Gryzienie.
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
to dlatego, że nie jest odpowiednio zmotywowana do pracy. Zmuszasz swojego psa do treningu? To coś jest nie tak, jeśli on nie chce z Tobą współpracować. Twoim tokiem rozumowania, Twój pies powinien zacząć gryźć meble, albo rękę po to żeby dostać parówkę dlatego nie jestem zwolenniczką stosowania jedzenia, wtedy kiedy pies robi coś niedozwolonego. Psy bardzo szybko potrafią załapać pewne łańcuchy zachować typu: gryzę, krzyczą, przestaję, dostaję kiełbasę. Także jak najbardziej nagrodzenie psa smakiem od czasu do czasu, celem wzmocnienia reakcji. Ale takie przekupianie w żadnym wypadku. Natomiast jeśli pies gryzie w rękę i człowiek wychodzi to jest to dla niego jasny komunikat: gryzłem, zostałem opuszczony. Pewnie, że sprawdzi to jeszcze parę razy, czy to aby na pewno tak działa. Nasza konsekwencja zwycięży. Minuta odosobnienia i danie psu szansy na odpowiednie zachowanie się.
Przypomniało mi się jak sąsiadów kot przyszedł do nas do domu przez drzwi balkonowe do salonu i jak go wynosiłam to mnie gryzł za nogi,ręce i drapał a bluzka ....lunatyczka pisze:Cześć. Mam pytanie. Co zrobić, żeby dwu miesięczny szczeniak nie gryzł mnie po nogach, rękach i ubraniu?
Jak gryzie cie to daj komendę np.: zostaw,zły pies czy...jak nie przestanie to lekkogo uderz w nos albo w ogon
Żadnego bicia! Odradzam z własnego doświadczenia, pies stracił do mnie zaufanie przez wszelakie oznaki agresji z mojej strony.
Dardamell wykorzystałam zabawę "w której ręce", tylko że jestem wrogiem parówek to wzięłam inne smaki. Moje zgadywały na zmianę, Neya po 2 min nauczyła się pokazywać łapą wybraną rękę, po chwili Shena podpatrzyła i teraz wyszła nam niezła sztuczka
Dardamell wykorzystałam zabawę "w której ręce", tylko że jestem wrogiem parówek to wzięłam inne smaki. Moje zgadywały na zmianę, Neya po 2 min nauczyła się pokazywać łapą wybraną rękę, po chwili Shena podpatrzyła i teraz wyszła nam niezła sztuczka
-
- Posty:3459
- Rejestracja:28 stycznia 2011, 23:19
Pewnie masz rację, ale co to za przyjemność zmuszać psa do treningu? I ja się będę denerwować i pies. Ja zawsze starałam się wyczuć tą granicę między chce jej się, a nie chce. Dlatego nie wyobrażam sobie żeby pies prosił mnie o przerwanie szkolenia, bo pośrednio Twoja sunia to robiła prawda? Ja z Twojego poprzedniego opisu zrozumiałam to nie w ramach wycwanienia się i gryzienia żeby Pani przestała psa męczyć, ale jako sygnał 'mam już dość, chodźmy stąd'. Jak dla mnie szkolenie powinno być czymś przyjemnym dla obu stron.
Napisałam, że psu zawsze należy dać szansę się dobrze zachować. Prosty komunikat, beż żadnych ale... Dając jej parówkę, za zaprzestanie gryzienia, dałaś psu możliwość wykorzystania tego przeciwko Tobie, co też zrobił. Nie mam pojęcia jak pies wykorzysta chwilową utratę mojego towarzystwa przeciwko mnie.
Nie wiem, czy nie doszło tu do pewnego słownego nieporozumienia. Ty tak naprawdę uczysz psa odwracania uwagi od tego co robi mówiąc FE. Dla mojego psa fe (a dokładnie NIE) służy jako komenda uniemożliwiająca. Jak mówię NIE to nie chcę żeby pies na mnie patrzył, tylko żeby wiedział 'nie rób tego (zostaw to) i tak nic z tego nie będzie'. Dla mnie Twoje fe to takie zostaw (typu zostaw zabawkę, zostaw śmiecia) - można powiedzieć w trybie dokonanym, dotyczące odwalenia od czegoś mordki, a NIE służy do czynności, których psu robić nie wolno - nie idziesz w krzaki jeść jakiś świństw, nie podchodzisz do tego psa, nie wchodzisz do wody, nie będę się z Tobą bawić, nie zabieraj się za to krzesło.
Poza tym wiele lat minęło odkąd miałam szczeniaka w domu ja starałam się Kori zawsze wyznaczać jasne granice. Szanowania mojego NIE nauczyła się stosunkowo niedawno - 2,3 lata temu. Nie mam problemów z tym że mnie nie posłucha. NIE to NIE, nigdy nie pozwoliłam się jej z tego wyłamać i działa beż żadnych specjalnych ćwiczeń w każdej sytuacji. Metodę odbierania psu towarzystwa zaczęłam stosować, jak tylko zaczęli puszczać programy Victorii w Polsce i działała bez zarzutu
Napisałam, że psu zawsze należy dać szansę się dobrze zachować. Prosty komunikat, beż żadnych ale... Dając jej parówkę, za zaprzestanie gryzienia, dałaś psu możliwość wykorzystania tego przeciwko Tobie, co też zrobił. Nie mam pojęcia jak pies wykorzysta chwilową utratę mojego towarzystwa przeciwko mnie.
Nie wiem, czy nie doszło tu do pewnego słownego nieporozumienia. Ty tak naprawdę uczysz psa odwracania uwagi od tego co robi mówiąc FE. Dla mojego psa fe (a dokładnie NIE) służy jako komenda uniemożliwiająca. Jak mówię NIE to nie chcę żeby pies na mnie patrzył, tylko żeby wiedział 'nie rób tego (zostaw to) i tak nic z tego nie będzie'. Dla mnie Twoje fe to takie zostaw (typu zostaw zabawkę, zostaw śmiecia) - można powiedzieć w trybie dokonanym, dotyczące odwalenia od czegoś mordki, a NIE służy do czynności, których psu robić nie wolno - nie idziesz w krzaki jeść jakiś świństw, nie podchodzisz do tego psa, nie wchodzisz do wody, nie będę się z Tobą bawić, nie zabieraj się za to krzesło.
Poza tym wiele lat minęło odkąd miałam szczeniaka w domu ja starałam się Kori zawsze wyznaczać jasne granice. Szanowania mojego NIE nauczyła się stosunkowo niedawno - 2,3 lata temu. Nie mam problemów z tym że mnie nie posłucha. NIE to NIE, nigdy nie pozwoliłam się jej z tego wyłamać i działa beż żadnych specjalnych ćwiczeń w każdej sytuacji. Metodę odbierania psu towarzystwa zaczęłam stosować, jak tylko zaczęli puszczać programy Victorii w Polsce i działała bez zarzutu
Ja jeszcze tego wżyciu nie robiłam ''bić psa''!Seiti pisze:Żadnego bicia! Odradzam z własnego doświadczenia, pies stracił do mnie zaufanie przez wszelakie oznaki agresji z mojej strony.
Dardamell wykorzystałam zabawę "w której ręce", tylko że jestem wrogiem parówek to wzięłam inne smaki. Moje zgadywały na zmianę, Neya po 2 min nauczyła się pokazywać łapą wybraną rękę, po chwili Shena podpatrzyła i teraz wyszła nam niezła sztuczka
Darmell
Dobra.Już tak się denerwuj
Ja jeszcze tego nie prubowałam ale mi ktoś na jakiś forum zapomniałam jakim powiedział.Moje psy są dobre i nic takiego nie robią...może czasem.
Więc po co radzisz innym?
po 1 Dardamell, po 2 próbowałam- jak to baba w pewnych dniach staję się czepialska.
Kiedyś, dawno temu, jak moja osoba nie słyszała jeszcze o czymś takim jak szkolenie pozytywne a miało się naście lat, Tarzana szkoliłam starymi metodami... jak nie chciał czegoś wykonać to symulował ból łapki.
po 1 Dardamell, po 2 próbowałam- jak to baba w pewnych dniach staję się czepialska.
Kiedyś, dawno temu, jak moja osoba nie słyszała jeszcze o czymś takim jak szkolenie pozytywne a miało się naście lat, Tarzana szkoliłam starymi metodami... jak nie chciał czegoś wykonać to symulował ból łapki.
Z innego forum m iradzili to myślałam że to jest dobre.Ale tego jedak nie będę robic i nnie bede o tym pisac.Seiti pisze:Więc po co radzisz innym?
po 1 Dardamell, po 2 próbowałam- jak to baba w pewnych dniach staję się czepialska.
Kiedyś, dawno temu, jak moja osoba nie słyszała jeszcze o czymś takim jak szkolenie pozytywne a miało się naście lat, Tarzana szkoliłam starymi metodami... jak nie chciał czegoś wykonać to symulował ból łapki.
Ja mam takie szczęście do psów, że trafiają mi się kombinatory. Tarzan mix cocker spaniela, nie słuchał nikogo oprócz mnie, nikt nie radził sobie z pielęgnacją- wszystkich gryzł, ja do tej pory mogę zrobić z nim co chce. Chodziliśmy na "przeszkody" czyli stare, betonowe pozostałości po ławkach na jakimś pseudo boisku- tam nauczyłam go skakać i robić slalom... zawdzięczam mu nawet obronę przed jakimś pedofilem (serio myślałam że już po mnie). Ale jak coś mu nie przypasowało to zaczynał kombinować.
Shena za młodu była bardzo posłuszna, chłonęła wszystko jak gąbka, a później kombinowała... pamiętam jak mnie oszukała że będzie wymiotować, szybko ściągnęłam jej kaganiec a ta wtedy czmychnęła do pieska.
Neya przebija ich wszystkich razem wziętych... co widać po moich problemach
Marzy mi się czechosłowacki wilczak więc dostaję zaprawę i zbieram doświadczenie do tego psiaka
Shena za młodu była bardzo posłuszna, chłonęła wszystko jak gąbka, a później kombinowała... pamiętam jak mnie oszukała że będzie wymiotować, szybko ściągnęłam jej kaganiec a ta wtedy czmychnęła do pieska.
Neya przebija ich wszystkich razem wziętych... co widać po moich problemach
Marzy mi się czechosłowacki wilczak więc dostaję zaprawę i zbieram doświadczenie do tego psiaka
Wpadłam na pomysł z zabawą w chowanie smaka w jednym ręku i "bestia" szybko złapała i pięknie teraz pokazuje sam łapą w której ręce jest schowana. Karcenie jest na zasadzie podniesionego tonu głosu, łapaliśmy go też za kark, ale bardzo tego nie lubi i denerwuje się, ta metoda nie jest najlepsza. Nie było mnie teraz przez kilka dni. W dzień nie jest źle, nieciekawie zaczyna się robić jak ktoś chce się położyć do łóżka wskakuje i szuka rąk żeby gryźć, choćby miał wystawać mały paluszek to i tak go weźmie. Ale robimy postępy więc myślę, że w końcu całe szkolenie i wychowanie zakończy się sukcesem. Jeżeli chodzi o komendę "na miejsce" to ciężko idzie, on owszem idzie na swoją kanapę za mną, kładzie się dostaje smaka, a jak ja odchodzę to on za mną leci. Może za mało to ćwiczymy i brakuje mi trochę konsekwencji w nauce tej komendy, ale postaram się bardziej:)
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 26 gości