Chciałam być dobra...
Każdy kotek pewnie gdyby zaznał swobody w ogrodzie chciałby tam wracać.Miałam dwa koty wychodzące i wiem,że zapłakałyby się pod drzwiami, nawet nie wiem czy zechciałyby korzystać z kuwety.Ale jest pewien problem.Inne zwierzęta domowe,jak np. psy łatwo utrzymać za ogrodzeniem.Z kotami nie mamy szans-chyba tylko przy profesjonalnie zbudowanym ogrodzeniu. Jeden, ukochany nasz Pan Kot wrócił raz albo otruty albo potrącony, weterynarz dawał mu małe szanse przeżycia.Ale udało się.Nie był głupim kotem.Niestety za drugim razem miał pecha.Doczołgał się tylko do garażu i umarł..... .Drugi Kociak już miał przetrącony ogon,nie poruszał nim,była obawa,że nie odzyska w nim władzy a tym samym zostanie kaleką (u kota ogon to balast).Na szczęście jest już OK.Ale serce mi się ściska jak zbyt długo nie wraca.Widzę oczami wyobraźni jak leży na drodze.Sama nie wiem co myśleć na temat wychodzenia kotów.Z jednej dajemy im wolność z drugiej narażamy na te okropieństwa.Z mojej okolicy już 6 kotów zginęło tragicznie(3 zagryzły psy sąsiada, 3 pod kołami samochodu)w krótkim czasie...No i siódmy mój......
Więc może czas wyciągnąć z tego wnioski?
Moja mama ma dwie niewychodzące. Zostały przyniesione do bloku jak były malusie- obie to podrzutki. Teraz maja 10 i 11 lat. Wychodzą tylko na balkon. Wyjście na klatke schodową je przeraza. Mama mieszka przy ruchliwej ulicy. jesli wychodziłyby na podwórko to pewnie nie zyłyby tak długo.Annie pisze:A ja w związku z wychodzeniem ma taką wątpliwość
Usłyszałam kiedyś, ze kicie, które nigdy nie wychodziły na samodzielne spacery (oczywiście nie liczę wyjść do lecznicy w transporterku), urodziły się w mieszkaniu i tylko w mieszkaniu wychowały nie tęsknią do wychodzenia na pole??
Ja mam co do tego pewną małą wątpliwość, bo przecież istnieje takie coś jak instynkt.
Chętnie poznam Wasze opinie
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 73 gości