kastracja
Pomiędzy 6 a 8 miesiącem, a na pewno przed tym nim zacznie znaczyć. Niektórzy uważają, że zbyt wczesna kastracja powoduje zahamowanie wzrostu i niedorozwój cewki moczowej, ale moje koty w pracy tego nie potwierdzają. Są wyrośnięte i nie mają problemów ze zdrowiem.
Mój kocur za radą Wet był kastrowany po ukończeniu 5 m-cy. Przy okazji odrobaczania lekarz pooglądał go dokładnie i stwierdził, że każdego kota trzeba oceniać indywidualnie i w przypadku Dyzia zabiegu nie należy odkładać aż do ukończenia 6 m-cy.
Ostatnio zmieniony 07 stycznia 2007, 11:20 przez Amika, łącznie zmieniany 1 raz.
Jak już dziewczyny pisłay, to wszystko zależy od danego osobnika, nie można wykastrować za wcześnie, ale zbyt późna kastracja też nie jest dobra. Skonsultuj się z wetem i ustal odpowiedni wiek na zabieg
Witam!
Czy kocura rasy syberyjskiej należy kastrowac trochę później niż inne koty? Hodowca w umowie zastrzegł, że mam pójśc z kotem na zabieg, gdy będzie on miał 9 do 12 miesięcy. Teraz ma prawie 8 miesięcy, jeszcze nie znaczy, ale zrobił się ostatnio niespokojny i próbuje uciekac, choc wcześniej bał się wychodzic z domu.
Czy kocura rasy syberyjskiej należy kastrowac trochę później niż inne koty? Hodowca w umowie zastrzegł, że mam pójśc z kotem na zabieg, gdy będzie on miał 9 do 12 miesięcy. Teraz ma prawie 8 miesięcy, jeszcze nie znaczy, ale zrobił się ostatnio niespokojny i próbuje uciekac, choc wcześniej bał się wychodzic z domu.
Mysle, ze kota mozna kastrowac w kazdym wieku...Za optymalne uznaje sie 7-8 miesiecy...Ale...Ja osobiscie uwazam, ze najlepszym okresem do kastracji jest moment, kiedy wyczuwa sie zmiane zapachu moczu na bardziej intensywny...Tego nie mozna nie zauwazyc... Zbyt pozne kastrowanie kota (gdy juz zacznie znaczyc) moze spowodowac nawyk znaczenia, ktory nie zniknie nawet po kastracji...
A znacie jakieś dobre miejsca gdzie dobrze i nie drogo można wykastrować/sterylizować kota/kotke w KRAKOWIE??
Mam dwa 2miesieczne kotki (kota i kotke) i nie za duzo funduszy na ten zabieg ale zalezy mi aby były one poddane jemu.
A może polecacie poczekać do marce (podobno w tym miesiącu z racji DNIA STERYLIZACJI czy jakos tak jest taniej w kilku klinikach w każdym z miast). To prawda?? Myślicie że moge poczekać do marca?? Będa wtedy miały 8-9 miesiecy. Czy może trzeba kotke albo kocurka wcześniej poddać zabiegowi??
Prosze o info na moje GG też: 2177480
Mam dwa 2miesieczne kotki (kota i kotke) i nie za duzo funduszy na ten zabieg ale zalezy mi aby były one poddane jemu.
A może polecacie poczekać do marce (podobno w tym miesiącu z racji DNIA STERYLIZACJI czy jakos tak jest taniej w kilku klinikach w każdym z miast). To prawda?? Myślicie że moge poczekać do marca?? Będa wtedy miały 8-9 miesiecy. Czy może trzeba kotke albo kocurka wcześniej poddać zabiegowi??
Prosze o info na moje GG też: 2177480
- Kasia i Maniuś
- Posty:696
- Rejestracja:13 sierpnia 2007, 19:46
- Lokalizacja:Kraków
Nie chcę zaczynać nowego tematu, a mam małe pytanko. Słyszałam, że po kastracji kociaci mogą stracić głos, a inne staja się lękliwe. Zastanawiam się jak to jest. Mój pierwszy kot stracił głos, ale to dlatego, że zbyt wcześnie go wykastrowaliśmy z rodzinką, natomiast Maniuś po kastracji zrobił się strasznym gadułą, jak przychodzę po całym dniu w pracy, to przynajmniej przez godzinę mam wrażenie jakby mi opowiadał co robił w ciągu dnia. Poprostu pyszczek mu się nie zamyka. Natomiast uważam, że dużo większy problem mam z jego odwagą. Mam wrażenie, że z dnia na dzień robi się coraz bardziej płochliwy. Czasem nawet jak coś spadnie, albo uderzy to on już ucieka i stroszy się. Nie wiem może jest to "skutek" tego, że zbyt dużo czasu sędza sam. Niestety ja dużo pracuję. Może znacie jakieś sposoby na dodanie odwagi kociakowi, bo aż robi mi się go szkoda.
ja swojego kota znalazłam na ulicy..
wykastrowałam go kiedy miał dwa lata...
na szczącie nie miał nawyku znaczenia po ścianach
kilka godzin po kastracji (jeszcze jak był pod narkozą ) położył mi się na łóżku i zlał.....
dłuugo nie m ogłam się pozbyć tego zapachu
wykastrowałam go kiedy miał dwa lata...
na szczącie nie miał nawyku znaczenia po ścianach
kilka godzin po kastracji (jeszcze jak był pod narkozą ) położył mi się na łóżku i zlał.....
dłuugo nie m ogłam się pozbyć tego zapachu
...to była taka forma "podziękowania" za to co mu człowiek zrobiłrotek_ pisze: kilka godzin po kastracji (jeszcze jak był pod narkozą ) położył mi się na łóżku i zlał.....
Niestety kastracja jest nieunikniona w przypadku kotów domowych, niehodowlanych.
Kocham zwierzaki i najchętniej nawet pazurków bym im nie obcinał, ale muszę brać pod uwagę to, że wszyscy (koty, psy, ludzie) żyjemy we wspólnych siedliskach i dla dobra samych zwierzaków trzeba je poddawać niektórym zabiegom pielęgnacyjnym czy chirurgicznym.
Doskonale Cię rozumię.
Miałam bardzo podobne doświadczenia. Dyzia zostawiłam koło 11-tej i miałam odebrać po 15-tej. Oddano mi kotka zasikanego, mokrego i zmarzniętego. Byłam wściekła, bo sama z siebie dałam ręczniki na zmianę. Na pytanie czemu ich nie wykorzystali i czemu kotek nie był dogrzewany odpowiedziano mi, że u nich jest ciepło i nie ma potrzeby ogrzewać kota. Po tym doświadczeniu zmieniłam lecznicę.
Jusię kastrowałam już w innej. Po zabiegu oddano mi ją po ok. 2,5 godz. bo lecznica jest bardzo blisko, suchutką i wybudzoną. Co prawda dłużej dochodziła do siebie, bo operacja poważniejsza, ale tego byłam świadoma.
Do dziś mnie trzęsie jak sobie przypomnę Dyzia po zabiegu. Całe szczęście, że był tam tylko 4 godziny.
Miałam bardzo podobne doświadczenia. Dyzia zostawiłam koło 11-tej i miałam odebrać po 15-tej. Oddano mi kotka zasikanego, mokrego i zmarzniętego. Byłam wściekła, bo sama z siebie dałam ręczniki na zmianę. Na pytanie czemu ich nie wykorzystali i czemu kotek nie był dogrzewany odpowiedziano mi, że u nich jest ciepło i nie ma potrzeby ogrzewać kota. Po tym doświadczeniu zmieniłam lecznicę.
Jusię kastrowałam już w innej. Po zabiegu oddano mi ją po ok. 2,5 godz. bo lecznica jest bardzo blisko, suchutką i wybudzoną. Co prawda dłużej dochodziła do siebie, bo operacja poważniejsza, ale tego byłam świadoma.
Do dziś mnie trzęsie jak sobie przypomnę Dyzia po zabiegu. Całe szczęście, że był tam tylko 4 godziny.
Ostatnio zmieniony 17 maja 2008, 23:10 przez Amika, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Informacje
-
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 71 gości