Ewo, bardzo Ci dziękuję za cenne wskazówki - widzę, że czeka mnie ciężka praca. Wiele z tych rzeczy, o których piszesz jest dla mojego kota beee... Serek, jogurt, wołowinkę (nawet polędwicę), wątróbkę, indyka już kiedyś przerabialiśmy, niestety z mizernym skutkiem. Pierś kurczaka może być, ale w bardzo niewielkiej ilości. Wodę spod gotowanej wołowiny też podawałam - nawet języczka nie zamoczył i mam teraz miesięczny zapas "mięsnych" kostek lodu. Jedynie woda z sosem z tuńczyka w puszce jakoś mu wchodzi, ale raz że to za słone, a po drugie tuńczyk już mi się totalnie znudził. Muszę jeszcze spróbować tej wody po gotowanej rybie, może akurat (i wcale to nie jest głupie

, też o tym gdzieś czytałam) Jeszcze się zastanawiam czy to nie wina żywienia "do woli" bo gdyby kot miał określone pory karmienia i pustą miskę przez pół dnia może by zgłodniał i byłoby łatwiej. Na razie czarno to widzę

PS. Z tymi myszami to prawda i dlatego niektóre wiejskie koty pomimo naprawdę podłego żywienia są w tak świetnej formie

Ostatnio zmieniony 08 maja 2007, 12:01 przez
ATA, łącznie zmieniany 1 raz.