kastracja

Tutaj poruszamy tematy nie objęte w innych działach.

Moderatorzy:Robert A., Jarek

Gość

05 stycznia 2007, 00:27

w jakim wieku powinno sie kastrować kota?
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

05 stycznia 2007, 09:04

Pomiędzy 6 a 8 miesiącem, a na pewno przed tym nim zacznie znaczyć. Niektórzy uważają, że zbyt wczesna kastracja powoduje zahamowanie wzrostu i niedorozwój cewki moczowej, ale moje koty w pracy tego nie potwierdzają. Są wyrośnięte i nie mają problemów ze zdrowiem.
Awatar użytkownika
Amika
Posty:1628
Rejestracja:26 listopada 2006, 20:24
Lokalizacja:Chełm

05 stycznia 2007, 09:49

Mój kocur za radą Wet był kastrowany po ukończeniu 5 m-cy. Przy okazji odrobaczania lekarz pooglądał go dokładnie i stwierdził, że każdego kota trzeba oceniać indywidualnie i w przypadku Dyzia zabiegu nie należy odkładać aż do ukończenia 6 m-cy.
Ostatnio zmieniony 07 stycznia 2007, 11:20 przez Amika, łącznie zmieniany 1 raz.
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

05 stycznia 2007, 09:55

Całkowicie się z Amiką zgadzam co do indywidualnej oceny każdego kota, zwłaszcza że u rasowych dużych kotów, które późno dojrzewają to może być jeszcze inaczej :D
DamaKier
Posty:1130
Rejestracja:03 grudnia 2005, 20:59
Lokalizacja:Lublin
Kontakt:

07 stycznia 2007, 01:07

Jak już dziewczyny pisłay, to wszystko zależy od danego osobnika, nie można wykastrować za wcześnie, ale zbyt późna kastracja też nie jest dobra. Skonsultuj się z wetem i ustal odpowiedni wiek na zabieg
koziorożec

13 marca 2007, 22:50

Witam!

Czy kocura rasy syberyjskiej należy kastrowac trochę później niż inne koty? Hodowca w umowie zastrzegł, że mam pójśc z kotem na zabieg, gdy będzie on miał 9 do 12 miesięcy. Teraz ma prawie 8 miesięcy, jeszcze nie znaczy, ale zrobił się ostatnio niespokojny i próbuje uciekac, choc wcześniej bał się wychodzic z domu.
Gość

13 marca 2007, 23:08

Mysle, ze kota mozna kastrowac w kazdym wieku...Za optymalne uznaje sie 7-8 miesiecy...Ale...Ja osobiscie uwazam, ze najlepszym okresem do kastracji jest moment, kiedy wyczuwa sie zmiane zapachu moczu na bardziej intensywny...Tego nie mozna nie zauwazyc... :? Zbyt pozne kastrowanie kota (gdy juz zacznie znaczyc) moze spowodowac nawyk znaczenia, ktory nie zniknie nawet po kastracji...
Gość

25 września 2007, 17:20

A znacie jakieś dobre miejsca gdzie dobrze i nie drogo można wykastrować/sterylizować kota/kotke w KRAKOWIE??

Mam dwa 2miesieczne kotki (kota i kotke) i nie za duzo funduszy na ten zabieg ale zalezy mi aby były one poddane jemu.

A może polecacie poczekać do marce (podobno w tym miesiącu z racji DNIA STERYLIZACJI czy jakos tak jest taniej w kilku klinikach w każdym z miast). To prawda?? Myślicie że moge poczekać do marca?? Będa wtedy miały 8-9 miesiecy. Czy może trzeba kotke albo kocurka wcześniej poddać zabiegowi??

Prosze o info na moje GG też: 2177480
Awatar użytkownika
Amika
Posty:1628
Rejestracja:26 listopada 2006, 20:24
Lokalizacja:Chełm

25 września 2007, 21:02

Z kotką możesz spokojnie poczekać do marca. Kocurka lepiej wykatrować wcześniej (w wieku 5-6 m-cy) zanim zacznie znaczyć. Nie jest to drogi zabieg. U nas kosztuje to 40 zł, ile u Was podpowiedzą Ci Krakusi :D
ATA
Posty:3042
Rejestracja:30 grudnia 2005, 16:56

25 września 2007, 21:36

Ja płaciłam 50 zł, ale w każdym gabinecie jest inaczej. Oczywiście jako najlepszy polecę Krakvet, ale niestety nie wiem jakie tam są ceny 8) .
Awatar użytkownika
Kasia i Maniuś
Posty:696
Rejestracja:13 sierpnia 2007, 19:46
Lokalizacja:Kraków

11 kwietnia 2008, 21:35

Nie chcę zaczynać nowego tematu, a mam małe pytanko. Słyszałam, że po kastracji kociaci mogą stracić głos, a inne staja się lękliwe. Zastanawiam się jak to jest. Mój pierwszy kot stracił głos, ale to dlatego, że zbyt wcześnie go wykastrowaliśmy z rodzinką, natomiast Maniuś po kastracji zrobił się strasznym gadułą, jak przychodzę po całym dniu w pracy, to przynajmniej przez godzinę mam wrażenie jakby mi opowiadał co robił w ciągu dnia. Poprostu pyszczek mu się nie zamyka. Natomiast uważam, że dużo większy problem mam z jego odwagą. Mam wrażenie, że z dnia na dzień robi się coraz bardziej płochliwy. Czasem nawet jak coś spadnie, albo uderzy to on już ucieka i stroszy się. Nie wiem może jest to "skutek" tego, że zbyt dużo czasu sędza sam. Niestety ja dużo pracuję. :cry: Może znacie jakieś sposoby na dodanie odwagi kociakowi, bo aż robi mi się go szkoda.
Awatar użytkownika
rotek_
Posty:6
Rejestracja:25 lipca 2007, 19:05
Lokalizacja:Świdnica
Kontakt:

16 kwietnia 2008, 13:55

ja swojego kota znalazłam na ulicy..
wykastrowałam go kiedy miał dwa lata...


na szczącie nie miał nawyku znaczenia po ścianach :)
kilka godzin po kastracji (jeszcze jak był pod narkozą ) położył mi się na łóżku i zlał.....

dłuugo nie m ogłam się pozbyć tego zapachu
Awatar użytkownika
IkarAntos
Posty:30
Rejestracja:06 kwietnia 2008, 19:47
Lokalizacja:Kraków
Kontakt:

18 kwietnia 2008, 09:00

rotek_ pisze: kilka godzin po kastracji (jeszcze jak był pod narkozą ) położył mi się na łóżku i zlał.....
...to była taka forma "podziękowania" za to co mu człowiek zrobił :lol:

Niestety kastracja jest nieunikniona w przypadku kotów domowych, niehodowlanych.
Kocham zwierzaki i najchętniej nawet pazurków bym im nie obcinał, ale muszę brać pod uwagę to, że wszyscy (koty, psy, ludzie) żyjemy we wspólnych siedliskach i dla dobra samych zwierzaków trzeba je poddawać niektórym zabiegom pielęgnacyjnym czy chirurgicznym.
vvillemo
Posty:59
Rejestracja:07 listopada 2007, 17:57

17 maja 2008, 21:55

.
Ostatnio zmieniony 06 stycznia 2013, 19:04 przez vvillemo, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Amika
Posty:1628
Rejestracja:26 listopada 2006, 20:24
Lokalizacja:Chełm

17 maja 2008, 22:25

Doskonale Cię rozumię.
Miałam bardzo podobne doświadczenia. Dyzia zostawiłam koło 11-tej i miałam odebrać po 15-tej. Oddano mi kotka zasikanego, mokrego i zmarzniętego. Byłam wściekła, bo sama z siebie dałam ręczniki na zmianę. Na pytanie czemu ich nie wykorzystali i czemu kotek nie był dogrzewany odpowiedziano mi, że u nich jest ciepło i nie ma potrzeby ogrzewać kota. Po tym doświadczeniu zmieniłam lecznicę.
Jusię kastrowałam już w innej. Po zabiegu oddano mi ją po ok. 2,5 godz. bo lecznica jest bardzo blisko, suchutką i wybudzoną. Co prawda dłużej dochodziła do siebie, bo operacja poważniejsza, ale tego byłam świadoma.
Do dziś mnie trzęsie jak sobie przypomnę Dyzia po zabiegu. Całe szczęście, że był tam tylko 4 godziny.
Ostatnio zmieniony 17 maja 2008, 23:10 przez Amika, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ
  • Informacje
  • Kto jest online

    Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 20 gości