posty:121
- Rejestracja:11 czerwca 2006, 18:41
- Lokalizacja:Tarnobrzeg
- Kontakt:
Też to zauważyłem, ale przy różnicach gabarytowych jednak mam obawy, by niechcący nawet w zabawie Aras nie zrobił takiej "pchełce" krzywdy, bo do najdelikatniejszych nie należy... Nieraz się zdarzało, że tylko łapą machnął a inne maleństwo tylko pisnęło, więc wolę mieć kontrolę nad jego siłą Nie mam żadnych oporów, gdy spotykamy podobnej wielkości lub większych kumpli...ewela75 pisze:Najgorzej to chyba mamy z tymi małymi szczekaczami i z ich paniusiami. Ja nie boję się, że mój coś może zrobić jakiemuś pieskowi
Z wilczymi pazurami Aras narazie nie miał żadnych problemów, jednak jakieś drobne urazy zdarzały się mojej drugiej boksi - Sarze, ale obywało się bez interwencji weta, więc nie musiałem nad tym się zastanawiać i oby tak zostałoewela75 pisze:Mam jeszcze pytanie, czy Twój boksio ma problemy z pazurami wilczymi na przednich łapkach?
po pierwsze chciałabym odpowiedzieć na twoje pytanie staszko- twój bokser zawsze był w centrum twojej uwagi wedlug mnie poprostu chce pokazać: halo ja tu jestem! pobiegajmy! Wszyedłeś ze mną na spacer a nie z nimi na pogawędkę!- natomiast kiedy zstawisz go u rodziców jest inny problem: czuje się odtrącony i na 2 planie... Moje twierdzenie jest takie iż pies był twoim najelepszym kumplem.... w sumie boksie tak mają ale izolowanie go od siebie poprzez usadzenie go w innym pokoju jeszcze bardziej tłumi jego złość... z czasem mu to przejdzie... znam jeden ale nie koniecznie skuteczny sposób na twój problem kiedy widzisz znajomych zbliżających się do ciebie, podczas rozmowy głaszcz boksia moja suczka też tak miała i to jej pomogło. ale pamiętaj musisz zacząć głaskać psa jeszcze przed rozmową...
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 43 gości