Witam, niedawno weszłam w posiadanie maleńkiej psiej istotki. Mam już prawie czteroletniego psiaka i trochę zpomniałam jak to jest mieć w domu szczeniora

Z pierwszym nie było wielu problemów z nauką czystości- już bodajże na drugi dzień wiedział gdzie znajduje się jego toaleta- obecy jest jednak oporny

Jak tylko zauważe chęć załatwienia się, to od razy ląduje na podkład niemowlęcy- od dzisiaj na nim jest gazeta, bo jakoś lepiej mu na niej załapać o co mi chodzi z tymi siusiami. Moje dotychczasowe próby zatrzymania załatwiania się poza miejscem wyznaczonym nie przynoszą efektu. Jest oczywiście natychmiastowe przenoszenie, krzyki (a właściwie okrzyni w sensie "nie", "aa", "ee" i temu podobne różne odgłosy) na odległość, gdy nie jestem w stanie podbiec, nawet próby przekupstwa smakołykami, jeśli zrobi co trzeba tam gdzie trzeba

Niestety mały uparciuch nic a nic nie kuma

Gdy krzyczę, malec patrzy mi w oczy i... dalej robi swoje

Czy ja po prostu od niego za dużo wymagam?? I co z tą całą kwarantanną? Z pierwszym ją przestrzegaliśmy- chodził tylko po trawie, gdzie wiedzieliśmy, że nie było tam innych psów- działka, podwórko bez psów, ale teraz czytam, że to nie takie konieczne- kiedy więc mogę się wybrać na taki prawdziwy spacerek z moimi łobuzami? Dziś mały był króciutko na dworku i tylko na rękach męża i to jeszcze pod polarem- wiadomo- pogoda. Dodam, że psina ma osiem tygodni.