NUŻYCA - JAK LECZYĆ? CIEKAWE CZY MOGĘ SIĘ NIĄ ZARAZIĆ?
najlepiej co miesiąc.
Mój maltańczyk miał nużeńca. Pojawiało się to drapaniem i czymś w rodzaju łupieżu. Zrobiono zeskrobiny. Nam pomógł advocat, dokładne wypranie posłań i posprzątane mieszkania w czasie leczenia i zaraz po ustąpieniu objawów. Na szczęście więcej się nie powtórzyło
Ja smarowalam caly łysy bok mojej suni maścią nagietkową , ziołami szwedzkimi , zwykłym olejem, zmiany z czasem ustàpiły polecam spróbowac.
O nużycy przeczytasz sobie wszystko na stronie nuzeniec.com.pl, ale wydaje mi się, że człowiek nie może zarazić się nużycą od zwierzęcia, ponieważ jest to inny rodzaj nużeńca. Nie jest pewna, dlatego wystarczy przeczytać sobie wszystkie informacje. Mam nadzieję, że tak, czy siak pomogłam :)
dokładnie milena ma rację.
Witam
Mam 10 miesięcznego setera, pies, od 4 miesięcy walczymy z nuzycą. Najpierw były "okulary "wokół oczu i strupy wokół szyji oraz kolan, pozniej grzbiet ,brzuch. Na początku kuracji dostał bravecto i objawy ustąpiły na pysku, ale na ciele dalej siały się krosty, potem zmieniały się w coś co przypomina cementowe białe zrogowacenia. Dostawał od końca lipca przez 2 tygodnie 1rodzaj antybiotyku i nic, dalej się siało kolejne 2 tygodnie inny antybiotyk i nic. W końcu posiew po tygodniu przerwy brania antybiotyków .wyszedł gronkowiec, z antybiogram mogliśmy podać tylko 1 antybiotyk że wzgl na wiek. Po 2 miesiącach w końcu stan skóry się poprawił i wygoił.trwalo to do ubiegłego miesiąca gdy przestało działać bravecto. Znowu wyszedł nuzeniec i gronkowiec.tym razem dostał tabletke simparica 10 października i nadal antybiotyk. Nie minął jeszcze miesiąc a mu znowu nuzeniec zaatakował skórę wokół oczu i pyska. Mały jest na diecie Barf od urodzenia i dostaje mnóstwo suplementów na wzmocnienie. Kąpiele w hexodermie tak jak wskazano w jednym z postów. Nie wiem już jak mam mu pomóc. Może coś pomijamy. Proszę o sugestię co powinniśmy zrobić.
Mam 10 miesięcznego setera, pies, od 4 miesięcy walczymy z nuzycą. Najpierw były "okulary "wokół oczu i strupy wokół szyji oraz kolan, pozniej grzbiet ,brzuch. Na początku kuracji dostał bravecto i objawy ustąpiły na pysku, ale na ciele dalej siały się krosty, potem zmieniały się w coś co przypomina cementowe białe zrogowacenia. Dostawał od końca lipca przez 2 tygodnie 1rodzaj antybiotyku i nic, dalej się siało kolejne 2 tygodnie inny antybiotyk i nic. W końcu posiew po tygodniu przerwy brania antybiotyków .wyszedł gronkowiec, z antybiogram mogliśmy podać tylko 1 antybiotyk że wzgl na wiek. Po 2 miesiącach w końcu stan skóry się poprawił i wygoił.trwalo to do ubiegłego miesiąca gdy przestało działać bravecto. Znowu wyszedł nuzeniec i gronkowiec.tym razem dostał tabletke simparica 10 października i nadal antybiotyk. Nie minął jeszcze miesiąc a mu znowu nuzeniec zaatakował skórę wokół oczu i pyska. Mały jest na diecie Barf od urodzenia i dostaje mnóstwo suplementów na wzmocnienie. Kąpiele w hexodermie tak jak wskazano w jednym z postów. Nie wiem już jak mam mu pomóc. Może coś pomijamy. Proszę o sugestię co powinniśmy zrobić.
43 strony bicia piany w temacie , ktory medycyna weterynaryjna potrafi obecnie rozwiązywać ze skutecznością 100% w ciągu 3 do 14 dni to chyba lekki przerost formy nad treścią.
Tak moi drodzy, w przeciwieństwie do ogólnie przyjętej farmakologii zarejestrowanej do stosowania u ludzi wachlarz dostepnych rozwiazan w weterynarii jest bardzo szeroki i zarazem wyjatkowo skuteczny.
Decyzję co do metod leczenia należy pozostawić w rekach lekarza prowadzacego, ktory dopasuje intensywnosc dzialan do stopnia inwazji. Ale rowniez powiedzmy sobie szczerze nie oczekujmy od razu spektakularnych efektow od lekarza ogolnego, ktory nie zawsze ma odpowiednia wiedze w zakresie dermatologii. Tu niestety rowniez trzeba powiedziec, ze dermatolog dermatologowi nie rowny.
Ale nawet najlepszy lekarz nie odniesie sukcesu lub nawet pogorszy stan zwierzecia jesli wlasciciel nie wspomoze procesu leczenia szczegolowymi obserwacjami odnotowujac odpowiedzi na stosowane preparaty aktywne. Trwaly sukces wymaga tu aktywnej wspolpracy wlasciciela z lekarzem prowadzacym. Skladanie calosci problemu na barki lekarza jest dzialaniem nie do konca odpowiedzialnym. Medycyna to nie magia a lekarz to nie wrozka co trzyma magiczna rozdzke w dloni.
By uzmyslowic ten aspekt zwracam uwage, ze stosowane preparaty nie pozostaja bez mozliwych skutkow ubocznych. Obroże, płukanki, kąpiele potrafią przysporzyć wielu problemów zarówno na tle alergicznym jak i zapalnym. Preparaty typu Spot-On również nie pozostaja obojetne dla kondycji skory stad mozlilwa jest obserwacja rozwoju całkowicie niezwiązanych infekcji bakteryjnych, dosc trudnych w pozniejszym usuwaniu jesli nie zostaną w porę dostrzeżone. Podkreślam tu, że choć diagnostyka laboratoryjna w weterynarii uległa przepięknemu rozwojowi to niestety nadal jest bardzo odległa od tego co dostępne jest dla ludzi. Nadto , procedury diagnostyczne ograniczają standartowo swoje wyniki do 2 góra trzech patogenów dominujących towarzyszących infekcjom pasożytniczym co w szczególnych przypadkach zmusza lekarza do prowadzenia terapii obrazowej czasem nawet pozornie sprzecznej z wynikami posiewow. Powyzsze powoduje, ze leczenie infekcji pasozytniczych na odleglosc (internet) jest bardzo trudne i ryzykowne z punktu widzenia pacjenta.
Podsumowujac ta czesc, leczenie prosze pozostawic lekarzowi prowadzacemu zas z obecnego watku korzystac jako zrodla wiedzy a nie gotowych rozwiazan.
Przechodzac dalej w temacie, od dlugiego juz czasu weterynaria ma mozliwosc stosowania zaawansowanych srodkow takich jak Bravecto czy bezposrednio Iwermektyna (czesto nawet jedynie miejscowo z doskonalym skutkiem). Skutecznosc tego ostatniego jest tak wysoka, ze bardzo czesto wystarczy jednorazowe zastosowanie by finalnie rozwiazac problem. I tu ostrzegam forumowiczow by nie naciskac na lekarza z uporem maniaka na wprowadzanie jej jako uniwersalnego srodka rozwiazujacego problem od reki. Zgodnie z badaniami klinicznymi , przyjmuje sie wspolczesnie , ze 1% naszych pupili dozna po iwermektynie wstrzasu i brak natychmiastowych dzialan zakonczy sie smiercia. Oznaczenie czy nasz pupil znajduje sie w grupie ryzyka jest realizowane na drodze jedynie badan genetycznych czyli w wiekszosci przypadkow znajduje sie poza zasiegiem. I tu, glownym aspektem jest posiadanie lekarza, ktory wiec co robi i nie tylko zna zagrozenia ale również potrafi wyprowadzic psa w przypadku pojawienia się problemu - a metody te sa znane i opublikowane.
Dlatego jesli lekarz podajacy iwermektyne, nie planuje rownolegle pozostawienia zwierzecia w lecznicy na obserwacje to bezwzglednie nalezy zaniechac podania iwermektyny do czasu znalezienia innego lekarza. Nuzeniec nie zabije w ciagu kilku godzin a iwermektyna moze to zrobic !
Podsumowujac wiec kolejny etap:
Jesli nie jestescie zadowoleni ze skutecznosci lekarza prowadzacego nie szukajcie na sile rozwiazan na forum tylko zmiencie lekarza prowadzacego.
Odniose sie zarazem do infekcji odzwierzecych. Na wstepie tego tematu widac przepiekny kompromis osiagniety pomiedzy jednym z forumowiczow a dr Jarkiem. Niestety ten kompromis rozjezdza sie w miare rozrostu tematu. Nalezy zatem przypomniec, ze prawda jak zwykle lezy po srodku.
Fakt, infekcja odzwierzeca pasozytami jest rzadka ale to nie znaczy, ze mozna ja zaniedbac. Jesli dr Jarek, ktory na codzien pracuje w rekawiczkach pewnego dnia sie zapomni i majac kontakt z chorym zwierzeciem podrapie sie po oku bo go zaswedziala powieka to przestanie wowczas promowac swoje jakze radykalne stanowisko powolujac sie na wieloletnia praktyke lekarska.
Ale faktem jest, ze dr Jarek stosuje sie do zasad higieny zas wlasciciele zwierzat juz niekoniecznie. Prosze uwzglednic ten aspekt w dalszej ocenie mozliwosci i ryzyka zakazenia.
Faktem jest, ze do przeniesienia infekcji spelnione musi byc kilka warunkow ale dla Was istotne jest , ze takie przeniesieni jest mozliwe.
Dlatego bezwzglednie nalezy zachowac conajmniej podstawowe zasady higieny a w szczegolnosci chronic przed kontaktem partie skory wrazliwej lub uszkodzonej.
Jest to o tyle istotne, ze na dzien dzisiejszy nie ma 100% skutecznych (gwarantujacych pelne wyleczenie) i zarazem zarejestrowanych w Polsce lekow do stosowaniu u ludzi. Jesli , ktos ma tu jakies watpliwosci to sugeruje przekopanie sie przez fora tematyczne i metody stosowane przez chorych by powrocic do pelni zdrowia z uwagi na nieskutecznosc prowadzonych terapii. Lub jesli komus juz sie zdarzy i straci cierpliwosc to moze sie wybrac na 2 tygodniowe wakacje np. do Kanady gdzie wachlarz metod leczenia ludzi jest obecnie rownie skuteczny i szeroki jak wachlarz polskiej weterynarii.
Temat sugeruje zamknac zas wlasciwe podsumowanie podwiesic jako rozpoczynajace ten watek. I to zadanie składam na barki dr. Jarka, ktory jako lekarz bedzie wiedzial co podkreslic , z jakim naciskiem i mam nadzieję, ze nie zawiedzie podkreslajac rowniez role wlascicieli w drodze do skucesu.
A to tymbardziej, ze niektorym sie tu wydaje, ze lekarz to cudotworca a medycyna poradzi sobie zawsze sama....
Zas tym , ktorzy upra sie na stosowanie iwermektyny zasugerowalbym w pierwszej kolejnosci dostepny w aptekach szampon z tym skladnikiem zamiast narazac zwierzeta na czasem zbedne stoswanie srtodkow farmakologicznych. Pamietajcie prosze, ze leki to nie zabawki. Cieszymy sie , ze dzialaja ale mamy rowniez swiadomosc problemow jakie wynikaja z ich stosowania.
Tak moi drodzy, w przeciwieństwie do ogólnie przyjętej farmakologii zarejestrowanej do stosowania u ludzi wachlarz dostepnych rozwiazan w weterynarii jest bardzo szeroki i zarazem wyjatkowo skuteczny.
Decyzję co do metod leczenia należy pozostawić w rekach lekarza prowadzacego, ktory dopasuje intensywnosc dzialan do stopnia inwazji. Ale rowniez powiedzmy sobie szczerze nie oczekujmy od razu spektakularnych efektow od lekarza ogolnego, ktory nie zawsze ma odpowiednia wiedze w zakresie dermatologii. Tu niestety rowniez trzeba powiedziec, ze dermatolog dermatologowi nie rowny.
Ale nawet najlepszy lekarz nie odniesie sukcesu lub nawet pogorszy stan zwierzecia jesli wlasciciel nie wspomoze procesu leczenia szczegolowymi obserwacjami odnotowujac odpowiedzi na stosowane preparaty aktywne. Trwaly sukces wymaga tu aktywnej wspolpracy wlasciciela z lekarzem prowadzacym. Skladanie calosci problemu na barki lekarza jest dzialaniem nie do konca odpowiedzialnym. Medycyna to nie magia a lekarz to nie wrozka co trzyma magiczna rozdzke w dloni.
By uzmyslowic ten aspekt zwracam uwage, ze stosowane preparaty nie pozostaja bez mozliwych skutkow ubocznych. Obroże, płukanki, kąpiele potrafią przysporzyć wielu problemów zarówno na tle alergicznym jak i zapalnym. Preparaty typu Spot-On również nie pozostaja obojetne dla kondycji skory stad mozlilwa jest obserwacja rozwoju całkowicie niezwiązanych infekcji bakteryjnych, dosc trudnych w pozniejszym usuwaniu jesli nie zostaną w porę dostrzeżone. Podkreślam tu, że choć diagnostyka laboratoryjna w weterynarii uległa przepięknemu rozwojowi to niestety nadal jest bardzo odległa od tego co dostępne jest dla ludzi. Nadto , procedury diagnostyczne ograniczają standartowo swoje wyniki do 2 góra trzech patogenów dominujących towarzyszących infekcjom pasożytniczym co w szczególnych przypadkach zmusza lekarza do prowadzenia terapii obrazowej czasem nawet pozornie sprzecznej z wynikami posiewow. Powyzsze powoduje, ze leczenie infekcji pasozytniczych na odleglosc (internet) jest bardzo trudne i ryzykowne z punktu widzenia pacjenta.
Podsumowujac ta czesc, leczenie prosze pozostawic lekarzowi prowadzacemu zas z obecnego watku korzystac jako zrodla wiedzy a nie gotowych rozwiazan.
Przechodzac dalej w temacie, od dlugiego juz czasu weterynaria ma mozliwosc stosowania zaawansowanych srodkow takich jak Bravecto czy bezposrednio Iwermektyna (czesto nawet jedynie miejscowo z doskonalym skutkiem). Skutecznosc tego ostatniego jest tak wysoka, ze bardzo czesto wystarczy jednorazowe zastosowanie by finalnie rozwiazac problem. I tu ostrzegam forumowiczow by nie naciskac na lekarza z uporem maniaka na wprowadzanie jej jako uniwersalnego srodka rozwiazujacego problem od reki. Zgodnie z badaniami klinicznymi , przyjmuje sie wspolczesnie , ze 1% naszych pupili dozna po iwermektynie wstrzasu i brak natychmiastowych dzialan zakonczy sie smiercia. Oznaczenie czy nasz pupil znajduje sie w grupie ryzyka jest realizowane na drodze jedynie badan genetycznych czyli w wiekszosci przypadkow znajduje sie poza zasiegiem. I tu, glownym aspektem jest posiadanie lekarza, ktory wiec co robi i nie tylko zna zagrozenia ale również potrafi wyprowadzic psa w przypadku pojawienia się problemu - a metody te sa znane i opublikowane.
Dlatego jesli lekarz podajacy iwermektyne, nie planuje rownolegle pozostawienia zwierzecia w lecznicy na obserwacje to bezwzglednie nalezy zaniechac podania iwermektyny do czasu znalezienia innego lekarza. Nuzeniec nie zabije w ciagu kilku godzin a iwermektyna moze to zrobic !
Podsumowujac wiec kolejny etap:
Jesli nie jestescie zadowoleni ze skutecznosci lekarza prowadzacego nie szukajcie na sile rozwiazan na forum tylko zmiencie lekarza prowadzacego.
Odniose sie zarazem do infekcji odzwierzecych. Na wstepie tego tematu widac przepiekny kompromis osiagniety pomiedzy jednym z forumowiczow a dr Jarkiem. Niestety ten kompromis rozjezdza sie w miare rozrostu tematu. Nalezy zatem przypomniec, ze prawda jak zwykle lezy po srodku.
Fakt, infekcja odzwierzeca pasozytami jest rzadka ale to nie znaczy, ze mozna ja zaniedbac. Jesli dr Jarek, ktory na codzien pracuje w rekawiczkach pewnego dnia sie zapomni i majac kontakt z chorym zwierzeciem podrapie sie po oku bo go zaswedziala powieka to przestanie wowczas promowac swoje jakze radykalne stanowisko powolujac sie na wieloletnia praktyke lekarska.
Ale faktem jest, ze dr Jarek stosuje sie do zasad higieny zas wlasciciele zwierzat juz niekoniecznie. Prosze uwzglednic ten aspekt w dalszej ocenie mozliwosci i ryzyka zakazenia.
Faktem jest, ze do przeniesienia infekcji spelnione musi byc kilka warunkow ale dla Was istotne jest , ze takie przeniesieni jest mozliwe.
Dlatego bezwzglednie nalezy zachowac conajmniej podstawowe zasady higieny a w szczegolnosci chronic przed kontaktem partie skory wrazliwej lub uszkodzonej.
Jest to o tyle istotne, ze na dzien dzisiejszy nie ma 100% skutecznych (gwarantujacych pelne wyleczenie) i zarazem zarejestrowanych w Polsce lekow do stosowaniu u ludzi. Jesli , ktos ma tu jakies watpliwosci to sugeruje przekopanie sie przez fora tematyczne i metody stosowane przez chorych by powrocic do pelni zdrowia z uwagi na nieskutecznosc prowadzonych terapii. Lub jesli komus juz sie zdarzy i straci cierpliwosc to moze sie wybrac na 2 tygodniowe wakacje np. do Kanady gdzie wachlarz metod leczenia ludzi jest obecnie rownie skuteczny i szeroki jak wachlarz polskiej weterynarii.
Temat sugeruje zamknac zas wlasciwe podsumowanie podwiesic jako rozpoczynajace ten watek. I to zadanie składam na barki dr. Jarka, ktory jako lekarz bedzie wiedzial co podkreslic , z jakim naciskiem i mam nadzieję, ze nie zawiedzie podkreslajac rowniez role wlascicieli w drodze do skucesu.
A to tymbardziej, ze niektorym sie tu wydaje, ze lekarz to cudotworca a medycyna poradzi sobie zawsze sama....
Zas tym , ktorzy upra sie na stosowanie iwermektyny zasugerowalbym w pierwszej kolejnosci dostepny w aptekach szampon z tym skladnikiem zamiast narazac zwierzeta na czasem zbedne stoswanie srtodkow farmakologicznych. Pamietajcie prosze, ze leki to nie zabawki. Cieszymy sie , ze dzialaja ale mamy rowniez swiadomosc problemow jakie wynikaja z ich stosowania.
Do Izań:
Przedstawiona problematyk wskazuje na niedoleczenie lub calkowite chybienie co do genezy problemu.
Pierwsze jest tak banalne , ze nie wymaga komentatrza.
Drugie, istotnym a czego Pan/pani nie podała jest nie wiek zwierzecia lecz antybiogram.
O ile obecny gronkowiec jest w wyniku badan wrazliwym na przyslowiowe "prawie wszystko" to leczenie jedynie w tym kierunku przyniesie finalnie gronkowca opornego na wszystko zamiast wyleczenie, gdyz nalezy przyjac , ze nie on jest tu glowna przyczyna a conajmniej nie jedyna.
Niestety moja praktyka wykazuje, ze trzeba sie liczyc takze z patogenami spoza spectrum mozliwych do zdiagnozowania na standartowym polu weterynaryjnym.
Zakladam, ze dr Jarek potwierdzi, ze rola leakrza bywa bardzo trudna z uwagi na chocby bardzo ograniczony dostep do badan posiewowych na podlozach specjalnych (np. wzbogaconych)
Ze swej strony dodam:
Gdy bank podnosi oplaty za prowadzenie konta czlowiek zmienia natychmiast bank. Ale gdy lekarz nie radzi sobie z problemem , czlowiek zamiast szukac skuteczniejszego mysli, ze internet rozwiaze problemy za niego. Leczenie na odleglosc jest obarczone znacznym ryzykiem. Ale rowniez przyznaje, ze wiedza zdobybwana w internecie poszerza horyzonty. Jesli pytanie do dr.Jarka ma charkter porady z celem poszerzenia wiedzy to pochwalam. Jesli jest to oczekiwanie gotowego remedium - wowczas blad.
W temacie gronkowca w latach piecdziesiatych minionego wieku mielismy bardzo dobra literature w zakresie leczenia gronkowca. Obecnie, stosowane wowczas metody zostaly wycofane z literatury i nie wnikam co do ich powodu przyjmujac, ze to efekt rozwoju farmakologii. Nie mniej jednak jesli ma Pan/Pani zyczenie by poznac szerzej problematyke leczenia gronkowca sugeruje zapoznanie sie z :
https://www.aniamaluje.com/2013/07/jak-naturalnie-wyleczyam-sie-z.html
Choć powyzszy material bywa sola w oku wspolczesnych lekarzy, to znajduje odzwierciedlenie w literaturze sprzed niemal 70 lat.
Bolesnym jest fakt, ze w przytoczonym przykladzie lekarze nie poradzili sobie przez ponad 2 lata.
Przedstawiona problematyk wskazuje na niedoleczenie lub calkowite chybienie co do genezy problemu.
Pierwsze jest tak banalne , ze nie wymaga komentatrza.
Drugie, istotnym a czego Pan/pani nie podała jest nie wiek zwierzecia lecz antybiogram.
O ile obecny gronkowiec jest w wyniku badan wrazliwym na przyslowiowe "prawie wszystko" to leczenie jedynie w tym kierunku przyniesie finalnie gronkowca opornego na wszystko zamiast wyleczenie, gdyz nalezy przyjac , ze nie on jest tu glowna przyczyna a conajmniej nie jedyna.
Niestety moja praktyka wykazuje, ze trzeba sie liczyc takze z patogenami spoza spectrum mozliwych do zdiagnozowania na standartowym polu weterynaryjnym.
Zakladam, ze dr Jarek potwierdzi, ze rola leakrza bywa bardzo trudna z uwagi na chocby bardzo ograniczony dostep do badan posiewowych na podlozach specjalnych (np. wzbogaconych)
Ze swej strony dodam:
Gdy bank podnosi oplaty za prowadzenie konta czlowiek zmienia natychmiast bank. Ale gdy lekarz nie radzi sobie z problemem , czlowiek zamiast szukac skuteczniejszego mysli, ze internet rozwiaze problemy za niego. Leczenie na odleglosc jest obarczone znacznym ryzykiem. Ale rowniez przyznaje, ze wiedza zdobybwana w internecie poszerza horyzonty. Jesli pytanie do dr.Jarka ma charkter porady z celem poszerzenia wiedzy to pochwalam. Jesli jest to oczekiwanie gotowego remedium - wowczas blad.
W temacie gronkowca w latach piecdziesiatych minionego wieku mielismy bardzo dobra literature w zakresie leczenia gronkowca. Obecnie, stosowane wowczas metody zostaly wycofane z literatury i nie wnikam co do ich powodu przyjmujac, ze to efekt rozwoju farmakologii. Nie mniej jednak jesli ma Pan/Pani zyczenie by poznac szerzej problematyke leczenia gronkowca sugeruje zapoznanie sie z :
https://www.aniamaluje.com/2013/07/jak-naturalnie-wyleczyam-sie-z.html
Choć powyzszy material bywa sola w oku wspolczesnych lekarzy, to znajduje odzwierciedlenie w literaturze sprzed niemal 70 lat.
Bolesnym jest fakt, ze w przytoczonym przykladzie lekarze nie poradzili sobie przez ponad 2 lata.
Do izań:
jako dopisek.
z uwagi na obserwowane zmiany skorne sugeruje rozszerzenie diagnostyki w kierunku grzybic. ewentualny sukces diagnostyczny prosze jednak traktowac w kategorii istniejacych elementow wiklajacych a nie przyczyn pierowtnych
jako dopisek.
z uwagi na obserwowane zmiany skorne sugeruje rozszerzenie diagnostyki w kierunku grzybic. ewentualny sukces diagnostyczny prosze jednak traktowac w kategorii istniejacych elementow wiklajacych a nie przyczyn pierowtnych
Do izań:
dopisek #2
patrze na ten smutek w poscie, dumam jak jeszcze doradzic popelniajac pewnie blad powielany przez wszystkich...
stad moja poprawka
Do izań !!! ogarnąć środowisko psa, od tego zacząć
Czy ktoś wogóle podał Panu/Pani wytyczne w zakresie postepowania z przedmiotami z którymi pupil ma styczność ?
A to podstawa i od tego trzeba zaczac inaczej nawet najlepsza medycyna nie rozwiaze problemu.
dopisek #2
patrze na ten smutek w poscie, dumam jak jeszcze doradzic popelniajac pewnie blad powielany przez wszystkich...
stad moja poprawka
Do izań !!! ogarnąć środowisko psa, od tego zacząć
Czy ktoś wogóle podał Panu/Pani wytyczne w zakresie postepowania z przedmiotami z którymi pupil ma styczność ?
A to podstawa i od tego trzeba zaczac inaczej nawet najlepsza medycyna nie rozwiaze problemu.
U mojego 4 miesięcznego maltańczyka wykryto nużycę. Lekarz zalecił 10 zastrzyków w odstępach tygodniowych z iwermektyny i wspomagająco Vetoskin. Czytając komentarze zastanawiam się czy to słuszna decyzja. Piesek ma ciężką postać. Wyłysiał mocno na całym ciele, bardzo na głowie i po bokach. Włosy wypadają cały czas garściami.
wydaje mi się, że skoro lekarz zalecił to raczej słuszna decyzja.. dla pewności możesz skonsultować się z innym weterenyrzem i sprawdzić ścieżkę leczeniaMagda40 pisze: ↑22 września 2021, 10:05U mojego 4 miesięcznego maltańczyka wykryto nużycę. Lekarz zalecił 10 zastrzyków w odstępach tygodniowych z iwermektyny i wspomagająco Vetoskin. Czytając komentarze zastanawiam się czy to słuszna decyzja. Piesek ma ciężką postać. Wyłysiał mocno na całym ciele, bardzo na głowie i po bokach. Włosy wypadają cały czas garściami.
-
- Posty:315
- Rejestracja:16 września 2020, 10:58
Dzień dobry.Magda40 pisze: ↑22 września 2021, 10:05U mojego 4 miesięcznego maltańczyka wykryto nużycę. Lekarz zalecił 10 zastrzyków w odstępach tygodniowych z iwermektyny i wspomagająco Vetoskin. Czytając komentarze zastanawiam się czy to słuszna decyzja. Piesek ma ciężką postać. Wyłysiał mocno na całym ciele, bardzo na głowie i po bokach. Włosy wypadają cały czas garściami.
Przy ciężkiej postaci nużycy zaleca się iwermektynę w zastrzykach nawet co 3 dni (zależnie od rodzaju roztworu). Jeśli piesek nie dostaje jeszcze immunostymulacji w postaci np. beta-glukanu to dołożyłabym na 30 dni .
Pozdrawiam,
lek. wet. Karolina Miechowska